Rozdział pierwszy - kurczaki są złe
Stoję na szczycie tego cholernego wieżowca i przygotowuję się do skoku.
Muszę zakończyć to życie przepełnione żalem i nieszczęściem.
Wiem, że innym będzie beze mnie lepiej.
Patrzę się w dół, na ulicę.
To właśnie tam za chwilę ma znaleźć się moje ciało.
Nie... nie chcę tego kończyć, boję się...
Pierwsze łzy zaczynają płynąć z moich oczu. Odchodzę od krawędzi dachu i w momencie, w którym chcę wrócić do domu, spada mi na głowę coś ciężkiego, przez co pochylam się do tyłu i spadam, wprost na ulicę, o której wcześniej rozmyślałem. Czy nie tego właśnie chciałem? Chciałem to zakończyć, tak będzie dla wszystkich lepiej. Patrzę nad siebie na coś, co spada wraz ze mną,coś, co pomogło mi w dokonaniu tego czynu. Tylko co było na tyle ciężkie, by zrzucić dorosłego człowieka z dachu...
-Kurczak? – pytam przestrzeń, po czym widzę tylko ciemność.
Umarłem?
Nie, czuję na swojej twarzy coś miękkiego i cuchnącego.
Wycieram to ręką i wytężam wzrok.
Kupa?!?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top