Ten Jedyny (V, BTS)
W końcu się udało! Os dla _Sugarxxx_ o V! Wybacz, że tak późno, mam nadzieję, że ci się spodoba!
Po raz kolejny prychnęłam, a nauczycielka kazała mi wyjść do dyrektora. Stanęłam przed jego biurem i bez pukania weszłam do środka. Starszy mężczyzna spojrzał na mnie spod okularów.
-To znowu ty, Ho YongMi? - zapytał i usiadł na krześle. Usiadłam po przeciwnej stronie biurka i niedbale się o nie oparłam.
-Tak, tak... Załatwmy to szybko. Pan da mi kolejne upomnienie i wrócę do klasy - mężczyzna oparł ręce na blacie, a na złączonych rękach oparł czoło.
-YongMi... Niestety, to już trzecie upomnienie w tym tygodniu, a w miesiącu... - przez chwilę zastanawiał się - Trzynaste? - otworzyłam usta, żeby coś odpowiedzieć, jednak dyrektor kontynuował. - Jest coraz więcej skarg na twoje zachowanie, a ja nie mogę tego dalej ignorować. Za karę pomożesz przy przygotowaniach do balu.
-Słucham? - zapytałam prostując się na krześle. - Nie mam na to czasu. Ja nawet nie chcę iść na ten bal!
-Trudno, ale weźmiesz udział w przygotowaniach. Jeżeli nie wywiążesz się z obowiązków zostaniesz zawieszona, albo wydalona ze szkoły. - znów chciałam coś powiedzieć, jednak mężczyzna uniósł dłoń. - Po lekcjach masz stawić się na sali gimnastycznej. Nasza rozmowa skończona.
Z irytacją podniosłam się i wyszłam z biura dyrektora.
------------------
Po lekcjach weszłam na salę gimnastyczną. Przyszłam tu tylko dlatego, że spodziewałam się któregoś z nauczycieli. Żadnego jednak nie zauważyłam, więc odwróciłam się na pięcie i wyszłabym, gdyby nie stał za mną jakiś chłopak. Dopiero po chwili go poznałam. To ten pajac z mojej klasy - Kim Taehyung.
-Odsuń się - rzuciłam, jednak on tylko schylił się, żeby nasze oczy były na jednym poziomie. Niestety, gdy Bóg rozdawał wzrost, ja stałam w kolejce za inteligencją. On raczej na odwrót.
-Może zostaniesz na pół godziny? - zaproponował, a ja przewróciłam oczyma i przeszyłam go obojętnym wzrokiem.
-Niby po co? - warknęłam, a on wzruszył ramionami.
-Bo za ten czas przyjdzie dyrektor sprawdzić, jak pracujemy - odpowiedział Taehyung, a ja zmarszczyłam brwi.
-Skąd wiesz? - zapytałam krzyżując ręce na piersiach.
-Można powiedzieć, że mam informatora - zaśmiał się i zaprosił mnie gestem dłoni do reszty. Niechętnie ruszyłam na środek, gdzie dziewczyny planowały, jak będzie wyglądać sala. Kilku chłopaków wycinało ozdoby.
Stanęłam obok nich i obojętnie spojrzałam na plany. Już widziałam kilka niedociągnięć, jednak nie zamierzałam tego komentować. Jedyne, co na ten moment miałam w planach, to siedzieć tu maksymalnie pół godziny i zaraz po wyjściu nauczyciela również opuścić to przeklęte miejsce.
-YongMi - JuSoo, bo tak miała na imię, spojrzała na mnie. Po jej ustach błądził szczery uśmiech. Dziewczyna ma długie, czarne włosy. Jest sporo wyższa ode mnie, dogaduje się z każdym w klasie, albo raczej w szkole, czym mnie irytuje. - Masz jakiś pomysł na nasz bal?
Ledwie widocznie przewróciłam oczyma i rzuciłam okiem na plany.
-Tutaj powinno być inaczej, ozdób będzie za mało. Trzeba, albo odpuścić sobie ozdoby, albo zrobić ich więcej - pokazywałam moje kolejne pomysły. Zerknęłam na chłopaków i zauważyłam jak Taehyung przygląda mi się. Szybko jednak odwróciłam wzrok i mówiłam dalej.
Nim się obejrzałam pół godziny minęło, a w drzwiach pojawił się sam dyrektor. Zauważyłam go jednak dopiero, gdy stanął obok nas i spojrzał w plany.
-Nie spodziewałem się po tobie takiego zapału - odwróciłam się do starszego mężczyzny i nagle mój zapał zniknął.
-Chciałam po prostu mieć spokój. Mogę już pójść? - zapytałam, a na moją twarz wpadła obojętna mina. Dyrektor wyjął jakąś kartkę i zaznaczył, kto jest obecny.
--------------------
W końcu mogłam wyjść ze szkoły. Stanęłam na schodach i spojrzałam w niebo. Dziś bardzo padało. Nasunęłam kaptur swojej bluzy na głowę i ruszyłam przed siebie. W pewnym momencie mimowolnie się uśmiechnęłam. Uniosłam delikatnie rękę, jednak nade mną przestało padać. Odwróciłam się w bok by spojrzeć na tego głąba z mojej klasy.
-Cześć - powiedział, a na jego ustach zagościł uśmiech. Jak to możliwe, że ktoś może czerpać tyle radości z życia. Najpierw JuSoo, teraz on... Przyspieszyłam, jednak on znów zrównał ze mną kroku, by parasol nadal był nade mną.
-Dlaczego ty jesteś taki miły? - zerknęłam. Z jakiegoś powodu ten chłopak wzbudzał we mnie sporo negatywnych emocji.
-A dlaczego ty taka nie miła? MiMi... - przybliżył się i moje zdrobnione imię wyszeptał wprost do mojego ucha. Odskoczyłam od niego, kaptur spadł z mojej głowy, przez co na włosy zaczął padać deszcz, nie na długo jednak, ponieważ Taehyung znów zakrył mnie parasolem.
-Nie mów tak do mnie! - warknęłam i odwróciłam wzrok. Nikomu nie pozwalam używać tego zdrobnienia, a on nie będzie wyjątkiem. Niespodziewanie odwróciłam się i stanęłam przed nim. Taehyung chyba się tego nie spodziewał, bo prawie na mnie wpadł. - Najlepiej daj mi spokój, idioto. Denerwujesz mnie - dodałam i odeszłam.
Chłopak już nie szedł za mną. Czułam jak kaptur, twarz i włosy zaczynają sensie ogarnął mnie żal. Czy oczekiwałam, że za mną pójdzie? Czy musiałam być tak wredna względem niego? Spojrzałam w deszczowe niebo. Ogarnij się dziewczyno!
-- -- -- -- --
JuSoo z fascynacją opowiadała mi o swoich nowych pomysłach. Koniecznie chciała je ze mną skonsultować. Wzruszyłam ramionami i weszłam na salę gimnastyczną. Rozejrzałam się po zebranych, jednak tego jednego nie było. Na dzisiejszych lekcjach nawet na mnie nie spojrzał. Przez chwilę poczułam ukłucie żalu. Nie powinnam być względem niego tak okrutna. Podeszłam do dziewczyn i zaproponowałam swoją wersję tego, co powinniśmy dziś przygotować.
Wszyscy zgodzili się na tę wersję, więc zaczęłam kleić kartki do specjalnego łańcucha. Z moich obliczeń potrzeba koło stu pięćdziesięciu metrów takiej ozdoby, by ładnie udekorować salę. Trzeba się pospieszyć, ponieważ do balu pozostało koło trzech tygodni.
Skoncentrowałam się na kolejnych kawałkach łańcuszka, gdy zauważyłam, że ktoś stanął przede mną.
-Mogę ci pomóc? - zapytał Taehyung, a na jego ustach gościł ten dziwny uśmiech.
-Jasne... - mruknęłam i przesunęłam się, żeby mógł usiąść obok mnie. Chłopak zajął miejsce i zaczął robić to co ja. W końcu przygryzłam wargę i odrzuciłam wszystko, co do tej pory robiłam. Kim spojrzał na mnie ze zdziwieniem. - Wczoraj byłam dla ciebie tak podła, a ty mimo wszystko jesteś miły. Dlaczego? - zapytałam nie kryjąc skrępowania tą sytuacją.
-Tak po prostu... - zaczął, jednak po chwili odchrząknął. - Zależy mi na tobie - ta odpowiedź zawaliła cały mój światopogląd. Jak można być miłym do kogoś, kto względem ciebie zachowuje się jak ostatni wariat i cham. Przygryzłam wargę i wstałam przez ramię rzuciłam tylko, że idę do toalety. Zaraz po zamknięciu drzwi, biegiem rzuciłam się do łazienki.
Stanęłam przed lustrem i oparłam się o zlew. Moje długie włosy były teraz w nieładzie. Do oczu cisnęły mi się łzy. Nie wiem co robić. Co mu powiedzieć. Czy mi na nim zależy... Nie, nie galopuj tak. To idiota, na nikim ci nie zależy.
W końcu udało mi się uspokoić rozszalałe emocje i wróciłam na salę gimnastyczną. W porę, ponieważ właśnie dyrektor sprawdzał listę. Po tym jak wyszedł zostaliśmy jeszcze godzinę. W końcu i ja stałam przed szkołą. W mojej głowie tworzyły się kolejne pomysły na dekoracje, gdy ktoś stanął obok mnie. Nie musiałam odwracać wzroku, żeby wiedzieć, że to Tae.
-Codziennie będziesz mnie nękał? - na moje usta wpadł mizerny uśmiech.
-Może... - odpowiedział i odchrząknął. - W zasadzie, chciałem cię o coś zapytać już wczoraj, jednak nie wyszło.
Spojrzałam na niego z zainteresowaniem. Po co bawi się w tę uprzejmość? Wystarczy powiedzieć, że byłam wobec niego okropna. Na wspomnienie mojego zachowania zwróciłam wzrok ku kostce brukowej.
-W każdym razie... Z kim idziesz na bal?
-Nie idę na bal - powiedziałam zdecydowanie, a on tylko spojrzał na mnie ze zdziwieniem, a na jego ustach pojawił się uśmiech.
-A może... - zaczął i przetarł kark ręką. - Poszłabyś ze mną? - zaproponował, a ja aż zakrztusiłam się śliną. Niby mogłabym się tego spodziewać, jednak i tak dostałam szoku. Przez chwilę stałam i patrzyłam na niego z lekko otwartymi ustami. Chłopak wyraźnie zakłopotał się, bo na jego twarzy pojawiły się rumieńce. - Musimy stać na środku chodnika?
Otrząsnęłam się z amoku i poprawiłam włosy, jakby nic się nie stało.
-To chyba żarty... - mruknęłam i ruszyłam w stronę domu. Taehyung zrównał ze mną kroku i już po chwili zaczął nowy temat. Przez chwilę to pytanie odeszło w zapomnienie.
--------------------
Kolejny dzień nie przyniósł spokoju. Przechodząc przez korytarz, usłyszałam, jak kilka dziewczyn z młodszej klasy mówi o mnie i o Tae.
-Tak uroczy chłopak... Jak on mógł zaprosić-
-Ciii! Ona stoi niedaleko! - posłałam im wściekłe spojrzenie, a dziewczyny szybko odeszły.
Weszłam do klasy i od razu wyjęłam telefon przy okazji krzyżując nogi na biurku. Przejrzałam instagrama, gdy osoba przede mną coś powiedziała. To była JuSoo. Uniosłam brew, a dziewczyna odchrząknęła.
-Jeszcze raz... - mruknęła. - Słyszałam, że nie chcesz iść na bal i tak pomyślałam - zaczęła, jednak uniosłam dłoń, a ona zamilkła.
-Żadnych wyjątków. Nie idę na bal - odpowiedziałam i wróciłam do telefonu.
-Jeszcze tyle czasu! A przecież ty pomagasz nam przyszykować wszystko. Nie chcesz zobaczyć wszystkiego na samym końcu? Po tylu tygodniach starań?
-Taehyung cię nasłał? - zapytałam, a twarz dziewczyny wykrzywiła się w zdziwieniu.
-Nie wiedziałam, że on też chciał, żebyś poszła - odpowiedziała, a ja spojrzałam na rząd pod ścianą, gdzie siedział V. - W każdym razie widzisz, że bardzo nam zależy. Zastanów się, proszę - złożyła ręce jak do modlitwy.
-Zastanowię się... - mruknęłam i spojrzałam na chłopaka. Siedział w gronie swoich kolegów i śmiał się. Przyjrzałam się jego kolegom. Z jednym się kłóciłam, innemu dałam kosza na początku szkoły rok temu. Przeze mnie ten chłopak miałby tylko problemy.
----------------------
Kolejny tydzień minął bardzo szybko. Wszystkie popołudnia spędzaliśmy na sali gimnastycznej szykując się do wielkiego dla większości wydarzenia. W końcu i mi w jakiś sposób zaczęło zależeć. W tym momencie wraz z Jusoo planowałyśmy, gdzie i jak będą poustawiane stoliki, jednak naszą rozmowę przerwała nauczycielka.
-Już bardzo długo tutaj siedzicie. Powinniście iść do domów - niektórzy uczniowie zaczęli zbierać materiały, jednak nie ja. Na dziś zaplanowałam sobie organizację stolików i mam zamiar to dokończyć.
-MiMi, idziemy... - mruknęła dziewczyna, jednak ja posłałam jej kpiące spojrzenie. Jedna dziewczyna podeszła do nas, żeby pomóc nam sprzątać, jednak nie tym razem.
-Myślisz, że przez jakąś głupią nauczycielkę zrezygnuję ze swoich planów? - doskonale wiedziałam, że kobieta stała za mną. Odwróciłam się do niej z uśmiechem wyższości. - Dyrektor pozwolił nam zostać do dwudziestej. Jest niespełna dwadzieścia po siódmej. Ja mam zamiar wykorzystać dany mi czas - z powrotem wróciłam do rysunków. Za plecami usłyszałam tylko prychnięcie i dźwięk oddalających się kroków. Dziewczyny patrzyły na mnie z przerażeniem, a ja tylko pokręciłam głową. - Macie zamiar tak stać? - zapytałam i dopiero po tych słowach wróciły do pracy.
-I ty się dziwisz, że chłopaki za tobą latają? - usłyszałam nagle za plecami. Oczy rozszerzyły mi się ze zdziwienia, a gdy odwróciłam się i oparłam pośladkami o stolik, na którym leżały wszystkie papiery, Taehyung oparł ręce po obu moich stronach delikatnie przy tym trącając moją talię.
-O czym ty mówisz? - zapytałam, a świdrujące oczy chłopaka powodowały, że nie mogłam przestać się w nie wpatrywać. Zapomniałam o Jusoo i innych uczniach. Był tylko Tae, który wydawał się nie być sobą.
-Dlaczego się mną bawisz? - Przysunął się bliżej, co spowodowało u mnie cień lęku. Pierwszy raz byłam w takiej sytuacji i nie była ona dla mnie przyjemnym doznaniem. Poczułam stres i narastające nerwy.
-Co cię napadło? - warknęłam, brutalnie go odpychając. Wyprostowałam się i popatrzyłam na wszystkich wokół. Patrzyli na nas, jak na małpki w zoo. Zagryzłam wargę i wybiegłam z sali.
Wbiegłam na najwyższe piętro i oparłam się o ścianę. Z nerwów zaczął boleć mnie brzuch i w pewnym momencie nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Zsunęłam się na podłogę i skuliłam się. Poczułam jak po policzkach spływają mi łzy.
-Co się dzieje... - mruknęłam ocierając ciecz. - Dlaczego zachowuję się tak absurdalnie?! - zaczęłam czuć narastające nerwy. Złość? Nie. Wściekłość. Uderzyłam pięścią w ścianę i poczułam jak piecze mnie skóra. Mimo to uderzyłam ponownie. I znowu.
W końcu na korytarzu rozbłysło światło. 'Tae...' pomyślałam, jednak gdy odwróciłam twarz zobaczyłam Jusoo. Po jej wyrazie twarzy zauważyłam, że bardzo się martwiła. Gdy w końcu namierzyła mnie wzrokiem, dopadła do mnie i złapała moją już delikatnie zakrwawioną rękę.
-Zwariowałaś?! - zapytała łapiąc za nadgarstek tak, bym nie mogła znów uderzyć w ścianę.
-Zostaw mnie! - szybko wyrwałam się z jej uścisku i odepchnęłam ją. Dziewczyna jednak nie zwróciła uwagi na moje głupie zachowanie i znów chciała mi pomóc. To zdenerwowało mnie jeszcze bardziej. - Nie rozumiesz?! - odskoczyłam od niej. - Jesteś denerwująca! Wszyscy jesteście! Jak można być tak głupim!
-Spokojnie, YongiMi, chcę ci pomóc... - dziewczyna próbowała mnie uspokoić, jednak ja znów odskoczyłam.
-Ja nie chcę pomocy od jakiegoś żałosnego śmiecia! Jesteś taka sama jak Taehyung, bezużyteczna! - warknęłam i odeszłam.
Niezwykle szybko wróciłam do domu. W progu wyminęłam mamę, która pytała, co mi się stało w rękę i zatrzasnęłam drzwi.
-YongMi! Otwórz! - zawołał ojciec, jednak ja nie zamierzałam nic robić. Usiadłam pod biurkiem i znów zaczęłam płakać, powodując tym samym złość na samą siebie. I tak w koło zaczęłam się nakręcać. Doszło jednak do takiego momentu, w którym z wycieńczenia zasnęłam.
----------------------
Ze snu wybudził mnie dźwięk SMS'a. Podniosłam się z podłogi i rozprostowałam obolałe plecy. Co się stało? Przetarłam głowę, która bolała mnie tak mocno, jakbym poprzedniego wieczoru wypiła co najmniej pół litra alkoholu. Sięgnęłam po komórkę i odblokowałam ekran, na którym pojawiło się kilkanaście nieodebranych połączeń i dużo SMS'ów. Większość od Jusoo i tylko jeden od Tae. Nie mogłam się powstrzymać i kliknęłam w ten jeden SMS.
'Otwórz okno'
Przeczytałam te dwa słowa z setkę razy, jednak nie rozumiałam o co może chodzić. Po co mam to robić? Wiadomość została wysłana przed chwilą, więc zdecydowałam się zrobić to, o co prosił.
Odsunęłam firankę i otworzyłam okno, a do wnętrza pokoju wpadł chłodny wiatr. Rozejrzałam się i zobaczyłam go. Stał dokładnie pod moim oknem.
-Muszę z tobą porozmawiać - powiedział spokojnie.
-Teraz?
-Tak.
-Koniecznie teraz? - zapytałam ponownie, a on pokiwał głową. Wzięłam głęboki wdech i machnęłam ręką, żeby zaczekał. Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej jakiś sweter, który narzuciłam na ramiona. Wyszłam z pokoju i zbiegłam po schodach po drodze zerkając na godzinę. Piąta zero pięć. Przeznaczenie?
Wyszłam na zewnątrz, a Taehyung patrzył na mnie tak, jakby nie dowierzał, że na prawdę wyszłam.
-Tylko cicho, rodzice śpią - mruknęłam i pociągnęłam go do altanki, w której z reguły siedziałam razem z rodzicami w czasie lata popijając ciepłą kawę.
-YongMi, zrozum, kocham cię - chłopak zaczął prosto z mostu, ja tylko odwróciłam wzrok. Tae wykorzystał to i złapał moją dłoń. - Dlaczego nic nie mówisz? Jeżeli nie czułabyś czegoś podobnego do mnie, pewnie teraz byś mnie wyśmiała, dlatego chcę usłyszeć, że znaczę dla ciebie coś więcej niż zeszłoroczny śnieg. - Na to porównanie uśmiechnęłam się pod nosem.
-Więc... - zaczęłam i odważyłam się spojrzeć prosto w jego oczy. - Czego ode mnie oczekujesz? Nie wiem, czy potrafię zapewnić ci coś więcej, niż nienawiść ze strony wszystkich, ale wiem, że może być ci ze mną bardzo trudno - przełknęłam nerwowo ślinę. - Nie chcę, byś był nieszczęśliwy.
Chłopak przysunął się do mnie i dotknął mojego policzka. Emocje po raz kolejny wzięły górę i szybkim ruchem wpiłam się w jego usta. Początkowe zdziwienie mojego partnera szybko przemieniło się w walkę o dominację. Zdziwiło mnie, że ten miły, niepozorny chłopak może tak całować. W końcu mu uległam, jego język penetrował moją jamę ustną. Poczułam się jak w niebie, jednak nie mogłam być mu dłużna. W momencie, gdy chciał się wycofać swoimi wargami jeszcze bardziej naparłam na te jego. Okrakiem usiadłam na jego kolanach i przyssałam się do jego ust.
Trwałoby to dłużej, gdyby chłopak nie odsunął się ode mnie kilka milimetrów i nie wyszeptał, że trzeba iść do szkoły. Oparłam swoje czoło o jego i spojrzałam mu głęboko w oczy.
-Nie chcę tam iść, nie po tym, co zrobiłam - wyszeptałam i zerknęłam na swoją nieco rozwaloną rękę.
-Ale dzisiaj piątek... Dlaczego moja MiMi miałaby się wycofać? Boi się? - zapytał, a ja poczułam, jak jego ręka delikatnie masuje moje udo.
-Wcale się nie boję! - odpowiedziałam, a chłopak uśmiechnął się. Dałam wplątać się w tę grę... Zamknęłam oczy i westchnęłam. - Idę się ubrać, poczekaj tutaj - powiedziałam i odeszłam.
-------
Przed ósmą szliśmy w stronę szkoły. W końcu zauważyłam odpowiedni budynek, a Tae przysunął się bliżej mnie i delikatnie złapał mnie za rękę. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem, jednak on nawet nie raczył na mnie zerknąć.
Weszliśmy do szkoły. Część ludzi patrzyła na nas, jedni ze zdziwieniem, inni ze złością, a mała część z radością. Przed nami stanęła Yusoo.
-W końcu! - zawołała z zadowoleniem i przytuliła mnie, co spotkało się z moim zdziwieniem. Dlaczego ci ludzie tak dobrze mnie traktują? Po chwili owinęłam ręce wokół dziewczyny i uśmiechnęłam się. - To co... Idziesz na jutrzejszy bal? - zapytała, a ja niepewnie pokiwałam głową i kątem oka zerknęłam na chłopaka, szukając u niego jakiejś podpowiedzi.
-Oczywiście, że tak. Nie mógłbym jej tego odpuścić!
Dzięki temu odetchnęłam z ulgą. I nagle coś mnie uderzyło. Miałam nie iść na ten bal. Nie mam sukienki, nie mam nic. Spojrzałam z przerażeniem na Soo.
-Nie mam stroju - powiedziałam, a dziewczyna klasnęła w dłonie.
-No to dziś zajmiemy się strojem, a jutro ogarniemy salę - w tym momencie zadzwonił dzwonek, więc ruszyliśmy do sali lekcyjnej.
------------
Po lekcjach poszłyśmy do centrum handlowego. Taehyung bardzo prosił, byśmy pozwoliły mu pójść z nami, jednak nie byłam za tą propozycją. Nie lubię zakupów, a nie chciałam, żeby chłopak zobaczył, jak jęczę, że chcę do domu.
Po kilku godzinach ciągłego chodzenia od sklepu do sklepu, jakimś cudem udało się nam zgromadzić sukienkę, torebkę, buty i biżuterię. Suknia w kolorze pudrowego różu do kostek i gorsecie w kształcie serca, czarne, skórzane czółenka, które dodają mi kilkanaście centymetrów, i mała, czarna torebka, do której ledwie mieścił się telefon, portfel, chusteczki, puder i tusz do rzęs. Nie lubię małych torebek, jednak Yusoo stwierdziła, że ta torebka najbardziej nadaje się na taką okazję.
Do domu wróciłam całkowicie wycieńczona. Rzuciłam wszystkie torby z zakupów w kąt i usiadłam na łóżku. Przez chwilę zastanawiałam się, czy nie powinnam iść się umyć i w końcu zdecydowałam, że wezmę prysznic rano. Położyłam się wśród pościeli i już po chwili spałam.
-------------
Przygotowania dobiegały końca. Poprawiano ostatnie stoliki i ustawiano krzesła. Ja stałam z kartką przy drzwiach i zaznaczałam, czy wszystko jest gotowe. Gdy odznaczyłam ostatnią rzecz, odetchnęłam z ulgą. Nagle od tyłu objął mnie Tae, jego broda spoczęła na moim ramieniu.
-Dlaczego się stresujesz? Wszystko jest idealne - powiedział, a ja tylko przecząco pokiwałam głową.
-A ty się nie stresujesz? Za kilka godzin zaczyna się bal. Nie możemy sobie tak po prostu tutaj siedzieć. Muszę się przygotować - chciałam odejść, jednak on przytrzymał mnie w żelaznym uścisku.
-Nie potrzeba ci wiele przygotowań, jesteś piękna...
-Przestań słodzić i mnie puść, bo zaraz ci przyłożę - odpowiedziałam na co chłopak zaśmiał się.
-Wiesz, że podkochiwałem się w tobie od pierwszej klasy, ale zawsze bałem się podejść - oboje zaśmialiśmy się. Przez chwilę stałam jeszcze w przejściu patrząc jak pozostali wprowadzają ostatnie poprawki, aż w końcu wróciłam do domu i zaczęłam przygotowania do balu.
Wychodząc z domu nie spodziewałam się rodziców patrzących na mnie z zachwytem. Nie oczekiwali, że ich córka tak zmieni się przez kilka tygodni. Przed wejściem spotkałam Tae, który przyjrzał się się z zachwytem, po czym zaprowadził do samochodu. Z przodu siedziała Yusoo i SeokJin, swoją drogą nie wiedziałam, że idą razem.
Przyjechaliśmy kwadrans po dwudziestej, dokładnie piętnaście minut spóźnieni. Czwórką weszliśmy na salę. Wieczorem wyglądała jeszcze lepiej niż przed południem. Kolorowe światła oświetlały salę pełną ludzi. Uśmiechnęłam się dumna z tego, że to między innymi moje dzieło, a następnie ruszyłam za Taehyungiem na środek sali, by zacząć tańczyć pomiędzy innymi parami. Przywarłam ciałem do chłopaka i złożyłam na jego ustach namiętny pocałunek.
-Dziękuję - mruknęłam i oparłam głowę na jego ramieniu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top