Część 10

Przełknęłam ślinę. Chce mi się pić. Otworzyłam powoli oczy, próbując wybadać sytuacje gdzie jestem i co się dzieje. Poczułam nagle ucisk na dłoni. Obróciłam powoli głowę na bok patrząc co było tego powodem. No tak Kakashi. Byłam w szpitalu. Ciekawe od jak dawna tu jestem ? Przeczesałam ręką rozczochrane włosy Hatake przypominając sobie tym samym Jego wyznanie miłości. A więc czuł do mnie to samo co ja. Tak długo się mijaliśmy mając miłość na wyciągnięcie ręki. Lecz On wciąż nie wiedział co ja czułam do Niego. Kakashi pod wpływem mojego dotyku obudził się, wstając gwałtownie.

- Obudziłaś się, w końcu. Tak bardzo się martwiłem - zaczął.

- Jak długo byłam nieprzytomna ? - zapytałam.

- Dwa dni. Muszę wezwać lekarza, musi Cię zbadać - oznajmił Kakashi po czym wyszedł, po chwili wracając z lekarzem.

- Kakashi chce mi się pić - oznajmiłam.

- Woda. Tak, już niosę.

Po serii badań które wykonał lekarz zapytałam.

- Doktorze kiedy będę mogła wyjść ? Nie ukrywam, ja i szpitale, nie lubimy się - zapytałam śmiejąca się.

- Myślę, że było by to możliwe jednak nie odzyskała Pani jeszcze wszystkich sił, powinna Pani odpoczywać. Czy ma Pani kogoś kto mógłby się Panią zająć ?

- Jaaa nie ... To znaczy mam. Tak, Kakashi - palnęłam szybko patrząc błagalnie w stronę Hatake.

- Nie będzie problemu doktorze. Zajmę się przez ten czas Neiną - odparł Kakashi uśmiechając się do mnie.

- No dobrze zobaczymy co się da zrobić - stwierdził lekarz po czym wyszedł.

- Kakashi, dziękuje. Nie wiedziałam co powiedzieć, ale chyba się udało. Mam nadzieję, że mnie dziś wypuszczą - powiedziałam.

- Ale ja mówiłem poważnie. Zajmę się Tobą. Lekarz kazał Ci odpoczywać, a znając Ciebie Ty nie będziesz chciała stosować się do zaleceń. Trzeba Cię będzie pilnować - zaśmiał się Kakashi.

- Ale nie chce żebyś robił sobie problem. Ja naprawdę poradzę sobie sama. Powiedziałam to tylko żeby wypisali mnie z tego szpitala.

- Wiesz, że to żaden problem. A po za tym to co mówiłem wtedy w jaskini...

- Dobrze zgadzam się. Pozostaje kwestia tylko u kogo ? - powiedziałam pośpiesznie przerywając Kakashiemu. Chciałam powiedzieć mu, że też coś do Niego czuje, ale nie teraz nie w takich okolicznościach. Kakashi zmieszał się, ale po chwili zaczął.

- A Ty co uważasz ?

- Mi jest to obojętne - stwierdziłam. Tak naprawdę swobodnie czułam się u siebie i u Niego. Tyle razy zostawałam u Kakashiego na noc, że czułam się w Jego domu dobrze.

- Więc może u mnie ? - zapytał.

- Dobrze. Może być u Ciebie.

- Przeszkadzam ? - zapytał znajomy mi głos. Spojrzałam w stronę drzwi.

- Ależ skąd że Sensei Minato, a raczej Hokage. Chyba nigdy nie będę potrafiła się przestawić - zaśmiałam się.

- Jak dobrze widzieć Cię taką wesołą wśród żywych - zaczął Sensei podchodząc do mnie zamykając mnie w niedźwiedzim uścisku, po czym kontynuował.

- Nawet nie wiesz jakiego pietra Nam sprawiłaś, a w szczególności Kakashiemu. Od dwóch dni kiedy Cię tu przynieśliśmy prawie w ogóle nie wychodził z sali.

Spojrzałam na Kakashiego, zarumienił się, przynajmniej tak mi się wydaje, ciężko było stwierdzić to pod tą maską.

Kakashi obchodził się ze mną jak z jajkiem prowadząc mnie w stronę swojego mieszkania. Cudem ubłagałam Go abym mogła pójść o własnych siłach, mimo że zapewniałam Go że czuje się dobrze. Całą drogę szliśmy w milczeniu. Kakashi ewidentnie o czymś myślał z resztą tak jak ja. Kiedy mam mu powiedzieć, że Go Kocham ? Kiedy będzie ten odpowiedni moment ? Była to pierwsza osoba, do której coś czułam, nigdy wcześniej nie wyznawałam nikomu miłości. Kakashi z tego co wiem też nikogo wcześniej nie miał, ale On miał inne okoliczności, myślał że mnie straci, potem by żałował.

- Jesteśmy - powiedział Kakashi, gdy dotarliśmy pod drzwi Jego mieszkania. Nie wiem dlaczego ale czułam się dziwnie wchodząc do niego. Nocowałam tu tyle razy, ale teraz to było zupełnie coś innego, teraz miałam tu zamieszkać na jakiś czas. Musiałam odpocząć, Kakashi miał racje nie powinnam jeszcze sama iść taki kawał drogi. Tylko czy nie był to pretekst aby jak najdłużej odwlekać tą poważną rozmowę ?

- Kakashi chyba na razie się położę, jestem zmęczona tymi wszystkimi badaniami. Będziesz miał coś przeciwko ? - zapytałam.

- Przecież miałaś odpoczywać, więc nie wiem dlaczego jeszcze pytasz. Chyba nie muszę wskazywać Ci sypialni - powiedział śmiejąc się.

- Ale Kakashi ... - zaprotestowałam.

- Nie zaczynaj nawet tego tematu, tym bardziej kiedy masz odpoczywać - oznajmił Kakashi po czym ruszył w stronę kuchni. Jak zwykle jeśli chodzi o kwestie spania nie miałam nic do powiedzenia, ja miałam sypialnie, On kanapę w salonie.

Otworzyłam oczy i spojrzałam na zegarek przekręcając się przy tym na bok. Był już późny wieczór, postanowiłam wstać czułam się znacznie lepiej niż wcześniej. Pokierowałam się w stronę kuchni, przechodząc obok łazienki usłyszałam, że Kakashi bierze prysznic.

- Już wstałam - oznajmiłam przez drzwi.

- Okej. W kuchni na blacie przygotowałem coś do jedzenia, możesz zacząć beze mnie, zaraz do Ciebie dołączę - zawołał.

Oczywiście, na pewno zacznę bez Niego, prychnęłam. Pokierowałam się więc w stronę salonu siadając na kanapie rozmyślając jak powiedzieć Kakashiemu, że On również jest dla mnie ważny.

- Stało się coś ? - zapytał Hatake wchodząc po chwili do salonu.

Był ubrany w spodnie od piżamy, nie miał na sobie tej cholernej maski która zasłaniała Jego twarz i wciąż ociekał lekko wodą. Po chwili usiadł obok mnie na kanapie.

- Dlaczego tu siedzisz ? - zapytał.

Nie wiedziałam co powiedzieć, zatkało mnie. Był to dosłownie impuls. Patrzyłam na Jego cudownie przystojną twarz, po chwili złączając wspólnie Nasze wargi. Kakashi zdziwił się, ale od razu odwzajemnił mój pocałunek. Jego usta smakowały cudownie, pragnęłam tylko w tej chwili całkowicie się w nich zatracić. Nasze języki walczyły między sobą o dominacje, którą wygrał Kakashi. Ten pocałunek oddawał Naszą miłość do siebie. Gdy oddaliliśmy się od siebie aby zaczerpnąć powietrza szepnęłam.

- Ja też Cię kocham Kakashi.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top