Bolesne Poranki

Budzik zadzwonił chwilę po siódmej rano. Rudowłosa od razu podniosła się z łóżka. Postanowiła jednak zachować ciszę, gdyż jej chłopak spał tuż obok. Nie miała jednak pojęcia, że on także obudził się, tylko nie pokazywał tego po sobie.

- Zostań - wymruczał Janek kładąc dziewczynie dłonie na biodrach.

- Zostać to możesz ty, ja mam za pół godziny wykłady - odpowiedziała.

Para była skazana na przymusową kwarantannę, a był to ich dopiero drugi dzień. To miał być poniekąd test dla nich.

Dużym plusem tej sytuacji był fakt, iż Ola miała wykłady online i nie musiała w późniejszym czasie nadrabiać zgromadzonego materiału.

- Możesz mieć zajęcia w łóżku. Będziemy się przytulać i słuchać tego co ważne albo i nie - powiedział pociągając ją tym razem na siebie.

Rudowłosa wtuliła się w chłopaka i pokręciła głową.

- Nie utrudniaj Janek. Muszę to jakoś notować i być w miarę skupiona.

- Pomogę Ci - zaoferował.

- Już wczoraj mi pomagałeś. Próbowałeś mi zapleść warkocze robiąc to tak nieumiejętnie, że już dawno powinieneś mieć zakaz dostępu do moich włosów.

- Ale ty jesteś sztywna.

W odpowiedzi dziewczyna polizała jego policzek i szybko zeszła z łóżka, a Pasula jęknął.

- Jak na godzinę siódmą to i tak jest dobrze. Powinienem siedzieć za szybą i prowadzić audycję.

- Możesz chociaż zadzwonić do nich i wesprzeć ich z drugiej strony, a ja zajmę się nauką.

- Zadzwonić to ja mogę co najwyżej po pizze. I to właśnie będzie nasze śniadanie - odpowiedział sięgając po telefon.

Dziewczyna w tym czasie wzięła przypadkowe ubrania i zniknęła w łazience. Bardzo doceniała fakt, że środa nie jest przepełnionym dniem, w dodatku codziennie ma jakieś odwołane zajęcia, z racji chorób wykładowców czy zupełnie innych powodów.

Wyszła przebrana w dresy i koszulkę wytwórni do której przynależał jej chłopak. Stanowili parę już dwa lata, a ich wspólne zamieszkanie był dosyć spontaniczną, ale jak bardzo interesującą decyzją.

- Zamówiłem nam pizzę, ale będziemy ją jeść w łóżku - powiedział blondyn widząc swoją drugą połówkę.

Dziewczyna podeszła do biurka, z którego chwyciła gruby zeszyt, książkę i laptop.

- To szantaż, wiesz? - spytała kierując się w stronę drzwi.

- Jeszcze będziesz mnie błagała o jedzenie.

- Błagać to ja mogę cię, abyś przestał mi dokuczać. Może to czas, aby zakończyć nasz związek? - zaśmiała się zmieniając swój kierunek chodu.

Ola przysiadła na łóżku, kładąc obok siebie rzeczy, po czym nachyliła się w stronę Janka.

- Może masz rację. Drzwi otwarte, możesz wyjść - wyszeptał - a nie, nie możesz. Jesteś na kwarantannie i szkoda ci trzydziestu tysięcy, aby opłacić karę - zaśmiał się, po czym pocałował jej usta.

Docinki były tak bardzo w ich stylu, nawet jeżeli były proste i tak głupie, że ludzie nieraz nazywali ich dziwakami. Oni się tym jednak zupełnie nie przejmowali.

Ich pocałunek nie był długi, gdyż blondyn przerwał go, aby wciągnąć drobną rudowłosą na swój brzuch.

Później przez dłuższą chwilę mogli oddawać się tej czynności. Wkrótce jednak usta chłopaka przeniosły się na szyję dziewczyny. Ona jednak nie dała się ponieść chwili. Odsunęła się od niezadowolonego Jana i zeszła z niego.

- Nienawidzę cię - jęknął - tak się nie robi.

- A ja cię kocham - uśmiechnęła się.

Szybko zebrała swoje rzeczy i wyszła z pokoju. Pasula opadł na łóżko i schował głowę między poduszkami.

Aleksandra standardowo usiadła w salonie na kanapie, kładąc laptopa na stoliku. Nie musiała długo czekać, gdyż zaraz rozpoczął się wykład, który miał trwać godzinę zegarową. Rudowłosa oddała się słuchaniu i notowaniu najważniejszych rzeczy, dopóki pięćdziesiąt minut później nie zadzwonił dzwonek do drzwi i nie pojawił się wysoki blondyn z kartonem pizzy.

Zauważyła, że przebrał się i zamiast prowizorycznej piżamy miał sportowy dres.

Usiadł naprzeciwko niej na fotelu i otworzył pudełko. Ola starała nie zwracać uwagi na chłopaka, zważając, że miała włączoną kamerkę. Jednak było ciężko.

Janek jadł pizzę wolno, korzystając jednocześnie z telefonu. Dookoła roznosił się przyjemny dla nozdrzy zapach, a rudowłosa poczuła złość. Spojrzała na zegarek. Pięć minut do końca wykładu.

Wkrótce jej wzrok spotkał się ze wzrokiem Janka, który uśmiechnął się i pomachał jej kawałkiem ciasta z dodatkami.

- Kocham cię - wyszeptał i ugryzł swoją porcję.

W odpowiedzi dziewczyna wystawiła mu środkowy palec.

Ostatnie minuty były ciężkie, gdyż Aleksandra robiła się głodniejsza. Przy okazji miała wrażenie, że profesor nigdy nie skończy mówić.

O dziewiątej zamknęła laptop, rzuciła na drugą część kanapy książkę i sięgnęła po kawałek pizzy.

- Będziesz kiedyś coś chciał. Wiesz jak to bolało? - zapytała gryząc ciasto.

- Mogłaś mnie nie zostawiać w takim stanie. Ewentualnie mogłaś mieć wykłady w łóżku. Miałaś tyle wyborów.

- Nie powinnam się do ciebie odzywać, ale chyba jestem za mocno zakochana i zbyt łatwo wybaczam - westchnęła wstając z kanapy, by kilka sekund potem usiąść na kolanach Janka.

- To są dopiero bolesne poranki, ale ja też jestem zbyt mocno zakochany. Mam nadzieję, że nie jesteś zła.

- Już nie - wywróciła oczami, na co chłopak pocałował jej policzek.

Każdy się z nich śmiał, ale oni tacy byli. Młodzi, głupi, zakochani i skorzy do żartów. Pomimo tego wszyscy też wiedzieli jak bardzo byli ze sobą szczęśliwi i jaką Ola była inspiracją dla Jana, a on dla niej.

W dodatku nie każdy poranek był aż tak bolesny jak mówili dosyć często, bo chociażby następny był o wiele przyjemniejszy i to właśnie dla takich momentów uwielbiali budzić się obok siebie każdego dnia.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top