Rozdział 19
,,Wszyscy jestem tacy sami pod jednym względem. Jesteśmy ludźmi."
Do zobaczenia. Będę wpadać. I to często - powiedziałam i wbiegłam w Speed Force.
Cudownie było znowu zobaczyć Central City. Pobiegłam do S.T.A.R. Labs, nie zatrzymując się, aby obejrzeć miasto, tak jak zrobiłam to w Nowym Jorku.
- Heej wszystkim! - Krzyknęłam wbiegając do pomieszczenia głównego. - Wróciłam!
- Julia, miło cię znowu widzieć. Co to za sprawdź z twoją matką? - Zapytał Joe.
- Jakby to powiedzieć... po tym jak Savitar mnie zaatakował poprosiła Fury'ego, aby zablokował mi moc. A urządzenie to stworzył Stark, ale oni oboje już dostali za swoje, więc nie ma powodów do bicia ich - powiedziałam dosyć szybko.
- Jak ona mogła ci to zrobić? - Zapytał Barry.
- Nie mówmy już o tym. Wszystko już sobie wyjaśniłam ze wszystkimi - odpowiedziałam. - Dziękuję Barry za zajęcie się miastem.
- Nie ma za co - odpowiedział chłopak. - Właściwie to jak usunęłaś to urządzenie blokujące moc?
- Ou... Jeszcze nikt o to mnie nie zapytał - powiedziałam drapiąc się po głowie.
- Poważnie? - Zapytał Cisco.
Pokiwałam głową na tak. Zastanawiałam się, czy to byłby dobry pomysł, by sprowadzić Viridi'ego.
- Opowiedz - powiedziała Caitlin.
- No, więc odnalazł mnie taki chłopak o imieniu Viridi. Poszłam z nim. Tak jakby teleportowaliśmy się do jego miasteczka i tam wszyscy mi pomogli, a on sam nauczył mnie sztuk walki. Zaznaczam w dwa tygodnie - powiedziałam.
- Czyli jesteś teraz takim ninja sprinterem? - Zapytał Cisco.
- Jak nad tym pomyśleć, to tak - odpowiedziałam. - Chcecie go poznać?
- Kogo? - Zapytał Joe.
- Viridi'ego - Odpowiedziałam.
- Pewnie - powiedziała Iris.
Złapałam za naszyjnik, który podarował mi Viridi i wypowiedziałam jego imię. Okej, zobaczymy, czy to w ogóle działa. Ni stąd niż zowąd pojawił się Viridi. W jednej sekundzie go nie było, a w drugiej już był.
Barry, Iris, Joe, Cecille, Caitlin i Cisco stali jak wmurowani w ziemię, zupełnie nie wiedząc, co się właśnie wydarzyło.
- Czemu on ma zielone włosy? I czemu jest tak dziwnie ubrany? - Zapytał Cisco, wskazując czuprynkę Viridi'ego.
- A oni to kto? - Zapytał chłopak stając tuż obok mnie.
- Viridi przedstawiam ci Barry'ego Allena, który również jest sprinterem i pracuje jako kryminolog na policji. Joe West, który pracuje w tutejszej policji. Cecille Horton, która jest dziewczyną Joe oraz prokuratorem okręgowym. Caitlin Snow, jest bioinżynierem i zapewnia tutaj pomoc medyczną i techniczną. Cisco Ramon, jest tutaj inżynierem - przedstawiłam Viridi'emu wszystkich, a chłopak kiwnął głową na znak, że zrozumiał.
- A ty to kto? - Zapytał Joe.
- Viridi Blacknesse i jestem głównym szukającym - powiedział Viridi.
- Główny szukający? - Zapytał Cisco.
- Szukam ludzi za pomocą snów. Dlatego jestem głównym szukającym - odpowiedział chłopak.
- Jesteś meta - człowiekiem? - Zapytała Cecille.
- Nie, nie jestem - odpowiedział Viridi.
- To skąd masz umiejętność szukania ludzi za pomocą snów i teleportację? - Zapytał Barry.
- Tam, gdzie mieszkam, ludzie są specyficzni. Niektórzy mają niektóre umiejętności od urodzenia, a niektórzy nie mają ich w ogóle i zostają na przykład lekarzami, nauczycielami i tak dalej - odpowiedział mężczyzna. - Kolor włosów też mam do urodzenia. Jest związany z moją mocą.
- Dobra, niech ci będzie - powiedział Barry. - Wiesz co? Chyba nawet nie będziemy pytać o twój strój.
- I dobrze. Nie chce mi się tłumaczyć - oznajmił chłopak. - Dobra, pytanie, które chciałem zadać ci zadać. Co to za miejsce?
- A no tak. Jesteś w Central City, w S.T.A.R. Labs. To tutaj wszystko się zaczęło - powiedziałam.
Nagle poczułam wibracje w kieszeni moich spodni. Wyjęłam telefon. Wezwanie. Do pożaru.
- Muszę lecieć. Mam wezwanie. Viridi, idziesz ze mną?
- Jasne. Widzimy się w Gdańsku, w twojej bazie - powiedział chłopak i zniknął.
Ta, niestety będzie szybciej ode mnie. Takie uroki, że ma się moc teleportacji. Pożegnałam się ze wszystkimi i pobiegłam do Gdańska.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top