Rozdział 3 Będę Cię kochał

Amelia nie mogła ukryć okrzyku radości, kiedy okazało się, że tegorocznego Sylwestra spędzi z nią Maciek.

Nie pamiętała za bardzo poprzednich lat, jednak mama zawsze mówiła, że ciocia Honorata i wujek Władek wyjeżdżają na Słowacje. A teraz będą razem, tylko razem. Tak jak powinno być.

Czteroletnia dziewczynka wyczesała dokładnie swoje gęste włoski i sama wybrała sobie ubrania, które chciała włożyć. Lidia była bardzo dumna, że ma taką mądrą córkę. Adam zaś latał za nią z aparatem polaroidowym i robił małej wiele zdjęć.

Amelia przegrzebała całą szafę w poszukiwaniu najpiękniejszych ubrań, jakie miała. Wyrzuciła na podłogę w pokoju wszystkie różowe ciuszki i w końcu dokopała się do sweterka, który uszyła jej babcia Lusia. Był niebieski, bo tylko taką nitkę wtedy posiadała.

Założyła na siebie niezdarnie ubranie i przejrzała się w lustrze. Zdecydowanie wolałaby mieć krótsze włosy, jednak mama mówiła, że takie są lepsze i musiała jej słuchać. Może i były urocze, ale Maciek zawsze mówił, że krótsze są wygodniejsze.

Lidia w salonie puściła głośno radio. Właśnie szedł bardzo popularny hit Anastacii, Not That Kind. Korzystając z chwili, że córki z nimi nie było, Adam chwycił żonę w ramiona i zaczęli wolno kołysać się w rytm piosenki.

Kiedy byli młodsi, uwielbiali chodzić na różne imprezy, dyskoteki i temu podobne rzeczy. Kochali muzykę, kochali taniec. Noc bez tańca była dla nich nocą straconą.

Ich pierwszy taniec na weselu przeszedł niemal do historii. Wszyscy byli tak zachwyceni, że aż uronili łzy. Wzruszająca muzyka, taniec piękny i delikatny jak muśnięcie aksamitu i kontakt wzrokowy dwójki zakochanych był rzeczą, którą goście mogli oglądać i oglądać.

Radio w ich domu było praktycznie zawsze włączone. Lidia robiąc śniadanie swojemu mężowi do pracy zawsze lekko stopą wystukiwała rytm, bądź kręciła delikatnie biodrami, nucąc kawałki, których słowa znała.

Poczuli się na powrót, jakby dopiero się poznali. Kiedy po raz pierwszy spojrzeli sobie w oczy, kiedy delikatny prąd przeszył ich obojga, w czasie, jak dotknęli swoich dłoni.

Można było przysiąc, że oboje o tym pomyśleli, bo spojrzeli na siebie i delikatnie złożyli na swoich ustach pocałunek.

Piosenka zmieniła się na utwór Alicii Keys, A Woman's Worth. Lidia uśmiechnęła się, kiedy jej mąż delikatnie prowadził ją w pięknym tańcu, okręcając ją dokoła i przechylając po chwili przez kolano. Wyglądali naprawdę jak małżeństwo idealne, którym byli. Przez lata ich uczucie nie wygasło, wręcz przeciwnie. Każdego dnia kochali się bardziej i bardziej.

Do pokoju właśnie weszła Amelia. Zasłoniła rączkami oczka, kiedy ujrzała jak jej rodzice się całują.

- Fuuu... - stęknęła i odwróciła się.

Uważała, że to obrzydliwe, jak dorośli się całują.

Adam i Lidia musieli przerwać taniec, ale tylko po to, aby porwać w tany owoc swojej miłości, najśliczniejszą dziewczynkę na całym świecie.

Tańczyli w trójkę, wywołując śmiech Amelii, która miłość do tańca otrzymała po obojgu rodziców.

Wtem rozległ się dzwonek do drzwi. Lidia opuściła męża i córkę i skierowała się w stronę dochodzącego dźwięku.

Przyszli Dębscy. Wszystko było dla nich już przygotowane, kobieta nie mogła się doczekać, aż ich zobaczy. To będzie ich pierwszy wspólny Sylwester.

A jak to mówią, cały rok będzie taki jak noc z 31 grudnia na 1 stycznia.

Lidia z uśmiechem na ustach otworzyła drzwi, ale to co zobaczyła, skutecznie wybawiło jej wesołą minę.

W drzwiach stały tylko dwie osoby. Honorata i Maciej. Kobieta była wystraszona i jej oczy były czerwone od płaczu. Jedynie mały chłopczyk był w siódmym niebie, gdyż ujrzał swoją Ciocię.

Rzucił się jej od razu w ramiona, ściskając ją tak mocno, jak tylko potrafił.

- Honiu... - rzekła Lidia, przerażona jak nigdy - Pozwól proszę ze mną do pokoju...

Tej zadrżały wargi, ale posłusznie ruszyła za swoją przyjaciółką.

Amelia nawet nie zauważyła, kiedy jej mama i ciocia zniknęły w sypialni rodziców. Ujrzała Maćka i tylko to jej wystarczyło. Przytuliła mocno przyjaciela, a ten przyjrzał się jej badawczo.

- W końcu masz ładny sweterek, Mel - uśmiechnął się, ukazując swoje mleczne ząbki.

Tylko on jeden używał tego skrótu. Uważał, że pełne imię przyjaciółki jest za długie i nie chce mu się go wymawiać. A Mel jest krótkie i śmieszne.

- Przynajmniej nie wyglądasz jak baba - zaśmiał się chłopczyk i zaczął łaskotać Amelkę.

Ta wybuchła niekontrolowanym śmiechem.

Przyszedł do nich Adam, mierzwiąc włosy im obojgu.

- To, co dzieciaczki? Oglądamy jakąś bajkę? - powiedział, wywołując wesołą aprobatę dzieci.

- Wujku, a możemy obejrzeć Kubusia Puchatka? Obiecałeś - rzekł słodkim głosikiem Maciek, tuląc się do Adama, który w ostatnim czasie za sprawą Władka, nabawił się całkiem imponujących mięśni.

- Oczywiście, Maciusiu - odparł Adam i zaprowadził dzieci do pokoju swojej córki i włączył odtwarzacz wideo VHS.

Amelia widziała, jak Maciek patrzył na różowy pokoik, jednak nie mogła przecież nic zmienić. Wprawdzie pokoik uwielbiała, zwłaszcza duże, miękkie łóżeczko, które dostała niedawno i wielką lampę zrobioną jakby w kryształów. W nocy wygląda to naprawdę, jakby diamenty zostały uwięzione na jej ścianie.

Maciek zaś nie miał swojego własnego pokoju. Kiedy Amelka z rodzicami do nich przychodziła, zawsze siedzieli w pokoju gościnnym.

Jego rodzina miała mały domek, Maciek spał razem z rodzicami. Miał dużo zabawek, walały się po całym domu, ale nie miał takiego specjalnego kącika do zabaw, jak jego przyjaciółka. O telewizorze w pokoju mógł tylko pomarzyć. Mieli jeden w salonie. Nie tak, jak Molakowie, którzy mieli trzy telewizory. W salonie, w sypialni rodziców i jeden mniejszy u Amelii.

Adam przeszukał całą półkę z kasetami i w końcu znalazł bajkę, którą chciał zobaczyć Maciek. Włożył ją do odtwarzacza, pogłosił odpowiednio telewizor i zostawił dzieci same, uprzednio całując obojga w czubek głowy. Sam poszedł do pokoju, gdzie siedziała Honorata i jego żona.

Dzieci oglądały z zapałem bajkę, ale jak to oni, zaczęło im się to nudzić niemal po dwudziestu minutach.

- Gdzie twój tata? - zapytała Amelia, na chwilkę odrywając wzrok od telewizora - Mama mówiła, że przyjdziecie wszyscy.

- Tata gdzieś poszedł - odparł szybko Maciek - Mama nie mówiła mi gdzie, wyszliśmy z domku i przyszliśmy do Was, ale może tata jeszcze przyjdzie. Głupio bardzo bez niego, co?

- Tak... - rzekła ze smutkiem dziewczynka - O czym oni tak gadają w tym pokoju? - zastanowiła się.

- Dorośli gadają o głupich rzeczach, jak podatki i rachunki. Nie wiem, co to, ale to musi być nudne jak powtórki dobranocek na jedynce - zmarszczył brwi Maciek - Idziemy podsłuchać?

- Chyba nam nie wolno - wystraszyła się Amelka, której rodzice zawsze mówili, że podsłuchiwanie jest złe.

- Daj spokój, Mel, nie zachowuj się jak baba, będzie fajnie! - rzekł, zeskoczył po cichu z łóżka i chwycił przyjaciółkę za rączkę.

Nie przyciszali telewizora, żeby to nie było podejrzane i ruszyli od razu w stronę pokoju, gdzie znajdowali się dorośli.

Już z daleka słyszeli wyraźny szloch. Dwie osoby płakały. Jedna głośniej, druga ciszej.

- Maciuś, myślisz, że ktoś uderzył się małym palcem w biurko? - przestraszyła się dziewczynka.

Chłopczyk zastanowił się przez chwilę, przybierając minę wielkiego myśliciela.

- To chyba bardzo prawdopodobne - podrapał się po brodzie i ruszył bliżej pokoju.

Przyłożył ucho do drzwi, usiłując wyłapać jakiekolwiek dźwięki, ale było to bardzo trudne.

- Słyszysz coś? - pytała go raz po raz Amelia.

Maciek uciszał ją gestem dłoni, ponieważ musiał się bardzo skupić, żeby cokolwiek usłyszeć.

- Moja mama płacze, a Twoi rodzice coś cały czas mówią... - szepnął Maciek.

- O nie! Twoja mama na pewno uderzyła się w mały palec!

- Czekaj, coś mówi... - nadstawił uszko i mocno się skupił - Coś tam, cos tam, obiecał, że zawsze będzie mnie kochał, coś tam, coś tam, obiecał, przecież, obiecał...

Amelka i Maciek spojrzeli po sobie.

- Czyli nie uderzyła się w palec?

- Nie - rzekł chłopczyk - To typowo dorosłe sprawy, nuuuudy! - przeciągnął słowo i pociągnął przyjaciółkę z powrotem w kierunku pokoju, mając nadzieję, że nie ominęli za dużo Kubusia Puchatka.


__________________________________

Wracam z trzecim rozdziałem :). Dajcie znać, co sądzicie <3

Kocham, 

N.B

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top