Prolog

Była sobie raz dziewczyna.
Piękna to ona nie była.
I rozumem nie grzeszyła.
Przez co kilka roczników opuściła.

Jednak coś w niej takiego tkwiło.
Coś, przez co nieraz ciężko było.
Czasem, życie ratowało.
Innym je komplikowało.
Wiele razy pecha sprowadzało.
Choć parę razy pomagało.

Jedni nazywali to upartością.
Drudzy zaś żelazną wolą.
Bliscy, choć kochali, nie rozumieli.
Ona, choć kochana, wciąż odstawała.

Była sobie raz dziewczyna.
Dla jednych kochan, dla innych niemiła.
I tylko jednego chciała — być silna.
A na imię miała Kamila...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top