Rozdział 24

,,Wszyscy jesteśmy tacy sami pod jednym względem. Jesteśmy ludźmi."

Zgodnie z tym, co powiedziałam funkcjonariuszowi policji zjawiłam się na komendzie z ojcem. Oczywiście nie uszło to uwadze innym policjantom, którzy już wiedzieli, jaka jest tożsamość Speedy. Weszłam z tatą do pokoju przesłuchań. Usiedliśmy na krzesłach po jednej stronie biurka, a jeden z kryminalnych usiadł po drugiej i wziął kilka papierów. Obok niego stał jego kolega zapewne z tego samego wydziału.

- Czy to jest twój biologiczny ojciec? - Zapytał policjant.

- Steven Rogers - przedstawił się tata.

- Ten Steven Rogers? - Zapytał ze zdziwieniem jeden z policjantów.

- Nie, ten z innej planety - odpowiedziałam. - Tak, to on. Kapitan Ameryka we własnej osobie. Możemy przejść dalej.

- Oczywiście. Czy mogłabyś nam powiedzieć, co tam się dokładnie wydarzyło i czym było to coś, co zabiło panią Wieczorek, twoją matkę? - Zapytał mężczyzna stojący obok swego kolegi.

- To był Savitar, bóg szybkości. Zamordował moją matkę, tylko dlatego, aby osłabić mnie psychicznie - odpowiedziałam.

Tata siedział i słuchał.

- Po co? - Zapytał policjant notujący wszystko.

- To mój wróg, a wrogowie zrobią wszystko, by osłabić wroga. Wybuch akceleratora cząsteczek w Central City zmienił ludzi w meta - ludzi o czym wszyscy mieliśmy okazję się przekonać. W tym wybuchu powstali sprinterzy, a Savitar pragnie być jedynym - odpowiedziałam. - Wystarczy wam czy coś jeszcze dodać?

- Na chwilę obecną starczy. Ciało możecie zabrać w każdej chwili za potwierdzeniem kogoś dorosłego z rodziny - powiedział mężczyzna.

- Ja podpiszę wszystkie potrzebne dokumenty - powiedział tata.

- Mamę zabierzemy za tydzień - powiedziałam. - Do widzenia.

Gdy opuściliśmy komisariat poprosiłam tatę, abyśmy poszli do jednego z zakładów pogrzebowych i ustalili wszystko. Poszliśmy również do kościoła i ustaliliśmy termin ceremonii z księdzem. Za cały pogrzeb zapłacę ja. Mam sporo pieniędzy.

Potem odstawiłam ojca do Nowego Jorku, a sama pobiegłam do swojej bazy.

- Co mamy na temat Savitara? - Zapytałam wprost, kiedy weszłam do głównego pomieszczenia.

- Przykro nam z powodu śmierci mamy - powiedział Michał.

- Ta. To, co mamy na temat Savitara? - Zapytałam ponownie.

- Bóg Szybkości, potrafi to samo, co ty, Barry, Wally i Jesse, tyle, że dużo szybciej i przebieglej - oznajmił Michał.

- Niewiele. Biegnę do Central City. Jak coś to wzywajcie - powiedziałam i ruszyłam.





Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top