Rozdział 25
Kiedy się obudziłam nikogo przy mnie nie było. Kroplówki też nie było. Wstałam z łóżka i wyszłam z pokoiku. W głównym pomieszczeniu też nikogo nie było. Zaczęłam się rozglądać. Pomyślałam, że sprawdzę w laboratorium Cisco. I tak też zrobiłam. Gdy tam doszłam zauważyłam Cisco i H.R.'a.
- Hej - powiedziałam do nich - Co robicie?
- Dzieńdobry - odpowiedział promiennie Cisco - Wyspałaś się?
- I to jeszcze jak. To co robicie? - zapytałam ponownie.
- Próbuje skonstruować dla Ciebie taki jakby przyśpieszacz - odpowiedział w końcu na moje pytanie Cisco.
- Okej. Gdzie Barry? - zapytałam H.R.'a.
- Pewnie na posterunku - odpowiedział.
- Dobra, dzięki. Pójdę do niego - powiedziałam i wyszłam.
Po chwili wyszłam całkowicie z budynku. Nie chciałam biec, więc ruszyłam powoli w kierunku posterunku policji. Ze S.T.A.R. Labs było kilka przecznic do posterunku. Zajęło mi to kilka minut.
Kiedy doszłam przed budynek, spojrzałam na niego. Jest on bardzo wysoki z wieloma oknami. Przed wejściem stała tablica z napisem Central City Police. Po chwili ruszyłam do środka.
Następnie wsiadłam do windy i wjechałam na odpowiednie piętro. Potem wysiadłam i od razu zauważyłam Joe.
- Joe! - zawołałam.
Perspektywa Joe
Nagle usłyszałem jak ktoś woła moje imię. Obróciłem się w tym kierunku i zauważyłem Julkę. Podeszła do mnie.
- Cześć Joe - powiedziała.
- Cześć. Co tu robisz? - zapytałem.
- Jest Barry? Miałam z nim pójść do Olivera - odpowiedziała.
- Tak. Jest u siebie - odpowiedziałem.
- Dzięki - powiedziała i ruszyła schodami na górę do laboratorium Barry'ego.
Perspektywa Barry'ego
Właśnie wykonywałam badanie materiału genetycznego z morderstwa, gdy do laboratorium weszła Julka.
- Hej, co tam? - rzuciłem na powitanie.
- Hej, nic ciekawego. W końcu się wyspałam - powiedziała.
- To dobrze.
- A ty co robisz? - zapytała.
- Badanie materiału genetycznego z miejsca zbrodni - odpowiedziałem.
- Aha, ok - rzuciła tak trochę od niechcenia.
Podniosłem głowę znad próbki i spojrzałem na nią.
- Co jest? - zapytałem.
- Barry, ja chciałam Ci podziękować - odpowiedziała.
- Za co? Przecież nic takiego nie zrobiłem.
Dziewczyna stanęła na przeciwko mnie.
- Barry właśnie, że zrobiłeś. Gdyby nie ty i reszta pewnie zatrenowałabym się na śmierć. Uświadomiłeś mi, że muszę przystopować - powiedziała - Dziękuję.
- Nie ma za co. A tak po za tym jak się czujesz? - zapytałem.
- Po witaminkach Caitlin? Wyśmienicie - odpowiedziała z bananem na twarzy.
- A wracając to po co przyszłaś? - zapytałem.
- Mieliśmy iść do Olivera. Zapomniałeś? - zapytała.
- A no tak. Poczekaj z jakie piętnaście minut. Skończę badania i pójdziemy. Ok?
- Dobra. Będę w CC Jitters - odpowiedziała i wyszła.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top