10.Oświadczyny
*Adrien*
Obudziłem się z ręką w buzi.
Jednak nie należała ona do mnie.
Nagle zobaczyłem u swojego boku Marinette.
Była wtulona w mój turs i jej ręka właśnie znajdowała się w mojej jamie ustnej.
Powolutku ją wyjąłem i wstałem z kanapy.
Ściągnąłem koszulkę z piżamy i zacząłem wkładać inną, gdy nagle ktoś przejechał delikatnie palcem po moich plecach, przez co przez moje ciało przeszły dreszcze.
- Masz duże mięśnie. - szepnęła Mari.
- Już wstałaś? Może wybierzemy się na śniadanie? - zapytałem zmieniając temat. Dziewczyna to wyczuła i odwróciła mnie w swoją stronę.
Pierwszy raz poczułem się nieswojo. Bez koszulki, przed obcą księżniczką. Ta tylko się zachwycała.
- Czemu zmieniasz temat? Czy ty przypadkiem się mnie nie boisz? - spytała patrząc mi w oczy.
- Nie, po prostu nigdy nie pokazywałem swoich mięśni obcej dziewczynie.
- Więc jestem dla Ciebie obca? Może to zmienimy? - zapytała i zbliżyła swoją twarz do mojej.
Lekko musnęła ustami moje wargi.
Odwzajemniłem gest i pogłębiłem nasz pocałunek.
- Adrien? Co ty wyprawiasz? - krzyknął mój ojciec, wchodząc do pokoju.
Natychmiast się od siebie oderwaliśmy. Złapałem ją za rękę i ucałowałem jej wierzch.
- Kocham Marinette i nie rozdzielisz jej ze mną. Poza tym Tobie zależy tylko na skarbcu i władzy. Jestem dziedzicem, mam ukończone 18 lat i już dzisiaj weźmiemy ślub. - odparłem stanowczo.
- A-ale, j-ja n-nic nie powiedziałam. - zaczęła cicho Marinette.
Mój ojciec uniósł kąciku ust w geście uświadomienia mi, że nie mam z nim szans.
Nie chciałem odpuścić.
Uklęknąłem przy swojej ukochanej i zapytałem:
- Marinette, czy wyjdziesz za mnie? Za tego co Cię popchnął, zganił, obraził? Za tego głupiego co Cię skrzywdził i był dla Ciebie niemiły? Za tego....
************************
Tak, jestem polsatem..
Ale przecież jest maraton więc można polsatować.
Za chwilkę kolejny rozdział ;)
Dzisiaj mam zamiar oficjalnie zakończyć opowieść, ale nie martwcie się!
Druga część na sto procent będzie, bo mam już świetny pomysł!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top