30. + L.A.

   – Boję się – powiedziałaś, gdy mężczyzna przekraczał próg mieszkania i wtuliłaś się w niego jeszcze bardziej.

   Kopiujący nic nie odpowiedział, tylko pocałował cię w czubek głowy, jakby chcąc cię uspokoić i zaniósł twoje bezbronne ciało do salonu. Chowając twarz za włosami, opierałaś bezradnie czoło o tors srebrnowłosego, by trochę się odstresować. Zupełnie nic nie rozumiałaś z tego, co wydarzyło się kilka minut wcześniej. To coś w szpitalu tylko ci się śniło, więc dlaczego teraz zaatakowało cię w środku dnia i to w dodatku wtedy, kiedy byłaś w pełni przytomna? Może ktoś bawił się z tobą jakimś silnym genjutsu? Postanowiłaś skreślić tę opcję. To nie mogła być iluzja, bo od razu byś ją rozpoznała, więc co w takim razie? Czyżby mężczyzna, który cię porwał, zagnieździł się w twoim umyśle do tego stopnia, że nie potrafiłaś o nim zapomnieć? Całkiem prawdopodobne, zważywszy na jego wygląd. W końcu nie widziałaś go ani razu — może przez ułamek sekundy, ale wtedy nie zdążyłaś mu się przyjrzeć — i znałaś tylko głos porywacza, a to, co z tobą robił, wpłynęło na jego postać, która nękała cię — jak to wcześniej wyjaśniła — w wyobraźni.

   Hatake ułożył twoje ciało delikatnie na sofie, nie chcąc zbytnio narażać cię na ból spowodowany licznymi siniakami i usiadł na wolnym skrawku kanapy przy twojej talii. Odwrócił się twarzą do ciebie i spojrzał ci głęboko w oczy, jakby o czymś intensywnie myślał. W pewnym momencie chwycił twoją dłoń i przyłożył ją sobie do zakrytych maską ust, nie odrywając się od twoich [kolor] tęczówek. Poczułaś łagodny podmuch wiatru hamowanego przez materiał na twarzy Kopiującego, na co automatycznie się lekko zarumieniłaś.

   – Musimy porozmawiać – zaczął, odsuwając twoją dłoń na swoje uda i nieprzerwanie gładząc ją kciukiem.

   Spojrzałaś na niego pytająco, ale po poważnej minie mężczyzny domyśliłaś się, o co może chodzić. Chciałaś podnieść się do siadu, żeby nie czuć takiej niezręczności podczas rozmowy, ale zatrzymała cię silna ręka Kakashiego na twoim ramieniu. Jak na zawołanie zrezygnowałaś ze swojego pomysłu, wzdychając cicho. Ponagliłaś go wzrokiem, nie chcąc dłużej czekać na jego pytanie.

   – Zastanawiałem się – spojrzał gdzieś przed siebie, odwracając głowę – czy nie... Nie, w sumie nieważne. Zapomnij – mruknął pod nosem, tracąc całą odwagę, którą posiadał chwilę wcześniej.

   Tym razem już uniosłaś się do siadu i spuściłaś nogi na podłogę, mimo sprzeciwów Hatake, po czym wzięłaś głęboki wdech, by zwrócić jego uwagę na to, że chcesz coś powiedzieć. Przemyślałaś wszystko jeszcze raz na szybko, analizując konsekwencje tego, co miałaś zaraz ogłosić i już otwierałaś usta, gdy poczułaś się obserwowana. Nie przez Kakashiego, który patrzył na ciebie w skupieniu, ale przez nieznaną ci osobę. Splotłaś swoją dłoń z tą ciemnookiego, by dodać sobie odwagi i gwałtownie się odwróciłaś. Odskoczyłaś w stronę ściany, wyrywając się z uścisku srebrnowłosego, gdy za oparciem kanapy zauważyłaś obleśną posturę dręczyciela. Kakashi przyglądał ci się zdezorientowany, nic nie rozumiejąc. Pognał nawet wzrokiem w stronę, w którą patrzyłaś, ale nadal nic nie wiedział.

   – Odsuń się od niego – powiedziałaś roztrzęsionym głosem do obślizgłej istoty stojącej niedaleko Kopiującego. – Dobrze ci radzę, zrób to – powtórzyłaś, biorąc w rękę szklany dzban z kwiatami.

   – A co mi niby zrobisz? – zaśmiał się, robiąc krok w stronę zbitego z tropu shinobi – Jesteś zbyt słaba, by mnie powstrzymać przed zrobieniem tego!

   Zbliżył swoje przydługie ramiona do Kakashiego i już miał złapać go za szyję, gdy ty bez namysłu uniosłaś szkło ku górze i wylecowałaś nim prosto w potwora.

   – [Imię]?! – krzyknął Kakashi, zasłaniając się rękoma, by nie dostać w twarz.

   Nic mu się jednak nie stało, czego nie można powiedzieć o jednej z najstarszych i największych matrioszek, które posiadałaś na swoich półkach. Pod wpływem celnego rzutu zbiła się wraz z wazonem na dobre. Wiedziałaś, że już nic nie da się z tym zrobić. Nikt nie był w stanie tego naprawić, bo figurka stłukła się w drobny mak, a szklane naczynie i tak nie było niczym ważnym w twoim domu, więc się nim nie przejęłaś.

   – Na Hokage, [Imię], co ty wyprawiasz?!

   Kakashi podszedł do ciebie od razu, gdy usłyszał tłuczące się szkła i położył dłonie na twoich ramionach, nie chcąc, byś uciekła. Spojrzałaś mu w oczy, wiedząc, że będziesz musiała się tłumaczyć.

   – Dlaczego rzuciłaś tym wazonem? I czemu, do jasnej cholery, rozmawiałaś z powietrzem?! – podniósł głos, żądając wyjaśnień z twojej strony.

   – Nie wiem, jak mam to wytłumaczyć, ale ja... on... no bo... – jąkałaś się, nie wiedząc, jak skleić logicznie zdanie.

   Udało ci się to dopiero po parunastu minutach. Kakashi nie pospieszał cię, widząc, że nie jest ci łatwo o tym mówić, ale gdy już zaczęłaś, słuchał w skupieniu twojej bezsensownej paplaniny, by później wyciągnąć z niej jak najwięcej logicznych faktów, które mógł połączyć w całość, z której dałoby się wyciągnąć rozwiązanie.

   – Rozumiem. Powinniśmy powiedzieć o tym Tsunade – odezwał się w końcu po chwili niezręcznej ciszy, która nastała, gdy zakończyłaś swoją kwestię.

   – Ale co niby Piąta z tym zrobi? Wiem, że jest medycznym ninja, ale to coś nie wchodzi w zakres jej umiejętności, jeśli się nie mylę.

   Spojrzałaś niepewnie na Hatake, który pogrążony był w swoich myślach i nie wyglądało na to, że w ogóle cię słuchał. Westchnęłaś zrezygnowana i osunęłaś się na oparcie krzesła w kuchni, do której w międzyczasie poszliście, by przedyskutować na spokojnie tę dziwną sprawę.

   – Nie przejmuj się tym, jak to zrobi. W końcu to Tsunade, coś wykombinuje – powiedział, wyrywając się ze swoich przemyśleń.

   – Mniejsza. Napijesz się może herbaty? – zapytałaś, wstając od stołu.

   Mężczyzna mruknął tylko w odpowiedzi ciche: Tak., po czym wrócił do rozmyślania. Ty w tym czasie wstawiłaś wodę w czajniku i wyjęłaś z szafy dwa błękitne kubki oraz niewielki imbryk, by móc zaparzyć w nim napój. Ustawiłaś wszystko tak, jak powinno to wyglądać i wyciągnęłaś z jednej z szuflad paczkę z zieloną herbatą.

   Gdy już skończyłaś przygotowania, chciałaś wrócić do stolika, jednak zatrzymał cię Kakashi, który przytulił się do ciebie od tyłu, oparł delikatnie podbródek na twojej głowie i przyległ całym ciałem do twoich pleców. Czułaś każdy jego kolejno napinający się mięsień, a wraz z nim ciepłe dłonie srebrnowłosego kreślące dziwne wzory na twoim brzuchu. Syknęłaś z bólu, gdy mężczyzna przejechał kciukiem po twojej ranie, która znajdowała się z prawej strony pod żebrami. Na ten dźwięk Hatake zatrzymał się, by po chwili ciszy odwrócić cię przodem do siebie. Oparłaś się biodrami o blat szafy, kładąc na nim swoje ręce. Spojrzałaś zdezorientowana w oczy mężczyzny, oblewając się lekkim rumieńcem, na co on zdjął swoją maskę, ukazując łagodny uśmiech, który gościł na jego ustach. Nachylił się w twoją stronę, przelotnie muskając cię w usta, a następnie zatrzymał się przy twoim uchu, by coś powiedzieć.

   – Kocham cię – szepnął zmysłowym głosem, w międzyczasie niby przypadkiem dotykając zwilżonymi wargami twojej szyi.

   Mężczyzna odsunął się od ciebie i spojrzał ci ponownie prosto w oczy. Czułaś, że za chwilę wywierci dziurę w twojej głowie, czekając na odpowiedź z twojej strony. Wzięłaś głęboki wdech i uchyliłaś usta, by powiedzieć: Ja ciebie też, Kakashi., ale podczas mówienia tego na głos, czajnik zaczął głośno gwizdać, idealnie zagłuszając twoje słowa. Uśmiechnęłaś się przepraszająco do mężczyzny i poszłaś wyłączyć gaz.

   – Co powiedziałaś? – zapytał, gdy zdejmowałaś gwizdek z czajnika.

   – Powiedziałam, że mógłbyś się w końcu ubrać – skłamałaś z niewiadomych powodów i nalałaś wodę do imbryka.

   – W sumie, masz rację. Moje spodnie z pewnością już dawno są suche.

   Potwierdziłaś cichym mruknięciem, stawiając kubki na stole. Kakashi obserwował cię przez chwilę, ale gdy zauważył, że nie zwracasz na niego uwagi, wyszedł, po drodze zakładając maskę z powrotem na twarz.

   Usiadłaś przy stole, zostając samotnie w kuchni i natychmiast uderzyłaś umyślnie głową w twardą deskę. Co ja zrobiłam?, zapytałaś siebie w myślach, chłodząc rozgrzaną twarz o drewniany blat. Dlaczego skłamałaś? Przecież go kochałaś, mogłaś mu to powiedzieć jeszcze raz, więc czemu tak to się skończyło? Chyba po prostu zdałaś sobie sprawę z tego, że wypowiedzenie tych słów wcale nie jest takie łatwe, gdy robi się to w stosunku do ukochanej osoby po raz pierwszy.

   Mocno skarciłaś się w myślach za swój brak odwagi i wstałaś po imbryk. Gdy już chciałaś go podnieść, do kuchni wparował zmachany Kakashi. Spojrzałaś na niego pytająco, oczekując wyjaśnień, czemu jest zdenerwowany. Ten natychmiast domyślił się, o co chodzi i zasiadł przy stole naprzeciwko ciebie.

   – Co się stało? – zapytałaś, by dowiedzieć się tego jak najszybciej, w międzyczasie popijając herbatę.

   – Właśnie dostałem misję... – powiedział w końcu, patrząc ci w oczy. – Będę musiał natychmiast wyruszyć. Odprowadzisz mnie do bramy? – zapytał cicho, uśmiechając się niepewnie pod maską.

   Milczałaś przez chwilę, analizując to, co właśnie powiedział ci mężczyzna, ale w końcu zgodziłaś się. Szybko wypiliście herbatę i ruszyliście do wyjścia.

   Spacer zajął wam dosłownie chwilkę, bo nie mieszkałaś daleko od wyjścia z Konohy. Stanęliście naprzeciwko siebie. Kakashi za bramą, a ty w Wiosce. Uśmiechnęłaś się niepewnie w czasie, gdy mężczyzna drapał się z zakłopotaniem po karku, po czym założyłaś sobie pasmo włosów za ucho.

   – Powodzenia – powiedziałaś w końcu, nie chcąc przedłużać niezręcznie panującej ciszy.

   Kakashi podziękował i odwrócił się na pięcie, by powolnym krokiem ruszyć długą ścieżką prowadzącą gdzieś daleko w świat shinobi. Stałaś chwilę, przyglądając się jego oddalającej się sylwetce, dopóki nie zdałaś sobie sprawy z tego, że możesz go już nigdy więcej żywego nie zobaczyć. Może i był znanym Kopiującym Ninja, ale przecież nie każdy jest nieśmiertelny i ktoś silniejszy mógł go zabić w każdym momencie.

   Zrobiłaś krok do przodu, drugi, trzeci, a chwilę później zaczęłaś biec przed siebie, chcąc jeszcze dogonić ciemnookiego.

   – Kakashi! – krzyknęłaś, widząc, że ten już szykuje się do skoku na drzewa.

   Mężczyzna natychmiast zatrzymał się, po czym odwrócił się w twoją stronę. Na jego twarzy malowało się zdziwienie spowodowane twoim nagłym krzykiem.

   Gdy już znalazłaś się metr od niego, bez namysłu rzuciłaś mu się na szyję, obejmując go z całej siły. Zdezorientowany Kopiujący, nic nie rozumiejąc, również cię przytulił, w myślach zastanawiając się nad powodem tego, co uczyniłaś.

   Po chwili tkwienia w gorących ramionach mężczyzny, odsunęłaś się od niego, ale tylko tak, by móc widzieć jego twarz.

   – Kakashi, ja cię kocham – powiedziałaś, patrząc mu prosto w oczy.

   Srebrnowłosy przyglądał ci się w niedowierzaniu i nic nie zapowiadało tego, że w najbliższym czasie się ocknie, dlatego bez namysłu zdjęłaś maskę z jego twarzy i zatopiłaś się w jego lekko uchylonych ustach. Na początku pocałunek był jednostronny, ponieważ Hatake w ogóle nie reagował, ale po czasie zajął się dominacją, spełniając swoją rolę idealnie.

   Gdy zabrakło wam powietrza, oderwaliście się od siebie, lekko dysząc. Podniosłaś wzrok na Kakashiego, chcąc zobaczyć jego wyraz twarzy, ale nie było ci to dane, ponieważ mężczyzna z miłością objął cię ramionami. Lekko zdziwiona również go przytuliłaś, uśmiechając się.

   – Już myślałem, że nigdy tego nie usłyszę – powiedział w końcu, odsuwając się od ciebie. – Też cię kocham, [Imię].

   Złapałaś go za dłonie, patrząc w ciemne oczy mężczyzny.

   – Uważaj na siebie – poleciłaś mu cała zarumieniona.

   – Nie martw się o mnie, wrócę bez żadnego zadrapania.

   Zaśmiał się, po czym wziął cię w swoje objęcia, widząc twój poważny wyraz twarzy. Od razu się uśmiechnęłaś, wtulając się w niego po raz ostatni tamtego dnia.

   – Do zobaczenia – mruknął, odsuwając się od ciebie.

   Na pożegnanie pocałowałaś go, wyrażając pocałunkiem wszystkie kotłujące się w tobie uczucia.

   Kakashi uśmiechnął się ostatni raz, założył maskę i machając ci dłonią, wskoczył na pobliskie drzewo, by zaraz ruszyć przed siebie, omijając zgrabnie wszystkie wystające gałęzie.

   Patrzyłaś, jak jego sylwetka oddala się coraz bardziej z każdą kolejną sekundą, przykładając chłodne dłonie do rozgrzanej twarzy, by po chwili ruszyć z powrotem do Konohy.

~ L.A.

Wszyscy się uwzięli ostatnio na mnie z tymi nominacjami, ale cóż. Odpowiem, nie? Nominowała mnie Demonic_Dreams, baaardzo dziękuję. ^~^

1. Jaki jest Twój ulubiony kraj?

☆ Zaraz po Polsce Japonia.

2. Lubisz rysować?

☆ Kiedyś lubiłam. Już mi się znudziło tak, jak wiele innych rzeczy.

3. Lubisz kawę?

☆ Tak, Inkę. Moja mama mówi, że to kawa dla dzieci. Idealna dla mnie.

4. Czemu założyłaś Wattpada?

☆ Kiedyś koleżanka zaczęła mi mówić o tym, że zaczęła tam pisać opowiadanie, to stwierdziłam: "OK, sprawdzę, co za raki tam wypisuje.", no i tak się skończyło, że założyłam profil, żeby jej gwiazki i komentarze dawać. Później znudził mi się blogger, to przerzuciłam Itbamjf (moje inne opowiadanie) tutaj, żeby w końcu mieć jakichkolwiek czytelników.

5. Jaki masz model telefonu?

☆ SONY Xperia M2 Aqua. Bardzo fajny, polecam.

6. Iphone czy Samsung?

☆ Chyba Szajsung, chociaż ani tego, ani tego nie lubię.

7. Jaki jest Twój ulubiony język?

☆ Jak wcześniej, zaraz po polskim japoński.

8. Jakiego rodzaju muzyki najczęściej słuchasz?

☆ Rock, metal i podgatunki.

9. Ulubiony zespół muzyczny?

☆ Oczywiście ONE OK ROCK, a po nim Skillet.

10. Ulubiony piosenkarz/rka?

☆ Nie posiadam.

I nikogo oczywiście nie nominuję.

~

Właściwa część, czyli czas na zrzędzenie autorki, którego oczywiście czytać nie trzeba.

Matkobosko, ten rozdział jest tak gówniany, że chyba zaraz to wszystko pierdzielnę i wyjadę w Bieszczady (chociaż wolałabym nie, jeszcze mnie niedźwiedzie zjedzą). Nawet nie mam już siły przez to na moje zrzędzenie, cholera.
Cóż, chyba serio nie umiem w romanse. Ja to bym ich wszystkich najlepiej powybijała kijem do golfa, żeby było super i wszyscy chcieli mnie za to zabić.
A tak na serio, nie wiem, nie wiem, nie wiem jak to będzie, ziom. Kurde, miało być na poważnie już... Mam wrażenie, że trochę to zrąbałam.
Chyba powoli będę to wszystko kończyć, bo już jesteśmy przy takiej części, przy której ciężko mi się pisze. Trzeba opisywać w dużej mierze uczucia, z którymi ja sobie nie radzę, bo większości z nich nie mam. Jakkolwiek to brzmi, ach.
I znowu nie chciało mi się sprawdzać błędów, więc przepraszam.
OOOOOOOO, EJ. BO BYM ZAPOMNIAŁA. Wybiło mi już 100 obserwujących. Może byście chcieli jakieś coś z tej okazji? Wszyscy tak robią, to nie wiem, ja też tak zrobię, bo juololo, kochani.
Tak, cofnęłam publikację, żeby to dopisać. XD
Cóż, do następnego, yo!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top