16.
– Kakashi! – krzyknęłaś, a mężczyzna od razu się zatrzymał. – Spokojnie, nic mi nie będzie. – spróbowałaś zatrzeć niepokój mężczyzny, ale nie było to takie łatwe.
Czułaś, że powoli zaczynasz tracić siły, a twoje serce zwalnia. Do głowy przychodziło ci milion pomysłów na sekundę, ale nie byłaś w stanie żadnego zrealizować przez to, że twoje ręce były związane ogonem bestii podobnie jak reszta ciała. Zaczęłaś się szarpać, ale to tylko pogorszyło sytuację, w której się znalazłaś. Beatrice wzmocniła uścisk, a ty wyplułaś kolejną dawkę krwi z ust. Przed oczami zaczęło ci się robić ciemno. Zamknęłaś je i tak już nic nie widząc i opuściłaś głowę, jakbyś już umarła.
PERSPEKTYWA KAKASHIEGO
Obserwowałem coraz bardziej słabnącą [Imię] i nie mogłem nic zrobić. Czułem, że gdybym tylko spróbował ponownie się do niej zbliżyć, ten potwór zrobiłby z niej miazgę albo [kolor]włosa znowu kazałaby mi się zatrzymać. Byłem bezradny. Nie mogłem nic zrobić, chociaż tak bardzo pragnąłem ją uratować. Tylko... czemu tak właściwie chciałem obronić jej istnienie? Dlatego, że jest moją towarzyszką podróży? Dlatego, że w przeszłości przyjaźniliśmy się przez jakiś czas? Dlatego, że mi na niej zależy? Cholera. Przecież właśnie przez to wszystko pragnąłem, by żyła.
– Zosta... – chciałem krzyknąć, by Beatrice wypuściła [Imię], ale coś mi przerwało.
Słaby, ale piękny głos wydobył się z gardła mojej partnerki, otulając delikatnie me uszy. Ona śpiewała. Po co? Nie byłem pewny, ale prawdopodobnie chciała uspokoić bestię, która powoli miażdżyła jej kolejne kości i głośno przy tym ryczała.
– Zmieniaj smutek w życzliwość, swoją unikatowość w siłę. To normalne, by się zgubić, więc rozpocznij wędrówkę jeszcze raz, jeszcze raz*... – zaśpiewała cicho, ale jednak z taką siłą, że potwór gwałtownie zaczął wracać do formy małej dziewczynki.
Jej ogon zniknął i tym sposobem [Imię] prawie zderzyła się z twardą podłogą, jednak Guy szybkim ruchem ją złapał. Ja byłem zbyt pochłonięty przyglądaniem się całej sytuacji.
Nasza towarzyszka wpadła bezwładnie w ramiona garnkowłosego, a na jej twarzy widniał spokojny uśmiech. Coś gwałtownie ukłuło mnie w serce. Powoli zaczynałem się robić jak nastolatka... Zignorowałem te uczucie i szybko podszedłem do moich przyjaciół.
– Trzymaj się, [Imię]. Dokończę to za ciebie – powiedziałem szybko, widząc bladą twarz kobiety.
Ledwo utrzymywała przytomność. Domyśliłem się, że musi mieć połamane żebra i uszkodzone narządy wewnętrzne. Inaczej z jej ust nie sączyłaby się ciemnoczerwona ciecz. Odwróciłem się w stronę rudowłosej i zmierzyłem ją swoim Sharinganem. Wyglądało na to, że nie mogła użyć tej demonicznej formy przez jakiś dłuższy czas. Była równie osłabiona co moja towarzyszka. Ledwo utrzymywała się na nogach, a nawet mord w jej oczach stracił na sile. Mogłem jedynie zniszczyć jej istnienie, by uwolnić tych biednych ludzi spod władzy dziewczynki. Wykonałem pieczęcie, które aktywowały śmiercionośną technikę.
– Raikiri*! – krzyknąłem i ruszyłem pędem w stronę małolaty.
Dzieliły mnie od niej zaledwie dwa kroki, gdy potknąłem się niefortunnie i użyłem swojego ostrza na pobliskim drzewie.
PERSPEKTYWA GUYA
Uklęknąłem, by ułożyć poranione ciało [Imię] na delikatnej trawie i wróciłem wzrokiem w stronę Kakashiego. Ten mężczyzna się potknął. Tak, potknął się, przez co nie trafił w cel, który w tamtym momencie uśmiechał się triumfalnie. Coś czułem, że to była jej zasługa. Przecież mój rywal od lat nie spudłował aż tak niefortunnie, by uderzyć prosto w jakieś durne drzewo!
Podniosłem się z ziemi i stanąłem twarzą w stronę rudej dziewczynki. Ta tylko wyszczerzyła się wesoło i uniosła rękę w górę, by za chwilę opuścić ją w dół. Jak na zawołanie odwieczny rywal (czyt. Kakashi) odwrócił się w moją stronę i przechylił głowę na bok niczym myślący pies.
– Kakashi, wyglądasz jak Pakkun! – zaśmiałem się głośno, łapiąc się za brzuch.
– To nie czas na żarty! – krzyknęła rozwścieczona rudowłosa, wskazując na mnie palcem.
Prawie natychmiast Kakashi zaczął biec w moją stronę, jakby był kontrolowany przez nią. Zaatakował pierwszy, przez co miał większe pole do popisu. Okładaliśmy się dobre parę minut i żadne z nas nie zamierzało skończyć.
– Kakashi, uspokój się! To nie pora na pojedynki! – oznajmiłem w końcu, chcąc, by mężczyzna się uspokoił.
No naprawdę, też wybrał sobie idealne miejsce i porę na walkę. Nie miał za grosz wyczucia. Jak można w ogóle podchodzić w tak gardzący sposób do jakiegokolwiek starcia? Hańba mu, hańba!
Podczas, gdy Hatake przestał na chwilę uważać, przesuwając wzrok na leżącą [kolor]włosą, ja natychmiast podciąłem go i splotłem jego dłonie na plecach. Szybko usiadłem na nim, blokując mu jakikolwiek ruch.
– Co w ciebie wstąpiło? Uspokój się w końcu! – krzyknąłem, uderzając go przy okazji w tył głowy z otwartej dłoni.
[Imię] uniosła się delikatnie na przedramionach i zbadała wzrokiem sytuację, w której się znajdowaliśmy. Nie było zbyt kolorowo, a w dodatku Hatake odwaliło.
PERSPEKTYWA READER
Otworzyłaś oczy, czując, że udało ci się zregenerować trochę chakry. Wtedy ujrzałaś Gaia, który siedział przed tobą. A gdzie był Kakashi? Nie widziałaś go nigdzie, a byłaś pewna, że wcześniej używał Raikiri i pewnie znajdował się gdzieś obok rudowłosej. Podniosłaś się na przedramionach, a obraz, który ujrzałaś, zmroził ci krew w żyłach. Garnkowłosy razem z Kopiującym wyglądali, jakby przed chwilą ostro walczyli. W dodatku... Guy wcale nie siedział na trawie, tylko na Hatake.
– Co wy... – chciałaś zapytać, co się z nimi stało, ale niemalże natychmiast zachłysnęłaś się własną krwią.
Nie lubiłaś być bezsilna i bezbronna, a tak właśnie wtedy się czułaś, czułaś się niepotrzebna, nie mogąc nic zrobić. Ból rozrywał cię od środka i z zewnątrz. Skórę miałaś w siedemdziesięciu procentach pociętą, a twoje narządy wewnętrzne i kości również nie należały do zdrowych. Mimo tragicznego stanu, podniosłaś się do pozycji siedzącej i zbliżyłaś się do towarzyszy.
– Nie wiem, czy to zadziała drugi raz, ale – wzięłaś głęboki wdech – nienawidzę cię, senpai! – krzyknęłaś na ostatku sił, domyślając się, że ta ruda małpa znowu zawładnęła ciałem srebrnowłosego.
Źrenice Kakashiego automatycznie się powiększyły, a on sam zrzucił Maito ze swoich pleców, siadając i patrząc ci w oczy. Ciężko oddychałaś i ledwo widziałaś, mimo to wciąż nawiązywałaś kontakt wzrokowy z Hatake.
– Dlacze...
– Cicho – szepnęłaś, wiedząc, co chce powiedzieć Kakashi. – To nie czas i miejsce na to. – Podniosłaś się na nogi i odwróciłaś w stronę Beatrice, która wyglądała na zirytowaną przez to, że znowu jej klątwa nie zadziałała w stu procentach.
Wasze spojrzenia się spotkały. Obydwie byłyście wściekłe, jednakże twoja złość przewyższała jej gniew dwieście razy. Przyszykowałaś się na ostateczny atak. Miałaś już po dziurki w nosie tego bachora i tego, że wciąż żył. Ułożyłaś dłonie w odpowiednie pieczęcie i zaczęłaś taniec śmierci.
– Suiton: Suishuu Gorugon! – Z kuli nad twoją głową wytworzyłaś wodnego węża, który bez większych przeszkód zaczął pędzić w stronę dziewczynki.
Otworzyłaś szeroko oczy, by dokładnie zapamiętać scenę, w której pozbędziesz się tego zła z powierzchni ziemi i nakazałaś zwierzęciu ją zabić. Wąż w błyskawicznym tempie znalazł się przy ofierze, która próbowała się jeszcze bronić tarczą z chakry. Niestety, rudowłosa nie posiadała już nawet krzty mocy, dlatego wodna bestia z łatwością przegryzła ją na pół. Tułów Beatrice upadł obok jej nóg, które stały w miejscu i nie zapowiadało się na to, że się przewrócą. Odetchnęłaś z ulgą, gdy przestałaś wyczuwać obecność dziecka.
– Nareszcie, udało się – stwierdziłaś słabym głosem, lecąc twarzą prosto na ziemię.
W odpowiednim czasie Kopiujący zareagował i w mgnieniu oka znalazł się przy tobie, amortyzując upadek swoim ciałem.
– Guy, wracamy jak najszybciej się da – zakomenderował i za pomocą przyspieszenia swoich nóg chakrą, zaczął pędzić w stronę Konohy z nieprzytomną tobą na rękach.
~
Z tym rozdziałem było śmiesznie. Mam dwie różne wersje, które łączą się jedynie początkiem i odrobinę końcem, ale stwierdziłam, że ta część będzie lepsza - tamta wyszła strasznie depresyjna i wszystko brało się z dupy, że tak powiem - dlatego wstawiłam tę. ><
No to, do następnego, yo!
* Fragment trzeciego openingu Naruto przełożonego na język polski.
* Raikiri - Cięcie Błyskawicy; Ostrze Błyskawicy.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top