Rozdział 5


Zdecydowałam, że jeszcze dzisiaj rozpocznę te moje działania, które śmiało można nazwać werbowaniem do drużyny, która ma pokonać Lokiego.

Najpierw pobiegłam do S.T.A.R. Labs, do Barry'ego i reszty.

Gdy wbiegłam do głównego pomieszczenia zobaczyłam wszystkich, czyli Barry'ego, Cisco, Caitlin, Joe, Iris, H.R. Wellsa i obecnie Wally'ego. Dobrze, że tu jest, bo mi się przyda.

- Cześć wszystkim - powiedziałam zdejmując maskę.

- Cześć. Co tu robisz? - zapytał Barry.

- Jest sprawa. Z góry. Od Avengersów - powiedziałam.

Gdy to powiedziałam ich miny były bezcenne.

- Jaka sprawa? - zapytał Joe.

- Szykuje się wojna z Lokim i Avengersi potrzebują pomocy - powiedziałam.

- Jaka wojna? Jaki Loki? - pytał Wally.

- Loki to bóg kłamstw i oszustw. Jeden z bogów nordyckich - wyjaśnił Cisco.

- Ale jaka wojna? - dopytywał Wally.

- Loki zebrał potężną armię i zamierza ponownie przejąć Ziemię. Kiedyś Avengersi dawali sobie z nim radę, ale teraz jest tak potężny, że sami nie dadzą sobie rady i potrzebują pomocy - powiedziałam.

- Ale co Ty masz do tego? - zapytała Iris.

- Jako iż jestem córką Kapitana oraz Speedy, Fury kazał zwerbować jak najwięcej ludzi do walki, ale nikt was nie zmusza, bo jak się zgodzicie nie wiadomo czy przeżyjecie i będzie musieli zabijać - wyjaśniłam wszystkim.

- A co jeśli ten Loki wygra? - zapytała Iris.

- Przejmie kontrolę nad całą planetą, a po za tym on nie ma skrupułów i będzie zabijał, jeśli ludzie nie podporządkują mu się - odpowiedziałam - Ja w tej wojnie będę brała udział - oznajmiłam - Ktoś z was w to wchodzi? - zapytałam.

- Ja - powiedział Barry.

- I ja też - powiedział Wally.

Cisco i Caitlin popatrzyli na siebie.

- To my też - powiedzieli w tym samym czasie.

Zaśmiałam się, a reszta mi zawtórowała.

- Wally, a Team Legends zgodzi się? - zapytałam chłopaka.

- Myślę, że tak. Zapytam ich i wyślę Ci wiadomość z ich odpowiedzią - powiedział Wally.

- Dobra, dzięki. Mam jeszcze prośbę. Werbujcie kogo się da. Ci co mogą niech przyjadą pojutrze do Nowego Jorku, a Co co nie mogą to przyleci samolot. Tylko muszę wiedzieć wcześniej. Przed budynkiem Avengers Tower będzie stał jeden z agentów i będzie was wpuszczał na teren. Ja będę tam od rana, więc nie będziecie mieli problemu - powiedziałam - Zapomniałam o czymś?

- Raczej nie, a jak już to będziemy dzwonić - powiedział Barry.

- No to cześć i do zobaczenia - powiedziałam.

Pobiegłam do siebie. Resztę ludzi załatwię jutro, więc luz. Trochę problemów z tym.

















Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top