31. + L.A.

   Wiatr niebezpiecznie zagwizdał, rozwiewając [odcień] włosy kunoichi stojącej kawałek za bramą Konohy. Kobieta stała wpatrzona w jeden punkt i uśmiechała się nikle, nawet nie zauważając, że obok niej właśnie przeszedł ciemnooki mężczyzna. Sytuacja wyglądała tak, jakby granatowowłosy w ogóle nie zwrócił uwagi na [Imię], lecz w rzeczywistości przyjrzał się dokładnie jej [kształt] sylwetce i zamyślonej twarzy. Niestety dziewczyna nie mogła tego dostrzec, będąc wciąż pochłoniętą wydarzeniami sprzed paru chwil. Na samą myśl o tym, że po ponad trzech latach w końcu wyznała Kopiującemu swoje uczucia, robiło jej się ciepło na sercu. Sama nie wiedziała, dlaczego. Tak po prostu miało być.

   [Kolor]włosa odwróciła się na pięcie po długim postoju, a jej wzrok natychmiast spoczął na ubranej na ciemno postaci, która właśnie przekraczała bramę Liścia. Ruszyła przed siebie, zastanawiając się nad tym, skąd przybył ten mężczyzna. Nie przypominała sobie, by ktoś taki mieszkał w Konosze, a nie sądziła, by przez trzy lata jej nieobecności osadzili w wiosce kogoś nowego. Dlaczego? Może i Liść był przyjaźnie nastawionym do wszystkich (poza złoczyńcami) miejscem, ale odkąd żyła, pozwolili osiedlić się tylko nieliczym osobnikom, których z łatwością wymieniłaby na palcach jednej dłoni.

   Kobietę przeszył zimny dreszcz nie zwiastujący niczego pozytywnego. Przekroczyła bramę pełna obaw, czy z Kakashim będzie wszystko w porządku. Kto wie, może te przeczucie dotyczyło właśnie jego? Nie mogła mieć co do tego pewności. W końcu każdy się czasem myli, a wyciąganie pochopnych wniosków, będąc jōninen, nie należało do najlepszych pomysłów. Trzeba było to zbadać lub po prostu zignorować dręczące uczucie. Oczywiście zdecydowała się na drugą opcję, nie myśląc nad tym długo.

   – Chyba powinnam w końcu pójść do Hokage, jak radził mi Kakashi – powiedziała do siebie, brnąc dalej w głąb wioski.

   Przemierzając kolejne ulice, zauważyła delikatne poruszenie wśród mieszkańców. Część dyskutowała żywo na jakiś temat, część dopiero się w niego zagłębiała, a jeszcze inna część nie wiedziała, o co chodzi i nie miała nawet najmniejszego zamiaru w to wnikać. Nie od wczoraj wiadomo, że plotki wśród mieszkańców Liścia rozchodzą się niezwykle szybko i wcześniej czy później i tak będziesz wtajemniczony, choćbyś nawet tego nie chciał, dlatego [Imię] zignorowała głośnych ludzi i spokojnie skręciła w uliczkę prowadzącą do siedziby Piątej.

   Powoli weszła po schodach, by w mgnieniu oka znaleźć się na drewnianym korytarzu budynku, w którym stacjonowała Hokage. Rozejrzała się ukradkiem, wyczuwając czyjąś obecność podczas przemierzania kolejnych metrów. Nie rozpoznawała tej chakry. Była jej zupełnie obca, chociaż w niewielkim ułamku znajoma.

   Odetchnęła głęboko, gdy stanęła przed drzwiami prowadzącymi wprost do Piątej. Musiała w głowie ułożyć sobie plan, jak w logiczny sposób wyjaśnić kobiecie to, co działo się w jej głowie. Wiedziała, że już raz to mówiła Kakashiemu i zrozumiał, co miała na myśli, ale chciała to ubrać w bardziej sensowne zdania, by blondynka szybciej znalazła rozwiązanie jej problemu.

   Gdy już wszystko miała gotowe, postanowiła zapukać w drewniane wrota, jednak w ostatnim momencie drzwi się uchyliły, a zza nich wyłonił się ten sam mężczyzna, którego dostrzegła jakiś czas temu, kiedy wchodził do Konohy. Chcąc, nie chcąc, uznała ich spotkanie za zwykły przypadek. Do trzech razy sztuka, prawda? A trzeciego razu jeszcze nie było.

   Skinęła tylko delikatnie głową, by przywitać się z nieznajomym, a on odpowiedział jej tym samym, niezauważalnie badając ją swoimi ciemnymi tęczówkami. Wydawać się mogło, że trwało to wieczność, jednak w rzeczywistości były to zaledwie trzy sekundy, po których kunoichi weszła do gabinetu Hokage, po czym zamknęła za sobą drzwi.

   – Tsunade-sama, mam do ciebie prośbę – powiedziała najszybciej jak potrafiła, dopóki w głowie wciąż krążył jej schemat, na podstawie którego chciała wyjaśnić wszystko Piątej.

   Blondwłosa uniosła głowę znad sterty równo ułożonych kartek papieru, które z całą pewnością były ważnymi dokumentami do przejrzenia, wypełnienia czy zaakceptowania bądź odrzucenia i spojrzała ukradkiem na kunoichi Liścia, po czym wróciła do czytania.

   – Tak, tak, mi też miło cię widzieć, [Imię] – odparła znudzonym głosem, biorąc łyk zielonej herbaty. – Więc? Co cię do mnie sprowadza? – zapytała, udając znudzoną. W rzeczywistości bardzo ją to interesowało. W końcu liczyła na jakiś ciekawy temat, którym mogłaby się zająć, byleby oderwać się od papierkowej roboty.

   Dziewczynie, mimo drobnych problemów z wysłowieniem się, z górki poszło wyjaśnienie całej tej chorej sytuacji, w której znalazła się po porwaniu przez królika. Po długim monologu w końcu nadszedł moment, w którym wcześniej słuchająca uważnie wszystkiego Tsunade mogła przemyśleć dokładnie to, co właśnie do niej dotarło.

   Co mam zrobić? A może poprosić kogoś o pomoc? Nie, nie, nie, przecież poradzę sobie z wymyśleniem rozwiązania. To nie może być aż takie trudne. Mimo takiego toku myślenia, zadanie wcale nie należało do łatwych, a zwłaszcza dlatego, że Tsunade spotykała się z takim przypadkiem po raz pierwszy. Nigdy wcześniej nie miała do czynienia z zaburzeniami psychicznymi tego stopnia, chociaż medycznym ninja była już dobrych kilkanaście lat.

   [Kolor]oka stała tak kilka minut, przyglądając się wykrzywionej w zamyśleniu twarzy Hokage. Nie raz chciała zapytać, czy wszystko w porządku, ale powstrzymywała ją wiedza o brutalnej sile blondynki, której mogła użyć tylko dlatego, że ktoś ją rozproszył. Nie znała Piątej za dobrze, dlatego nie wiedziała, czego może się po niej spodziewać. Postanowiła nie ryzykować, znając ból, który potrafiła wyrządzić delikatna dłoń Hokage.

   – Bingo! – odezwała się w końcu, pstrykając przy tym palcami. – Już wiem, co z tym zrobić.

   Widoczna poprawa humoru Tsunade zaskoczyła kunoichi do tego stopnia, że nie była w stanie zapytać nawet o to, co wymyśliła blondynka, dlatego stała tylko, w osłupieniu przyglądając się Hokage przyzywającej jednego z żołnierzy ANBU, który zniknął tak szybko, jak się pojawił. Gdy oczy kobiet się spotkały, brązowooka posłała młodszej triumfalne spojrzenie, które oznaczało tylko jedno: biuściasta powstrzymywała się przed wybuchnięciem głośnym śmiechem zwycięstwa.

   Minęło kilka minut głuchej ciszy przeplatanej jedynie przyspieszonymi oddechami, a czasami nawet głośnymi odchrząknięciami, gdy do gabinetu wpadł zmachany Inoichi Yamanaka. Przywitał się z [kolor]włosą delikatnym skinieniem głowy, na co ta bezzwłocznie odpowiedziała, po czym podszedł do biurka Piątej.

   – Hokage-sama, wzywałaś mnie w sprawie niecierpiącej zwłoki – powiedział, cytując słowa ANBU, który chwilę wcześniej go o tym poinformował. – O co chodzi?

   – Mamy drobny problem... – mruknęła, podnosząc się z fotela i podchodząc do okna. – [Imię], wytłumacz wszystko tak dokładnie jak mi – zakomenderowała, oglądając ze swojego biura żywą jak zawsze Wioskę Liścia.

   Dwudziestodziewięciolatka pospiesznie zaczęła opowiadać, co się stało. Czasami plątał jej się język, ale Inoichi słuchał uważnie, nie przerywając kobiecie ani razu. Musiał dokładnie znać problem, jeśli miałby w jakikolwiek sposób jej pomóc.

   Gdy ta zakończyła w końcu wszystko tłumaczyć po raz trzeci tamtego dnia, mężczyzna podrapał się w zamyśleniu po brodzie. Zastanawiał się, jak ma pozbyć się problemu [kolor]włosej, który zdecydowanie należał do męczących i strasznie niszczących psychikę. Do głowy przychodziły mu przeróżne pomysły, ale żadne nie dawały stuprocentowej pewności ku temu, że zadanie się powiedzie.

   Po długim namyśle otworzył oczy, by spojrzeć najpierw na [Imię], a później na głowę Konohy. Bił się z myślami, czy zaakceptować to wszystko, czy odmówić, zostawiając w ten sposób dziewczynę potworowi, który z całą pewnością doprowadziłby ją do szaleństwa. Mimo wielu obaw, kiwnął w końcu głową, a usta [kolor]okiej uniosły się w łagodnym uśmiechu.

   – Pomogę jej, ale najpierw muszę otrzymać od Hokage zgodę na użycie jednej z zakazanych technik mojego klanu – odezwał się, chcąc zwrócić na siebie uwagę blondynki. Udało mu się to, bo kobieta natychmiast spojrzała na niego, niemo pytając, o jaką technikę chodzi. – Usuwanie pamięci. Znaczy się... w pewnym sensie, bo jednak podczas wejścia do umysłu jakiejś osoby nie niszczy się wspomnień, tylko pozbywa szkodliwych treści, które przyczepione są silnie do fragmentu mózgu. Ciężko to wytłumaczyć, dlatego musi Hokage wyobrazić sobie, co mam na myśli – wyjaśnił, zakładając ręce na piersi.

   – Ta, bardzo dobrze wiem, o czym mówisz – powiedziała, siadając na ciemnoczerwonym fotelu. – Kiedyś miałam do czynienia z tą techniką, dlatego właśnie wezwałam ciebie do pomocy. Tylko pamiętaj, żeby uważać podczas pieczętowania. Nie wiemy, jak silny jest – przerwała na chwilę, by się zastanowić nad odpowiednim doborem słów – ten przypadek.

   – Pieczętowania? O co chodzi? – [Imię] zabrała głos, mając niemały mętlik w głowie.

   – Wyjaśnię ci wszystko w trakcie drogi, chodźmy już. Do zobaczenia, Hokage-sama.

   Dwójka dorosłych pożegnała się spokojnie z Tsunade, po czym wyszła z gabinetu. Inoichi powiedział, że zabierze [kolor]oką do szczelnego pokoju, w którym będzie mogła się wyciszyć na potrzeby leczenia. Było to potrzebne do tego, by technika mogła zostać wprowadzona w życie.

   Podczas drogi blondyn zdążył wytłumaczyć kobiecie, na czym dokładnie polega cały proces, w którym będzie pozbywał się jej uszkodzonej części umysłu.

   Usuwanie pamięci potrzebowało kilku specjalnych przygotowań od lekarza jak i pacjenta, dlatego [Imię] usiadła po turecku na wyłożonej deskami podłodze tak, jak poradził jej to zrobić Inoichi i zaczęła skupiać się do tego stopnia, że chakra z jej ciała wypływała dosłownie z każdej strony. Yamanaka w tym czasie usadowił się naprzeciwko kobiety i wykonał kilka pieczęci. Z koniuszków jego palców wysunęły się białe paski wyglądem przypominające cienkie nicie chakry, którymi posługiwali się lalkarze. Strumienie łagodnie oplotły błękitną substancję wokół [kolor]włosej, zaczepiając się końcówkami w odpowiednich miejscach.

   Na twarzy kobiety pojawił się grymas zdenerwowania. Trochę stresowała się całą tą skomplikowaną sytuacją, ale wiedziała, że musi na moment zignorować wszystkie uczucia, które próbowały nią wtedy zawładnąć, bo Inoichi powiedział jej, dlaczego technika została zakazana.

   Często pacjenci podczas trwania zabiegu byli rozpraszani przez nawet najmniejszy bodziec z zewnątrz, przez co lekarz usuwał całkowicie pamięć osób zainfekowanych. Oczywiście nie robił tego celowo, a przez nagłe rozproszenie, które dekoncentrowało go do tego stopnia, że zamiast zapieczętować wszystko w zwoju, po prostu unicestwiał zawartość mózgu człowieka.

   [Imię] za nic w świecie nie chciała stać się niemowlęciem w ciele dorosłej kobiety, dlatego wyciszyła się do końca, dając działać Inoichiemu. Mężczyzna znalazł się w wielkim pomieszczeniu chwilę po przyczepieniu ostatniej nici do chakry dziewczyny. Przyglądając się ogromnym planszaom, na których wyświetlane były różne wydarzenia, domyślił się, że znajduje się właśnie w części mózgu [kolor]włosej odpowiedzialnej za pamięć. Stanął pewnie na wyimaginowanej posadzce i ruszył gdzieś w głąb pokoju. Po drodze widywał przeróżne wspomnienia. Zarówno te wesołe, jak i smutne czy też upokarzające dziewczynę. Jednak bardzo dobrze wiedział, że nie może nikomu powiedzieć o tym, co tam zobaczył, a najlepiej by było, gdyby o wszystkim zapomniał.

   Wydawać się mogło, że blondyn spędził na poszukiwaniach zainfekowanej części pamięci kilka długich godzin, jednak w rzeczywistości wyglądało to zupełnie inaczej. W umyśle kobiety był dopiero od jakichś dziesięciu minut i w tym czasie udało mu się znaleźć niepożądany fragment, który siał niemałe spustoszenie w psychice [Imię].

   Mężczyzna zbliżył się do ogromnego pulpitu usianego ciemnymi barwami i przyjrzał mu się dokładnie. Wyglądało to jak wielka klatka dla potwora, który z każdą kolejną chwilą zmieniał swoją postać, by tylko w najbardziej odpowiednim momencie wyskoczyć przez kraty i zaatakować osobę posiadającą klucz, dzięki któremu mógłby być w pełni wolny. Obślizgłe coś wiło się z kąta w kąt, jakby nie chciało zostać złapanym, a ogromny ekran powoli zmieniał swoje idealne położenie w krzywo powieszony obraz.

   Inoichi wyjął z tylnej kieszeni specjalny zwój, w którym miała zostać zapieczętowana obleśna kreatura i rozłożył go przed ekranem. Na pergaminie znajdowały się przeróżne wzory i słowa, dzięki którym można było pozbyć się problemu w nie więcej niż dwie sekundy. Mężczyzna, nie chcąc dłużej zwlekać, wykonał kilka pieczęci, po czym przyłożył dłonie do przeznaczonych do tego okręgów namalowanych czarnym atramentem, by natychmiast zacząć wyciągać kreaturę z klatki.

   Bestia żerująca na psychice [Imię] stawiała opór aż do ostatniej sekundy, jednak ostatecznie została zapieczętowana w purpurowym zwoju, który Yamanaka zwinął w mgnieniu oka, nie dając kreaturze czasu na ucieczkę. Mężczyzna odczepił swoje nicie od chakry [kolor]włosej, po czym klepnął ją w ramię, by się rozbudziła.

   Otworzyła niepewnie oczy, nieświadomie wchłaniając całą błękitną poświatę do swojego ciała i spojrzała na blondyna. Uśmiechał się, więc dziewczyna nie zadawała niepotrzebnych pytań, bo wiedziała, że operacja się powiodła. Uniosła się z ziemi do pozycji stojącej i rozciągnęła zesztywniały kręgosłup.

   – Dziękuję – powiedziała po chwili, patrząc wesoło na Inoichiego.

   Mężczyzna machnął tylko dłonią, niemo mówiąc, że nic się nie stało i schował zwój do kieszeni spodni.

   – Zaniosę to do Tsunade, a ty powinnaś w tym czasie odpocząć – poinformował ją, po czym pożegnał się i wyszedł, zostawiając kobietę samą ze sobą w jakimś pokoju.

   Do biura Hokage poszedł najkrótszą i najmniej zaludnioną ulicą, by nie wpaść przypadkiem na kogoś znajomego. Gdyby tak się stało, pewnie zostałby wbrew własnej woli zaciągnięty na sake, a nie mógł sobie pozwolić na odpoczynek, dopóki trwała jego misja.

   Skręcił w ciemną uliczkę, pod nosem nucąc jakąś nikomu nieznaną melodię. Nie zwrócił uwagi na to, że od dłuższego czasu ktoś go obserwuje, a nawet podąża za nim krok w krok. W końcu jednak osoba śledząca go postanowiła się odezwać, by nie wyjść na złoczyńcę.

   – Przepraszam – powiedział, tym sposobem zatrzymując Yamanakę, który szybko się odwrócił. – Czy mógłbym... dostać ten zwój?

   Ciemnowłosy mężczyzna uniósł głowę, ukazując swoje czerwone oczy. Inoichi nawet nie zdążył zareagować, a już oddawał grzecznie zawiniątko, będąc pod całkowitą kontrolą Sharingana.

   – Dziękuję – odezwał się rozbawionym głosem.

   Natychmiast przejął zwój i schował go do kieszeni płaszcza. Nim odszedł od mężczyzny, postanowił wymazać mu wspomnienia dotyczące niewypełnionej misji, a gdy już to zrobił, zniknął tak szybko, jak się pojawił, zostawiając zdezorientowanego blondyna w ciemnej uliczce.

~ L.A.

Nie robię więcej tych durnych nominacji. Nie i koniec. Zostałam nominowana przez BloodyPrincess7. Dzięki bardzo. ^~^#
To chyba miało być 20 losowych zdjęć z galerii.

1.


2.


3.


4.


5.


6.


7.

8.

9.

10.

11.

12.

13.

14.

15.

16.

17.

18.

19.

20.


Mam prawie same memy i obrazki z Kakashim, ehehe. I standardowo, nikogo nie nominuję.

~

Prawdopodobnie przez najbliższe trzy rozdziały utrzymywać będzie się taka narracja.
Mam nadzieję, że nigdzie nie zostawiłam wielkich trzech iksów. ;_;
Pisałam to ponad dwa tygodnie...
Cóż, do następnego, yo!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top