Powrót rodziców
Kageyama Tobio
- *Byłem w kuchni z Shoyo, moim chłopakiem*
- *Shoyo* Tobioo~
- Mhm?
- Pomożesz mi?
- Pff to twój dom naucz się gotować na przyszłość, twoja mama nie zawsze będzie ci robiła jedzenie *po czym puściłem mu oczko*
- Jesteś okropnyyy~
- Dobra dobra już idę *Podszedłem do niego i złożyłem delikatny pocałunek na jego ustach, wiem co na niego działa*
Co mam zrobić?
- *Zaśmiał się pod nosem* Podaj mi sól, a potem pokrój ziemniaki, są w szafce na dole.
- Robi się! *Zrobiłem co mi powiedział, po czym pomogłem mu w innych sprawach*
- Gotowe!
- *Przyrządził curry*
- Wygląda pysznie.
- Haha wiem mama mnie nauczyła kiedy jeszcze byłem mały.
- To urocze~
- *zarumienił się po czym kazał mi siadać*
- Jest przepyszne!
- Dziękuje~
- Nie wiedziałem że potrafisz tak dobrze gotować.
- Nawet ja ciebie zaskakuje widzisz?
- *Zaśmiałem się lekko i przeszłem z powrotem do posiłku, obaj skończyliśmy jeść i odłożyliśmy miski do zlewu*
- Jestem pełny~
- Haha ja też.
- To mój dom wiec niech ci będzie i to ja zmyje.
- Szybko się uczysz!
- Pff.
- *Zaczął zmywać naczynia po jakimś czasie, stwierdziłem że go obejme od tyłu, wiem że to uwielbia, a sam się na mnie oparł*
- Okeyy!
- Za ile wrócą twoi rodzice?
- Hm chyba za jakieś 15 minut.
- Idziemy do twojego pokoju?~
- Jasne!
- *Poszliśmy do pokoju Shoyo, nie mogę uwierzyć że jesteśmy już razem rok...
Czuje się jakby minął dopiero miesiąc,
Odpaliliśmy konsole i zaczęliśmy grać*
- Pff ja to wygram zobaczysz.
- Chciałbyś! *Zaczęliśmy grę, ciągle walczyliśmy i było na równi, jednak w pewnym momencie pokonałem go*
- Pff jeszcze raz!
- haha jasne i tak wygram! *Tym razem jednak mnie zadziwił i wygrał ze mną*
- Hahahaha!
- To może ostateczna runda?
- Jasne!
- *Ostatecznie pokonał Mnie* Tyy!
- Hahahaha!
- *Złapałem go za kołnierz i zacząłem go łaskotać, miał je wszędzie*
- To-Tobio! Hahaha! przestań!
- To za karę!
- Prze-przestań! Hahah!
- *Trzymałem go jeszcze z minutę po czym przestałem* Żyjesz?
- Nie~
- Haha, chodź wstawaj!
- Nie dam rady~
- *Podałem mu rękę a gdy wstawał, pocałowałem go namiętnie, Shoyo dodał język, nie mogłem się oprzeć, przyznam że podnieciłem się ale za chwile przyjdą jego rodzice, usłyszeliśmy ich głosy na dole, musieliśmy przerwać i zejść*
- Kocham cię *po czym się uśmiechnął*
- Ja ciebie tez~
- *Mama Shoyo* Shoyo nie przywitasz Mamy? A Tobio przyszlej teściowej?
- Już idziemy mamo!
- *Zeszliśmy do nich przywitać się* Dzień dobry!
- Hejj!
- Jesteście gotowi na pyszną kolację?
- Jak zawsze mamo!
- Oczywiście hah.
- *Udała się do kuchni*
- Będę musiał po kolacji już niestety iść.
- Czemu? Możesz zostać ile chcesz!
- Wiem haha ale dzisiaj wracają moi rodzice z za granicy.
- Coo! I teraz mówisz?
- Przepraszam że teraz mówię~
- Nie o to chodzi nigdy ich nie widziałem!
- Prawda haha! Ale sam ich nie widziałem z rok...
- Ou... Ale oni wiedzę że my jesteśmy razem?
- Spokojnie mówiłem nie raz ale nie wiem czy słuchali mnie... Z mamą mam dobry kontakt, a mój ojciec średnio zareagował że jestem z chłopakiem...
- Będzie dobrze. Stresujesz się!
- Pff nie prawda!
- Przecież widzę!
- A wiesz co zaraz zobaczysz?
- Coo?
- *Po czym zacząłem go łaskotać, a on uciekać*
- To-bi HAAHAHA przestań! HAHAHA!
- *Natsu* Pff jak dzieci!
- HAHA cicho bądź HA na-tsu!
- Dobra już przestaje haha!
- Pff!
- Chcesz powtórkę?
- NIE
- *Pomogłem mu wstać po czym pocałowałem go* Lepiej?
- Tak!
- Haha!
- Kolacja!
- *Usiedliśmy przy stole rozmiawialiśmy przez chwilę po czym skończyliśmy posiłek* Będę musiał już niestety iść.
- Już? *Po czym mama shoyo potargała mnie po głowie* możesz zostać ile chcesz.
- Wiem ale moi rodzice wracają z za granicy.
- O! Tego nie wiedziałam shoyo w końcu poznasz swoich teściów haha! *Po czym puściła oczko* w takim razie, baw się dobrze i szerokiej drogi!
- Dziękuję! *Shoyo poczekał aż nałożę buty*
- Stresujesz się!
- Tylko trochę! (Mhm) Bardzo...
- Hej będzie dobrze naprawdę! Uwierz mi okey, przecież mi chyba ufasz.
- Nie chyba tylko na pewno ale nie widziałem ich rok...
- Pamiętaj choćby nie wiem co ja cię nie zostawię!
- Uroczy jesteś.
- Pff! Po prostu cię "wspieram" i kocham!
- Wiem ja ciebie też~
- Uwierz będzie dobrze! *Stanął na palcach po czym pocałował mnie troskliwie* Powodzenia!
- Haha do jutra skarbie! (Wiem że już nie powinienem się stresować ale... #(_-$;#($((#&+ to nie jest proste...) *Po jakimś czasie dotarłem do domu, po czym otworzyłem drzwi* Hej?
- Hej skarbie tęskniłam! *Potargała mnie po głowie*
- haha hej mamo.
- Hej.
- Hej! *Mocno schudł od kiedy go ostatnio widziałem*
- Ja i Ojciec porozmawialibyśmy dłużej z tobą, jednak jesteśmy, wykończeni!
- Rozumiem możecie się położyć, w razie czego pytajcie się jak czegoś szukacie.
- Dobrze dobranoc.
- Dobranoc Ojcze, dobranoc mamo. *Udałem się do pokoju, po czym usłyszałem wiadomość to... Książę czyli Shoyo hah kocham ten nick*
__________________________________________
Twój Książę ♥️✨
21:54
- I jak?
- Całkiem dobrze o dziwo.
- Widzisz mówiłem!
- Pff, niech ci będzie.
- Haha!
- ...
- No już! Śpij dobrze słońce ♥️
- Dobranoc ✨Książę✨
- Twój wymarzony z bajki oczywiście?
- Tak ♥️
-❤️❤️❤️♥️♥️♥️
___________________________________________
- (Może i miał rację nie było źle) *Po czym zasnąłem*
Hinata Shoyo
- *Wstałem po czym zacząłem się ogarniać po czym udałem się do szkoły tego dnia nie było treningu, i był to najzwyklejszy dzień. Przynajmniej miał być* To jak wracamy?
- Oczywiście hah.
- *Pożegnaliśmy się z chłopakami, po czym zaczęliśmy iść zdecydowałem że odprowadzę Tobio, ale nie spodziewałem się tego widoku*
- Co jest?
- *Pod jego domem stała Policja* Wszystko dobrze?
- Nie *pociągnął mnie za sobą, w domu stała jego matka i rozmawiała z policjantem* Co się stało!?
- (Jest zły i zdezorientowany...)
- *Policjant* Dzień dobry kim pan jest?
- Mieszkam tu!?
- To mój syn...
- *Policja* Zostawiam państwa niech pani wyjaśni sprawę.
- tak MAMO, i gdzie jest ojciec!
- (Nie wiem co robić mogę jedynie stać obok)
- Twój Ojciec jest przytrzymywany za handel narkotykami itp... Muszę się przejść *Jego mama wyszła z domu*
- Tobio...
- Pojawiają się nagle i już od razu niszczą mi życie czy co!?
- *Złapałem go za rękę* Będzie dobrze. (Sam zaniemówiłem ale najważniejsze by go wspierać)
- Jak ja mu powiem to- *Spojrzał na mnie po czym zdał sobię sprawę co mówi, po czym poleciała mu łza, przytuliłem go* Mogłem się spodziewać wielu rzeczy ale nie że handluje...
- Poradzimy sobie z tym dobrze?
- Dobrze... Dzięki że tu jesteś.
- Nie ma za co jestem tu dla ciebie.
- Jest *Po czym przytulił mnie mocniej*
I tak myślałem obawiałem się że coś się stanie, ponieważ ich dawno nie widziałem ale nie aż tak i pierwszego dnia.
- Tobio... Słuchaj zaradzimy coś temu ale teraz może odpocznij dobrze?
- Dobrze...
Kageyama Tobio
- (Nie wiem sam co o tym sądzić, nie dość że jest tu pierwszy dzień to odwala takie rzeczy, ale jak tak myślę moje więzi z nim nigdy nie były bliskie.
To też mnie trochę przeraża, jednak jestem szczęśliwy że Shoyo ze mną jest, wiem że zawsze mogę na niego liczyć) *Po czym się położyłem*
Hinata Shoyo
- (Zasnął... Nie wiem jak ta sytuacja wygląda z jego strony i co o niej myśli, to jest najgorsze... Ale nie mogę się teraz użalać nad sobą tylko go wspierać! Weź się w garść debilu! On zawsze się tobą zajmował teraz twoja kolej.
Nie pozostało mi nic innego roboty niż położyć się obok niego, będzie dobrze) *Po czym zasnąłem obok niego, wstałem o 7 nie mogłem już spać, po czym zdałem sobie sprawę że moja mama nie wie że nocuje u Tobio* Ou *Szybko jej napisałem że przepraszam*
- Już wstałeś?
- Tak haha. Jak się czujesz?
- Na pewno lepiej niż wczoraj... Ale dobrze mi zrobił ten odpoczynek.
- Cieszę się!
- I tak muszę się wsiąść w garść.
- Ale nie jesteś sam *uśmiechnęłam się*
- *Pociągnął mnie za rękę z powrotem na łóżko, i rzucił się na mnie* Wiem przecież głupku *Złapał mnie za policzek po czym zaczął, mnie namiętnie całować od szyi do ust*
- *W tamtym momencie zapomnieliśmy na chwilę o wszystkim, co złe i o tym co się wczoraj działo, jedynie cieszyliśmy się sobą, jednak wszystko co dobre musi się kończyć. No może nie wszystko... Po jakimś czasie zeszliśmy na dół,
ujrzeliśmy w tedy jego mamę w kuchni, mina Tobio z pochmurniała* Dzień dobry.
- Dzień dobry chłopcy.
- Dzień dobry mamo.
- Jak się czujesz Tobio? *Powiedziała to z troską*
- Nie najgorzej.
- To ciesze się, mieliśmy ci coś do przekazania z Ojcem jednak, muszę z pewnych "zdarzeń* zrobić to sama, otóż planujemy się rozwodzić. Miałam się nad tym zastanowić ale po wczoraj...
- *Tobio na początku był zdziwiony ale szybko mu minęło* Rozumiem już mnie to zdzwi.
- Ehh (Przykro się na to patrzy lecz ja się użalać nie będę)
- Obecnie czeka na wyrok.
- Rozumiem, możesz zostać ile chcesz.
- W takim razie cieszę się! Będę musiała pojechać na komisariat składać zeznania, ty pewnie też będziesz musiał więc za chwilę wychodzę, zrobiłam wam coś do jedzenia odgrzejcie sobie.
- To trwa od dawna?
- Od dawna podejrzewałam coś nielegalnego, i zdziwiło mnie że od razu poszedł się spotkać z "kolegami" ze starych czasów, a to był po prostu "Klient". A ja muszę już wychodzić, pa!
- Ehh... Zmęczyła mnie już ta rozmowa.
Szczerze na początku się przejąłem ale teraz, Tak średnio.
- Serio?
- Nigdy z nim nie miałem bliskiego kontaktu, jest to mój "Ojciec" ale jednak...
- Rozumiem spokojnie, nie musisz się przecież tłumaczyć.
- Wiem ale chyba każdy normalny by się przejmował...
- Słuchaj najważniejsze jest co ty czujesz, a nie co kto by nie czuł.
- Chyba masz rację.
- Wiem hah.
- Wolę się cieszyć nami. *Zjedliśmy to co przygotowała mama Tobio, po czym usłyszeliśmy dzwonek do drzwi, to był kurier* Dziekuję.
- Co to?
- Tylko rachunki.
- Wysokie?
- Nie są najniższe ale nie jest najgorzej, wiesz co?
- Hm?
- Wole żeby siedział w więzieniu niż jakby ciągle handlował, i narobił by znów kolejnych problemów,
Albo wypominał by mi że jestem gejem czy coś ten deseń.
- Jak tak sądzisz to tak jest.
- Aleś ty posłuszny.
- Haha! *Podszedł do mnie i pocałował mnie, po czym się uśmiechnął*
- No wiesz gdyby nie ty pewnie bym teraz
się użalał nad sobą.
- Cieszę się w takim razie, ale uwierz że najwięcej ty zrobiłeś.
- Pff bo się zarumienie.
- Ja bym nie narzekał *Po czym wzruszyłem ramionami, i przybliżyłem go do siebie żeby go pocałować*
Kocham cię.
- Ja ciebie też~ *Nagle zadzwonił telefon do Shoyo*
- Tak mamo?
- *Mama* Widziałam wiadomość ale czemu cię nie było? Jedyne co wiem to to że przepraszasz.
- Em... Tak jakby były pewne komplikacje.
- *Tobio* Możesz powiedzieć przecież.
- Ale nie przez telefon!
- *Mama* Co?
- Głupku *Tobio wyrwał mi telefon z ręki, po czym wyjaśnił*
- *Mama* Ou... Tego się nie spodziewałam, ale jak się czujesz skarbie?
- Hah spokojnie dobrze. *Po czym oddał mi telefon*
- A więc już wiesz.
- *Mama* Tak spokojnie, napisz mi potem gdzie będziesz spał dobrze?
- Dobrze! *Rozłączyła się*
- Było powiedzieć serio *Po czym się zaśmiał*
- No ale nawet nie wiedziałem od czego zacząć.
- Rozumiem przecież tylko się nabijam.
- Pff!
- Serio ci na mnie zależy.
- WOW, kto by się tego spodziewał! *Spojrzałem na niego naburmuszony*
- Dziękuję *Wtulił się we mnie*
- *Nagle moje oczy się skrystalizowały*
- Ej spokojnie.
- J-jestem spokojny *Wtuliłem się mocniej*
- Serio się przejąłeś to sytuacją co nie?
- Być może... Martwiłem się o ciebie po prostu no!
- Ale mówisz to ze łzami w oczach *Pocałował mnie w czoło a potem delikatnie w usta* Już dobrze.
- *Wytarłem łzy, po czym rzuciłem się na niego, żeby się znowu przytulić*
- Ja tam mogę tak cały dzień.
- Ja też!
Skip Time
2 miesiące później:
Kageyama Tobio
Minęły już 2 miesiące, mój Ojciec ciągle siedzi w areszcie i czeka na wyrok, a między mną a Shoyo nic się nie zmieniło.
- *Hinata* Tobio piłka!
- *Na szczęście odbiłem ją na czas*
- Żyjesz?
- Sory zamyśliłem się. *Po treningu przebraliśmy się, po czym pożegnaliśmy się z chłopakami i razem z Shoyo poszliśmy w naszą stronę, i od razu złapałem go za rękę*
- Chwilami byłeś jakoś zamyślony, wszystko dobrze?
- Tak spokojnie.
- Na pewno?
- Tak!
- Niech ci będzie ufam tobie.
- Hah wiesz co?
- Co?
- Za miesiąc mamy Rocznicę.
- Oo czyli nie tylko ja odliczam *Po czym uśmiechnął się*
- Haha spokojnie nie tylko ty.
- I moja mam ma dla nas jakaś niespodziankę, z powodu naszej rocznicy za miesiąc!
- Mam do was przyjść?
- Dokładnie! *Po jakimś czasie byliśmy już w domu Shoyo* Hej!
- Dzień dobry.
- A dzień dobry siadajcie, otóż tak z powodu waszej rocznicy, pomyślałam że po skończeniu szkoły, jak i tak ciągle chodzicie do siebie na noc to... Kupię wam mieszkanie! Popatrzę na kilka i dam wam do wyboru!
- CO!? *Shoyo wstał i ja przytulił z całej siły* Dziękuję!
- (O JEZU MARZENIE) DZIĘ-! (Opanuj się) Dziękuje bardzo!
- Haha nie ma za co chłopcy!
- Jest mamo!
- Jest! *Spojrzałem na Shoyo a on na mnie, mi i mu świeciły się oczy*
- Cieszę się że spodobał się wam ten pomysł!
- Nie mogę się już doczekać końca liceum!
- Ja też! (Własne mieszkanie z kimś kogo kocham najbardziej na świecie, marzyłem o tym...)
W tamtym momencie ja i Shoyo, wyobrażaliśmy sobie wszystko co dobre,
Nikogo nie kocham bardziej od niego...
// Długo w sumie aż 2098 słów ale nie wrzucałam nic od dawna, i zmieniłam trochę styl pisania chyba idk.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top