Rozdział 13
Po trzydziestu minutach wszyscy zeszli się do salonu na wielkie żarełko. Chciało mi się śmiać gdy do salonu weszło dwóch dostawców w swoich typowych strojach i byli obładowani od stóp do głów. Natychmiast podeszłam do nich i wzięłam kilka toreb od nich.
- Za wszystko będzie pięćset trzydzieści osiem i dziewięćdziesiąt dziewięć gorszy - powiedział jeden z dostawców.
Stark zapłacił. Wszyscy podeszliśmy do stołu w kuchni, gdzie wszystko leżało i każdy wybrał coś dla siebie. Ja wzięłam chińszczyznę.
Zanim przyjechała moja ekipa Avengersi zrobili małe przemeblowanie. Dostawiliśmy cztery duże kanapy oraz dwa fotele. Na szczęście to wszystko się zmieściło, chociaż w to nie wierzyłam.
- To kiedy zaczniemy te wspólne treningi? - zapytał Clint.
- Z godzinę po jedzeniu? - zaproponowałam.
- Może być - powiedział Wayne.
- Będzie ciekawie - powiedziałam.
Nagle w salonie otworzył się portal, a z niego wyszła Caitlin i Cisco, a po chwili wbiegł Barry.
Podeszłam i przywitałam się ze wszystkimi.
Wiecie co teraz sobie uświadomiłam? Że znowu będę musiała przedstawiać większość tutaj zgromadzonych.
- A więc tak. Barry ty już ich znasz. Caitlin, Cisco przedstawiam wam Steva Rogersa, Kapitana Amerykę, Tony'ego Starka, Iron Mana. Clinta Bartona, Hawkeye'a. Bruce'a Bannera, Hulka. Natashe Romanoff, Czarną Wdowę. Sam'a Wilsona, Falcona. Scotta Langa, Ant-mana. Wandę Maximoff, Scarlett Witch. Dianę Price, Wonder Woman.
Ja się kiedyś wykończę przedstawieniem tych ludzi. Wiecie jak się cieszę, że nie muszę przedstawiać całej mojej ekipy, którą tu sprowadziłam.
Barry zmienił swój kostium na zwykłe ubranie i dobrał się do jedzenia. Zjadł prawie większość jedzenia, które zostało. Kiedy spostrzegł, że większość Avengersów mu się przygląda powiedział, że zawsze jest głodny po bieganiu. Nie tylko on tak ma. Ja też zawsze jestem głodna po bieganiu.
Po godzinie wszyscy ruszyliśmy na największą salę treningową jaką Stark tu ma, czyli wielkości jednego boiska piłkarskiego. Zastanawiacie się pewnie, gdzie Stark ją ma. Ma ją otóż w podziemiach.
Podzieliliśmy się na trzy grupy, aby zjechać windą na odpowiednie minusowe piętro.
Na sali podzieliliśmy się grupy, które ćwieczyły swoim sprzętem. Łucznicy - łuki. Sprinterzy - będą biegać, przecież wiadomo. "Siłacze" - swoje sprzęty, itd.
Ja, Barry, Jay Garrick, Wally i Jesse Wells przebraliśmy się w swoje stroje po czym wybiegliśmy na miasto.
Jak to my wybraliśmy sobie cel i ścigaliśmy się. Ciężko było wygrać, bo prawie sobie dorównywaliśmy, ale... wygrałam!
Wróciliśmy do wieży zmęczeni, bo pobiegliśmy aż za miasto.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top