Porwana (JiMin, BTS) +18

I w końcu mam dla Ciebie OS droga ParkMagda. Wybacz, że tak długo, jednak mam nadzieję, że tekst sprosta temu, czego przekonałeś.

Po dwóch miesiącach poszukiwań! Znaleziono dwudziestoletnią Kwon MiNę!  Dziewczynę porawną przez handlarzy żywym towarem. Policja nie chce ujawniać szczegółów na temat akcji czy tego, gdzie znajduje się dziewczyna. Posiadamy jedynie informację, że przebywa na zamkniętym oddziale w jednym z seulskich szpitali. 

-Pani aspirant, wołają panią na parter - powiedział JiMin wchodząc do sali szpitalnej. Kobieta koło trzydziestki jedynie rzuciła notesem, w którym miała zapisywać zeznania odbitej dziewczyny, na stolik i wstała.

-Dobrze, zostań tutaj - nakazała swojemu podwładnemu i wyszła z białej sali. Jimin spojrzał na brunetkę, która leżała tyłem do niego. 

Była przykryta kołdrą, a twarz zasłoniła brudnymi, długimi włosami. Do jej zagięcia w łokciu, za pomocą wenflonu, podczepiona została kroplówka, z której ciekły jakieś witaminy czy coś innego.

Od kiedy tylko ją odbili, nic nie mówiła. Chłopak odniósł nawet wrażenie, że dziewczyna ledwo co oddycha. Powoli podszedł do jej łóżka i wziął notes ze stolika. 

-Jak się czujesz? - zapytał, jednak MiNa nawet się nie poruszyła. - Nie dziwię ci się, że nic nie chcesz powiedzieć. - Z zewnątrz wydawałoby się, że JiMin zaczyna prowadzić ze sobą monolog, jednak próbuje w jakiś sposób dotrzeć do dziewczyny, która odizolowała się od bodźców zewnętrznych. - Ale twoje słowa bardzo pomogłyby mi w znalezieniu sprawców i doprowadzeniu ich przed wymiar sprawiedliwości. Chociaż, jak teraz patrzę, to wolałbym ich osobiście zabić. Tak skrzywdzić niczemu winną osobę...

I w tym momencie dziewczyna delikatnie ruszyła głową, tak by na niego spojrzeć. JiMin zobaczył zmęczone, zapłakane oczy, sine cienie pod nimi. Nieco wychudzone policzki. MiNa wyglądała jak cień człowieka, na ten widok jeszcze bardziej bolało go serce. 

-A mogę ci zaufać? - zapytała cicho zachrypniętym, łamiącym się głosem. - Zapewnisz mi, że po tym, jak wszystko ci opowiem, oni znów mnie nie złapią? - Kolejne łzy spłynęły na białą pościel, JiMin przygryzł wargę, jednak pokiwał głową w górę i w dół.

-Obiecuję ci, że już nigdy nie trafisz w ich pobliże. Będę przy tobie - zapewnił, jednak dziewczyna znów odwróciła twarz tyłem do niego. - Nie musisz mówić wszystkiego od razu. Jakieś fragmenty - podpowiedział i nachylił się, żeby jeszcze raz spojrzeć na jej twarz. Mimo zaniedbania, wydawała się być niesamowicie ładna. 

Kolejne minuty mijały w ciszy. JiMin nie chciał męczyć i tak zszarganej psychiki dziewczyny. 

-Nie wiem, jak tam się znalazłam - zaczęła w końcu, a Jimin szybko otworzył notatnik i chwycił za długopis. - Jak przez mgłę pamiętam, że szłam na imprezę. Nie wiem, czy tam dotarłam, czy nie. Jedyne co pamiętam, to ciemność. Obudziłam się jakiś czas później w obskurnym pomieszczeniu bez okien. - Dziewczyna pociągnęła nosem i nerwowo zaciągnęła się powietrzem. Młody policjant szybko zauważył, że MiNa zaczęła się trząść. 

-Spokojnie. - Gdy tylko dotknął jej ramienia, dziewczyna napięła wszystkie mięśnie i wstrzymała oddech. To był niemalże paraliżujący strach. Park wziął dłoń i kontynuował zapis tego, co do tej pory powiedziała MiNa, która w tym momencie próbowała opanować paniczny lęk, przed tym, co było.

-Była ze mną dziewczyna, była tam już jakiś czas, wychudzona i pobita, pozwoliła się upodlić, żeby dostać szklankę wody czy kromkę chleba. Pewnej nocy obudził mnie jej krzyk. Zabrali ją i już nie wróciła. - Dziewczyną znów zaczął trząść strach. Jej oddech niespokojnie przyspieszył, a z oczu coraz mocniej ciekły łzy. 

JiMin złapał ją za rękę i nachylił się.

-Spokojnie, jestem przy tobie i nie zrobię ci krzywdy. - Gdy delikatnie zaczął masować jej ramię, dziewczyna stopniowo zaczęła się uspokajać. - Nie musisz już nic mówić.

-Oni... - wyszeptała i odwróciła się w jego stronę. - Nie widziałam ich twarzy, gdy przychodzili, mieli maski - kontynuowała. Zdawała sobie sprawę, że jeżeli teraz tego nie powie, nie zrobi tego nigdy. - Na początku próbowałam z nimi walczyć, szarpałam się. Chciałam zobaczyć chociażby kontury, ale byli silniejsi.

-Co tam się działo? Czy wiesz, co mieli z tobą zrobić? - Dopytywał, jednak już tego nie notował.

-Wykorzystywali mnie, bili - odpowiedziała bardzo cicho. - Nie wiem, co chcieli zrobić ze mną później.

W tym momencie rozmowę przetrwało wejście na salę przełożonej JiMina. MiNa wróciła do pozycji, w której leżała przez poprzednie dwie godziny.

-Mogłeś mi powiedzieć, że to hieny z wiadomości - warknęła i podeszła bliżej. Ruchem dłoni pokazała, by Park zszedł z krzesła, na którym siedział.

-Ja mogę z nią zostać, widać, że pani jest zmęczona - odpowiedział, a kobieta jedynie przetarła oczy.

-Może masz rację, wrócę za godzinę - powiedziała i wyszła, a JiMin wrócił wzrokiem do ofiary przemocy. Dziewczyna usnęła, więc chłopak przeszedł na drugą stronę łóżka i przyjrzał się jej twarzy. Zmęczonej, jednak pięknej.

Spędził kolejną godzinę przy łóżku dziewczyny. Nie mógł stwierdzić, czy zasnęła, jednak wolał zostawić ją w spokoju. Wieczorem przyszła jego przełożona i zdecydowała, by młody policjant wrócił do domu i odpoczął. Sama również pozbierała dokumenty i wyszła z sali szpitalnej.

Gdy w końcu położył się w łóżku, jego myśli wróciły do MiNy. Mimowolnie wyobrażał sobie, jak przez ostatnie tygodnie cierpiała dziewczyna, zdawał sobie również sprawę, jak ucierpi na wieść o matce, która z bezradności powiesiła się. Nie miała innej rodziny, została na tym świecie sama, co z jakiegoś dziwnego powodu bolało również JiMina.

Przez natłok myśli udało mu się zasnąć dopiero nad ranem, a sen i tak był niespokojny. Już o siódmej był na nogach, tym razem nie założył munduru, a jedynie czarne spodnie i błękitną koszulę. Zrobił szybką kawę do termosu, wziął suchą bułkę i wybiegł z domu. Pół godziny później był pod szpitalem i po okazaniu przy recepcji swojej przepustki, wszedł do sali MiNy.

Dziewczyna siedziała oparta o poduszki i patrzyła za okno. Tego dnia MiNa wyglądała dużo lepiej. Jej włosy były ułożone, a cera wyglądała na odświeżoną. Tego dnia zapowiadała się również piękna pogoda.

-Cześć, jak się czujesz? - zapytał i dopiero wtedy dziewczyna uraczyła go pełnym bólu spojrzeniem.

-Obiecałeś, że mnie nie zostawisz - wyszeptała i znów odwróciła wzrok w kierunku szyby. JiMin spuścił wzrok okazując skruchę, jednak nie wpłynęło to w żaden sposób na dziewczynę. - Dostałeś już awans dzięki temu, że wyciągnąłeś ze mnie to, co trzeba? - Z jej oczu zaczęły płynąć łzy. Czuła się zdradzona mimo, iż młody policjant nie zrobił tego specjalnie.

-Na razie nikt o twoich zeznaniach nie wie. Wybacz mi, jeżeli poczułaś się źle - odpowiedział, a MiNa znów spojrzała na niego. Jej usta wygięły się w ledwie widocznym uśmiechu.

-Dziękuję - wyszeptała i odwróciła się tak, żeby móc cały czas obserwować chłopaka. - Wiesz może kiedy przyjedzie moja mama?

To pytanie zupełnie skołowało JiMina. Chłopak nerwowo odchrząknął i zerknął na zegarek na swoim nadgarstku.

-Kurde... - zaczął i podrapał się po karku. - Niestety nie mam na ten temat informacji. Za dwie godziny przyjdzie moja przełożona, ona pewnie wie więcej - odpowiedział wymijająco, a dziewczyna tylko pokiwała głową. 

Przełknął ślinę i odwrócił wzrok. Dobrze wiedział, że matka MiNy nie przyjdzie.

-A więc jak się czujesz? - zapytał ponownie, a ona pokiwała twierdząco głową i dopiero później odpowiedziała.

-Dobrze, powoli odzyskuję siły - odpowiedziała, a JiMin uśmiechnął się i wstał z krzesełka, na którym siedział.

-Jeżeli tak jest, to proponuję ci wyjście do szpitalnego ogrodu - zaproponował. MiNa spojrzała na niego z zaciekawieniem. Chciała wyjść z tego pokoiku, jednak zbyt bardzo bała się wyjść sama. Trauma z pewnością będzie jej towarzyszyła przez bardzo długi czas. - Jeżeli chcesz oczywiście.

-Bardzo chcę - odpowiedziała i zrzuciła z łóżka kołdrę. JiMin zobaczył jej wychudzone ciało. Przez chwilę trwał w szoku, po chwili jednak ogarnął się i podał jej dłoń, żeby łatwiej było jej wstać. Chłopak zarzucił na jej barki szpitalny, biały szlafrok.

Wziął ją pod rękę i poprowadził do wyjścia. Przy drzwiach zawahała się, jednak wyciągnęła dłoń, żeby otworzyć drzwi. Powoli wyszli na korytarz, a MiNa mocniej przytrzymała się ręki młodego policjanta.

-Jeżeli chcesz, możemy wrócić - wyszeptał jej do ucha, bo dobrze widział, że dziewczyna boi się.

-Nie - odpowiedziała szybko i trochę przyspieszyła, jakby obawiała się, że JiMin postanowi wrócić do tej przeklętej białej sali.

W końcu wyszli na ogród przeznaczony tylko dla pacjentów tutejszego szpitala. Na usta brunetki mimowolnie wkradł się uśmiech, gdy promienie słoneczne musnęły jej skórę.

Usiedli na ławce i obserwowali otoczenie. Po dłuższym czasie MiNa oparła głowę na ramieniu chłopaka. JiMin przygryzł wargę i zerknął kątem oka na dziewczynę. Mimo, że to zupełnie niewinny ruch, brunet dostawał polpitacji serca.

Siedzieli dłuższy czas w ciszy, MiNa pierwszy raz wyglądała na szczęśliwą. Dzięki temu Park żył w przekonaniu, że powoli dochodzi do siebie.

Po jakimś czasie postanowił wrócić do środka, MiNa była osłabiona, dlatego doszedł do wniosku, że na ten dzień starczy jej siedzenia na dworze. Na środku sali stała przełożona młodego policjanta. Patrzyła na niego ostro, jednak, ze względu na obecność dziewczyny, nic nie powiedziała. Czekała, aż JiMin przeprowadzi brunetkę do łóżka.

-Jak się czujesz? - zapytała i wskazała JiMinowi, że ma wyjść. Młody aspirant szybko wyszedł. Zatrząsnął za sobą drzwi i oparł się o ścianę. Westchnął ciężko i spojrzał na korytarz, po którym spacerowało kilku pacjentów. W końcu postanowił wziąć jakąś kawę, zdecydował, że dziś noc spędzi w szpitalu.

Chłopak wrócił do sali niemal godzinę później. Cicho otworzył drzwi i zobaczył zapłakaną MiNę. Od razu podbiegł do dziewczyny i złapał za dłoń.

-Co się stało? - zapytał dotykając jej policzka. Spojrzała na niego pełnym bólu wzrokiem.

-Moja matka popełniła samobójstwo - wyjąkała dławiąc się łzami. Gdy podszedł, uwiesiła się na jego szyi. To, co czuła było smutkiem, to istna rozpacz, ogromny ból i przede wszystkim strach, nie wiedziała, co zrobi, gdy już wypiszą ją ze szpitala. Została kompletnie sama. Nikogo poza matką nie miała.

-Spokojnie, dzisiaj z tobą zostanę - obiecał mocniej przytulając ją do siebie.

JiMin był wściekły na swoją przełożoną, która zostawiła dziewczynę w tak opłakanym stanie.

Gdy nadeszła noc, MiNa nakłoniła chłopaka, by położył się koło niej. Szczelnie otoczył ją ramionami i wsłuchiwał się w jej oddech, który po długim czasie unormował się. W końcu zaczął głaskać śpiącą dziewczynę po włosach. Teraz nie wyglądała jak ta dziewczyna sprzed jakiegoś czasu. Teraz wyglądała jeszcze bardziej pociągająco i tajemniczo. W końcu JiMin zdał sobie sprawę, że zaczął się w tej dziewczynie zakochiwać.

//

Przez tydzień JiMin spędził z MiNą niemal każdą chwilę, wracał tylko na godzinę, by trochę się ogarnąć, później wracał do dziewczyny, która z każdym dniem wyglądała coraz lepiej. Mimo sporych problemów z akceptacją tego, co się wydarzyło, MiNa pogodziła się ze śmiercią matki.

Siedzieli razem i tym razem, oglądali film z laptopa, którego przywiózł Park. Ich spokojną atmosferę przerwało wejście lekarza do pokoju.

-Kwon MiNa? - upewnił się, a gdy brunetka pokiwała głową otworzył kartę pacjenta. - Stwierdzam, że może pani już zostać wypisana ze szpitala. Proszę się spakować i przyjść do mojego gabinetu, dam pani wypis - poinformował i wyszedł.

MiNa spojrzała przerażonym wzrokiem na JiMina.

-I co ja teraz zrobię? Nie mam gdzie pójść - powiedziała, a chłopak przytulił ją.

-Jedziemy do mnie - powiedział i ośmielił się na delikatny pocałunek na jej czole. - Resztę filmu obejrzymy w domu - dodał i zatrzasnął klapę laptopa. Śmiało wstał z łóżka, a MiNa zaraz za nim.

-Nie mam prawie nic do wzięcia, nie mam ubrań - zauważyła. Cały jej dobytek, to szpitalna piżama, którą musiała oddać i kilka środków do higieny, które również zapewnił jej szpital.

-A no tak, niedaleko szpitala jest mały butik. Kupię ci tam coś i za pół godziny będę - powiedział i posyłając jej całusa wyszedł z sali. Dziewczyna objęła się ramionami i uśmiechnęła sama do siebie. To pierwszy chłopak, który sprawił jej tyle radości i, który sprawił, że zapomniała o bólu choć w małym stopniu.

Młody policjant działał z zegarkiem w ręku, ponieważ trzydzieści minut później znów był w pokoju, przez to, ze biegł po schodach, był trochę zmęczony, jednak dał radę. Po chwili z łazienki wyszła Kwon w samym ręczniku i poprosiła o rzeczy.

-Dziękuję ci - powiedziała nim zniknęła w łazience.

Chłopak czekał w napięciu na to, aż dziewczyna wyjdzie i pokaże się w długiej sukience maxi, którą dla niej wybrał. Nie miał głowy do niczego innego, z resztą nie był pewny rozmiarów. Dlatego zdecydował, że to co wybierze, będzie najbezpieczniejsze.

MiNa w końcu wyszła i zaśmiała się.

-Wszystko pięknie, ładnie. Z butami trafiłeś, bo powiedziałam ci jaki nosze rozmiar, sukienka jest śliczna, ale - podniosła palec wskazujący do góry, żeby przetrzymać rozemocjowanego JiMina. - Zapomniałeś o staniku głuptasie - zaśmiała się głośniej i wyszła z sali.

JiMin uderzył z otwartej dłoni w czoło, jednak szybko stwierdził, że to bez znaczenia, ponieważ w jego oczach dziewczyna wyglądała jak oblicze anioła w granatowej sukience i białych trampkach.

Odebrali potrzebne papiery i wyszli ze szpitala. Po tak długim czasie, MiNa odetchnęła powietrzem wolności. JiMin złapał ją za dłoń i poprowadził do taksówki, którą zamówił w międzyczasie.

//

Weszli do małego mieszkanka w centrum Seulu.

-Czuj się jak u siebie - poprosił JiMin włączając w całym mieszkaniu światła. - Tutaj będziesz spać - dodał prowadząc ją do sypialni.

-A ty?

-Nie przejmuj się mną. Jutro muszę iść do pracy po urlopie, więc z rana wyjdę.

MiNa zaczęła zwiedzanie mieszkania. Z zainteresowaniem oglądała zdjęcia JiMina z rodziną i z przyjaciółmi.

-Chodź, kolacja - przerwał jej chłopak i zaprowadził do kuchni. - Od razu uprzedzam, nie umiem gotować, więc nie zdziwię się, gdy po pierwszym kęsie wyplujesz.

MiNa nie była w stanie powstrzymać śmiechu, gdy zobaczyła na stole najzwyklejsze kanapki. Usiadła do stołu i zaczęła jeść, JiMin patrzył na nią z przerażeniem.

-Pocieszę cię, to jest pyszne - powiedziała w końcu, a Min mógł odetchnąć z ulgą.

//

Późnym wieczorem, MiNa leżała już w łóżku, cały czas jednak nasłuchwiała i czekała, aż JiMin skończy prysznic. Gdy w końcu usłyszała, że chłopak skończył, wyskoczyła z łóżka i po cichu przeszła do salonu, w którym miał spać. Jej wyobraźnia zaczęła działać, gdy zobaczyła chłopaka w samych bokserkach.

-Nie mógłbyś spać ze mną? W sypialni jest przecież dwuosobowe łóżko - zasugerowała, a chłopak zbliżył się do niej. - Boję się spać bez ciebie - dodała i zbliżyła usta do jego warg.

Nim sie obejrzała zaczęli się namiętnie całować. JiMin wziął ją na ręce i zaniósł do sypialni. Położył ją na łóżku i zaczął rozbierać.

Gdy zwiedził całe jej ciało swoimi wargami, w końcu zdecydował się działać. Powoli wszedł w MiNę i zaczął się poruszać, sprawiając jej przy tym ogromną przyjemność. Brunetka nie powstrzymywała się przed jękami rozkoszy.

JiMin przez długi czas bawił się z dziewczyną nie pozwalając jej dojść w jego objęciach, w końcu jednak sam nie dał rady, kilka mocniejszych ruchów sprawiło, że chłopak opadł koło niej.

-Kocham cię, MiNa - wyszeptał w jej ucho. Dziewczyna uśmiechnęła się.

-Ja ciebie też - odpowiedziała i wtuliła się w niego.



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top