Genjutsu (hentai)
Najlepszego, Sakura! Kakashi-sensei ma dla ciebie prezent 😏
Też się pochwalę, we wtorek stuknęło mi 27 🎉😂
A teraz nacieszcie swoje oczy sceną erotyczną na 2500 słów 🥵 ale ostrzegam, dla niektórych może się to wydać za mocne... ostrzegam też przed niecenzuralnym słownictwem!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kakashi klęczał na łóżku z szeroko rozstawionymi nogami, rękoma uniesionymi nad głową i unieruchomionymi przy pomocy kajdan zwisających z sufitu. Miał na sobie jedynie bokserki. Jego klatka piersiowa unosiła się i opadała równomiernie jakby spał. W dodatku głowę miał opuszczoną, przez co lekko wilgotne włosy przesłaniały mu twarz. Nie miał na czole ochraniacza i w każdej chwili mógł otworzyć swojego sharingana, ale Sakura nie przejmowała się zbytnio tym, że pomimo skrępowanych rąk, nadal był w stanie ją znokautować.
Podziwiała właśnie mięśnie jego nóg naprężone w niewygodnej pozycji. Smukłe, ale dobrze wyrysowane mięśnie ramion, by na koniec prześlizgnąć wzrokiem po jego nagim torsie aż do linii bokserek, nad którą widać było siwe włoski.
Sakura przygryzła dolną wargę na widok wybrzuszenia pod cienkim materiałem jego bielizny i powoli zbliżyła się do łóżka. Była kompletnie naga z wciąż jeszcze wilgotnymi po niedawnej kąpieli włosami. Jej makijaż był już tylko wspomnieniem, ale kiedy uklękła na brzegu łóżka z szeroko rozstawionymi nogami, wówczas Kakashi podniósł na nią spojrzenie swoich niedopasowanych oczu, które tak dobrze znała. I wiedziała, że nie miała czego się obawiać, bo dla niego nawet bez makijażu wyglądała przepięknie.
— Jesteś teraz do mojej dyspozycji — oznajmiła pewnym siebie głosem, a zmysłowy uśmiech zagościł na jej twarzy.
— Czyżby? — Ton jego głosu oraz przebiegły uśmiech, który zatańczył na jego wargach, sprawił, iż Sakura straciła odrobinę swojej pewności siebie.
I w chwili, kiedy Kakashi otworzył swoje lewe oko, różowo-włosa kunoichi wiedziała, że przepadła. Sharingan zawirował, zaś ona zdołała jedynie z sykiem zaczerpnąć tchu, gdy Kakashi uwięził ją w swoim genjutsu.
Chciała uformować pieczęć, by się uwolnić, ponieważ według tego, co ustalili przed prysznicem, to ona miała tym razem przejąć inicjatywę. Poza tym, Kakashi obiecywał, że nie będzie kantował, a w tym momencie sharingan jak najbardziej zaliczał się do oszustwa. Sakura powstrzymała się jednak od uwolnienia, gdyż wiedziała doskonale, że jej były nauczyciel z pewnością nie wyrządziłby jej krzywdy. Jedynie... wykończył do granic możliwości.
Powoli rozchyliła powieki, niepewna, czego oczekiwać od swojego partnera, bo ten miewał przeróżne pomysły, co do miejsc, w których chętnie uprawiałby miłość. Jednak jej oczom ukazała się sypialnia w mieszkaniu Kakashiego, niemal identyczna, jak ta, w której się właśnie znajdowali. Jedyną różnicą było to, że wszędzie rozsypane były różowe płatki kwiatów wiśni, ponieważ Kakashi miał do nich słabość, co ściśle wiązało się zarówno z jej imieniem, jak i kolorem włosów.
Upewniwszy się, że wszystko jest na miejscu, wróciła spojrzeniem do niedopasowanych oczu, które to z uwagą śledziły każdy jej ruch. Czuła się jak zwierzyna obserwowana przez drapieżnika, a ona mogła śmiało określić go tym mianem, ponieważ Kakashi w łóżku nie znał granic.
Sakura przełknęła niepewnie ślinę, co sprawiło, że na jego ustach zagościł ironiczny uśmieszek. Uwielbiał ją zaskakiwać i sprawiać, by jęczała jego imię, ale przede wszystkim troszczyć się o to, by i ona zaznała tyle rozkoszy, co on.
— Sakura — wymówił jej imię swoim niskim, lekko zachrypniętym głosem, a całe jej wnętrze zapłonęło.
Uniosła głowę, by odwzajemnić jego spojrzenie.
Zdała sobie również sprawę, że nie miała już kontroli nad własnym ciałem, gdyż genjutsu, w którym ją uwięził musiało ściśle narzucić, iż jego głos był bodźcem, na który miała reagować. Jakby nie wystarczał sam jego ton, którym potrafił sprawić, by momentalnie zrobiła się mokra.
Nie bała się go, gdyż wiedziała doskonale, że Kakashi nigdy nie wyrządziłby jej naumyślnie krzywdy, ale sposób w jaki wypowiedział jej imię zabrzmiał nie tylko ponętnie, a wręcz drapieżnie. Kakashi coś kombinował, a ona nie wiedziała, co takiego. Jedyne, czego mogła być pewna to to, że z ich umowy nici.
Czekała na jego kolejne polecenie, spragniona jego dotyku, choć wiedziała doskonale, że na to nie mogła liczyć, bo to właśnie ona go skrępowała.
— Dotknij się — polecił głosem nieznoszącym sprzeciwu.
Na jego komendę jej prawa dłoń powędrowała od podbrzusza pomiędzy wytrenowane uda. Musiała przygryźć dolną wargę, by nie jęknąć.
— Zanim rozpoczniesz zabawę na dobre, sprawdź, czy jesteś już tak mokra, jak trzeba.
Sakura zamrugała szybko, gdy jej dłoń samoistnie przesunęła się poprzez łechtaczkę, odrobinę podrażniając wrażliwy na dotyk supełek, by dotrzeć do wilgotnych warg sromowych. Środkowy palec zaczął wodzić dookoła jej wejścia, zbierając soczki, które zdołały już napłynąć zapewne pod wpływem ponętnego tonu głosu jej partnera. Zachęcona jego płonącym spojrzeniem, zanurzyła koniuszek palca w swoim wnętrzu i wydała z siebie cichy jęk aprobaty, co spotkało się z zadowalającą odpowiedzią z jego strony, gdy na tych perfekcyjnych ustach zatańczył jego pyszałkowaty uśmiech.
— I?
Jęknęła po raz kolejny, słysząc zachwycający ton jego głosu.
— Tak — odparła bez tchu.
Kakashi wciągnął do nozdrzy słodki zapach swojej zdobyczy i uśmiechnął drapieżnie.
— Nie wolno ci się położyć — powiedział po krótkiej chwili napawania się odgłosem, jaki wydawał drobny palec, zanurzający w jej wilgotnym wnętrzu. — Masz klęczeć przede mną tak, jak w tej chwili.
Sakura skinęła głową, bowiem nie miała władzy nad własnymi kończynami.
— Masz przez cały czas patrzeć mi w oczy i nie wolno ci ich zamknąć przez cały ten czas. — Kakashi wydawał kolejne polecenia, a Sakura z coraz większym trudem mogła oddychać pod wpływem jego intensywnego spojrzenia. — Pozwalam ci jęczeć, ale masz to robić tak głośno, jakby miała nas usłyszeć cała wioska.
I kiedy już widział, jak niemo błaga go, by mogła przejść dalej, Kakashi skinął głową. Jego w pełni widoczna erekcja naprężona do granic możliwości drgnęła, ale on nie poruszył się ani odrobinę. Jedynie śledził wzrokiem każdy ruch jej dłoni, wodząc oczami od nagich piersi do wzgórka łonowego, gdzie zanurzona była jej dłoń.
— A teraz doprowadź się do orgazmu.
Sakura wydała z siebie cichy odgłos niedowierzania, bo pomimo tego, że spodziewała się jaka komenda mogła paść z jego ust, to jednak sposób w jaki ją wypowiedział sprawił, iż gotowa była rozpaść się na kawałki. Jego spojrzenie sprawiło, że niemal wyjęczała jego imię.
Jej palce przesunęły się na powrót na wysokość łechtaczki, gdzie zaczęła kreślić niespieszne kółka na swoim supełku.
— I pamiętaj, Sakura. — Jej imię w jego ustach zabrzmiało niczym pieszczota. — Kiedy będziesz osiągać spełnienie, chcę, żebyś jęczała moje imię.
Skinęła głową.
Kakashi przyglądał jej się uważnie, a ona miała wrażenie, jakby płonęła pod siłą jego spojrzenia. Miał w sobie taką moc, że potrafił samym spojrzeniem rozpalić ją do czerwoności, a kiedy zauważyła, jak zaczął z trudem oddychać, gdy uważnie śledził spojrzeniem poczynania jej ręki, nie potrafiła się powstrzymać i jęknęła przeciągle.
W tym czasie opuszka jej środkowego palca z namaszczeniem pieściła splot nerwów pomiędzy płatkami warg sromowych, co jakiś czas zapuszczając się dalej w swych poczynaniach, by nasączyć opuszkę swoimi płynami. Nie było to jakoś niesamowicie istotne, ale sprawiało dużo przyjemności, gdy okazywało się, jak bardzo pobudzona była. W dodatku, kiedy przesuwała palcem po supełku, wyczuwała jaki był już opuchnięty. Zbyt długo się powstrzymywała, a pragnęła urządzić wspaniałe przedstawienie dla swojego partnera.
Po raz kolejny przygryzła dolną wargę w ponętny sposób, gdy kolejny jęk groził uwolnieniem z jej ust. Kakashi natomiast wpatrywał się w nią wygłodniałym wzrokiem, w każdej chwili gotów rzucić się na nią i zastąpić jej dłoń w jej niesamowitych poczynaniach.
— Jęcz — sapnął i w tym samym czasie szarpnął kajdanami.
Sakura uśmiechnęła się do niego błogo i zakołysała biodrami, przez co jej palec zatoczył duże koło podrażniając równie wrażliwe wargi sromowe. Różowo-włosa kunoichi jęknęła, gdy wróciła z palcem na miejsce. Trącając koniuszkiem swojego palca wskazującego sam swój środek. Zachęcona pociemniałym wzrokiem, który posyłał jej Hatake, Sakura docisnęła mocniej oba palce, ściskając pomiędzy nimi splot nerwów, by zaraz potem zacząć poruszać dłonią w tą i z powrotem. Gest ten sprawił, że na jej czole wystąpiły kropelki potu, a z jej ust wyrwał szereg jęków. Było jej tak dobrze, że aż miała ochotę przymknąć powieki i poddać się temu uczuciu, jednak wzrok, który posyłał jej partner stanowczo udaremnił wszelkie próby. Jego potężna klatka piersiowa unosiła się i opadała z trudem, kiedy to bacznie obserwował jej poczynania coraz bardziej wygłodniałym spojrzeniem.
Młoda kunoichi ponętnie wydęła wargi, jęcząc jego imię, zanim zaczęła zataczać kółka palcami. Było jej tak dobrze, ale to wciąż nie było to. Owszem, z każdą chwilą była coraz bliżej osiągnięcia upragnionego spełnienia, jednak czegoś jej brakowało. Dlatego pod wpływem chwili wsunęła pomiędzy swoje uda drugą dłoń, zaś Kakashi na ten widok rozchylił szerzej swoje powieki i z trudem wypuścił zbyt długo wstrzymywane powietrze.
O, tak, Kakashi. Nie dam ci spokoju, pomyślała złośliwie.
I kiedy on chłonął wygłodniałym wzrokiem widok, ona wsunęła dwa palce drugiej ręki do swego wnętrza, podczas gdy w dalszym ciągu pieściła splot nerwów dwoma palcami swojej prawej ręki.
— Kakashi — wyjęczała jego imię, wpatrując się w jego niedopasowane oczy wyzywającym wzrokiem.
Ten zaś sam wydał z siebie ciche westchnienie, które można było przyrównać do jęku, gdy zdał sobie sprawę, że Sakura go prowokowała, a on powoli zaczynał tracić nad sobą kontrolę. Jak na złość, jego dłonie były uwięzione, bo ta runda miała należeć do Sakury, ale nie byłby sobą, gdyby w ostatniej chwili nie przejął inicjatywy. Jednak przeliczył swoje możliwości, bo nie spodziewał się, że jego partnerka z taką łatwością doprowadzi go na skraj wytrzymałości. Żałował, że pozwolił jej zapiąć swoje ręce w kajdany, ale był to jedyny sposób, by mógł je utrzymać przy sobie, gdy ona tak dobrze zajmowała się sama sobą. Z drugiej strony miał cholerną ochotę chwycić za swoje przyrodzenie, by pokazać jej, do czego go doprowadziła.
— Zrób to — poleciła mu Sakura, która doskonale odgadła, jakie myśli kłębiły mu się w głowie. — Patrz na mnie, jak mi dobrze. — Mówiąc to, wyprężyła się, kreśląc niespiesznie kółka na swojej łechtaczce, podrażniając opuszkami maleńki punkcik pomiędzy płatkami warg sromowych. — Widzisz? — wyjęczała i poruszyła drugą dłonią, której palce tonęły we wnętrzu. — A teraz ty złap za swojego penisa i dołącz do mnie... Kakashi... — wymawiając jego imię, przeciągała samogłoski, sprawiając w pewien sposób, że jego imię stało się mantrą, którą zaczęła powtarzać, zamiast jęczeć, by zmusić go do tego, czego chciała.
A pragnęła ujrzeć, jak i on sprawia sobie przyjemność. Było jej coraz lepiej i nie mogła tego ukryć. Jej palce z każdą chwilą przyspieszały swój ruch, poruszając się to w przód i w tył, to ruchem kolistym. Zaś jej oczy bacznie obserwowały mimikę twarzy jej partnera.
— Tak, Kakashi — powtarzała, doprowadzając się do szaleństwa. — Dołącz do mnie...
Jego nozdrza coraz szerzej się rozchylały, gdy z trudem łapał oddech. Wzrok pociemniał do granic możliwości, gdy wygłodniały śledził poczynania jej ręki, do wtóru jej zachęt.
— Kurwa.
Sakura uśmiechnęła się zjadliwie, gdy z jego ust padło przekleństwo, bowiem wiedziała, iż powoli wygrywała tę walkę.
A żeby jeszcze bardziej się z nim podroczyć, Sakura z głośnym jękiem na ustach wyciągnęła lewą dłoń ze swojego wnętrza i zaczęła powoli sunąć poprzez podbrzusze aż do swoich piersi. Za jej palcami ciągnął się wilgotny ślad owocu jej satysfakcji. Podrażniła mokrymi palcami swój sutek, przyglądając się Kakashiemu, który coraz mocniej szarpał za kajdany. Aż wreszcie wsunęła sobie palce do ust i zaczęła ssać.
— Kurwa — powtórzył Kakashi, obserwując jej poczynania.
— Mówiłam, że ta runda należy do mnie — odparła, wysunąwszy uprzednio palce z ust tylko po to, by móc coś powiedzieć, a potem na powrót wciągnąć je do środka z cichym odgłosem zasysania.
Hatake otworzył usta, oddychając przez nie głośno. Jego serce tłukło się w klatce piersiowej, a penis pulsował od bólu przyjemności, zbyt spragniony dotyku.
— Tymi samymi ustami mogłabym wziąć twojego kutasa do ust i sprawić, byś to ty jęczał moje imię — oznajmiła, sunąc opuszkami palców po swojej dolnej wardze. — Ale wolałeś przejąć inicjatywę, więc teraz rób, co mówię.
Sakura ponownie zakołysała biodrami, zwalniając ruchy swojej dłoni, by spowolnić nadejście spełnienia, ale nie zaprzestać swych doznań.
— Weź go, Kakashi i doprowadź się do orgazmu na moich oczach — poleciła.
Wspomniany aż zachłysnął się wciąganym powietrzem. Jego pociemniały do granic możliwości wzrok bacznie obserwował, jak zwolniła ruchy swojej ręki i na powrót zassała palce w swoich ustach. Ten widok sprawił, że nie wytrzymał. Bogom dzięki, że to było jego genjutsu, więc już w następnej chwili uwolnił swoje ręce.
— Tylko na tę chwilę pozwalam ci je zdjąć, bo potem będziesz zdany na moją łaskę, Hatake — obiecała seksownie niskim tonem głosu Sakura.
Kakashi spojrzał na nią wygłodniałym wzrokiem, ale już dłużej nie mógł wytrzymać.
— Kurwa — zaklął po raz kolejny, zanim wsunął rękę pod materiał bokserek i objął swojego penisa.
Sakura na ten widok aż zamarła, kiedy zauważyła jak zaczął poruszać dłonią w górę i w dół, wędrując wzrokiem po jej wyprężonej sylwetce. Aż wyjęczał przekleństwo, by pokazać jak było mu dobrze.
— Czy kazałem ci przestać? — Groźba była aż nazbyt słyszalna w tonie jego głosu.
Sakura uśmiechnęła się do niego zmysłowo, gdy palce opuściły jej usta, a potem przygryzła w ponętny sposób swoją dolną wargę. Zaś lewą dłonią znów przewędrowała od szyi do piersi, chwytając najpierw za jedną, później za drugą. Obserwowała, jak Kakashi przyglądał się temu, jak pieściła jedną z nich, podrażniając nabrzmiały sutek, który wprost prosił o to, by to Hatake wziął go w posiadanie. Kolejne przekleństwo opuściło jego usta, a ręka pewniej objęła naprężonego do granic możliwości kutasa. Ścisnął nieco mocniej palcami główkę, by podczas poruszania dłonią jego napletek przesuwający się po niej lepiej imitował stosunek. Zaś jego oczy śledziły poczynania Sakury.
— Nie powstrzymuj się już dłużej, Sakura — sapnął, gdy dostrzegł, jak zwolniła ruchy swojej prawej dłoni.
Wspomniana skinęła głową i na powrót ścisnęła swój centralny punkcik pomiędzy palcem wskazującym i środkowym, gdy przyspieszyła ruchy swojej dłoni. Napawając swoje oczy widokiem Kakashiego, który sam sprawiał sobie przyjemność. Aż uszczypnęła się mocniej za swój sutek, by wyjęczeć po raz kolejny jego imię.
I tak oto trwali naprzeciw siebie, wpatrzeni w siebie nawzajem. Wędrując wzrokiem to do ich dłoni, to do oczu. Oboje jęczeli, by dać upust swojej błogości. Sakura nadal pieściła swoją pierś, a jej sutki sterczały niczym spragnione jego ust. Palce z coraz większą precyzją uderzały w odpowiedni punkt, by doprowadzić ją na skraj wytrzymałości, co również sprawiał widok rozpościerający się przed jej oczami. Kakashi pojękiwał przed nią, a jej imię co jakiś czas opuszczało jego usta w miarę jak jego ręka coraz szybciej poruszała się na jego przyrodzeniu. Jego wzrok niemal pożerał w całości widok partnerki, która już niemal szczytowała, gdyż zauważył, jak jej oczy uciekły do tyłu. Nie zganił jej za to, tylko dlatego, że sam ledwie mógł kontrolować swoje odruchy.
Jeszcze tylko kilka pociągnięć ich dłoni i nagle spełnienie przetoczyło się olbrzymią falą poprzez ich ciała. Oboje wyjęczeli wzajemnie swoje imiona. Pomiędzy udami Sakury zrobiło się mokro, zaś owocem spełnienia Kakashiego była sperma, która częściowo spływała po jego członku, a częściowo oblała jej piersi. Oboje zaczęli sapać, z trudem łapiąc kolejny oddech.
Nadal jednak wpatrywali się w siebie wygłodniałym wzrokiem.
— Nie masz jeszcze dość? — rzuciła Sakura, unosząc pytająco brew, na co Kakashi uśmiechnął się w ten swój olśniewający sposób, zanim wyszeptał:
— Kai.
Iluzja z genjutsu rozpłynęła się. Zniknęły różowe płatki kwiatów wiśni, zaś słońce za oknem powoli chyliło się ku zachodowi.
Sakura nadal klęczała przed nim, po jej udach spływały oznaki niedawnego orgazmu.
Kakashi również klęczał z rękoma uwięzionymi nad głową, zaś jego przyrodzenie w swojej pełnej okazałości nieco wystawało spod materiału bokserek, a po główce jak i zapewne całej długości jego penisa spływała sperma. Jednak pomimo niedawnego spełnienia, Kakashi nadal był podniecony.
Magia genjutsu.
Dopóki nie masz dość, nie musisz przestawać, nawet jeśli twoje ciało jest tak samo zmęczone, jakby iluzja była prawdą.
Sakura uśmiechnęła się zmysłowo.
— Gotowy na kolejną rundę?
Kakashi poruszył rękoma, zanim przesunął wygłodniałym wzrokiem po jej sylwetce, niemal całej udekorowanej owocem jej spełnienia.
— Jak najbardziej.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top