Prolog
Nie mógł już tego wytrzymać. To było naprawdę ponad jego siły.
Już zbyt długo starał się pokazać wszystkim, że nad wszystkim panuje. Prawda była jednak druzgocąco inna. Nie dawał sobie z niczym rady, a zmartwień mu przybywało.
Wyjrzał delikatnie przez okno, jakby bał się, że najmniejszy ruch spowoduje, że wszechświat się spłoszy i zniknie. Za jego mieszkaniem, nikt tak naprawdę nie zawracał sobie nim głowy. Nikogo nie obchodziło, kto wygląda zza okna, kto właśnie myśli o rzeczy, która odebrałby mu wszystko, co ma.
Lecz właśnie.
Co on miał? Zastanawiał się nad tym każdego dnia, kiedy wstawał z łóżka, pił czarną kawę, wieczorami oglądał nudny serial w telewizji. Co on miał? Nie potrafił sobie na to pytanie odpowiedzieć.
Może właśnie dlatego sięgnął po zdjęcie w ramce, które trzymał ze sobą niemal od zawsze. Uwielbiał na nie patrzeć. Przypominało mi stare, dobre czasy, które już nigdy nie wrócą. Delikatnie uśmiechnął się, jednak zdawał sobie sprawę, że to tak naprawdę był to gest, który hamował łzy, które cisnęły mu się do oczu.
Był taki bezradny, czuł, że jego świat może z każdą chwilą legnąć w gruzach.
Zagubił się w kalejdoskopie jego życia.
Nawet uśmiechnięte twarze na zdjęciu nie były w stanie pomóc mu uzyskać odpowiedź na dręczące go pytania.
Kiedyś naprawdę miał wiele. Blondynka z twarzą zastygłą w uśmiechu powtarzała mu to za każdym razem, kiedy tylko spojrzał na fotografię.
Gdyby tylko można było cofnąć czas. Gdyby tylko można było postąpić inaczej.
Gdyby tylko...
________________________________
Kalejdoskop: wydarzenia szybko następujące po sobie; zmienność, różnorodność (źródło: http://sjp.pl/kalejdoskop)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top