Część 7

Mijał dzień, za dniem. Od czasu śmierci Obito nie wychodziłam z mieszkania. Zamknęłam się w nim. Od kilku dni nie wychodziłam z łóżka. W ogóle nie jadłam i prawie w ogóle nie spałam. Nie mogłam pogodzić się z faktem, że Obito już nie ma.

- Neino otwórz. Wiem że tam jesteś - wołał Kakashi za drzwiami. Od trzech dni się do mnie odbijał, ale nie miałam ochoty z Nikim się widzieć, a tym bardziej rozmawiać.

- Otwórz proszę. Nie możesz siedzieć tam wieczność - prosił Kakashi.

- Neino, otwórz te drzwi - czy to Sensei Minato ? Jeszcze Jego tu brakowało...

Jednak nie miałam zamiaru mu otwierać. Po chwili usłyszałam huk. Sensei Minato wyważył drzwi wchodząc do mego mieszkania. Po chwili razem z Kakashim znaleźli się w moim pokoju.

- Jezu Neino, dziecko drogie jak Ty wyglądasz ? - zapytał Sensei z troską, jednak ja nic nie odpowiedziałam. Kakashi patrzył na mnie z żalem w oczach, chociaż sam nie wyglądał za dobrze.

- Nie możesz tu tak siedzieć - oznajmił Sensei odsłaniając okna, wpuszczając przy tym promienie słońca. Zmrużyłam oczy, musiały przyzwyczaić się do światła.

- Neino, Obito nie chciałby abyś tak cierpiała - dodał Sensei, po chwili siadając na łóżku.

Kakashi podszedł do okna nie przeszkadzając Senseiowi.

- Neino, Kakashi potrzebuje Twojej pomocy. Może nie okazuje tego, ale cierpi tak samo jak Ty. Powinniście się razem wspierać. Jesteście sobie nawzajem potrzebni. Mi również nie jest łatwo. Gdybym zjawił się wcześniej nie doszłoby do tego wszystkiego, dlatego nie mogę dodatkowo patrzeć na Was jak cierpicie - powiedział Minato Sensei. Nie pomyślałam o Nim, ani Kakashim.

- Czy wszystko w porządku ? - usłyszałam głos mężczyzny odbiegający z wejścia mego mieszkania.

- Tak Takuto. Wejdź jesteśmy tutaj - zawołał Sensei. No świetnie ciekawe kto jeszcze się tutaj zjawi.

- Minato, przyszedłem do Ciebie, wiedziałem, że tu będziesz. Tylko dlaczego drzwi są wyważone - spytał zdziwiony mężczyzna.

- Mieliśmy małe problemy z wejściem do środka - zaśmiał się Sensei - ale zaraz się Nimi zajmę.

- Tak właściwie to przyszedłem tu po Ciebie Minato. Hokage Cie wzywa, jesteś potrzebny - oznajmił Takuto.

- Przekaż Hokage, że zjawie się najszybciej jak to możliwe, niestety teraz nie dam rady.

- Nie trzeba Sensei, ja zostanę przy Neinie - stwierdził Kakashi.

- Tak się składa, że nikt nie musi tutaj zostać. Niech ktoś naprawi mi drzwi i możecie iść - powiedziałam.

- Zostanę. Drzwiami też się zajmę - potwierdził Kakashi.

- Jesteś pewny ? Dasz sobie rade ? - spytał Sensei.

- Tak.

- No dobrze. W takim razie idziemy Takuto. Jutro do Ciebie przyjdę Neino. Gdybyś czegoś potrzebowała ...

- Arigato - powiedziałam nie dając dokończyć Senseiowi. Po chwili wyszedł wraz ze swoim towarzyszem zostawiając mnie wraz z Kakashim.

- Wyglądasz potwornie - oznajmił Kakashi.

- Ty też nie wyglądasz za dobrze - stwierdziłam. Był blady i trochę schudł.

- Mną też wstrząsnęła śmierć Obito, dodatkowo od trzech dni nie otwierałaś. Ja myślałem, że Ty... Dlatego przyszedłem z Senseiem.

O kurde nie pomyślałam o tym, faktycznie mogło to tak wyglądać. Było mi głupio, że przyprawiłam Senseiowi i Kakashiemu kolejnych zmartwień mimo, że i tak było im ciężko.

- Przepraszam - oznajmiłam.

- Rozumiem. Czuje się dokładnie jak Ty. Dlatego tu jestem. Łatwiej będzie Nam to przejść we dwójkę, ale nie kiedy Ty jesteś w rozsypce. Spójrz jak wyglądasz, spójrz jak tu wygląda - stwierdził Kakashi pokazując ręką dookoła. Rozglądnęłam się. Faktycznie moje mieszkanie wyglądało jakby stoczyła się tu jakaś bitwa, aż wstyd że wszyscy musieli to oglądać.

- Mam pomysł - zaczął Kakashi - idź wziąść kąpiel, odpocznij, a ja w między czasie zajmę się drzwiami.

- Dobrze, to dobry plan - uśmiechnęłam się do Kakashiego, po raz pierwszy od kilku dni.

Kakashi miał rację, długa kąpiel dobrze mi zrobiła, stwierdziłam w duchu wychodząc z łazienki. Nie mogłam uwierzyć spoglądając na mieszkanie, wszystko wysprzątał, posprzątał mi w mieszkaniu. Kierowałam się w stronę kuchni za cudownym zapachem dochodzącym z niej, w dodatku ugotował i naprawił drzwi. Weszłam do salonu w poszukiwaniu Kakashiego i zobaczyłam że zasnął u mnie na kanapie. Musiał być zmęczony, widocznie też nie wiele spał, więc postanowiłam Go nie budzić. Wyjęłam z szafy koc i okryłam Kakashiego po czym sama poszłam położyć się do łóżka, tak sen dobrze mi zrobi.

~PERSPEKTYWA KAKASHIEGO

Usłyszałem głośne krzyki dochodzące z sypialni.

- O nie, Neina ! - syknąłem. Ruszyłem niczym pantera do pomieszczenia, z którego dochodziły krzyki. Neina rzucała się na łóżku i płakała przez sen. Odetchnąłem z ulgą, podszedłem do Niej aby Ją obudzić. Jak widzę nie tylko mnie męczyły koszmary senne.

- Neino, obudź się - mówiłem siadając na łóżko i głaskając ją delikatnie po włosach. Nagle zerwała się gwałtownie do siadu rozglądając po pomieszczeniu, w końcu zatrzymując na mojej twarzy. Spojrzała głęboko w moje oczy, w jej oczach krył się strach.

- To tylko sen, już dobrze jestem tu - odparłem pocieszycielsko. Neinie po policzkach spłynęły łzy. Nie mogłem na to patrzeć, było mi jej żal, lecz Ona nagle rzuciła się na mnie tuląc się w moje ramiona. Nie wiedziałem co zrobić, serce szybciej mi zabiło, nie wiedziałem co się ze mną dzieje. Po chwili odwzajemniłem jej uścisk, myślę że tego właśnie potrzebowała.

- Obito - szepnęła. Już rozumiałem, co było jej koszmarem sennym.

- Chcesz, żebym został u Ciebie tej nocy ? Mogę spać na kanapie w salonie.

Neina kiwnęła potwierdzająco głową, po czym mnie przytulia i zaczęła głośniej płakać.

- Dziękuje, że jesteś - stwierdziła. Nie wiedziała o tym, ale mi też była potrzebna.

  Tej nocy mało co spaliśmy, prawie cały czas rozmawialiśmy o rzeczach ważnych i mniej ważnych. Dużo rozmawialiśmy o sobie, o tym co lubimy a czego nie, próbując choć trochę zapomnieć o tym co nas trapiło. Nad ranem Neina zasnęła leżąc głową na mych kolanach. Nie chciałem jej budzić, co zapewne by się stało gdybym się tylko ruszył. Potrzebowała wypocząć, tak samo jak ja. Nie spałem od dwóch dni, nie licząc krótkiej drzemki na kanapie. Spojrzałem na Neine, była piękna, naprawdę. Gdyby tylko wiedziała... Nie myślałem o tym jednak zbyt długo, ponieważ po chwili i ja odpłynąłem.  

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top