Aleks, deficyt kawy i przewalona szafa

Ryana obudził trzask rozwalonej lampy. Usiadł szybko na łóżku by ujrzeć Andre z zaschniętą bagietką stojącego na biurku i Marka, który biegając za czymś po całym pokoju potrącił wspomnianą lampę.
-Co do- wyszeptał pocierając oczy, czym zwrócił uwagę Francuza

-Lancer*!- wykrzyknął wskazując na żuczka biegającego w przerażeniu po pomieszczeniu, usiłując uniknąć śmierci przez uderzenie gazetą.
Ryan wstał i wziął jakąś książkę, chyba podręcznik Andre, a gdy żuczek podbiegł do niego, zgarnął biedne zwierzątko
-ludzie. To tylko robak-zaśmiał się podchodząc z tym do stojącego na biurku chłopaka
-zabierz ode mnie to paskudztwo! Ver dégoûtant!*-wykrzyknął machając na oślep swoją bagietką, trafiając przy tym Marka, który podbiegł by walnąć gazetą robaczka i łamiąc ją na jego głowie.
-AŁA!-wydarł się ciemnoskóry- Typie to jakiś kamień nie bagietka!
-Wypraszam sobie!-krzyknął dumnie Francuz- toż to najprawdziwsza francuska Baguette.*

Wtedy właśnie do pokoju wbiegł zrozpaczony Aleks
-LUDZIE STAŁA SIĘ TRAGE- zamilkł na widok komicznej sytuacji jaką zobaczył przed oczyma. Stała przed nim trójka patrzących na niego dorosłych ludzi, z których jeden trzymał książkę z jakimś robakiem na niej, drugi stoi z połową bagietki na biurku, a trzeci wyraźnie mierzy gazetą w pierwszego, a cały ten obraz dopełniała druga połowa bagietki leżąca na ziemi
-Co tu się... Albo wiecie co? nie. Ja nie chcę wiedzieć- powiedział śmiejąc się pod nosem, za co oberwał bagietką od Andre
-Dobra, dobra, już wychodzę- to mówiąc wyszedł.
W tym czasie Ryan wyrzucił biedne zwierzątko za okno, by mogło uniknąć zgniecenia gazetą Marka
-Ej Andre- podszedł do biurka-masz swoją książkę- podał mu podręcznik, na który wcześniej włożył żuczka
-Merci Ryan- wziął podręcznik w dwa palce i podszedł do okna, po czym "przypadkiem" wyrzucił swój podręcznik- Ups. Ale ze mnie niezdara. Chyba będę musiał kupić nowy- po tym wzruszył ramionami i poszedł po szczotkę do włosów.
W tym momencie wbiegł znów Aleks
-ZAPOMNIAŁEM POWIEDZIEĆ- Wydarł się tak, że zapewne obudził całą kamienicę- NIE MA KAWY- Krzyknął, dramatycznie opierając się o ścianę
Zza ściany dało sié wtedy usłyszeć wrzask jego siostry
-JAK TO NIE MA! DEBILU WCZORAJ DWIE PACZKI KUPIŁAM!
-NO NIE MA- Odkrzyknął jej brat
-JEST, TO TY JESTEŚ ŚLEPY
Takie właśnie krzyki trwały około 10 minut. Mark przysłuchiwał się z rozbawieniem, Andre wrócił do ogarniania swoich włosów, a po ubraniu się dołączył do niego Ryan. Kiedy wreszcie Markowi znudziły się krzyki bliźniaków postanowił wreszcie rozwiązać sprawę
-Aleks. A sprawdzałeś w reklamówkach z zakupami?- zapytał śmiejąc się
Po jego słowach Aleksander wybiegł i dało się słyszeć jego głos z kuchni
-JEST!- po tych słowach dało się usłyszeć dźwięk czajnika, marudzenie obudzonego Kamila i dźwięku prysznica, który zapewnie był brany przez Richarda
-Ej, idę zrobić sobie śniadanie, chcecie coś?-Ryan odezwał się do współlokatorów
-Wódkę-Odezwał się beznamiętnie Mark
-Czerwone Wino-dodał Andre
-Ludzie. Jest 7 Rano- powiedział z rezygnacją- za dwa dni zaczynają się zajęcia
-To zmienia postać rzeczy- odezwał się Francuz- Białe Wino bym prosił
-Wódkę i kanapkę z dżemem-odparł drugi.
Ostatni westchnął ostentacyjnie i wyszedł. Coś czuł że dziś zamierzają zrobić imprezę. Każde picie tak się kończyło

W tym samym czasie Aleksander popijał swoją kolejną już kawę, starając się skupić na artykule który czytał. Dotyczył on problemów finansowych, zamieszek w rządzie i tym podobnych. Przewrócił oczyma, czy tego typu problemy kiedykolwiek staną się nieaktualne? Nie sądził. Zamyślił się na tym, i dopiero skrzyp starej szafki nad jego głową go ocucił. Spojrzał do góry i spostrzegł pochylającego się nad nim Ryana wyciągającego dżem z szafki nad nim. Najsmutniejsze było to, że przyszły prawnik nie musiał się nawet schylić by uniknąć uderzenia, przez swój niski wzrost. Spojrzał z wyrzutem na chłopaka robiącego kanapkę z dżemem, ale ten wyraźnie i z umysłem go ignorował. Miał ochotę jebnąć go gazetą, ale ciężko byłoby wytłumaczyć innym czemu to zrobił, więc postanowił iść do siebie. Ale po chwili zastanowienia doszedł do wniosku że zaśnie tam, a tego chciał uniknąć. Tylko tego brakowało by już i tak zepsuty zegar biologiczny przestawił się na tryb nocny. Zamiast tego więc postanowił iść do pokoju 25 by pogadać z innymi. Ruszył więc tam powoli, starając się bezskutecznie dokończyć artykuł, jednak od którego uwagę odwrócił Ryan idący za nim. Szedł z kanapkami na talerzu, i trzema butelkami jasnego płynu. Bez namysłu wyciągnął jedną z butelek by przeczytać etykietę
-TYPIE! Zamierzasz chlać o 7?-zaśmiał się patrząc na niego z rozbawieniem. Ryan, który wziął trzecią butelkę alkoholu dla siebie (przecież jak tamta dwójka się upije, to on ma być trzeźwy?) Uśmiechnął się niepewnie do niego.
-Chłopaki planują imprezkę -oznajmił, wiedząc że Aleks domyśli się reszty. Przyszły prawnik spojrzał na niego z błyskiem w oczach
-świetnie się składa- powiedział zadowolony. Wreszcie będzie jakakolwiek okazja by się zabawić. Po chwili ciszy dodał, oddając koledze butelkę alkoholu- idę z tobą- na te słowa wyższy chłopak odwrócił się szybko, a jego usta rozciągnęły się w małym uśmiechu. Niedługo potem dotarli do drzwi pokoju 25

Nikt nie był do końca pewnym jak mogli skończyć w salonie wspólnym, tańcząc koślawego Poloneza, razem z paroma innymi uczniami którzy dołączyli się do zabawy z Adą na czele. W rogu pokoju stała Katty wraz z Kamilem i Miką, wyraźnie pilnująca by nikt się tu nie zabił. W pewnym momencie Ryan z Aleksemu dostali wyzwanie by wsadzić Aleksa na szafę, na co ochoczo przystali, więc Ryan pozwolił stanąć przyszłemu prawnikowi na swoich ramionach i wstał. Nie wziął jednak pod uwagę jak lekki jest on, a o ile cięższy jest Aleks, więc ledwo trzymał równowagę, ale nie zamierzał się poddawać. Niższemu udało się złapać szafy i zaczął się wspinać, ale wtedy Ryan stracił równowagę i upadł. Jednak drugi nie zamierzał się poddawać i wciągnął się na szafę. Kucnął na niej... I w tym momencie poczuł że szafa spada

-------
Tsa... Chyba wszystkich zawiodłam tym rozdziałem...
Ale jeśli nie to jak się podobało?
Czy ktoś ma tu zrobiony jakiś ship?
Jaką postać kinnujecie najbardziej?
Ogólnie rozdział ma około 970 słów, czyli nieźle. Moim celem jest by każdy rozdział miał przynajmniej 900. To taka optymalną ilość

*Żuk
**Obrzydliwe

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top