Rozdział 10

Będzie to rozdział 18+
GP.
~~~~~~~~~~

P. O. V Polska

Lekko otępiały otworzyłem oczy. Nie wiedziałem gdzie się dokładnie znajduje. Dopiero po kilkunastu sekundach zyskałem większą świadomość ze światem. Okazało się, że jedynie przemieściłem się z kuchni do pokoju. Jedynie co mnie ciekawiło jak to się stało? Przecież musiało się coś wydarzyć w międzyczasie, prawda?

Zacząłem intensywnie myśleć. Ostatnie co pamiętam to wypicie wody. Przecież miałem do wyboru dwie szklanki. Wybrałem tą drugą i zemdlałem. Tylko czemu nie wziąłem tamtą? Chyba była też czymś otruta. Chwila... Tam była tabletka musująca. Wybrałem nie tą szklankę.

Moje rozmyślanie zostało przerwane przez otworzenie się drzwi. Wiadomym jest to, że osobą, która stała w progu był Niemcy. Spojrzałem się na niego. On uśmiechnął się perfidnie. Miałem coraz większą ochotę mu dobrze przypierdolić. Niestety po chwili zdałem sobie sprawę, że się to nie uda.

Powodem były moje związane nadgarstki i kostki. Nie miałem szansy nawet usiąść, a co dopiero wstać. Przecież to jest wręcz niemożliwe. Byłem niestety zdany na jego łaskę. Mimo wszystko lekko się przestraszyłem jak zaczął podchodzić coraz bliżej.

- Widzę, że się obudziłeś- powiedział. Nie wiedziałem co mam powiedzieć. Może lepiej będę siedział cicho? Wtedy nie będzie zwracał uwagi na podtekst w zdaniu, o ile taki byłby.- Mam do ciebie jedno pytanie. Czemu poszedłeś w kierunku kryminalistyki?-

- Sam nie wiem- chciałem wzruszyć ramionami na znak potwierdzenia tego co powiedziałem, ale było to niemożliwe z powodu sznurów.

- A tak na serio?- wywrócił oczami lekko zirytowany.

- To już drugie pytanie- zwróciłem mu uwagę.

- Mogę zadać dwa kolejne?- widziałem już, że powoli jego cierpliwość się kończy. Ciekawy jestem jak daleko ona sięga.

- Właśnie teraz zadałeś- uśmiechnąłem się chytrze.

- Kiedy?- zrobił niezrozumiałą minę.

- Właśnie teraz- zaśmiałem. Powinienem wreszcie nauczyć się powagi w gorszych sytuacjach.

- Dobra, koniec tej zabawy. Teraz zabieramy się za mój pierwotny cel- powiedział z jeszcze bardziej zboczonym uśmiechem.- Będę miły i będę uważał-

Przybliżył się. Zaczął robić mi malinki na szyi. Zdziwiło mnie to. Mimo przyjemności chciałem się uwolnić. Wiedziałem jednak, że ta próba skończy się moją przegraną. Mimo wszystko warto powalczyć.

- Nie radzę się tak szarpać, bo może bardziej zaboleć- zwrócił mi uwagę.

Zanim zauważyłem to byłem nagi podobnie jak on. Po chwili poczułem jeden palec w swoim odbycie. Rozciągał mnie w środku. Było to bardzo przyjemne uczucie, ale zarazem dziwne. Dokładał kolejny palec.

Po kilku chwilach znudziło mu się to. Wyjął swoje palce i zastąpił je swoim penisem. Przez jakiś czas czułem większy ból. Jednak przy każdym pchnięciu czułem się lepiej. Ból powoli znikał, a w jego miejsce przyszła przyjemność.

Nie mogłem uspokoić swoich jęków. Próbowałem jakiś sposób aby się uciszyć. Wbijałem zęby w wargi, zaciskałem zęby lub wargi i inne tego typu rzeczy. Niestety to wszystko wywoływało za dużo emocji co skutkowało moimi coraz to dziwniejszymi reakcjami.

Obydwoje doszliśmy w tym samym momencie. Wyczerpany wyjął ze mnie swoje przyrodzenie i położył się. Po chwili złapania oddechu wstał, wziął swoje rzeczy i wyszedł zostawiając mnie. Poczułem jak ponownie odpływam. Na szczęście udało mi się jednak się ubrać zanim straciłem po raz kolejny przytomność.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top