Bliskość

Kageyama Tobio

- Nigdy nie sądziłem że to powiem, ale Hinata... Myślę ciągle o nim.
__________________________

- *Właśnie byłem w drodze do szkoły z Hinatą*

- (H) Kageyama, wszystko okey?

- Tak tak, czemu pytasz?

- (H) Ostatnio chodzisz ciągle zamyślony...

- Nie martw się.

- (H) *Hinata zaczął mi się przyglądać* No nie wiem.

- Pff *Doszliśmy do szkoły, po czym poszedłem na pierwszą lekcję.
Angielski w sumie to nie tak źle*

- (H) Pssst Kageyama, co tu będzie?

- Em, nie wiem strzelałem-

- (H) Dzięki! Jak zawsze pomocny!

- (Nauczycielka) Ciszej tam!

- *Potem została: Historia, Biologia, Geografia, Chemia oraz W-f, jak lekcje się skończyły udaliśmy się na trening*

- (Nishinoya) Siemka!

- Hej!

- (H) Nishinoya!

- *Udaliśmy się do szatni, przebrałem się w strój sportowy po czym czekałem na innych, zaczął się trening nie mogłem się dzisiaj skupić... Oraz dostałem 2 razy piłka w głowę, po zakończeniu i przebraniu się poszedłem z Hinatą w naszą stronę*

- (H) Teraz serio pytam, wszystko dobrze?

- Naprawdę tak, tylko nie potrafiłem się skupić...

- (H) Rozumiem... W sumie chcesz dzisiaj u mnie nocować? Nie lubię spać sam w domu, a moja mama pojechała z Natsu.
I może przy okazji powiesz mi co ci NAPRAWDĘ jest?

- Nic mi nie jest! #Tylko napisze rodzicom że będę u ciebie. *Po chwili byliśmy już u Hinaty*

- (H) Chcesz coś do picia?

- Może być herbata. *Obejrzałem jego salon* (Jestem tu już nie pierwszy raz, ale przeważnie siedzimy u niego w pokoju.)

- (H) Proszę! *Przyniósł mi herbatę, szeroko się uśmiechając*

- Dzięki. *Próbowałem odwzajemnić uśmiech*

- (H) Zagramy później?

- Jasne! *Poszliśmy z rzeczami na górę do jego pokoju*

- (H) Jakiego chcesz pada?

- Nowszego oczywiście.

- (H) Pff... Okeyy! Jest tylko nowszy o miesiąc! *Rzucił nim we mnie śmiejąc się po czym zaczęliśmy grać*

- Ej! *Przegrywałem a więc zacząłem mu przeszkadzać dla żartu*

- (H) Kageyama! *Odłożył pada, po czym rzucił się na mnie, i zaczął lekko bić*

- Weź to łaskocze!

- (H) Karma!

- *Patrzyłem się mu prosto w oczy jak się śmiał, nie zauważył tego lecz, był taki, taki... Słodki, B-O-Ż-E, czemu nie mogę myśleć o czymś innym.* No już już, nie będę przeszkadzał pasuje?

- (H) Okey!

- *Zaczęliśmy grać od nowa jednak to ja wygrałem* Ha!

- (H) Jeszcze raz!

- *Tym razem on lecz w 3 rundzie ostatecznie wygrałem ja*

- (H) Pff!

- Haha!

- (H) Nie podniecaj się tak! *Wystawił głupio język*

- I tak wygra- *Zakrył mi usta dłonią*

- (H) Pff! *Zaczął się do mnie zbliżać, i jego twarz znajdowała się z 1 cm od mojej*

- *Po chwili zdjął rękę z moich ust ale ja byłem jak zahipnotyzowany* (Muszę się opanować! Przecież on dosłownie nic takiego nie zrobił.)

- (H) *Zauważył że dziwnie się zachowuje* Wiesz, za każdym razem jak się pytam czy wszystko okey, to mówisz że tak a potem znowu dajesz znaki że jednak nie.

- Ja- *Przybliżył się do mnie, a ja spuściłem wzrok* Po prostu ostatnio, dziwnie się czuję...

- (H) W sensie?

- Nie wiem jak to ująć jakoś samotnie?

- (H) Oh rozumiem... Chyba *Spojrzał się na mnie zmartwiony*

- Spokojnie to nic takiego naprawdę *Po czym potargałem go po włosach

- (H) To dobrze! Nie potrafię patrzeć na ciebie jak jesteś przygnębiony.

- (Ale on jest uroczy...) *Uśmiechnąłem się, lekko sztucznie, albo i nie sam nie wiem*

- (H) Od razu lepiej! A teraz szczerze się robię śpiący.

- Ja trochę też, trochę nam zeszło. *Powiedziałem patrząc na zegarek*

- (H) *Hinatą wstał* Idę się myć, przygotuje ci ręczniki żebyś też się umył.

- Dobra *Patrzyłem jak odchodzi, nie wiem czy zrozumiał o co mi chodzi z tą samotnością, ale nie musi rozumieć to mój problem! Poczekałem aż wyjdzie z łazienki po czym sam wziąłem szybki prysznic*

- (H) P-a-d-a-m.

- Tak tak ja też.

- (H) A właśnie, nie mam nic dla ciebie do spania a nie będziesz spał na dole, więc możemy spać w jednym łóżku?

- J-jasne. *Łóżko Hinaty jest wielkie więc to nie problem lecz, boje się że go obejmę w nocy niechcący*

- (H) *Podał mi druga kołdrę, zgasił światło po czym położyliśmy się* Dobranoc!

- Dobranoc. *Nie ważne jak chciałem zasnąć to nie potrafiłem*

- (H) Śpisz?

- Tak.

- (H) Aha *Obrócił się w moją stronę*

- Jak odpowiedziałem to chyba nie.

- (H) Kageyama?

- No?

- (H) O co ci chodziło z tą samotnością? W sensie twoich rodziców nie ma w domu? Dziewczyna z tobą zerwała?

- Co, Nie! A zresztą jaka niby dziewczyna?

- (H) Sam nie wiem po prostu, próbuje zrozumieć.

- Nie twój interes, pf. *Nagle złapał moją głowę, po czym pociągnął w swoją stronę by uderzyć mnie w czoło, swoim czołem*
Ała?

- (H) Odpowiedz!

- Ugh, dobra. Chodzi o to że, że... Eh, jakby to wytłumaczyć. *Hinata zaczął się niecierpliwić* Brakuje mi kogoś? *Raczej ciebie idioto*

- (H) Chyba rozumiem *Odpowiedział*

- Masz czasami tak że jak widzisz ta jedną osobę, to chciał byś żeby ta osoba była cała twoja?

- (H) *Hinata przez chwilę nic nie mówił* W sumie trochę tak.

- Serio?

- (H) Zależy, najczęściej myślę o siatkówce oraz o tobie, o mamie i o sio- *Nagle złapał się za usta* W s-sensie o tobie, bo, bo no wiesz i!

- *Zarumieniłem się* Ta-tak wiem chyba.

- (H) *Odchrząknoł, w każdym razie nie wiem czy wiem, co czujesz ale dobrze wiedzieć, czemu ostatnio jesteś rozkojarzony.

- Dobrze, nie przejmuj się przejdzie mi.

- (H) *Zaczął ziewać, a ja odwróciłem się w drugą stronę* Jeszcze jedno pytanie.

- Tak? *Zapytałem nie obracając się*

- (H) Czy będzie ci przeszkadzać jeśli, em *Objął mnie w pasie* Bo ja- Em.

- N-nie przeszkadza mi to, dobranoc. *Czuć jego ramiona oraz dłonie które mnie mocno obejmują, jest... Przyjemne, przez chwilę nie byłem zdecydowany, lecz położyłem lekko moje dłonie na tych, którymi mnie obejmował. Jego skóra jest taka... Gładka, i miękka. Z tymi myślami zasnąłem*

- (H) WSTAWAJ!!!

- *Prawie spadłem z łóżka* Co się stało!?

- (H) Jeszcze chwila i się spóźnimy!

- *Natychmiast wstałem ubrałem wczorajsze ubrania, i niechcący wbiegłem w Hinate*

- (H) *Upada* Ał- *Pomogłem mu wstać po czym pobiegliśmy do szkoły, ledwo zdążyliśmy*

- Jezu, następnym razem ustaw budzik.

- (H) Przepraszam! *Powiedział zdyszany, lekcje się zaczęły, i tak minął nam dzień po czym udaliśmy się na trening*

- (Daichi) Dobra, zacznijmy od serwisów

- *Właśnie miałem zaserwować, podrzuciłem piłkę i nagle dostałem w głowę, od Hinaty po drugiej stronie siatki*

- (H) Przepraszam!

- *Zacząłem go gonić a on uciekał, ochrzanił nas trener, potem zaczęliśmy grać między sobą, i tak minął nam trening, gdy Hinata się przebierał. Ciągle na niego zerkałem, nie mogłem tego powstrzymać po czym zauważyłem siniaka na jego ramieniu, pożegnaliśmy się z chłopakami i wyszliśmy z szatni* Ej Hinata?

- (H) Tak?

- Co ci się stało w ramię? *Moj mózg zaczął sobie wyobrażać przeróżne zdarzenia*

- (H) Oh to tylko od roweru, spadłem z niego ostatnio. *Powiedział wskazując na ramię*

- Uf to dobrze.

- (H) Czekaj... *Zaczął mi się przyglądać* Czy ty... Czy ty się o mnie martwisz!?

- Nie j-ja po prostu... *A niech go*

- (H) Haha! *Skoczył na mnie* To u-r-o-c-z-e!

- Z-zamknij się! *Gdy na mnie wskoczył przypomniało mi się, jak wczoraj objął mnie tymi samymi rękami, co teraz trzyma mnie za szyję, i się na mnie wiesza, oblał mnie lekki rumieniec*

- (H) *Niechcący gdy Hinata się na mnie dalej wieszał, a ja próbowałem go zdjąć z siebie nasze usta się lekko musnęły, Hinata zrobił się czerwony* J-ja przepraszam!

- *Nie wiedziałem co zrobić, nie panowałem nad tym, lecz skorzystałem z okazji. Gdy Hinata ze mnie zszedł. Lekko zawstydzony, objąłem jego twarz, i pocałowałem go delikatnie, zdałem sobie po chwili sprawę że odwzajemnił pocałunek, po chwili odsunęliśmy się od siebie, zdałem sobie sprawę, co zrobiłem* J-ja, ten no...

- (H) *Hinata stał cały czerwony, lecz ciągle na mnie patrzył* Ro-rozumiem, chyba, nie wiem, ja... Muszę iść! *Pobiegł w swoją stronę*

- Co ja sobie myślałem!? Kurna! KA-GE-YA-MA
TO-BIO. coś ty żesz do cholery odwalił!?
*Ale jego usta były tak cholernie przyjemnie, i miękkie ale, przecież on może nawet nie chcieć mnie znać po tym, uroniłem kilka łez po czym, wróciłem do domu sam*

Hinata Shoyo

- *Dalej biegłem trzymając się za usta, w końcu się zatrzymałem, i zwolniłem tempo* Kageyama... Ja, chyba też. *Jakaś starsza pani się na mnie dziwnie spojrzała, no tak powiedziałem to na głos * D-dzień dobry *Uśmiechnąłem się*

- Dzień dobry! *Uśmiechnęła się i poszła dalej*

- *Nagle usłyszałem wibracje w mojej kieszeni, pomyślałem że to Kageyama do mnie napisał, wyciągnąłem szybko telefon, to tylko grupa którą założyliśmy na mess z chłopakami*

__________________________________

NishiChuj 🤠

- Przyjdźcie do mnie mam wolną chatę, a jutro sobota!!! 🥳

_________________________________

- *I w ten oto sposób większość drużyny wylądowała u Nishinoyi, Kageyama nie chciał przyjść. Ale chłopaki go tak namawiali że się w końcu poddał, jak mnie zobaczył od razu spuścił wzrok. Chyba nikt tego nie zauważył*

- (Tanaka) Zamawiamy pizzę!

- *Chłopaki składali zamówienia, a ja wylądowałem z Tsukkim, Kageyamą, oraz z Yamaguchim*

- (Tsukki) *Zauważył że siedzieliśmy cicho* Czemu nie drzecie ryja jak zawsze?

- My-

- (K) J-jakoś tak wyszło. *Był zakłopotany*

- (Tsukki) *Zaczął się z nas śmiać* Debile.

- (Yamaguchi) Tsukki! *Szturchnął go*

- Nic się nie stało haha. *Kageyama wydał się być nieobecny*

- *Po jakimś czasie gadania z Tanaką oraz Nishinoya, przyszła pizza, chłopaki rzucili się od razu a ja zjadłem trzy kawałki, nie wiem jak to się stało ale, chłopaki wytrzasnęli trochę alkocholu, i wpadli na pomysł by grać w butelkę, butelką po Carlo Rossi, ja sam wypiłem chyba kieliszek*

- (Nishinoya) *Otwierając kolejną butelkę alkocholu, zakręcił tą pustą*

- *Po jakimś czasie grania w butelkę, Kageyama chyba się trochę upił, lecz nadal mnie kręcił, ja sam chyba byłem trochę pijany, tak samo jak Tanaka oraz Tsukki*

- (Nishinoya) Tsukki! Wypadło na ciebie.
Hmm... Już toeche gramy a nie było nic ciekawego.

- (Tsukki) Zabije cię.

- (Nishinoya) *Zaczął się śmiać* Hmm... Coś romantycznego, pocałuj Yamaguchiego!

- (Tsukki) Tylko tyle? Pff... *Zbliżył swoją twarz do "Kolegi z drużyny* i złożył na jego ustach lekki pocałunek, lecz głęboki, Tanaka zdążył zrobić zdjęcie, a Yamaguchi odwzajemnił pocałunek  jeszcze namiętniej*

- *Patrząc na nich, zerkałem również na Kageyame, i wydawało mi się że on na mnie też*

- (Tanaka) Nieźle! *Zakręcił butelką raz jeszcze* Hinata!

- Ee-

- (Nishinoya) Jak już jest tak gejowsko! *Powiedział pijanym głosem* To pocałuj swojego przyjaciela o imieniu Kageyama!

- (Tanaka) Haha! *Chyba wszyscy się upili, nawet Asahi*

- *Spojrzałem na Kageyame, to już nasz drugi pocałunek, w tym dniu i w życiu, ale nie mogłem odmówić, lekko się kołysząc podszedłem, i złożyłem na jego ustach namiętny i głęboki pocałunek, w tamtym momencie zdałem sobie sprawę, jak bardzo tego chciałem gdy go już zobaczyłem, w drzwiach domu Nishinoyi*

- (K) *Odwzajemnił mój pocałunek, wyczułem smak wina, oraz likieru, chłopaki już całkowicie pijani, kibicowali nam, a po 15 sekundach lekko się śmiejąc, z kibicowania chłopaków odsunęliśmy się od siebie,*

- *Na początku byłem szczęśliwy. Jednak jak wpadło mi do głowy że odwzajemnił mój pocałunek, jedynie z przymusu i przez alkochol zrobiło mi się smutno, miałem zaszklone oczy, nie wiem czy to przez alkochol, zrobiłem się nagle taki emocjonalny*
Pójdę do toalety zaraz wracam. *Wstałem, raczej prędzej się wywalę niż tam dojdę*

- (Nishinoya) Wraczaj fybko twój ukochany szeka! *Powiedział opierając się na Asahim, jedząc ostatni kawałek pizzy*

- *Ta ukochany* Chciałbym... *Powiedziałem szeptem mając nadzieję że nikt nie słyszał*

Kageyama Tobio

- *On myśli że mówił szeptem? Chłopacy chyba nie usłyszyli i są bardziej skupieni, na swojej gejowskiej imprezie, pomyślałem że podejdę do toalety, wstałem i stwierdziłem że powoli trzeźwieje* Poczekajcie chwilę.

- (Yamaguchi) Dobrze *Chyba był najbardziej trzeźwy, a raczej jedyny*

- *Podszedłem pod drzwi, usłyszałem pociąganie nosa, może...?
Nie jezu Kageyama to Hinata on nic nie bierze.
Podsłuchiwałem dalej usłyszałem lekki płacz* Hinata?

- (H) Ka-kageyama już wychodzę. *Wyszedł z toalety, miał opuchnięte oczy, nie patrzył na mnie, a raczej się starał* Już mozesz skorzystać.

- Debilu, do ciebie przyszedłem, co się stało?

- (H) Nic!

- Ta jasne...

- (H) Kageyama, to... Ten pocałunek... Coś, coś dla ciebie znaczył?

- *Zamurowało mnie Jezu on tak serio...*
Nie no, wiesz co nie.

- (H) *Znowu mu się zbierało na płacz*

- Jezu oczywiście że tak! *Chyba oboje wytrzeźwieliśmy, na tyle by myśleć racjonalnie, ale to po prostu on, głupia, ruda, mandarynka, oraz mój "kolega" z drużyny, który cholernie mi się podoba*

- (H) *Nagle Hinata stanął na palcach, zbliżył się do mojej twarzy*

- Myślę że cię kocham debilu *Po czym, pocałowałem go namiętnie, pociągając go lekko za włosy, a on objął mnie za szyję, nie mogłem się od niego oderwać, przerwaliśmy dopiero gdy usłyszeliśmy kroki*

- (Yamaguchi) Przepraszam, ale spokojnie nic nie powiem tym pijakom...

- *Zaśmiałem się lekko, Hinata też*

- (Yamaguchi) Obecnie nasi "najebani koledzy" Praktycznie śpią.

- *Nagle usłyszeliśmy jak ktoś biegnie, to był Nishinoya, który pobiegł do toalety rzygać*

- (Yamaguchi) No debile, im to chyba już starczy. *Mówiąc to śmiał się*

- *Poczułem jak Hinata złapał mnie za rękę. Uśmiechnąłem się, cholera kocham cię, Yamaguchi poszedł wspierać Nishinoye który umierał, tak się kończy przesadzenie z alkoholem, weszliśmy do salonu, wszyscy prawie spali na podłodze, więc mieliśmy dużo miejsca, i dużą kanapę*

- (H) Śpimy ra-razem? Bo wiesz, nie chce żebyś miał problem o chłopaków jak nas zobaczą.

- (Ścisnąłem jego dłoń mocniej*  Wiesz co ?

- (H) hm?

- Jebać ich, Shoyo.

- (H) *Słysząc swoje imię, przytulił mnie, ja wtuliłem swoją głowę w jego puszyste włosy, zaśmiał się cicho* Dobrze, Tobio.

- *I tak zasnęliśmy, obudziłem się i poczułem że Hinata ciągle obejmuje mnie w pasie, jednak po jakimś czasie zaczął się budzić, chłopacy ciągle spali a Tsukki gadając z Yamaguchim, narzekał jak go boli głowa, chyba nas nie zauważyli gdy zobaczyliśmy jak się pocałowali*

- (H) W sumie zawsze trzymali się blisko *Powiedział szeptem, zaczęliśmy wstawać, tak żeby im nie przeszkadzać, patrzyliśmy jak się całują, aż zdadzą sobie sprawę że ktoś ich widzi.
Razem z Shoyo cicho się śmialiśmy, zauważyli nas, Yamaguchi trochę się speszył, a Tsukki miał wywalone*

- (Tsukki) Pff śmiejcie się, a zdjęcie jak się obciskujecie pójdzie dalej.

- (H) Już, przepraszamy.

- *Nagle zobaczyliśmy jak Tanaka oraz Asahi wstaje, Tanaka pobiegł od razu zwymiotować, a Asahi jakby nigdy nic, Nishinoya wyszedł z kuchni z butelką wody, zdziwiony spojrzał na Asahiego*

- (Nishinoya) A tobie nic!?

- (Asahi) Mocny łeb czy coś, haha.

- (Nishinoya) *Rzucił w niego butelką z połową wody* Pff! Spadaj.

- (H) Tobio?

- Co jest?

- (H) To była najbardziej gejowska impreza na której byłem w życiu, w sumie jedyna! *Właściwie to się wydarł*

- (Wszyscy) *Każdy po sobie spojrzał a potem wszyscy wybuchnęli śmiechem, oczywiście oprócz Tanaki który nadal rzygał w toalecie*

_______________________________________

1 Miesiąc później

(Właśnie znajdowali się w domu Hinaty)

- (H) Tobio, impreza u Nishinoyi to było najlepsze co mnie spotkało w życiu.

- Wiem, kocham cię rudy debilu.

- (H) Wiesz co? *Skoczył na mnie i obaj upadliśmy na łóżko Shoyo, które było za nami*

- Przepraszam, przepraszam *Leżąc pociągnąłem go i wziąłem go do siebie* Kocham cię skarbie. *Po czym jedna ręką zacząłem głaskać go po włosach, a drugą położyłem na jego szyi, po czym pocałowałem go w czoło*

- (H) *Shoyo wtulił się we mnie jeszcze bardziej, już uśmiechnięty* Ja ciebie też kochanie.

_________________________________________

No to fajnie czy coś dzięki

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top