Będziesz mój XXVI
E-ekhem, ekhem. WRACAM DO ŻYCIA. TAK. JA ŻYJE. TO POWIADANIE TEŻ. I NIE ZGINIE DOPUKI GO NIE SKOŃCZE, WIĘC MOŻECIE SIĘ SZYKOWAĆ NA WIELKI POWRÓT!
Za wszystkie gwiazdki i komentarze, bardzo dziękuję ^^
____________________________________________________________
Perspektywa Kageyamy:
Otworzyłem rano oczy. Zacząłem rozglądać się po pomieszczeniu. Wydawało się wcześnie, nie widziałem za dużo światła, chociaż mogła to być wina zasłoniętych okien. Wziąłem głęboki wdech. Dopiero wtedy poczułem coś ciężkiego na swojej klatce. Cholera, co to było? Przeniosłem wzrok na dół. Och. Pierwsze co ujrzałem to ruda czupryna. Miękkie włosy, w całkowitym nieładzie, sterczące na wszystkie strony. Potem zjechałem wzrokiem niżej. Zamknięte oczy. Lekki, uroczy nosek. Delikatnie zaróżowione policzki. Uchylone, różowe usta. Przez dłuższą chwilę mój wzrok był utkwiony w ustach. Niemiłosiernie kusiły. Jednym słowem, znajdował się na mnie Hinata. Zastanawiałem się, co powinienem zrobić przez dłuższą chwilę. Chłopak spał jak kamień. Powinienem go obudzić i wydrzeć się na niego, tak jak zazwyczaj to robię? Czy może poczekać, aż się obudzi? Chociaż lepiej nie, to byłoby zdecydowanie zbyt niezręczne. Postanowiłem więc wybrać najbardziej strategiczną opcję. Złapałem chłopaka za biodra, mając nadzieje, że się nie obudzi. Dobrze, że ma tak twardy sen, bo zdecydowanie byłoby niezręcznie. Powoli i ostrożnie, dla pewności, podniosłem go z siebie i położyłem obok. Następnie wstałem, przeciągnąłem się i ziewnąłem cicho, by udać się do łazienki i zaliczyć poranną toaletę.
Perspektywa Hinaty:
Obudziłem się wcześniej, niż zamierzałem. Głównie przez to, że całą noc miałem przy sobie dość dobry generator ciepła, a teraz gdy go zabrakło, nagle czułem się nieswojo. Otworzyłem najpierw jedno obok, potem drugie, przeciągając się. Miejsce obok mnie było puste. Czyżby Kageyama wstał? Niechętnie zwlokłem się z łóżka i wyszedłem na korytarz. Usłyszałem szum wody dochodzący z łazienki. W ten sposób znalazłem odpowiedź na wcześniejsze pytanie. Przeciągnąłem się i udałem do kuchni, by zrobić coś na śniadanie. Jajecznica powinna być chyba wystarczająca. Otworzyłem lodówkę, wyjąłem jajka i rozbiłem je na patelni. Gwiżdżąc pod nosem, nie zauważyłem, kiedy Kageyam zdążył wziąć prysznic, przebrać się i z jeszcze ręcznikiem na ramieniu oraz mokrymi włosami. Zdałem sobie z tego sprawę, dopiero gdy odsunął krzesło, by zasiąść przy stole. Podskoczyłem wtedy w miejscu i aż krzyknąłem.
-Ostrzegaj idioto, że już tutaj jesteś! Prawie przez ciebie śniadanie wylądowało nam na podłodze!- W odpowiedzi usłyszałem tylko kpiący śmiech. Cholerny Kageyama! Jeszcze mi za to zapłaci! Zdenerwowany skończyłem robić jajecznice i nałożyłem ją na dwa talerze. Jedna porcja dla niego, druga dla mnie. Wyjąłem też z szafki dwie szklanki. Do jednej nalałem mleka, do drugiej natomiast nalałem soku pomarańczowego. Dalej zły i lekko obrażony ustawiłem to wszystko na stole, siadając po przeciwnej stronie, jak siedział chłopak i mruknąłem tylko obrażonym tonem.
-Smacznego- Po czym zacząłem jeść. Usłyszałem w odpowiedzi tylko mruknięcie pod nosem, które chyba miało znaczyć to samo. Przynajmniej, tak mi się wydawało. W pewnej chwili, podczas jedzenia usłyszałem głos Kageyamy, który mnie zapytał.
-Jakie mamy na dzisiaj plany- Lekko zaskoczony przeniosłem na niego wzrok. Chyba ciężko mi się będzie przyzwyczaić, do tego, że teraz będzie mówić "My". To brzmiało... dziwnie przyjemnie. Chwila, Hinata, o czym ty myślisz?! Skup się na jedzeniu, a nie odlatujesz!
-Hmm.... sam nie wiem. Pewnie pograć w siatkówkę- Odpowiedziałem mu, a w odpowiedzi tylko dostałem potakujące kiwnięcie głową. Okazało się, że zjedliśmy w tym samym czasie. Głupi remis! Miałem nadzieje, że wygram i zjem pierwszy! Bez słowa jednak zebrałem naczynia i wstawiłem je do zmywarki, mówiąc.
-Idę wziąć prysznic- Na co usłyszałem tylko krzyknięcie od Kageyamy.
-Okej!- Gdy zauważyłem, że już siadł przed telewizorem i coś oglądał. No cóż, przynajmniej nie będzie się nudził. Szybko załatwiłem wszystko, co każdego ranka w toalecie, po czym udałem się do pokoju, by się przebrać. Gdy spojrzałem na zegarek obok łóżka, dostrzegłem, że wskazywał godzinę 06:02. Cholera, to będzie zdecydowanie długi poranek.
____________________________________________________________
Więc, zacznijmy od spraw porządkowych. Tak. Żyje. Tak, nic mi nie jest. tak, nie pisałem dłuuuuuugo tego opowiadania. Tak, będzie kontynuowane. Nie, nie wiem w jakich odstępach czasowych. Raczej nie, nie będzie to znowu parę lat. Teraz sprawy dodatkowe
#HAMSKA_REKLAMA. Serdecznie zapraszam do sprawdzenia Bloga, Nook of Wolves. Jest to wspaniały blog, na którym dużo się dzieje, jest miła atmosfera, AKTYWNOŚĆ(Coś, czego mi brakuje) i wiele ciekawych rzeczy! Naprawdę, bardzo gorąco zapraszam do zajrzenia na bloga i czytania co tam się dzieje, a chętnych do dołączenia do pisania! Osobiście mogę powiedzieć, że to jest naprawdę wspaniałe miejsce z przyjacielską atmosferą, gdzie wszyscy razem świetnie się bawią. Rozdawajcie link dalej, pokażcie go wszystkim znajomym, czy osobom którym pomyślicie, że mogą być chętni poczytać lub samemu dołączyć!
https://nookofwolves.blogspot.com
#KONIEC_HAMSKIEJ_REKLAMY. Więc, wiem że rozdział nie należy do długich, ale też nie chce się wypalić na sam powrót. Mam nadzieje, że mimo wszystko się spodobał, że zostawicie gwiazdkę i komentarz, co o nim myślicie. Do następnego~! ^^
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top