Rozdział 25


Razem z Remy'm zeszłam na dół, by porozmawiać z jego rodzicami na temat przeprowadzki chłopaka do mnie. Zastaliśmy ich w salonie podczas oglądania telewizji.

- Możemy pogadać? - Zapytał rodziców Remy.

- Tak, siadajcie - powiedziała matka chłopaka wyłączając telewizor.

Usiedliśmy na kanapie.

- Chodzi o to, że mamy, właściwie to ja na niego wpadłam, pomysł, by Remy przeprowadził się do mnie - powiedziałam patrząc na jego rodziców.

Po mojej wypowiedzi czekałam jedynie na ich odpowiedź. Ich miny pokazywały zdziwienie, ale nie takie mocne. Evelaine westchnęła.

- Sądziliśmy, że to nastąpi, po tym, jak zadzwoniłeś do nas z wiadomością, że odnalazłeś swojego ojca i siostrę, ale mieliśmy nadzieję, że zostaniesz - mówiła kobieta.

Widać, że była smutna. Na cóż. W końcu jej syn chciał się wyprowadzić na inny kontynent, do zupełnie innego kraju z dała od nich.

Mąż Evelaine objął ją ramieniem.

- Ale też dobrze wiedzieliśmy, że w końcu będziemy musieli cię puścić. Musisz zacząć radzić sobie sam. Dorosnąć. Dlatego też zgadzamy się - powiedział ojciec Remy'ego.

Mój brat uśmiechnął się od ucha do ucha i rzucił się na swoich rodziców przytulając ich. Na mojej twarzy również wykwitł uśmiech. Przynajmniej nie będę już sama, a opieka będzie wiedziała, że kogoś przy sobie mam i ktoś mi dotrzymuje towarzystwa.

Nagle zadzwonił mi telefon. Wstałam i przeprosiłam ich, po czym poszłam do kuchni, by spokojnie porozmawiać. Dzwonił Michał. Naciągnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam urządzenie do ucha.

- Halo?

- Wracaj. Jest źle, a nawet bardzo źle - gdzieś w oddali usłyszałam wybuch.

- Co się dzieje? - Zapytałam zdenerwowana.

- To koniec. On niszczy wszystko - kolejny wybuch.

Połączenie zostało zakończone. - Usłyszałam.

Cholera. Co się dzieje?! Muszę wracać. Natychmiast.

- Remy, muszę natychmiast wracać do siebie, do Gdańska. Michał dzwonił. Słyszałam wybuchy. Nie wiem, co się dzieje - powiedziałam jak najszybciej.

- Idę z tobą. Pomogę ci - powiedział mój brat.

- Synku, tylko uważaj na siebie - powiedziała jego mama.

Chłopak kiwnął głową. Szybko zmieniłam normalne ciuchy na mój strój i zabrałam brata. Weszłam w Speed Force, ale gdy z niego wyszłam w Gdańsku... Nie mogłam po prostu w to uwierzyć. Zostawiłam brata na placu głównym i pobiegłam do swojej bazy. Lecz, gdy tam dotarłam stanęłam jak wryta.




Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top