Rozdział 36

Perspektywa Juli

Nie mogłam otworzyć oczu. Pamiętam co się stało. Savitar prawie mnie zabił. Prawie. Teraz jestem na pewno nieprzytomna, a może jednak nie żyje? Nie raczej, nie. Tak bardzo chciałam otworzyć te przeklęte oczy. Nie wiem co się dzieje. Cho... muszę otworzyć te oczy. Próbuje. Nic. Ciemność. Znowu próbuje. Też nic. Też ciemność. Chyba zacznę bać się ciemności. Kolejna próba. Jak to się mówi do trzech razy sztuka.

Wtem oślepia mnie zbyt jasne światło. Natychmiast mrużę oczy. Czuje ból. Ból, którego nie potrafię opisać. Sucho mi w gardle.

- Co się do licha dzieje? - chrypię.

Nie zwracam uwagi na ból. Obok mnie ni stąd ni zowąd pojawia się Dominika i Michał oraz... Wally. Co on tu robi? Próbuje się podnieść, ale nic z tego. Nie czuję nóg! Co się do cho... dzieje?! Nie mogę wstać!

- Co się do cho... dzieje?! Dlaczego nie mogę wstać?! Ja... ja nie mogę wstać! - krzyczę nie zważając na suchość w moim gardle.

- Julka, uspokój się. Po spotkaniu z Savitarem przyniósł Cię Barry... byłaś... w krytycznym stanie. Nie mogłam nic zrobić. Przykro mi, ale... ale masz złamany kręgosłup - stwierdziła Dominika.

Serce podeszło mi do gardła. Po plecach przeszły mi ciarki. Nie potrafiłam zebrać myśli. Czy ja już nigdy nie stanę na nogi? Kto będzie bronić miasta? Czy ja... ja już nigdy nie pobiegnę? W moich oczach zebrały się łzy.

- Czy ja kiedykolwiek stanę z powrotem na nogi? - zadałam to decydujące pytanie.

- Nie wiem. Naprawdę mi przykro - wydusiła z siebie Dominika - Ale poradzę się Caitlin i Henry'ego. Może oni coś zdziałają. Z twoimi mocami możliwe, że się uda, abyś z powrotem stanęła na nogach.

Kiwnęłam głową na znak, że zrozumiałam. Teraz zwróciłam się do Wally'ego:

- Dziękuję Ci, że chronisz miasto. Gdyby nie ty Wally...

- Nie dziękuj. Pomagam Ci. To wszystko. Dla mnie to przyjemność. Zobaczysz jeszcze będziesz szybsza ode mnie - zaśmiał się Wally.

- Ale i tak dziękuję. Mimo wszystko - powiedziałam do niego.

- Nie ma za co. To ja może zadzwonię do Barry'ego i powiem mu, że się obudziłaś. Strasznie martwi się o Ciebie - powiedział Wally i wyszedł.

Nie wiem co mam teraz robić. Teraz bez pomocy jestem nikim. Moja moc musi coś zdziałać. Przecież moje komórki regenerują się szybciej niż komórki zwykłego człowieka! Wszystko w rękach Caitlin i Henry'ego.



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top