Rozdział 16


Lubię, gdy wymawia moje imię. Puściłem jej rękę i poprosiłem Cisco, by zaprowadził mnie do tego meta. Niespodziewałem się, że w celi zobaczę akurat tą osobę.

- Cisco, czy mógłbyś zostawić nas samych? - Zapytałem Ramona.

- Nie ma sprawy - powiedział i ulotnił się.

Zwróciłem się twarzą do tego meta.

- Po co to robisz? - Zapytałem go.

- Bo mi się tak podoba? Zresztą, co cię tak to obchodzi? - Pytał mężczyzna.

- Bo nie podoba mi się to, co robisz. Wiem do czego zdolni są ludzie tutaj i wiesz do czego zdolny jestem ja. Znam odpowiednich ludzi. Zniszczą twoją rodzinę i wszystkich, których znasz, a ja z przyjemnością do tego się przyczynię - powiedziałem.

Mina mężczyzny zmieniła się nie do poznania. Dobrze wiedział o czym mówię. Przez to jaką mam moc znam najbrudniejsze sekrety ludzi z którymi mam styczność. Wie, że jeśli tak mówię to nie na żarty.

- Czego chcesz? - Zapytał z poważną miną.

- Już ty dobrze wiesz. Wycofaj swoją moc z dziewczyny, a dam ci spokój, Hornet - powiedziałem.

- Mam jeden warunek - oznajmił meta. - Po wycofaniu mocy z niej chcę stąd wyjść bez jakichkolwiek ran i nie chcę być ścigany przez was.

- Zgoda - powiedziałem. - Ale nie uciekniesz zanim nie wycofasz swojej mocy, inaczej znajdę cię i nie będzie już tak kolorowo.

Hornet kiwnął głową na zgodę. Otworzyłem drzwi od celi, a on wyszedł.

- Niczego nie próbuj - powiedziałem i razem poszliśmy do pomieszczenia głównego.

Gdy moja siostra go zobaczyła jeszcze bardziej się przeraziła. Cofała się do tyłu. Była tak przerażona, że nie zważając na to, że bała się ludzi na tą chwilę, schowała się za naszym ojcem.

- Co on tu robi? - Zapytał nasz ojciec.

- Obiecał, że wycofa moc z Julii pod warunkiem, że wypuścimy go na wolność i obejdzie się bez bicia jego - odpowiedziałem. Spojrzałem na niego. - Działaj.

Nagle moja siostra upadła. Tata odwrócił się i kucnął przy niej.

- Będzie kilka godzin nieprzytomna. Po wybudzeniu będzie wszystko pamiętać, co się wydarzyło - oznajmił Hornet. - A teraz żegnam.

I tyle go było.

Kapitan podniósł i położył swoją córkę na łóżku. Teraz wyglądała tak spokojnie. Nie martwiła się niczym, a świat nie martwił jej.

- Chyba powinniśmy porozmawiać - powiedział mój biologiczny ojciec wychodząc z sąsiedniej sali.





Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top