Rozdział 2
Jestem cholernym tchórzem. Po tym wszystkim, co przeżyłam nie mam odwagi, aby porozmawiać z własnym ojcem. Od kilku dni chodzę za nim jak jakiś cień. Jednego nie rozumiem. Dlaczego on nie podszedł do mnie? Jest dobrze wyszkolony, a jak do tej pory nikt mnie nie zatrzymał. Myślałam, że członkowie Avengers chronią swoją prywatność jeszcze bardziej niż zwykli ludzie. Szczególnie, że mają bardzo wielu wrogów.
Perspektywa Steve'a Rogersa
Zauważyłem, że od pewnego czasu ktoś mnie obserwuje. Zameldowałem o tym Fury'emu i pozostałym członkom naszej grupy. Wszyscy podejrzewaliśmy, że to HYDRA, ale mieliśmy na uwadze też to, że może być to ktoś inny. Choć z drugiej strony było to dla nas dziwne, że ktoś wysłał tak młodą osobę. Dziewczyna wyglądała na nie więcej niż dziewiętnaście lat. Tony próbował coś znaleźć, ale dziewczyna jakby wyrosła spod ziemi.
Zdecydowaliśmy, że Clint, Wanda i Natasha będą za mną chodzić podczas, gdy będę wychodził z wieży. A jeśli będzie okazja, to złapią tamtą dziewczynę. Zapowiadają się bardzo ciekawe czasy, bo tamci nie bardzo za mną nadążają, gdy biegam.
Perspektywa Nicole
Minęło już sporo czasu i zdążyłam się dowiedzieć, dokąd zwykle biega podobno mój ojciec. Ma swoją rutynę. Jedna i ta sama godzina, zwykle to samo miejsce. Jednak pewnego dnia coś się zmieniło. Przyprowadził ze sobą swoich przyjaciół – Clinta Bartona i Natashę Romanoff. Czyli to oznaczało, że całkiem niedawno w końcu się domyślił, że go obserwuję. Tylko szkoda, że oni się nie domyślili, że ja ich widzę cały czas.
Siedziałam sobie na ławce przy fontannie w parku i popijałam najtańszą kawę ze stacji benzynowej. Nie była zbyt dobra, ale musiała mi wystarczyć na jakiś czas. Dopiłam napój, a kubek wyrzuciłam do kosza, który stał tuż obok ławki. Wstałam i zaczęłam iść. Sytuacja nie wyglądała zbyt dobrze i trzeba było się zwijać. Spostrzegłam, że Barton zaczął zmierzać w moim kierunku. Kiedy był dostatecznie blisko mnie zatrzymał się.
— Dlaczego śledzisz Kapitana? — zapytał.
Muszę udawać.
— Jestem fanką — odpowiedziałam jak najbardziej neutralnie.
— Nie wydaje mi się — powiedział mężczyzna.
— Pan nie jest fanem niczego? — zapytałam.
— Jestem — odpowiedział — ale przynajmniej figuruję w jakiejkolwiek bazie danych, a ty nie.
Przełknęłam ślinę. Wpadka i kaplica. Teraz to mnie zwiną.
— Pójdziesz z nami — powiedziała Romanoff podchodząc do nas.
— Niby dlaczego? Nie zrobiłam niczego złego — odpowiedziałam. — Wielu fanów obserwuje swoich idoli.
— Ale twoja obserwacja jest za bardzo podejrzana. Pójdziesz z nami. Wyjaśnimy sobie parę rzeczy i jak będzie wszystko grać, to cię wypuścimy — odpowiedziała kobieta.
Zastanawiałam się, czy naprawdę sądzili, że pójdę dobrowolnie. Kątem oka obadałam teren za mną, po czym szybko odwróciłam się i zaczęłam biec jak najszybciej umiałam. Tamci z pewnością byli lekko zaskoczeni moją ucieczką, ale od razu ruszyli za mną. Niestety, tylko Kapitan był w stanie mnie dogonić. Przewrócił mnie na ziemię i przytrzymał ręce, dopóki Barton i Romanoff nie dotarli do nas.
— Szybka jesteś — powiedział Clint.
Nic nie odpowiedziałam. Nie było najmniejszego sensu. Podnieśli mnie z ziemi.— Dla kogo pracujesz? — zapytała Natasha. — Dla HYDRY?
Słyszałam o tej organizacji. Nie była zbyt fajna i raczej nikt o zdrowym umyśle nie dołączał do nich.
— Dlaczego mnie śledziłaś? — zapytał Rogers.
— Bo miałam taki kaprys — odpowiedziałam.
Doprowadzili mnie do jakiegoś auta i do niego wpakowali. Obok mnie usiadła Wdowa, a z przodu Clint za kierownicą, a obok Rogers. Pojechaliśmy do wieży.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top