Rozdział 15
Zabrałam Lokiego do więzienia w Stark Tower. Nic mu nie będzie jak się rozmrozi. Boże, jak to śmiesznie brzmi! Jak Loki się rozmrozi!
Zostawiłam Lokiego w więzieniu i wróciłam na pole walki. Stark i Banner zamknęli portal, którym przybywali wrogowie. Teraz wystarczyło powybijać te potwory i będzie spokój.
Wróciłam na pole walki.
Tony latał gdzieś po niebie razem z Hawkgirl oraz Hawkmanem. Hulk też był gdzieś wysoko. Arsenal, Arrow i Hawkeye byli na różnych dachach i strzelali z łuków, a reszta... na pewno gdzieś jest, ale nie powiem wam gdzie.
Ruszyłam. Wzięłam jeszcze jakąś broń, aby mieć chociaż czym zabijać te potworki.
Jak grom z jasnego nieba zostałam zatrzymana i powalona na ziemię. Zobaczyłam nad sobą jedną z tych kreatur. Nagle poczułam niewyobrażalny ból. Krzyknęłam chyba tak głośno, że słyszało mnie całe miasto. Resztkami sił wstałam i zabiłam bestię. Padła ona na ziemię nie żywa.
Zdążyłam jeszcze pobiec pod Stark Tower, a potem widziałam już tylko ciemność.
~ Time skip ~
Słyszałam nad głosy, pikanie. Leżałam na czymś miękkim. Jest to na pewno łóżko, ale takie raczej ze szpitala, więc jestem w szpitalu w Stark Tower. Próbowałam otworzyć oczy, ale za cholerę nie mogłam.
Potem nastała cisza. Słyszałam tylko jak ktoś siada na krześle obok mnie.
- Córciu, proszę Cię obudź się. Każdy za Tobą tęskni. Clint z Thorem wyjadają wszystko z lodówki. Natasha za bardzo się nie odzywa. Wanda podobnie. Tony zaszył się w pracowni i prawie wogóle z niej nie wychodzi. Bruce próbuje Ci pomóc, ale jak na razie nic nie przynosi efektu. A ja ciągle przy Tobie siedzę - mówi tata.
Szkoda, że wszyscy tak się zachowują, bo ja tu leżę. Nie mam zielonego pojęcia ile minęło, ale w końcu tata sobie poszedł, a obok mnie usiadła kolejna osoba.
- Rogers, jeśli się nie obudzisz, to będę siedział tutaj godzinami i będę gadał Ci o sobie i o moich projektach - powiedział zmęczonym głosem Stark.
Chciałam się obudzić i to bardzo, ale nie mogłam. Nie potrafiłam.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top