Chwile
Imprezy w wakacje zawsze były najlepsze. Wszyscy o tym wiedzieli. Tej nocy ulubiony klub Maćka jednak nie był aż tak bardzo przepełniony. Poniekąd było mu to zdecydowanie na rękę. Chłopak był tu ze swoim bratem oraz dwoma innymi kolegami. Siedzieli, pili piwo i właściwie tyle im wystarczyło. Ten wieczór taki miał być, ewentualnie jego koniec mógł być nieco inny.
Co jakiś czas wymieniali swoje uwagi na temat tego co widzą, a wkrótce młodszy Kacperczyk zniknął z jedną z dziewczyn, która zaproponowała mu jointa.
Jego starszy brat jednak tym nie przejął. Ba, sam stwierdził, że to czas na papierosa, dlatego przeprosił dwójkę kolegów i ruszył do łazienki, licząc, że nie będzie tam tłoczno. Gdy wchodził do toalety, DJ puścił jedną z tego ulubionych piosenek, jednak on teraz nie dbał o to. Chciał po prostu zapalić.
Maciej nigdy by nie pomyślał, że dożyje momentu, w którym to pomieszczenie będzie puste. Łazienki zawsze były zatłoczone i zajęte.
Odpalił papierosa i zaciągnął się nim. Zamknął oczy i wsłuchiwał się w głos Tame Impali, który leciał z głośników. To było tak dobre, a chwila wydawała się nieskończona.
Nie zorientował się, że od nie jest sam. Kilka kroków od niego na parapecie siedziała brunetka, która oddawała się tej samej czynności. Swoją obecność wykazała dopiero po tym jak zakaszlała.
Laura odkąd chłopak wszedł przyglądała mu się. Chciała go pocałować, nic więcej. Zresztą taki był jej cel - znaleźć kogoś na jedną noc, aby nad ranem uciec z mieszkania delikwenta.
- Nic ci nie jest? - zapytał chłopak po tym gdy odwrócił się w stronę dziewczyny.
- Świetnie jak zawsze - odpowiedziała uśmiechając się.
On dopalił swojego papierosa, a ona wciąż nieudolnie zaciągała się swoim. Wszystko to robili patrząc na siebie. Jakby między nimi była chemia.
Piosenka kończyła się, gdy Maciek zrobił dwa kroki w jej stronę. Był pewny siebie i wiedział co chce zrobić.
- Zgasisz papierosa na mojej dłoni? - zapytał delikatnie uśmiechając się.
- Brzmi jak coś głupiego i tandetnego, lubię tak - mruknęła ostatni raz wkładając używkę między umalowane szminką wargi.
Kacperczyk nadstawił swoją dłoń, pokazując przykładowe miejsce. Nawet się nie obejrzał, gdy żar spotkał się z jego skórą.
Laura wyrzuciła peta pod nogi i spojrzała w oczy chłopaka.
- Pocałuj mnie - wyszeptała.
Nie musiała długo czekać na reakcję czy odpowiedź. Między jej nogami znalazł się blondyn, który agresywnie zaatakował jej usta. To było szybkie i po prostu dobre.
Całowali się przez następny utwór, przerywając tylko na chwilę w celu zaciągnięcia się powietrzem.
Ta sytuacja, w której się znaleźli była zdecydowanie niecodzienna. To wręcz wydawało się dziwne, ale lgnęli do siebie nie znając swoich imion.
Młodzi dorośli nigdy by też nie przypuszczali, że kilka miesięcy później skończą jako para, mimo że ich pierwsze spotkanie było tak nietypowe i dziwne. Miał ich tylko dzielić zgaszony papieros na dłoni Maćka, kawałki Tame Impali w pustej łazience oraz fakt, że ich usta pasowały do siebie. Budząc się rano w swoich ramionach nazywali to przeznaczeniem.
🏂🏂🏂🏂🏂🏂🏂🏂🏂
Krótkie i dosyć stare, no ale cóż haha
Zosia xx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top