22.
Coś zaczęło smyrać cię po nosie. Szybko odepchnęłaś tę rzecz na bezpieczną odległość i odwróciłaś się na drugi bok, jednakże to coś znowu cię zaatakowało. Chciałaś ponownie zmienić pozycję, którą przyjęłaś parę sekund wcześniej, ale na twoje nieszczęście skończyło ci się łóżko i niefortunnie z niego spadłaś. Wylądowałaś na czymś twardym, a jednocześnie miękkim. Szybko uchyliłaś oczy i spojrzałaś prosto w rozszerzone źrenice Kakashiego. Mężczyzna wyglądał na wystraszonego, a jednocześnie zaskoczonego zaistniałą sytuacją. Nie czekając chwili dłużej, zsunęłaś się z niego, oblewając się ostrym rumieńcem.
Podniosłaś głowę, by rozejrzeć się jeszcze raz po pokoju. W tym czasie Kakashi usiadł, masując sobie skronie jedną dłonią. Gdy patrzyłaś na mężczyznę, zauważyłaś delikatny ruch na łóżku, na którym spałaś. Podeszłaś do niego i szybko zrzuciłaś kołdrę, odkrywając tym sposobem niewielkiego psa w niebieskiej kamizelce.
– Pakkun?! – Hatake skierował swoje słowa do sierściucha – Co ty tutaj robisz? Nie wzywałem cię – zapytał chrypliwym głosem, wysuwając się spod koca.
– Chciałem was poinformować o pogrzebie Trzeciego... – powiedział przyciszonym głosem, jakby właśnie mówił coś złego i spuścił wzrok, by nie patrzeć nikomu w oczy.
– Rozumiem – odparł Hatake, podnosząc się. – Możesz już wracać. – odwołał posłańca i odwrócił się w twoją stronę – Pogrzeb swoją drogą, ale musimy iść najpierw do szpitala.
•••
Siedziałaś w poczekalni z Kakashim już drugą godzinę. Czas strasznie się ciągnął, a przed tobą w kolejce była jeszcze jakaś kobieta, która wyglądała o wiele gorzej od ciebie. Westchnęłaś przeciągle, przywołując zaskoczone spojrzenie Hatake, który do tej pory pochłonięty był czytaniem jednego ze swoich romansów. Spojrzał na ciebie pytająco, a ty tylko uśmiechnęłaś się znudzona.
Mijały kolejne minuty, a ty zaczynałaś powoli przysypiać. Nie miałaś pojęcia, ile jeszcze będziesz musiała wysiedzieć w poczekalni, czekając na swoją kolej, ale z każdą następną sekundą oczekiwanie robiło się coraz bardziej nużące.
– Hej, Kakashi – spróbowałaś zagadać do srebrnowłosego – co czytasz? – Przysunęłaś się do niego, stykając się z jego ramieniem.
Mężczyzna zamknął książkę tak szybko, jakby miał już zakodowane, że musi uważać, gdy ktoś jest na tyle blisko, by mógł zobaczyć, co jest napisane w środku. Wywróciłaś zirytowana oczami i założyłaś ręce na piersiach.
– To jedna z książek Jiraiya'i. Powinnaś ją chociaż kojarzyć. – Uśmiechnął się pod maską, co mogłaś rozpoznać po przymkniętym oku.
Pokiwałaś głową na potwierdzenie jego słów i wbiłaś wzrok w drzwi gabinetu. Nie minęło nawet pięć sekund, a z pokoju wyszła kobieta, a za nią lekarz, który zaprosił was gestem dłoni do środka. Nie czekając na Hatake, weszłaś do środka i usiadłaś na łóżku.
Wizyta minęła dość szybko. Dostałaś niewielką buteleczkę z mieszanką ziół, która miała eliminować niedowład w kończynach na jakieś kilka godzin. Jednakże, by działał, musiałaś przyjmować lek co równą dobę codziennie o tej samej porze.
– Dziękuję, że ze mną poszedłeś. Wrócę już do siebie i przyszukuję się do... pogrzebu – powiedziałaś szybko do Kopiującego i zaczęłaś iść w kierunku swojego mieszkania.
Mężczyzna nie zdążył nawet zareagować, a ciebie już nie było. W mgnieniu oka znalazłaś się w domu. Szybko przekroczyłaś próg mieszkania i zatrzasnęłaś za sobą drzwi. Oparłaś się o ścianę, uprzednio czując gorąc na policzkach. Co to było? zapytałaś samą siebie w myślach, przypominając sobie, co ci się śniło w nocy. Te wesołe krzyki, aroganckie spojrzenie chłopca... Czy my się naprawdę znamy?
Odstawiłaś na bok wszystkie myśli, nie chcąc się zbytnio stresować. W końcu za parę godzin miałaś doświadczyć jeszcze większego bólu niż ten parę godzin wcześniej. Przebrałaś się w swój czarny strój żałobny i rozczesałaś [długość włosów], [kolor włosów] włosy, przyglądając się sobie w lustrze.
– Chciałabym sobie go przypomnieć... – jęknęłaś do swojego odbicia, patrząc na nie ostatni raz, po czym wyszłaś na ceremonię pożegnania.
•••
Pogrzeb zakończył się grobową ciszą. Stałaś przed ołtarzem z fotografiami poległych i przyglądałaś się każdemu, modląc się za każdego w myślach. Zatrzymałaś się przy zdjęciu Hokage... byłego Hokage. Do twoich oczu, jak na zawołanie, napłynęły łzy, chociaż z całej siły próbowałaś je zatrzymać. Kilka strumieni spłynęło ci po policzkach, a chwilę później poczułaś, że ktoś zarzuca ci płaszcz na ramiona. Szybko odwróciłaś się, ocierając spływające krople i dostrzegłaś swojego starego przyjaciela z dzieciństwa.
– Iruka? Dziękuję... – powiedziałaś zachrypniętym głosem, patrząc mu prosto w oczy.
– Nie ma za co. Nie chcę, żebyś się przeziębiła. Nie jest dzisiaj specjalnie ciepło. – Uśmiechnął się łagodnie.
Pokiwałaś głową. Stałaś jeszcze jakiś czas z brązowowłosym, przyglądając się kilkunastu fotografiom, dopóki nie stwierdziłaś, że czas wracać do domu. Przytuliłaś przyjaciela na pożegnanie i ruszyłaś w kierunku mieszkania.
– [Imię]! Czekaj! – do twoich uszu dobiegł zdyszany, męski głos.
Odwróciłaś się, szybko rozpoznając biegnącego w twoją stronę Hatake. Mężczyzna przystanął obok ciebie, podpierając się na kolanach. Spojrzałaś na niego pytająco, gdy ten w końcu się wyprostował.
– Odprowadzę cię – stwierdził szybko, jakby nie chciał usłyszeć żadnego sprzeciwu z twojej strony.
•••
Szliście w ciszy już jakiś czas. Żadne z was nie miało zamiaru przerywać tej dziwnej atmosfery, która między wami panowała. Kątem oka spojrzałaś na mężczyznę. Wyglądał na zdenerwowanego — zaciskał ręce w pięści, a jedna z jego brwi niebezpiecznie drgała w dół i w górę. Gdy chciałaś zapytać, czy wszystko z nim w porządku, Kakashi przyparł cię do jednej ze ścian jakiegoś budynku w alejce, w której nie było widać ani jednej żywej duszy. Oparł ręce po obu stronach twojej głowy, a ty, nie bardzo rozumiejąc, co się dzieje, odwróciłaś wzrok, by nie pokryć się jeszcze większym rumieńcem.
– [Imię]... – zaczął niepewnie, świdrując cię spojrzeniem – Denerwuje mnie to, że zapomniałaś tylko mnie i nic nie mogę z tym zrobić. Widziałem cię z Iruką. Nawet go pamiętasz, mimo tego, że od lat ze sobą nie rozmawialiście. Boli mnie to, że tak swobodnie się przy nim czułaś, gdy cię obejmował. – zgiął ręce w łokciach i oparł się o ścianę przedramionami, zmniejszając dzielącą was odległość – Nie masz pojęcia, jak ja się z tym czuję. Gdy dzisiaj rano obudziłem się, a ty na mnie siedziałaś, z trudem powstrzymałem się, by cię nie pocałować. Nie chciałem cię wystraszyć. Ale już dłużej nie wytrzymam. – położył głowę w zagłębieniu twojej szyi, a ty automatycznie się wzdrygnęłaś – Będę o ciebie walczył, będę walczył o twoje wspomnienia. Chcę, byś sobie mnie przypomniała, byś w końcu zrozumiała moje uczucia. Ja naprawdę... – zrobił przerwę, by podnieść głowę i odwrócić twoją twarz w swoją stronę tak, byś spojrzała mu prosto w oczy – Naprawdę cię kocham.
Zamarłaś. Twoje ręce zdradzały to w jakim stanie się obecnie znajdowałaś — poruszały się wbrew twojej woli, jakby były zupełnie odcięte od twojego ciała. Twoje źrenice urosły do nienaturalnych rozmiarów, a nogi lekko ugięły się pod tobą. Nic nie rozumiałaś. Nie pamiętałaś tego człowieka, a on ci nagle wyskoczył z tym, że cię kocha. Ale rzeczywiście, mogłaś domyślić się od razu, gdy tylko objął cię z ogromną pasją przy Guyu. Dlaczego tego nie zauważyłaś?
Srebrnowłosy wyglądał na coraz bardziej zdenerwowanego zaistniałą sytuacją i tym, co właśnie odważył ci się wyznać. Nie zastanawiając się dłużej nad tym, co robi, objął cię jedną ręką w pasie, a drugą zsunął maskę z twarzy, przymykając przy tym oko.
– Nie kłamałem. Mam dosyć zwlekania. – Zbliżył się do ciebie, zatrzymując się dosłownie dwa centymetry przed twoją twarzą.
Zadrżałaś, ale dalej śledziłaś w skupieniu poczynania Kopiującego. Mężczyzna przymknął na chwilę oczy i po chwili złożył na twych ustach delikatny pocałunek. Nie odczuwając i nie słysząc sprzeciwu z twojej strony, złączył ponownie wasze wargi w odważniejszym całusie. Przez chwilę stałaś nieruchomo, czując przyjemną pieszczotę ze strony Kakashiego, jednak po chwili przeszedł cię dziwny impuls. W parę sekund w twojej głowie pojawiły się wspomnienia związane z Hatake. Przypomniałaś sobie dzieciństwo, wszystkie kłótnie, misje i to, co się na nich działo.
Uniosłaś ręce i wplotłaś je we włosy mężczyzny, przyciągając go do siebie jeszcze bardziej. Nie myśląc dłużej nad tym, co się właśnie dzieje, dałaś ponieść się chwili i oddałaś pocałunek, zaczynając intymny taniec waszych ust. Obydwoje byliście tak pochłonięci tą sytuacją, że nawet nie zauważyliście, kiedy osunęłaś się na ziemię, tracąc czucie w nogach.
Kakashi był jak zahipnotyzowany. Nie pozwalał ci nawet nabrać powietrza, chociaż brakowało go i jemu. W końcu, chociaż niechętnie, oderwaliście się od siebie, ciężko dysząc. Nie chciałaś puszczać mężczyzny, ale musiałaś to zrobić, bo powoli przestawałaś czuć również ręce. Mężczyzna usiadł naprzeciwko ciebie i zaczął wpatrywać się w twoją czerwoną twarz, zupełnie nie zauważając, że go nie odepchnęłaś podczas pocałunku.
– Przepraszam, poniosło mnie. – założył maskę, by ukryć swoje zakłopotanie – Powinniśmy wracać. Za chwilę się rozpada. – Wstał i wyciągnął dłoń w twoją stronę, by pomóc ci wstać.
– Bo wiesz – zaśmiałaś się drżącym głosem, patrząc ze zrezygnowaniem na swoje kończyny – nie bardzo mogę wstać.
Kopiujący zakłopotał się i zdzielił sobie mentalną piątkę w czoło, dopiero zauważając, że podczas jego chwili słabości straciłaś czucie w ciele. Podniósł cię niczym pannę młodą i zaniósł do domu, który znajdował się stosunkowo niedaleko. Wszedł do środka i ruszył do sypialni, dokładnie pamiętając, gdzie ona była położona. Ułożył cię na łóżku i wyszedł po lekarstwo.
Nie było go może dwie minuty, gdy wszedł ponownie do pokoju z maleńką dawką leku. Usiadł obok ciebie i podał ci ją doustnie. Gdybyś tylko wiedziała, jak musiał się hamować, by ponownie nie zacząć cię całować, w życiu nie pozwoliłabyś mu się tak katować.
– Kakashi...
– [Imię]...
Zaczęliście w tym samym czasie, wywołując niezręczną sytuację. Kiwnęłaś głową, pozwalając mu zacząć. Mężczyzna wziął głęboki wdech, a po chwili wydech, jakby szykował się do jakiejś długiej wypowiedzi.
– Przepraszam, że mnie wtedy aż tak poniosło, ale naprawdę ciężko jest mi się hamować, odkąd zrozumiałem, że cię kocham. – Uśmiechnął się delikatnie pod maską, patrząc ci głęboko w oczy.
Twoje serce zabiło mocniej. Uniosłaś się do siadu, mimo zaleceń lekarza, że po otrzymaniu lekarstwa powinnaś leżeć i wyciągnęłaś ręce do przodu, by zawiesić się na szyi srebrnowłosego.
– Pamiętam... – oznajmiłaś krótko, szepcząc to prosto do ucha Kakashiego – Dzięki tobie wszystko sobie przypomniałam. – Zaśmiałaś się cicho i złożyłaś na odkrytym policzku mężczyzny delikatny pocałunek.
Hatake odsunął cię od siebie i spojrzał ci w oczy, jakby szukał oznak kłamstwa. Nie znalazł ich. Jego spojrzenie złagodniało tak samo jak jego dotyk.
– Tęskniłem... – Położył cię, by po chwili samemu ułożyć się obok ciebie.
Przytulił cię od tyłu i zasnął po paru minutach, odczuwając ulgę na samą myśl o tym, że wszystko wróciło do normy. Ty jeszcze przez chwilę wpatrywałaś się w ścianę, bijąc się z myślami. Powiedzieć mu czy lepiej trzymać język za zębami? z tą myślą zasnęłaś, czując przyjemne ciepło na plecach i delikatny oddech Kakashiego na swoim karku.
~
Jestem głupia. Chciało mi się płakać, gdy to pisałam...
Kompletnie straciłam wenę, wybaczcie. Chyba i ona ma teraz wakacje.
Przez jakiś czas może nie być rozdziału, bo podczas używania telefonu uszkodziłam sobie palca i nie bardzo mam jak pisać. Dałam radę tylko dzięki sile woli. Więcej tego bólu nie zniosę.
Kaleka pozdrawia, do następnego, yo! I miłych wakacji!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top