Rozdział Siódmy - I Ostatni

Chodząc w tę i wewtę, próbował wymyślić co dalej. Od godziny nic nie przychodziło jej do głowy.

Przecież w bajce, to ona powinna być tą czekająca na pocałunek, nie na odwrót. W dodatku, książę miał jeden wybór nie kilkadziesiąt!

Spokojnie, wzięła głęboki wdech, po czym wydech, uspokajające nerwy. Kobieta mówiła o tylko jednej próbie. Miała kierować się przeczuciem… no jasne! 

Jej dar. O tym mówiła kobieta. Odkąd wstąpili do tego wymiaru, jej już i tak silne przeczucia, nabrały mocy. Przed tym całym wydarzeniem przeczuwała, że coś się wydarzy. Musi tylko się skupić i będzie po sprawie.

Łatwo mówić, trudniej zrobić.

Biorąc się w garść, Kamila zaczęła przechadzać się wzdłuż stołu. Dotykała ramion gości siedzących przy stole - nawet swoich kompanów - i nic. Przy żadnych z nich nie czuła tego mrowienia, które podpowiedziało by jej kogo ma zmole- to znaczy, pocałować. 

Boże, jakie to niedorzeczne! Ma pocałować obcą jej osobę, pod warunkiem, że się nie pomyli, inaczej ci ludzie już nigdy się nie wybudzą?!

Gdy podeszła do wielkiego witraża, aby jeszcze raz pomyśleć co dalej robić, poczuła to mrowienie. Zaskoczona szła wzdłuż sali kierując się za tym przeczuciem. Doprowadziło ją ono do drzwi kuchni. Ze zdziwieniem weszło do niej, rozglądając się. 

Przy stole, siedziała - a raczej leżała - dziewczyna. W ręce trzymała butelkę, z której wylało się wino. Jej oczy były opuchnięte, jakby przed chwilą płakała. 

To przy niej, w głowie Kamili zapaliło się czerwone światło. Ją ma pocałować!? To nie tak, że ją to odpycha, broń Boże - jest zwolenniczką LGBT. Chodzi o to, że jeszcze nigdy nie czuła potrzeby całkowania się z inną kobietą. 

No cóż, raz kozie śmierć!

Bez wahania podeszła do dziewczyny i złożyła na jej ustach pocałunek. Przez chwilę nic się nie wydarzyło, przez co myślała, że przeczucie ją zawiodło. Po chwili jednak, dziewczyna otwarła oczy, rozglądając się wokół zdezorientowana.

Spojrzała na Kamilę, mówiąc – Przepraszam, iż zadaję to pytanie, ale mam dziwne przeczucie, że przed chwilą mnie pocałowałaś. 

***

Okazało się, że to wszystko była wina księcia Philippa, który rozkochał w sobie tą dziewczynę, a potem ją zostawił ze względu na jej pochodzenie. 

Wszystko jednak wróciło do normy, a podróżnicy wrócili do domu, z niezłą historią do opowiedzenia.

Koniec...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top