21.
PERSPEKTYWA KAKASHIEGO
Położyłem się na materacu koło swojego łóżka. W końcu moje zostało zajęte. Rany, gdyby tylko mnie pamiętała, leżałbym z nią na wygodnym miejscu, ale byłem zdolny się dla niej poświęcić, by mogła w spokoju odpocząć.
Patrzyłem się tępo w sufit już którąś godzinę, nie mogąc zasnąć. W końcu podniosłem się do siadu, by zetknąć się ze zwisającą z łóżka ręką [kolor]włosej. Zdjąłem ją sobie z głowy i odwróciłem się w stronę dziewczyny. Jej twarz odwrócona była w stronę ściany, przez co nie widziałem jaką miała minę podczas snu.
Odłożyłem jej rękę na materac i wstałem, by usiąść obok niej. Wiedziałem, że nie obudzi się przez takie coś. Nigdy jej to nie budziło.
Wzdrygnąłem się, gdy [Imię] położyła się na boku w moją stronę i przylgnęła czołem do mojego uda. Niepewnie odgarnąłem z jej twarzy [kolor] włosy. Wtedy to zobaczyłem — jej lekko zmieszaną minę, która podmalowana została delikatnym rumieńcem. Westchnąłem cicho i uśmiechnąłem się, patrząc na śpiącą przyjaciółkę.
– Kakashi, Kakashi! – krzyknęłaś, biegnąc w stronę srebrnowłosego chłopca.
Wydawało się, że ten cię w ogóle nie słucha. Warknęłaś pod nosem coś obraźliwego na jego temat i przyspieszyłaś kroku, by szybciej znaleźć się obok przyjaciela.
– Senpai! – wydarłaś się w końcu trzy razy głośniej niż powinnaś.
Srebrnowłosy natychmiast odwrócił się w twoją stronę ze zdziwionym spojrzeniem. W tym czasie ty zdążyłaś do niego dobiec. Zgięłaś lekko kolana i oparłaś na nich dłonie, by trochę odsapnąć.
– Nareszcie mnie usłyszałeś. – Uśmiechnęłaś się i spojrzałaś w oczy chłopca.
– Czego ode mnie chciałaś? – zapytał oschle, kładąc jedną dłoń na biodrze.
– Ee... – zamyśliłaś się na chwilę – Wczoraj powiedziałeś, że potrenujemy razem walkę wręcz! – powiedziałaś na jednym wydechu.
– Źle mnie zrozumiałaś. Powiedziałem, że potrenujemy, ale nie dzisiaj. – Strzelił sobie piątkę w czoło i przymknął oczy ze zrezygnowaniem.
W twoich oczach wezbrały się łzy wstydu. Było ci głupio, że po raz kolejny się wygłupiłaś przed kimś, kogo ceniłaś sobie najbardziej.
– A-Ale, senpai – zająknęłaś się – nie możemy teraz? – zapytałaś z nikłą nadzieją w głosie.
Chłopiec westchnął zrezygnowany i podszedł do ciebie, by po chwili zmierzwić ci włosy na głowie. Przymknął oczy i uśmiechnął się pod maską, a na twoją twarz wparował łagodny rumieniec. Powstrzymałaś łzy wstydu i spojrzałaś z dołu na chłopca. Jego spojrzenie zrobiło się łagodne, a postawa wyrażała spokój.
– A więc się zgadzasz? – zapytałaś, ponownie nabierając nadziei.
– Co ja się z tobą mam...? – rozłożył ceremonialnie ręce – Szykuj się. – Stanął w pozycji do walki i posłał ci wesołe spojrzenie swoich ciemnych oczu.
– S-Senpai... – wycedziła przez sen, a moje serce automatycznie przyspieszyło.
Czemu te jedno słowo wprawiało mnie w aż taki szok, że nie mogłem nic zrobić, jedynie siedzieć bezczynnie i wpatrywać się w jej rozpaloną twarz? Dlaczego tak drobny wyraz potrafił mnie przytwierdzić do siedzenia nie raz? Za każdym razem, gdy tak mnie wołała, nie wiedziałem, jak zareagować. Całe szczęście, że zawsze miałem na sobie maskę i wyłącznie dzięki niej nie było widać mojej czerwonej twarzy.
Zaraz, zaraz! Ona straciła częściowo pamięć, prawda? Więc dlaczego, do jasnej cholery, powiedziała to przez sen?! Czyżby...? Nie, niemożliwe. To się dzieje za szybko. Z pewnością wspomnienia nie wróciły jej przez tę jedną noc. Nie ma co się nakręcać. Spokojnie, Kakashi. Weź się w garść. Jesteś dorosłym mężczyzną-shinobi. Nie możesz dać emocjom tak sobą poniewierać.
Skończyłem swój wewnętrzny monolog i z powrotem spojrzałem na jej twarz. Była taka urocza, gdy spała. Nic się nie zmieniła, od kiedy byliśmy zwykłymi dzieciakami.
Przejechałem delikatnie dłonią po jej policzku, by jej nie zbudzić, a ona — jak na zawołanie — wtuliła twarz w moją rękę niczym kot, by doznać jeszcze większej przyjemności. Zaśmiałem się pod nosem i zszedłem z łóżka na materac, by móc z lepszej perspektywy przyglądać się jej śpiącej twarzycce.
Przysunąłem się do niej, uprzednio zdejmując maskę i złożyłem delikatny pocałunek na jej czole. Nie mogłem się powstrzymać. To, że straciła pamięć, mnie smuciło i irytowało zarazem. Musiałem się hamować, żeby nie zrobić jakiejś głupoty, której bym później żałował. Takie życie to katorga chyba nawet gorsza niż ukrzyżowanie...
[Imię] przewróciła się na drugi bok, mrucząc coś pod nosem. Widziałem już tylko jej [kolor] włosy układające się w różne strony.
– Kocham cię – szepnąłem, zakładając maskę z powrotem.
Położyłem się na materacu, zasłaniając oczy ramieniem. Postąpiłem lekkomyślnie, mówiąc to, ale skoro spała, to mogłem sobie pozwolić na więcej, czyż nie? Poza tym, nie wiem, ile jeszcze czasu będę w stanie się powstrzymywać. W końcu ukrywanie swoich uczuć, gdy się już o nich wie, nie jest prostą rzeczą.
Zmrużyłem oczy, by po chwili zasnąć z delikatnym uśmiechem na ustach.
~
Kolejny filler! To jest straszne, ale to tylko cisza przed wielką burzą, którą chcę rozpętać, hahahaha!
Dobra, do następnego, yo!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top