❝ rozdział trzeci - okienko trzecie ❞
Przed napisaniem kolejnego listu, w głowie Harry'ego toczyły się zarówno bitwy, jak i wojny, które dostarczały dość dużo, skrajnych emocji, co mu w ogóle nie pomagało. Kiedy tylko napisał pierwszy napisał jakiś nie do końca zadawalający wstęp, od razu z niego rezygnował, a pergamin lądował w koszu.
A wstępów napisał z siedem. Według Harry'ego żaden nie był wystarczająco dobry, choć pewnie, gdyby spojrzał na nie ktoś inny, nie wiedzący do kogo chłopak zamierza napisać, pewnie większość z nich była by dla niego dość dobra.
Ale kogoś takiego nie było.
Był tylko Harry, po środku wielkiego lasu, zasypanego śniegiem. Harry po raz ósmy chwycił za pióro, zamoczył je w kałamarzu i zaczął pisać trzeci już list.
❝ Droga Ginny!
Chociaż, po tym wszystkim co ci zrobiłem, włącznie z ucieczką, pewnie nie powinienem się tak do ciebie zwracać.
Z resztą w pełni to rozumiem, chociaż uważam, że niektóre z tych postanowień, są jak najbardziej słuszne. Ciężko mi to pisać, ale mam nadzieję, że i ty to zrozumiesz.
Jak zapewne wiesz, moje wnikanie do umysłu Voldemorta, nie jest jednostronne. On też wyczuwa moje emocje, moje uczucia i czasem potrafi wniknąć w moją świadomość. Więc łatwo mógł by zdobyć informacje o tym, że ty i ja... No wiesz.
A ja, nie mogę cię narażać, tylko dlatego, że żywię do ciebie jakieś uczucie. Nie kiedy on, jest zagrożeniem dla każdego, kto otacza się w moim towarzystwie.
Nie robię tego chętnie, ale nie mam innego wyboru. Więc na ten moment... Między nami, nie może być niczego innego jak przyjaźń.
Ja wiem, to co robię jest okropnę, i przepraszam cię za to z całego serca, ale jeśli będzie trzeba, zrobię to jeszcze raz. Nie zamierzam cię w żaden sposób narażać. A tym bardziej, że narażając ciebie, dodatkowo narażam twoją rodzinę.
Na razie, mogę ci tylko podziękować. Podziękować, za to, że jesteś Ginny. Za to wszystko, co dla mnie zrobiłaś. Mam nadzieję, że ułoży ci się życie, nawet jeśli beze mnie.
Przepraszam.
Harry. ❞
Postawił ostatnią kropkę. Oddychał dość niespokojnie. Harry doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że list nie był idealny. Nawet nie chciał sprawdzać ile razy się powtórzył, by poprawić zawartość tekstu.
Uznał, że jeśli nie może przekazać żadnych uczuć Ginny, to chociaż to, co do niej napisał, będzie dokładnie takie, jakby to powiedział w rzeczywistości. Bez żadnej korekty.
Chociaż nadal, czuł wyrzuty sumienia, wydawało mu się, że te największe, już go zostawiły. Po raz kolejny tego dnia, odetchnął z ulgą, jednak tym razem, musiał chwilę odpocząć i sprawdzić, czy teren wciąż jest czysty.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top