Co ja wiem?

Powroty do domu po imprezach nie należały do moich ulubionych. Przeważnie wiązało się z tym, że budziłam kogoś i następnego poranka rozpoczynała się kłótnia rozpoczęta przez moich rodziców o to, że za dużo imprezuje. Czekałam tylko na dobry moment i już mnie tu miało nie być. Wielu rzeczy zwyczajnie im nie mówiłam, bo wiedziałam, że tak będzie lepiej. Moim celem było po prostu ukończenie studiów z dobrą średnią i zaliczanie egzaminów.

Nie wiedzieli także, że od roku umawiam się z chłopakiem, którego poznałam na jednej z zakrapianych imprez. To właśnie Janek jeszcze bardziej wprowadził mnie w świat używek i klubów. Nie miałam mu tego za złe. Spodobała mi się ta forma rozrywki, dlatego raz w tygodniu, czasami więcej pozwalałam sobie na większą imprezę.

Tak było tej majowej nocy. Było całkiem przyjemnie, a gdy wyszłam z klubu trzymając Janka za rękę, uderzyło we mnie miłe powietrze. Trzeźwa nie byłam, ale bardzo pijana również. Sama nie wiedziałam, które z naszej dwójki było w lepszym stanie.

- Marcela, gdzie idziemy? - zapytał blondyn, próbując stać równo.

- Chyba do domu - odpowiedziałam cicho - przynajmniej ja powinnam.

- Mogę iść z Tobą? Obiecuję, że będę grzeczny - mruknął ściskając moją dłoń.

Pasula w dużej mierze wiedział o tym jak wygląda funkcjonowanie w moim domu, dlatego nie był częstym gościem w moich progach. Więcej przesiadywaliśmy u niego. Nawet poznałam jego mamę, tymczasem moja nie miała pojęcia o tym, że mam drugą połówkę.

- No nie wiem. Już tyle razy obiecywałeś, że będziesz cicho, a potem musiałam się tłumaczyć rodzicom.

- Powinnaś im powiedzieć. Nie rozumiem cię - pokręcił głową i machnął do kierowcy autobusu, który podjeżdżał na przystanek.

Nic mu nie odpowiedziałam, a po chwili weszliśmy do warszawskiej komunikacji. Usiedliśmy z tyłu na podwójnym miejscu, a chłopak mnie objął.

- Kochanie - przedłużył - wstydzisz się mnie?

- Już rozmawialiśmy na ten temat. To nie tak..

- Przecież w końcu dojdzie do takiego momentu, gdzie zostaniesz zapytana czy masz kogoś. To logiczne, że ludzie są w związkach. A my nie znamy się od wczoraj.

- Powiem im niedługo - ucięłam i wtuliłam się w Janka.

To było ciężkie. W dodatku musiałabym powiedzieć, że umawiam się z raperem i wulgaryzmy nie są mi aż tak obce. Wręcz sama ich używam. Czułam, że alkohol lekko ze mnie zszedł, jednak nadal wirował mi świat.

Nie wiem ile tak jechaliśmy, ale w końcu usłyszałam, że autobus zatrzymuje się na moim przystanku. Wstałam chwytając Jana i wyszłam. Ponownie uderzył we mnie to przyjemny podmuch.

Szliśmy w ciszy, która była nie była niezręczna, wręcz na odwrót - miła. Blokowisko znajdowało się kilkanaście metrów od przystanka, dlatego dosyć szybko znaleźliśmy się pod klatką. Tam po paru minutach szukania kluczy i cichym śmiechu blondyna w końcu mogliśmy wejść.

- Janek błagam teraz cicho - wyszeptałam zapalając światło na klatce.

- Jak myszka - zachichotał.

Czułam, że z niego alkohol nie zszedł aż tak bardzo, jednak nie był aż tak pijany jak na początku. Jednak trasa do domu powodowała lekkie trzeźwienie.

Dojście na górę zajęło nam dwie minuty, na szczęście bez większych przygód. Później jedynie wsunęłam klucz, przekręciłam go i otworzyłam drzwi. Wiedziałam, że musimy być cicho, w dodatku faktem było to, że rodzice myśleli, że jak zawsze jestem sama.

Gdy Janek u mnie spał wychodził przed ich pobudką, dlatego nigdy nie wiedzieli, że miałam gościa.

W butach i kurtkach ruszyliśmy do mojego pokoju. Zamknęłam swoje drzwi, nawet nie zapalając światła. Po chwili jednak postanowiłam zapalić lampkę nocną.

Mój chłopak zaczął się rozbierać, a ja poszłam w jego ślady. To był dosyć długi proces, bo musieliśmy zachować idealną ciszę. Zostaliśmy w samej bieliźnie, jednak z racji tego, że było mi zimno, sięgnęłam po koszulkę blondyna, którą nałożyłam na siebie. Do czasu wejścia pod kołdrę i zgaszenia lampki zachowywaliśmy się całkiem dobrze.

- Nie jestem śpiący - wyszeptał Pasula patrząc na mnie.

- Ale ja jestem. Zaraz na pewno zaśniesz, jesteś pijany.

- Już jestem trzeźwy. Od początku byłem.

Wiedziałam, że to był moment, w którym się uśmiecha, chociaż nie wiedziałam tego.

- Ciekawe jak wyjaśnisz fakt chwiania się - kontynuowałam.

- Tego nie muszę mówić - odparł i objął mnie mocniej.

Czułam jednak, że wsuwa mi rękę pod koszulkę, po czym jego palce zahaczają o ramiączko biustonosza.

- Powinnaś się tego pozbyć - wyszeptał i nachylił się nade mną.

Wtedy mogłam go dostrzec. Zawsze wyglądał tak dobrze, a ja nigdy nie umiałam mu się oprzeć. Już nie wiem czy zakochałam się w jego oczach, a może ustach lub po prostu twarzy.

- Jak sobie pan życzy - mruknęłam.

- Cholera Marcelina. Jesteś taka piękna.

Zarumieniłam się. Lubiłam gdy mnie komplementował. Robił to dosyć często, a jednak zawsze mnie zawstydzał.

Podniósł mnie do pozycji siedzącej i zdjął ze mnie koszulkę. Nie protestowałam, tylko śledziłam jego poczynania dalej. Chwilę później siedziałam przed nim półnaga. Wiedziałam, że mnie widział. W ciemności jednak zupełnie nie wstydziłam się nagości. Po chwili ciszy i jedynie oddechach z jego strony nałożył na mnie ubranie. Pocałował mnie i zachęcił, abym położyła się z powrotem.

Leżeliśmy w ciszy, skradając sobie pocałunki co jakiś czas. Wiedziałam, że Janek nie pozwoli mi zasnąć, jednak po krótkim czasie, leżąc głową na jego klatce zasnęłam.

Mój sen był twardy, jednak krótki. Gdy przebudziłam się niebo robiło się szare. Niedziela miała być deszczowa i taka się zapowiadała. Spojrzałam na blondyna, który szczelnie mnie obejmował, a sam oddychał płytko, co świadczyło o tym, że zasnął.

Wiedziałam, że powinnam go zbudzić, zanim ktokolwiek nas zobaczy. W dodatku mógłby wrócić do siebie przed nadchodzącą ulewą. Nie miałam jednak serca tego zrobić, a nim się zorientowałam ponownie opadłam na jego klatkę i usnęłam.

Dopiero przed dziewiątą dobitnie obudziło mnie stukanie kropel w parapet.

- Ale pada, a miałem iść na zakupy - usłyszałam głos ojca.

Nie było dobrze, zwłaszcza, że Jan dalej spał. Wyrwałam się z jego uścisku, powodując, że ruszył się i leniwie otworzył oczy, które przetarł. Nawet nie zdążył dobrze przejrzeć, gdy do moich drzwi rozległo się pukanie oraz nawołujący głos mamy, która powtarzała moje imię.

Z ust Janka wyrwało się przekleństwo i to dokładnie w momencie, w którym klamka została naciśnięta, a w progu stała moja rodzicielka. Poczułam, że zalewa mnie fala stresu.

- Co tu się dzieje?! - krzyknęła - Jacek, chodź tu!

Jęknęłam, a Pasula od razu sięgnął po bluzę, nakładając ją na siebie. Obok niewysokiej kobiety stanął mój ojciec.

- Dzień dobry - powiedział Janek zachrypniętym głosem.

- Nie wiem czy aż taki dobry - odpowiedział mężczyzna.

Nigdy nie przypuszczałabym, że ten poranek będzie tak wyglądał. Bardziej wyobrażałam sobie, że ktoś zobaczy nas przytulających się na kanapie albo trzymających się za ręce. Zawsze jednak mogło być gorzej.

- Zaraz wam wszystko wyjaśnię. Dajcie nam się tylko ubrać.

- Pięć minut - powiedziała moja mama i zamknęła drzwi, chociaż to jednak bardziej wyglądało na trzaśnięcie.

Przetarłam twarz zawstydzona i spojrzałam na chłopaka, który parsknął śmiechem.

- Masz za swoje - powiedział rozbawiony i przyciągnął mnie do siebie - będzie dobrze mała. Przecież nie jestem zabójcą.

- Współpracuj Pasula, proszę - jęknęłam wstając z łóżka.

Nawet nie miałam chwili na ogarnięcie. Zmieniłam bieliznę i nałożyłam dres. Związałam także włosy. W tym czasie Janek ubrał się we wczorajsze ubrania, jednak zmarszczył brwi gdy spojrzałam na niedużą plamę na rękawie bluzy.

- Nie wiem gdzie ją ubrudziłeś, ale zdejmij ją - westchnęłam.

Chłopak pokiwał głową, zdjął materiał, po czym wstał.

- Nie stresuj się, przecież to nie skończy się źle.

- Tak bardzo cię przepraszam.

- Nie masz za co. Przecież nagle się w tobie nie odkocham. Miłość nie wybiera - zaśmiał się i chwycił mnie za rękę - miejmy to za sobą.

Wyszliśmy z pokoju. Tak bardzo wolałabym iść teraz pod prysznic, a nie do salonu, gdzie mieliśmy stoczyć rozmowę. W dodatku dotyczyła ona Janka i nas.

Usiedliśmy na kanapie, a przed nami stanęli rodzice. Czułam się co najmniej jak w jakimś paradokumencie.

- Mam wiele pytań - zaczęła moja mama i zmierzyła nas wzrokiem.

- Może ja zacznę - powiedział Janek, puszczając moją rękę i wstając.

Podszedł do moich rodziców, a ja modliłam się, aby nie było widać po nim, że pił lub palił.

- Jestem Jan Pasula. Umawiam się z pańską córką od roku. Sam zajmuje się muzyką i pracuje w siedzibie radia. Pochodzę z Krakowa, a przeprowadziłem się tu już sam nie wiem kiedy. Marcelina jest dla mnie najważniejszą osobą, kocham ją i nie wyobrażam sobie bez niej życia - powiedział.

- Nie podoba mi się fakt, że córka to zataiła. Jak wygląda twoja sytuacja? Jakie masz plany na przyszłość i plany wobec moje córki? - dociekał mój ojciec.

- Na razie mam przerwę w nagrywaniu. Niedawno wydałem trzecią płytę, a teraz chcę jedynie skończyć trasę i prowadzić audycję.

Podobało mi się to, że odpowiadał z takim spokojem, mimo że jeszcze piętnaście minut temu spał.

- Chciałbym posłuchać czego tworzysz, ale wcześniej masz odpowiedzieć na pytanie dotyczące mojej córki.

Widziałam, że Janek się spiął i wiedziałam, że chodziło tu o jego muzykę. Nigdy jej się nie wstydził, jednak w tym przypadku ciężko było pokazać grzeczniejszą piosenkę bez przekleństw. On po prostu wyrażał wszystko w inny sposób, ale kochałam jego styl i to co robił.

- Gdyby to było ode mnie zależne to już oświadczyłbym się Marcelinie, jednak poczekam. Jest kimś kto pomaga mi i ufa w tym co robię. Zawsze jest przy mnie, gdy jest gorzej. Sam chcę być dla niej zawsze. Jestem jej wdzięczny.

Byłam wzruszona jego słowami. Moja mama zresztą też, bo widziałam jej uśmiech na twarzy. To ojciec od początku w każdej sprawie był mniej ufny i doszukiwał się najmniejszych szczegółów. Jego żona nie chciała być taka, ale czasami szła w jego ślady. Poza tym to wiedziałam, że jest dobrą kobietą.

- Pokażesz nam w takim razie jakąś twoją piosenkę? - zapytała moja mama, która usiadła obok mnie.

- Tak, proszę dać mi sekundę - odpowiedział blondyn i wyszedł z pokoju.

- Jest miły - zarumieniła się kobieta obok mnie.

- To się jeszcze okaże - odpowiedział ojciec.

Jan wrócił ze swoją ostatnią płytą w dłoni oraz telefonem. Wręczył opakowanie mojemu ojcu, a sam szukał piosenki, którą mógłby włączyć.

Postawił jednak na 'Co ja wiem?' którą wykonywał z Vito Bambino. Ją lubiłam szczególnie i chłopak to wiedział.

Poleciały pierwsze nuty, a Pasula spojrzał na mnie. Wiedziałam, że pokładał dużą nadzieję w tym, że moim rodzicom się spodoba.

- Cała płyta opowiada o życiu Janka. Takim prawdziwym. Nagrywając to, oddał siebie. Możecie go poznać chociażby w taki sposób - powiedziałam w połowie refrenu.

- Jesteś bardzo rozpoznawalny? - zapytał mężczyzna, który stał obok mojej miłości.

- Można tak powiedzieć. Trasa się dobrze wyprzedaje, gdyby nie wirus... - westchnął, jednak zaraz się uśmiechnął.

- Źle, że poznaliśmy się w ten sposób. Z córką porozmawiam kiedy indziej. Takich rzeczy się nie zataja. Nie chcę was widzieć w niezręcznych sytuacjach. Tyle z mojej strony. Jeżeli cokolwiek jej zrobisz, to ja nie waham się zrobić czegoś tobie - powiedział i opuścił salon, uprzednio kładąc płytę na stoliku.

- Mi się podobasz. Nie słucham takiej muzyki, ale ciekawią mnie te teksty. Mam nadzieję, że nie zrobisz nic Marceli - odezwała się moja mama, po tym gdy Jan usiadł obok mnie.

- W środku albumu są teksty - mruknął uśmiechając się.

- Byłeś niesamowity - wyszeptałam blondynowi do ucha, po czym je pocałowałam

- Zjesz z nami śniadanie? - zapytała moja mama, która przeglądała książeczkę.

- Z wielką chęcią - odpowiedział Pasula, a ja tylko się uśmiechnęłam, wiedząc, że nie może być aż tak źle.

Byłam wręcz w szoku, że po imprezie i słabo przespanej nocy jesteśmy w aż tak dobrej dyspozycji. To jednak na razie nie miało znaczenia. Wystarczyło mi to, że rodzice akceptują Janka. Liczyłam, że po prostu będzie dobrze. Może nawet przez to, że umawiam się z kimś lekko się zmienią? Miałam wielką nadzieję, że tak.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top