Rozdział 29


Perspektywa Nicole

Jestem już na sali razem z Roy'em, który pomaga mi przesunąć wszystkie sprzęty, tak, aby zrobić jak najwięcej miejsca i niczego przypadkiem nie uszkodzić. Chociaż... myślę, że na pewno coś zepsujemy. No co? Roy ma wstrzyknięte Mirakurum, a Avengersi... to poprostu Avengersi.

Dochodzi już dziewiąta, więc prawie wszyscy są. Nie widzę tylko Tony'ego.

- Gdzie Tony? - zapytałam.

Nagle drzwi otwierają się z impetem, a w nich staje Stark.

- Zdążyłem? - zapytał.

- Tak. To co? Zaczynamy? - zapytałam.

Każdy pokiwał entuzjastycznie głową. Nie wiedzą co ich czeka.

- Okej. A więc tak. Na początek zróbmy tak. Każdy z was po kolei spróbuje pokonać Roy'a - powiedziałam.

Odeszłam na bok.

- Na pierwszy ogień... Tony - powiedziałam.

- To za to, że prawie się spóźniłem, prawda? - zapytał Stark, a ja pokiwałam głową.

Roy i Tony ustawili się do walki.

Stark rozpoczął walkę atakując Roy'a. Nie minęło nawet trzydzieści sekund, a Tony już leżał na podłodze. Rozległy się śmiechy. Tony odszedł na bok.

- Natasha, teraz ty - powiedziałam.

Było tak samo jak z Tonym. Trzydzieści sekund i podłoga.

- Wanda - powiedziałam.

I znowu tak samo.

- Clint - powiedziałam.

To samo.

- Tato - powiedziałam.

Tata wytrzymał jakieś czterdzieści pięć sekund na moje oko, ale i tak leżał potem na podłodze.

- I Thor - powiedziałam.

Jego zostawiłam jako ostatniego, bo myślę, że ma jakieś szanse wygrać z Roy'em. To już bardziej przypominało walkę. Wszystko działo się w przeciągu trzech minut, ale i tak Thor padł.

- To jest nie wykonalne - powiedział Tony.

- Thor dawał sobie radę - powiedziałam.

- Ale on jest z Asgardu - powiedziała Natasha.

- Pamiętacie co mówiłam o rzeczach niemożliwych? - zapytałam.

- Tak, tak. Nie ma rzeczy niemożliwych - powiedziała Wanda.

- Są rzeczy niemożliwe do zrobienia. Chodzi o wiarę. Musicie uwierzyć, że wam się to uda, a nie bezsensownie atakować - powiedziałam.

- Ale my nie atakujemy bezsensu! - powiedział tata.

- A właśnie, że atakujcie. Musicie znaleźć słaby punkt przeciwnika - powiedziałam.

- A oni mają jakieś słabe punkty? - zapytał Thor.

- Owszem, mają. Musicie tylko je znaleźć - powiedziałam.

- Ale to nie jest takie proste - powiedział Clint.

- Tak, nie jest to proste, ale możliwe do wykonania. Popatrzcie na Roy'a i powiedzcie jaki jest jego słaby punkt - odpowiedziałam.

Wszyscy spojrzeli na Roy'a i zastanawiali się. Bardzo długo.

- Serio? - zapytałam - Nie widzicie nic takiego?

- Nie - powiedział Tony.

- A oczy? - zasugerował Clint.

Klasnęłam w dłonie.

- Brawo Clint! Jednak ktoś tu myśli - powiedziałam.

- To będą długie treningi - westchnął Roy.

Zgodziłam się razem z nim i zabrałam do dalszej pracy. Przed nami jeszcze sporo pracy.





Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top