Rozdział 2


Tony opowiadał jak to jest być Avengerem i jaki to on jest, czyli i tak wszystko sprowadzało się do tego, że mówił o sobie.

Wszystkie dziewczyny jakie w tej klasie były, czyli w skrócie mówiąc same plastiki, które lecą na kasę. Chyba miały nadzieję, że Stark zwróci na nie uwagę, ale niestety, on ma Pepper. Odbiegając od tematu. Pepper to fajna kobieta. Miałam okazję się z nią widzieć, ale nie na długo.

Całą lekcję słuchałam Starka. Byłam strasznie ciekawa po co tu przyjechał. No, bo Stark z własnej woli, nieprzymusowo, bez powodu, by tu nie przyjechał.

Pod koniec lekcji Tony zgodził się, aby ludzie z klasy zrobili sobie z nim zdjęcie. A ja siedziałam i się przyglądałam temu. Nie raz to nawet chciało mi się śmiać.

Gdy zadzwonił dzwonek Stark się ulotnił. Chyba już miał dość tych dziewczyn, które co chwilę się do niego przyklejały.

Wyszłam przed szkołę i w oczy od razu rzucił mi się drogi samochód. Ciekawe czy go wynajął czy przetransportował samolotem, ale mniejsza z tym.

Podchodząc do auta wysiadł z niego Stark.

- Co musiało się stać, że wielki miliarder przyjechał do Polski? Bo nie uwierzę, że jesteś tu z własnej woli - powiedziałam do Starka z uśmiechem.

- Cicho bądź. Sprawa jest poważna. Wsiadaj - powiedział Tony.

Zdziwiło mnie jego zachowanie. Był zbyt poważny, a zawsze tryskał radością. Ale wsiadłam do jego auta, a on ruszył.

- Gdzie możemy porozmawiać na spokojnie, gdzie nikt nas nie podsłucha? - zapytał Stark.

- Możemy w mojej bazie, ale co się stało, że przyjechałeś? Przecież mogliście zadzwonić, a ja przyszłabym do was. Tak by było o wiele szybciej - odpowiedziałam.

- Gdzie jest ta twoja baza? - zapytał Stark tak jakby reszty zdania nie usłyszał.

- Na razie jedź prosto. Na najbliższym skrzyżowaniu w prawo. Potem cały czas prosto - odpowiedziałam.

Jak widzę Tony nie ma teraz ochoty na rozmowę, więc patrzyłam za okno albo prosto.

O dziwo Stark zapamiętał całą trasę i nie musiałam jej powtarzać.

Po dwudziestu pięciu minutach dotarliśmy do naszego celu. Wysiedliśmy z auta. Zaczęłam iść w stronę małego budynku. Tony podążał tuż obok mnie. Widziałam jak z ciekawością się rozgląda, aby wyłapać jak najwięcej szczegółów.

Budynek nie był jakoś zachwycający i o to chodziło. Ludzie nie mają zwracać zbyt dużej uwagi na niego. Niepotrzebne jest mi, aby całe miasto, a potem świat dowiedział się kim jest Speedy.





Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top