Rozdział 3
- Wiecie, gdzie on jest? - Zapytałam wchodząc do pomieszczenia głównego.
Chciałam jak najszybciej zamknąć tego człowieka w więzieniu i mieć spokój. No co? Obiecałam Viridi'emu, że jak będę miała więcej czasu to pójdziemy do kina.
- Tak, ukrywa się na budowie nowego centrum handlowego w centrum miasta, które zostało przerwane miesiąc temu z powodu nie dotarcia do tej pory urządzeń, które są niezbędne do dokończenia tego - powiedział Michał.
- Dobra. A wiecie, jak zrobić to, aby nie użył metalu, który jest w moim stroju? - Zapytałam.
- Pytanie. Chcesz to zrobić szybko, czy trochę wolniej? - Zapytał Michał.
- Oczywiście, że szybciej. Umówiłam się z Viridi'm - powiedziałam.
- To zrób to po prostu z zaskoczenia - oznajmił Michał. - Myśl trochę - zaśmiał się mężczyzna.
- Okej - powiedziałam unosząc ręce w geście poddania.
Ta, ja nawet nie myślałam o tym jak go pokonać.
- To ja uciekam. Otwórzcie mi jedną z cel - oznajmiłam.
Przebrałam się w swój strój i ruszyłam na akcję. Gdy biegłam na tą budowę ulicami miasta natrafiłam na duży korek na którego końcu zastałam wypadek. Zderzenie samochodu dostawczego i auta osobowego. Oba samochody nadają się tylko na złom. Dwie karetki, policja i straż pożarna. Zatrzymałam się przy strażakach, którzy próbowali otworzyć drzwi od osobówki, by wyciągnąć ludzi stamtąd, ale szło im to bardzo powoli.
- Mogę w czy pomóc? - Zapytałam.
Tamten gościu może chwilę poczekać. Tu jest zagrożone życie człowieka.
Strażacy lekko wzdrygnęli się, ale zaraz wrócili do powagi.
- Potrafisz otworzyć drzwi? - Zapytał mężczyzna stojący przy nich i trzymający jakieś urządzenie, którego nazwy nie znam.
- Pewnie - odpowiedziałam. - Odsuńcie się wszyscy trochę.
Wszyscy się odsunęli na bezpieczną odległość. Przyłożyłam dłonie do drzwi. Po chwili moje ręce zaczęły wibrować. Przycisnęłam dłonie jeszcze bardziej. Po chwili drzwi ustąpiły i upadły na asfalt. Strażacy zabrali je. Podziękowałam wszystkim za współpracę. Już w niczym nie mogłam pomóc. Poszkodowanymi zajmą się odpowiednie służby, a ja mogę wracać do tego po co biegłam.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top