38.

   – Cholera, znowu to samo – jęknęłaś, przekręcając się na stronę, na której miałaś ranę, przez co automatycznie pisnęłaś. – Kurwa! – warknęłaś, po czym od razu uniosłaś się do pozycji siedzącej.

   Rozejrzałaś się dookoła wciąż lekko zamglonym wzrokiem. Przez pierwsze minuty nie potrafiłaś rozpoznać miejsca, w którym się znajdowałaś. Każdy element wyglądał tak, jakby właśnie ktoś namalował go na płótnie, a zaraz później rozlał na nie wodę, a to nie ułatwiało Ci specjalnie sprawy. Jednak po paru minutach w końcu złapałaś ostrość, co pozwoliło Ci dostrzec ładnie poukładane ubrania, a także idealnie wypastowane buty leżące pod oknem. Prawie od razu rozpoznałaś miejsce, w którym stało łóżko, na którym leżałaś — pokój Kakashiego. Ale co ty tam tak właściwie robiłaś? Sama tego nie wiedziałaś, jednak postanowiłaś szybko zbadać tę sprawę.

   Wysunęłaś się spod kołdry, by od razu poczuć zakwasy, których się nabawiłaś, a później — z cichym westchnieniem bólu — stanęłaś na nogi. Szybko zauważyłaś, że jesteś w luźnych spodenkach i ciemnej koszulce na krótki rękaw, ale nie zastanawiałaś się wtedy za bardzo, dlaczego tak wyglądasz. Nawet jeśli przebrał cię Hatake, co z tego? Przecież i tak już kilka razy widział cię w bieliźnie, więc nie miałaś powodu, by się tym przejmować.

   Podparłaś jedną rękę na prawym biodrze, po czym powoli ruszyłaś przed siebie, by uchylić drzwi. Gdy już to zrobiłaś, do twoich uszu nie dotarł kompletnie żaden głos. Dopiero wtedy zrozumiałaś, że na zewnątrz jest już ciemno, a ty widzisz wszystko tylko dzięki światłu księżyca. Domyśliłaś się, że gospodarz prawdopodobnie już dawno śpi, ale mimo tego postanowiłaś, że pójdziesz do kuchni, by napić się wody.

   Powoli sunęłaś po schodach w dół, ocierając się o ścianę, by w ciemnościach nie upaść i nie zbudzić tym sposobem Kopiującego. Na twoje szczęście pamiętałaś, gdzie znajduje się włącznik światła odpowiedzialnego za możliwość widzenia w kuchni, więc po omacku do niego dotarłaś i cicho nacisnęłaś przycisk. W parę sekund energooszczędne żarówki zaczęły rozgrzewać się do pracy, rozświetlając ci coraz bardziej niewielkie miejsce na parterze, gdzie znajdował się kran oraz szafka z kubkami, której wtedy potrzebowałaś.

   Zamrugałaś kilka razy, chcąc przyzwyczaić się do światła, które niebezpiecznie podrażniło twoje przyzwyczajone na tamtę chwilę do ciemności oczy, a po kilku dłuższych zamknięciach powiek udało ci się osiągnąć sukces, bezproblemowo wyciągając szklankę ze znajdującej się nad twoją głową półki.

   Delikatnie poczęłaś odkręcać kurek z zimną wodą, aż nagle przypomniałaś sobie sen, przez którego realność obudziłaś się z dość nieładnie brzmiącym wulgaryzmem na ustach. Zaczęłaś się zastanawiać, dlaczego przeszłość znowu zaczyna cię nawiedzać w nocy, skoro odpuściła z tymi cyrkami już dobre parę lat temu. Czy coś ją do tego zmusiło? Może po prostu nabrała ochoty na torturowanie twojego sumienia czy zwyczajnie znudziło jej się czekanie, aż w końcu coś zrobisz z tym, przez co musiałaś opuścić Kakashiego.

   Nawet nie zauważyłaś, że szklanka jest już dawno pełna, a chłodna woda rozlewa się dookoła, mocząc tym sposobem nie tylko twoją dłoń, ale także blat znajdujący się niedaleko zlewu oraz krótkie spodenki, które wtedy nosiłaś. Szybko zakręciłaś kurek, po czym upiłaś większy łyk napoju, by już więcej go nie wypłynęło poza naczynie. Byłaś na tyle zaspana, że przestało cię interesować to, że mokre plamy na ubraniu nie wyglądają zbyt dobrze, czy nawet to, że trochę nabałaganiłaś w kuchni.

   Odkładając pustą szklankę na suchy blat, oderwałaś biodra od drewna, do którego przywarłaś, by wygodnie ci się stało, po czym rozejrzałaś się dookoła. Może i w ciemności nie widziałaś jak kot, ale zdecydowanie na żadnej z dwóch kanap nie leżał Kakashi, co mogłaś z łatwością stwierdzić. Skoro tam go nie było, to gdzie mógł się znajdować o trzeciej w nocy? Dłużej się nad tym nie zastanawiając, postanowiłaś wrócić do sypialni, uprzednio przecierając blat jakąś suchą szmatką, a później myjąc szklankę i gasząc światło.

   Kiedy przekroczyłaś próg pokoju, zdałaś sobie sprawę z czegoś, czego wcześniej jakimś cudem nie zauważyłaś. Na podłodze leżał niechlujnie przykryty Hatake, który — jak zawsze zresztą, gdy go widziałaś — z pasją tulił leżącą obok poduszkę, zamiast wygodnie ułożyć na niej głowę. Wyglądał uroczo, kiedy przez sen marszczył brwi, jakby sniło mu się coś, czego nie lubił. Uśmiechnęłaś się delikatnie, myśląc o tym, by w końcu cicho zamknąć drzwi do sypialni i wrócić do łóżka.

   – [Imię]? – lekko zachrypnięty głos rozniósł się po pokoju, aż w końcu dotarł do twoich uszu, drażniąc je łagodnie swoją niezwykłą barwą.

   Spojrzałaś na błyszczące w ciemności oko srebrnowłosego, który delikatnie unosił się na prawym ramieniu, by móc lepiej dostrzec to, co zakłóciło jego sen — ciebie. Może i po ciemku nie byłaś w stanie dostrzec zbyt wielu szczegółów, ale mogłaś przysiąc na swoją dumę, że mężczyzna nie miał na twarzy maski jak zawsze, gdy go widziałaś.

   Przytaknęłaś cicho w odpowiedzi, po czym usiadłaś na brzegu łóżka, wciąż utrzymując kontakt wzrokowy z oczami Hatake, które i tak ledwo widziałaś. Siedzieliście tak przez chwilę, obydwoje wciąż zaspani, aż w końcu postanowiłaś przerwać irytująco dźwięczącą wam w bębenkach ciszę.

   – Dlaczego śpisz na podłodze? – zapytałaś, nie wiedząc, dlaczego powiedziałaś to tak strasznie przyciszonym głosem.

   – Hę? – mruknął wyrwany z rozmyślań, jakby chciał, byś powtórzyła pytanie, chociaż usłyszał je bardzo wyraźnie. – Bo zajęłaś moje łóżko.

   Rzeczywiście. Miał rację, ale nie mogłaś zrozumieć, dlaczego właściwie położył cię na swoim posłaniu i sam zasnął na podłodze, skoro równie dobrze mógł zrobić na odwrót i spać na materacu, a ty musiałabyś męczyć się z twardymi panelami.

   – To nie mogłeś lec obok mnie? – zapytałaś, uprzednio ziewając.

   – Wiesz – zaśmiał się pod nosem, poprawiając sterczące we wszystkie strony włosy – mimo wszystko, nadal jestem mężczyzną i leżąca obok mnie, a w dodatku bezbronna i piękna kobieta nie powinna czuć się swobodnie – oznajmił najdokładniej, jak potrafił, starając się cię nie wystraszyć.

   W tym samym czasie, kiedy mówił, zbliżył się do ciebie na tyle blisko, że był w stanie bez najmniejszego problemu dotknąć twoich zwisających z łóżka nóg. Najpierw delikatnie przesunął opuszkami palców od lewej kostki w górę łydki, obserwując twoją reakcję, a później uniósł ją w górę za piętę, po czym na wierzchu stopy złożył delikatny pocałunek. Nie mogłaś o tym wiedzieć, ale Kakashi dzięki swojemu Sharinganowi widział znacznie lepiej w ciemności niż zwykły człowiek, dlatego z satysfakcją przyglądał się twojej zakłopotanej twarzy i temu, że nie wiesz, co ze sobą zrobić.

   – Spokojnie, nie zrobię ci krzywdy – mruknął, unosząc się z podłogi i przesuwając przy tym swoją dłonią po twojej nodze, aż w końcu wylądowała na udzie.

   Nawet nie zdążyłaś zareagować, a twarz mężczyzny była już na tyle blisko, że z łatwością mógł złączyć wasze usta, w międzyczasie zmuszając cię do położenia się na łóżku.

   – Ka-Kakashi! – jęknęłaś, kiedy ciemnooki przez przypadek zahaczył dłonią o twoją ranę, gdy delikatnie dłońmi badał twoje rozgrzewające się ciało.

   – Przepraszam, przepraszam – powiedział wibrującym głosem, gdy całował płatek twojego lewego ucha.

   Kompletnie nie wiedziałaś, co się działo. Tak nagle Hatake zaczął okazywać ci tyle czułości, ile nie doświadczyłaś przez całe swoje życie, a jeszcze wcześniej mówił, że nie można mu ufać. Byłaś w kropce.

   – Nawet nie wiesz, jak na mnie działa to, że jesteś w moich ubraniach – szepnął, lewą dłonią odsłaniając twój [odcień] brzuch, który jeszcze chwilę wcześniej ukryty był pod ciemną koszulką.

   Na chwilę oderwał się od twojej szyi, na której zrobił kilka soczystych malinek, by każdy przedstawiciel płci silnej mógł wiedzieć, że jesteś już zajęta i nie warto nawet próbować do ciebie startować, po czym usiadł na twoich biodrach, by móc dokładniej zobaczyć twarz, która należała do osoby, którą kochał.

   Twoje zaróżowione policzki, a także przyspieszony oddech działały na Kakashiego jeszcze bardziej niż to, że leżałaś pod nim całkowicie bezbronna ze świadomością, że nie możesz nigdzie uciec, chociaż nawet nie miałaś takiego zamiaru.

   Mężczyzna wsunął swoje dłonie pod twoją koszulkę, wywołując tym sposobem u ciebie delikatne dreszcze podniecenia, a chwilę później zaczął przesuwać nimi coraz bardziej w górę, powoli zataczając kciukiem kółka na brzuchu, jakby chcąc cię jeszcze bardziej pobudzić.

   Kiedy już byłaś pewna, że za chwilę dotkie twoich piersi, on włożył ręce pod plecy należące do ciebie, po czym uniósł cię do góry, schodząc z twoich bioder, a następnie przyciągnął cię do siebie, by móc szczelnie objąć ramionami twoje ciało.

   – Widzisz, właśnie o tym mówiłem – stwierdził, gładząc cię po głowie.

   – Ale mimo tego i tak chcę, żebyś spał na łóżku – oznajmiłaś, kładąc głowę w zagłębieniu szyi mężczyzny.

   Kakashi w odpowiedzi tylko się zaśmiał, mówiąc coś o tym, że jesteś niemożliwa, po czym kazał ci wejść pod kołdrę, co też zrobiłaś, a widząc twoje wyczekujące spojrzenie, dołączył do ciebie, tym razem przylegając do twojego ciała, a nie jakiejś zwykłej poduszki, którą zawsze obejmował podczas snu.

   – Czy to oficjalnie oznacza, że jesteś – zawahałaś się przez chwilę – moim chłopakiem? – zapytałaś, nie mogąc zmrużyć oczu.

   – Co? Ale my już dawno jesteśmy razem, głupia – odpowiedział, całując cię w czubek głowy. – Idź już spać.

   Tak też zrobiłaś, zapominając w końcu o śnie, który wyrwał cię z łóżka i ciesząc się faktem, że dzięki nocnej pobudce w końcu wszystko między tobą a Kakashim zostało przedstawione wprost, bez owijania w bawełnę. Chociaż całkowicie zapomniałaś zapytać, dlaczego jesteś w domu Hatake, a nie w szpitalu lub u siebie...

~

XDXDXD
Ogólnie korciło mnie jeszcze, by gdzieś wstawić:
– Widzę, że już jesteś mokra – powiedział, przesuwając dłonią po materiale spodenek.
Bo Reader przecież jest ciotą i oblała się wodą w kuchni, ale jednak odpuściłam.
Na razie jestem w trakcie planowania dalszych rozdziałów, a to tylko takie: „Co robią bohaterzy, kiedy nikt nie patrzy?”, heehee.
Cóż, do następnego, yo!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top