❝ rozdział piąty - okienko piąte ❞
Zamoczył końcówkę potarganego już pióra, w czarnym jak smoła atramencie i przyłożył ją do pergaminu. Na początku zrobił na papierze solidnego kleksa, który jakoś mu pasował, do listu, a raczej osoby, do której miał zaraz zacząć pisać.
- A więc teraz, można zaczynać...
❝ Witaj, Luno!
Jak tam samopoczucie? Mam nadzieję, że czujesz się trochę lepiej niż ja obecnie. Jednak nie narzekam, bo to nie o to w tym poście chodzi.
Chciałbym ci coś przypomnieć...
Pamiętasz może, GD? Znając ciebie, myślę, że nie zapomniałaś. Mogę z dumą stwierdzić, że nauka szła ci bardzo dobrze i z łatwością opanowałaś większość zaklęć, co mnie niezmiernie cieszy, nawet nie wiesz jak bardzo.
Jednak zaczyna to brzmieć, jak moje świadectwo w Mugolskiej podstawówce (to taki Hogwart, tylko, zaczynasz się uczyć dużo wcześniej i nie ma tam magii), więc przejdźmy może dalej.
Dzięki tobie, udało nam się wedrzeć do Ministerstwa i ochronić Przepowiednię - a może trafniejszym określeniem było by to, że po prostu ją stłukliśmy.
Co prawda, bitwa w Departamencie Tajemnic, zaistniała na wskutek mojej głupoty i gdybym was po prostu posłuchał... Pewnie nawet nie doszło by do tej całej akcji z kominkiem Umbridge... Och, okropne czasy.
Ale wracając. Chociaż nadal nie oświeciłaś nas, czym są Nagle, Chrapaki Krętorogie, dziękuję ci za całą pomoc i to co dla nas zrobiłaś. Mam nadzieję, że w Hogwarcie, wszystko gra i jakoś tam wytrzymujecie.
Harry. ❞
Był to dotąd najkrótszy list, który napisał, jednak miał nadzieję, że dla Luny wystarczający. Nie znał jej na tyle długo, co Rona, Hermionę czy Hagrida. Odłożył pióro, obok kolejnego, jeszcze czystego kawałka pergaminu i wstał od biórka. Zaczynało się robić ciemno, więc Harry pozbawiony chęci, pisania listów w jednej ręce trzymając różdżkę ze światłem.
Po prostu rzucił się na koce, rozłożone na ziemi i zamknął oczy, przy czym próbował nie słuchać odgłosów dobiegających z zewnątrz. Nie wiedział jednak, że popełnia błąd. Wielki błąd.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top