Przeziębienie (Jin, BTS)

Specjalnie dla Talia1409

Tym razem coś, co nawet mnie rozśmieszyło podczas pisania XD Mam nadzieję, że wszystkim się spodoba.

Po raz kolejny odrzuciłam jego połączenie. YiNa, moja koleżanka z pracy, spojrzała na mnie ze zdziwieniem i posłała znaczące spojrzenie na ekran mojego telefonu, na którym znów pojawiło się połączenie od Jina.

-DaHee... - mruknęła i zaczesała do tyłu swoje ciemne włosy. - Pokłóciłaś się z Jinem? - Posłałam jej uśmiech i pokręciłam głową przecząco.

-Skąd ten pomysł? - zaśmiałam się kolejny raz odrzucając połączenie. - Po prostu nie będę rozmawiała z nim podczas pracy.

-Ale nic złego nie wydarzyło się między wami? - zapytała doszukując się dziury w całym. Zaśmiałam się pod nosem.

-Od dziś rana między nami jest tylko jedno, przeziębienie. Jin dostał kataru i uważa, że umiera... - mimo wszystko uśmiechnęłam się na wspomnienie jego porannego zachowania. - Zostawiłam mu aspirynę i ciepłą herbatę na stole. Powinien sobie poradzić, nie jest małym dzieckiem.

-A wiesz... - zaczęła unosząc palec do góry niczym zawodowy profesor. - Ostatnio znalazłam artykuł, że amerykańscy naukowcy udowodnili, że mężczyźni znoszą dużo gorzej najdelikatniejsze choroby. - Zmarszczyłam brwi na to stwierdzenie. YiNa wierzyła w te głupoty, ale ja nie mam zamiaru. Jin jest dorosłym, odpowiedzialnym mężczyzną. Poradzi sobie... Chyba. Nagle do naszego biura wszedł Taehyung.

-O czym plotkujecie dziewczęta? - zapytał podsuwając sobie krzesło do biurka YiNy.

-Jin jest przeziębiony i wydzwania do DaHee... - zaśmiała się brunetka i sięgnęła po ciastko na blacie.

-Ile można... - jęknęłam po raz kolejny wybierając czerwoną słuchawkę na telefonie. Tae przyjrzał się mi z przerażeniem.

-Moja dziewczyna też kiedyś mi tak zrobiła. Byłem strasznie chory, a ona zignorowała to i poszła do pracy. Gdy wróciła po ośmiu godzinach leżałem pod łóżkiem i nie miałem siły się podnieść. Miałem tak ogromną gorączkę, że byłem cieplejszy od kaloryfera. Musieliśmy jechać do szpitala. Wiesz... Antybiotyk, kroplówka i takie tam... - ze zdziwienia rozszerzyłam oczy.

-Przecież to tylko przeziębienie... - odpowiedziałam, a chłopak zaśmiał się.

-Jakbym moją dziewczynę słyszał - odpowiedział, a ja sięgnęłam po telefon i wybrałam numer do Jina, jednak po dłuższej chwili mój chłopak nie odbierał. Posłałam przyjaciółce przerażone spojrzenie.

-Zastąpię cię - powiedziała YiNa, a ja podziękowałam jej, sięgnęłam po torebkę i pospiesznym krokiem wyszłam z biura.

Pod blok przyjechałam szybciej niż zwykle. Pobiegłam do odpowiednich drzwi i otworzyłam je kluczem. Po schodach wbiegłam na drugie piętro i po cichu otworzyłam drzwi.

W mieszkaniu słychać było tylko dźwięk z telewizora, który zostawiłam włączony rano. Nadal był włączony na kanale muzycznym. Przeszłam do salonu i zobaczyłam Jina śpiącego na kanapie. Przykryty był kołdrą i kocem, co z pewnością dawało mu sporo ciepła. Spojrzałam jeszcze w stronę stołu, na którym rano zostawiłam mu kanapki i herbatę. Oba były nietknięte.

Wróciłam do przedpokoju, w którym zostawiłam płaszcz i torebkę, jak również zdjęłam buty. Przeszłam do naszej sypialni i otworzyłam okno, by pomieszczenie odpowiednio się wywietrzyło, po czym pościeliłam łóżko. Gdy skończyłam poszłam do kuchni i wyjęłam produkty potrzebne do zrobienia ramen.

Generalnie nie znoszę gotować, ale czy nie tak powinna zachować się przykładna dziewczyna? Gdy w końcu bulion gotował się usiadłam przy stoliku w kuchni i westchnęłam.

-Jestem dla niego zbyt dobra... - mruknęłam i sięgnęłam po telefon, który po raz kolejny tego dnia wibrował informując o połączeniu. Jin. Odrzuciłam połączenie i cicho przeszłam do salonu, gdzie leżał chłopak. Kim był tak zajęty telefonem, że nawet mnie nie zauważył. - Co się stało? - zapytałam nieco głośniej i zauważyłam, jak chłopak podskakuje ze strachu łapiąc się za serce.

-Dlaczego mnie straszysz? - zapytał i spojrzał na wyświetlacz. - Nie powinnaś być jeszcze w pracy? - zapytał robiąc tą swoją zabawną, rozkojarzoną minę.

-Powinnam, ale wzięłam wolne, żeby zając się swoim chorym dzieciaczkiem - odpowiedziałam i wyszłam do sypialni, by zamknąć okno. Szybko jednak wróciłam do tego dzieciaka. - Idź teraz położyć się do sypialni, ja tu przewietrzę.

Chłopak posłusznie wykonał polecenie, a ja otworzyłam drzwi balkonowe wpuszczając do środka chłodne, jesienne powietrze. Wróciłam do kuchni, żeby przygotować dodatki do naszego obiadu, po czym poszłam do sypialni i usiadłam na krawędzi łóżka.

-Jak się czujesz? - zapytałam i przyłożyłam do jego czoła rękę.

-Najlepiej nie jest... - mruknął, a ja poczułam na skórze dłoni jego gorące czoło.

-Masz gorączkę. Wziąłeś rano leki? - zapytałam, a on odwrócił wzrok.

-Nie miałem siły, żeby po nie sięgnąć... - Po tym wyznaniu oparłam się opuszkami palców o swoje czoło. Ten człowiek mnie osłabia...

Zamiast odpowiadać mu cokolwiek, co jeszcze bardziej by go pogrążyło, poszłam do salonu po opakowanie z tabletkami przeciwgorączkowymi, które zostawiłam mu rano. Bez słowa rzuciłam mu pudełeczko na pościele i poszłam po szklankę wody.

-Osłabiasz mnie... - mruknęłam odbierając od niego pustą już szklankę. Jin posłał mi tylko skruszony uśmiech i wyszłam z sypialni. Zamknęłam okno w salonie i poszłam przygotować posiłek, który zaniosłam na stół w jadalni. - Obiad! - zawołałam i usiadłam do stołu. Na mojego chłopaka nie musiałam długo czekać. Zjawił się niemal od razu.

-Ale jestem głodny! - powiedział i zaczął jeść ramen. Spojrzałam na niego pobłażliwie i również rozpoczęłam posiłek.

Po południu Jin położył się spać, a ja posprzątałam kuchnię, a później, z nudów, zajęłam się jeszcze salonem, łazienką, jadalnią i przedpokojem. Generalnie, wieczorem, całe mieszkanie, oprócz sypialni, lśniło czystością. Nieco zmęczona padłam na kanapę w salonie i przymknęłam powieki, niespodziewanie zasnęłam.

Obudziłam się w środku nocy, trudno było mi stwierdzić, która może być godzina. Rozejrzałam się na około i zauważyłam, że przykryta jestem kocem. Przetarłam nieco zmęczone oczy i podniosłam się. Szybko dał o sobie znać pęcherz, więc poszłam do łazienki. Gdy wyszłam poszłam do sypialni, by sprawdzić, jak czuje się Jin. Na palcach podeszłam do łóżka i przyłożyłam rękę do jego czoła. Z pewnością gorączka dała o sobie znać. Poszłam do kuchni po tabletki i szklankę wody.

-Jin - powiedziałam spokojnie. - Jin, wstań na chwilę, dam ci leki - powiedziałam, a chłopak powoli otworzył oczy. Podałam mu tabletkę i wodę, by chłopak popił.

-DaHee... Dziękuję - wychrypiał i znów opadł na poduszkę. - Połóż się ze mną - poprosił, a ja bez oporów zgodziłam się. Wtuliłam się w niego i znów wpadłam w objęcia morfeusza.

Następny dzień na pewno nie należał do przyjemnych. Za oknem panowała ulewa. Wzięłam głęboki wdech i przyniosłam mojemu chłopakowi leki. Na szczęście on nadal spał. Zrobiłam sobie szybkie śniadanie, złożone z wczorajszej bułki z masłem orzechowym i zaparzyłam kawę. Wybrałam numer szefa, jednak gdy nie odebrał zostawiłam mu wiadomość, że muszę wziąć dwa dni urlopu. Odłożyłam telefon i skoncentrowałam się na spożywaniu tego "pożal się boże" posiłku. W końcu w progu do jadalni stanął drzwi. Dzięki temu, że przypilnowałam, by brał systematycznie wyglądał nieco lepiej.

-Jak się spało? - mimo wszystko miał jeszcze delikatną chrypkę.

-Nawet dobrze, ale boli mnie głowa - złapałam się za skronie i pomasowałam je. Chłopak tylko kiwnął głową i poszedł sobie przygotować śniadanie, które dużo nie różniło się od mojego.

-Dzisiaj też ze mną zostaniesz? - zapytał, a z jego oczu niemal tryskała nadzieja. Pokiwałam głową i dopiłam kawę. Westchnęłam, a Jin tylko posłał mi zdziwione spojrzenie.

-Cały dom wysprzątany... - jęknęłam i odrzuciłam głowę do tyłu, tak, że po uchyleniu powiek widziałam sufit. - Obejrzymy dzisiaj jakiś film. Najlepiej jakiś długi film... Albo od razu całą sagę. - Przez chwilę zastanawiałam się i w końcu spojrzałam na mojego ukochanego. - Dzisiaj zaliczymy wszystkie części Władcy Pierścieni - zadecydowałam, a on tylko uśmiechnął się i pokiwał głową. Przez cały czas przeżuwał zbyt dużą ilość jedzenia, żeby tak po prostu mi odpowiedzieć. Dlatego poszłam do salonu.

Tutaj rozłożyłam kanapę i porozrzucałam na niej poduszki i dwa koce. Przesunęłam zasłony tak, żeby nie widzieć brzydkiego krajobrazu za oknem. Tylko na chwilę uchyliłam okno balkonowe, żeby wpuścić do pomieszczenia nieco więcej świeżego powietrza, jednak gdy po trzech minutach musiałam wycierać kałużę po deszczu, który napadał do środka stwierdziłam, że powietrze w domu nie jest takie złe.

Wróciłam do jadalni. Jin właśnie kończył posiłek dlatego zabrałam brudne naczynia i wrzuciłam je do zlewu. Wróciłam do dużego pokoju, chłopak już włączył pierwszą część filmu, który wybrałam. Położyłam się po prawej stronie Jina i wtuliłam się w jego tors.

Finał tego dnia był taki, że zasnęłam w połowie drugiej części. Obudziłam się dopiero pod koniec trzeciej części. Z zatkanym nosem i jeszcze bardziej bolącą głową. Jin wtulił mnie w swoją klatkę piersiową.

-Ty zajęłaś się mną, teraz ja zajmę się tobą - ucałował moje czoło i podał mi szklankę i tabletkę. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top