Będziesz mój! XVIII
Piszam nowy rozdział! Jeej! Cieszmy się i radujmy się nim, i radujmy się nim! Zapraszam do czytania!
____________________________________________________________
~W domu Hinaty~
Perspektywa Kageyamy:
Odsunąłem się od tej małej i uroczej krewetki. Kurwa! Nie chce go spłoszyć, ale nie mogę się przy nim powstrzymać! Odsunąłem się od niego
-To co? Idzeimy zrobić tą kolacje?
-T-t-tak- Wydukał Shoyo pokryty rumieńcami. Zeszliśmy na dół i zrobiliśmy sobie kanapki. Podczas jedzenie porozmawialiśmy jeszcze o siatkówce i o innych. Po kolacji udaliśmy się do łazienki gdzie umyliśmy zęby. Następnie wróciliśmy do pokoju Hinaty
-No to jak? Rozkładamy futon?- Zapytałem patrząc na niższego
-Em... etto....Kageyama...m-m-możemy spać razem?- Zapytał, a ja stanąłem jak wryty. ŻE CO!? SPAĆ W JEDNYM ŁÓŻKU Z TĄ UROCZĄ KREWETKĄ!?
-No oczywiście ze tak!- powiedziałem natychmiastowo. Co najwyżej go zgwałcę w nocy
Perspektywa Hinaty:
-Na prawdę!?- Spojrzałem na wyższego. Ten Kageyama Tobio będzie spać ze mną razem w łóżku!?
-Tak, na prawdę- Powiedział i poczochrał mi włosy. Czerwony szybko wskoczyłem do łóżka, a on udał się w moje ślady
-A mogę cię przytulić?- Spytałem niepewnie, a on spojrzał na mnie
-N-no wiesz. Zim- Chciałem powiedzieć, ale przerwał mi Tobio przyciągając mnie ręką za biodra do siebie i zamykając w uścisku
-dziękuje- Szepnąłem czerwony wtulając się w niego
-Dobranoc Tobio- Szepnąłem
-Kto ci pozwolił zwracać się do mnie po imieniu?!- Spytał nieco głośniej
-Aa! Przepraszam Kageyama! Prze- Zacząłem krzyczeć lecz przerwał mi to on... p-p-p... pocałunkiem. Czerwony odruchowo go oddałem i otworzyłem usta co wykorzystał od razu pogłębiając go i wkradając się językiem do wnętrza moich ust. Po jakimś czasie oderwaliśmy się od siebie by zaczerpnąć powietrza, a on powiedział
-Uznaj to za karę-
-.... skoro takie są kary to muszę częściej ci mówić po imieniu- szepnąłem, a on otworzył szeroko oczy
-Dobranoc- Powiedziałem
-Taa. Dobranoc Shoyo- Powiedział z dalej szeroko otwartymi oczami. I tak oto zasnęliśmy. Wtuleni w siebie i z uśmiechami na twarzy oraz lekkimi rumieńcami. Kraina Morfeusza była tej nocy tylko nasza
___________________________________________________________
Łał! Udało się! Wyrobiłem się przed północą! Jestem z siebie dumny! Więc zapraszam do komentowania!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top