3days (Kai, EXO)
Od autorki: falowane wypowiedzi są w języku angielskim. Sceny +16. Miłego czytania ^^
Pracuję w warszawskim Hiltonie już od dwóch miesięcy. Sprawnie wywiązuję się z obowiązków pomocy sprzątającej i kelnerki. Jestem średniego wzrostu farbowaną brunetką o ciemnobrązowych oczach i zgrabnym nosie, moim przekleństwem są okrągłe policzki i nieco skośne oczy, przez które wiele osób myli mnie z Azjatkami. Nazywam się Wiktoria Jabłońska, mam dwadzieścia lat i na ten moment zrobiłam sobie przerwę od studiów.
-Och, tutaj jesteś! - zawołała Amelia z radością biegnąc do mnie przez korytarz.
-Cicho, ludzie chcą odpocząć - powiedziałam ściszonym tonem i rozejrzałam się wokół, czy przypadkiem nikomu nie przeszkadzamy naszym gadaniem.
-Och, Wika, daj spokój! - jęknęła blondynka i poprawiła wysoko zawiązany kucyk. - Mam dla ciebie ciekawą wiadomość! - niższa ode mnie dziewczyna aż skakała z radości podczas gdy ja byłam zupełnie spokojna. - Za dwa dni przyjeżdża jakiś boys band do nas!
-Wiesz przynajmniej jaki? - zapytałam jednak ona tylko wzruszyła ramionami.
-Niestety nie. Wiem, że do obsługi przydzielą nas, Sebastiana i Natalię - ostatnie z imion wymówiła od niechcenia. - Ponoć są przystojni!
-Tak... Słyszałaś kiedyś o brzydkim boys bendzie? - zakpiłam i podeszłam do wózka, na którym leżały czyste ręczniki. Sięgnęłam po swoją kartę magnetyczną i odblokowałam drzwi do jednego z pustych pokoi, żeby ogarnąć względny bałagan i zostawić pokój na przyjazd kolejnych gości naszego hotelu.
-Wredna jesteś... -jęknęła dziewczyna i poszła w moje ślady sprzątając w ten sposób pokoje po drugiej stronie korytarza.
-- -- -- -- -- --
-Do waszych obowiązków będzie zadbanie o czystość każdego z pokoi naszych gości. Najlepiej wykonywać swoje obowiązki, gdy będą poza hotelem, tak jak zawsze. Liczę na was - głos pani Marii rozniósł się po holu. Sebastian już zbierał walizki gości, których mieliśmy obsługiwać. Swoją drogą, całkiem spora banda. Już naliczyłam z piętnaście walizek, a to może nie być wszystko. Nasi tajemniczy goście zarezerwowali sobie połowę z jednego ze skrzydeł hotelu, czyli całe dwanaście pokoi.
Dodam może jeszcze, że pani Maria zrezygnowała z tego, żeby pomagała nam Natalia, największa jędza pracująca w tym hotelu.
Odebrałam jeszcze godzinową rozpiskę obowiązków i mogłam iść szykować pokoje, a raczej sprawdzić, czy nic nie zabrakło. Poczęstunek powitalny, sztućce, wyposażony minibar, woda do picia, komplet ręczników, szlafrok i zestaw kosmetyków, wszystko na swoim miejscu, a ja jednak nie jestem pewna, czy wszystko na pewno jest dobrze. Czuję pewnego rodzaju dreszczyk emocji, ponieważ po raz pierwszy dostałam takie zadanie, z reguły to pracownicy z większym doświadczeniem zajmowali się tego typu gośćmi. Wzięłam głęboki wdech.
-Będę profesjonalistką - wyszeptałam do siebie i wypuściłam powietrze.
-To lepiej zaczynaj, bo będą za kilka minut - zaśmiała się Amelia, a ja aż podskoczyłam ze strachu na jej komentarz. - Spokojnie, ponoć większość czasu będą poza hotelem.
-Ponoć - dodałam i wyszłam z ostatniego pokoju starannie zamykając drzwi. Czułam jak uginają mi się kolana, a ręce trzęsą z przerażenia. Może jednak sobie nie poradzę?
Stałyśmy w rogu holu i nerwowo przyglądałyśmy się wejściu. Stres nie odpuszczał nawet na moment. Spojrzałam na recepcjonistki, które w głębokim poważaniu miały to, co za chwilę się stanie. Nagle drzwi poruszyły się, a na hol weszło jedenastu... chłopaków? Uniosłam brew ze zdziwienia.
-To oni... - wyszeptała niepewnie moja towarzyszka.
Do recepcji podeszło dwóch z nich. Jedna z recepcjonistek zaczęła wydawać im klucze, a druga zaproponowała pozostałej dziewiątce, że zaprowadzi ich do odpowiednich pokoi. Tylko ja i Amelia stałyśmy w kącie holu i przypatrywałyśmy się im z lekko otwartymi ustami.
-Ile oni mogą mieć lat? - zapytałam przyglądając się jednemu z niższych. Miał lepszą cerę ode mnie, mimowolnie pogładziłam się po policzku. - Szesnaście? - wtedy jeden spojrzał wprost na mnie i puścił mi oczko. Moja mina była daleka od tego co chciałam mieć na twarzy. Na mojej twarzy, zamiast pięknego, zakłopotanego uśmiechu okalanego rumieńcem, był szok, niedowierzanie i zupełne skołowanie. Wracając do chłopaka, był nieco wyższy niż reszta, a jedyne czym się wyróżniał, to trochę odstające uszy.
Gdy hol opustoszał złapałam się za głowę i najchętniej zaczęłabym krzyczeć, gdyby nie fakt, że jestem w holu głównym hotelu.
-Ami, będziemy obsługiwać jakichś nastoletnich Azjatów...
-Nie biadolcie tak - zaśmiała się pani Ania, recepcjonistka, powodując, że nasza uwaga przeniosła się w jej stronę. - Podejdźcie tu - dodała, a ja praktycznie biegiem pokonałam dzielącą nas odległość. - Spójrzcie.
Kobieta na blacie, przodem do nas, położyła laptopa. Szybko zaczęłam przeglądać stronę internetową, która była na ekranie.
-EXO... - powiedziała Amelia i nagle wskazała na jednego ze zdjęcia. - To on puścił ci oczko!
-Park Chanyeol - powiedziałam niepewnie.
-Spójrz jest starszy od nas! - dziewczyna wskazała jedną z informacji pod jego zdjęciem. Zaczęłyśmy przeglądać ich profile.
-W zasadzie wszyscy są starsi od nas - skomentowałam i wzięłam głęboki wdech. Mam nadzieje, że nie będzie zbyt ciężko...
-- -- -- -- -- --
Spojrzałam na kartkę. '15.00 ; 17.00 - sprzątanie'. W tym czasie mieli być poza pokojami, w zasadzie pani Ania powiedziała, że widziała, jak gdzieś wychodzili, ale nie w pełni ufam tej kobiecie. Sięgnęłam po kartę do otwierania drzwi i trzęsącymi się rękoma przyłożyłam ją do odpowiedniego czytnika. Drzwi otworzyły się z cichym zgrzytem. Weszłam powoli do pokoju uważnie rozglądając się, czy przypadkiem nikogo nie ma. Przyłożyłam jeszcze ucho, do drzwi od łazienki, a gdy nic nie usłyszałam, odetchnęłam z ulgą. Dopiero wtedy rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym panował nienaganny porządek. Pokój wyglądał prawie tak samo, jak zostawiłam go przed przyjazdem tej grupy. Jedyną różnicą był brak szlafroka i ręczników na łóżku. Na wszelki wypadek zapukałam do drzwi łazienki i gdy nikt nie odpowiedział powoli je uchyliłam. W łazience również panował porządek, a szlafrok i ręczniki wisiały na przeznaczonych dla nich wieszakach. W tym pokoju nie miałam nic do roboty, jeżeli reszta też taka jest, to będzie najwspanialsze kilka dni pracy w moim życiu.
Ruszyłam do kolejnego już bardziej pewnie. Najpierw zapukałam, a gdy odpowiedziała mi cisza weszłam do środka. W pokoju panował kompletny chaos. Na podłodze leżały ubrania, pościel na łóżku była w zupełnym nieładzie. Szybko ułożyłam pościele do pierwotnego stanu i spojrzałam na podłogę. Powinnam schować te ubrania do walizki czy ułożyć w szafie? W końcu zdecydowałam się na drugą opcję. Szybko składałam ubrania i dawałam je na odpowiednie kupki. Dwadzieścia minut później i ten pokój doprowadziłam do porządku.
Teraz stanęłam w pokoju numer trzy i stwierdziłam, że to, co było w poprzednim pokoju, to był tylko przedsionek tego co zastałam tutaj. Znów zaczęłam składać pościele i zabrałam się za ubrania. Zajęło mi to nieco więcej czasu, jednak w końcu i z tym się uporałam. W czwartym pokoju tragedii nie było, powiedziałabym, że poza kilkoma drobniejszymi poprawkami, nie musiałam robić nic. W końcu nadszedł czas na przedostatni pokój.
-Jeszcze tylko dwa i koniec - wyszeptałam do siebie i weszłam do pomieszczenia. W tym telewizor był włączony na jednej z muzycznych stacji. Akurat leciał jeden z moich bardziej lubianych kawałków, więc zdecydowałam, że na razie tak może zostać. Również tutaj zaczęłam sprzątać poruszając się w rytm muzyki, która z każdą chwilą wciągała mnie coraz mocniej. W końcu w pełni poniosłam się tańcowi samodzielnie wymyślonej kiedyś choreografii. Gdy muzyka przestała grać, a ja wykonałam ostatnią pozę, usłyszałam za sobą klaskanie. Gwałtownie odwróciłam się i zrobiłam się zupełnie czerwona na policzkach. Obserwował mnie jeden z tych Koreańczyków. Był wyjątkowo przystojny, wysoki i miał troszkę ciemniejszą karnację niż reszta. Trudno było mi oderwać od niego wzrok.
-Niesamowite - powiedział, a po jego ustach błądził uśmiech. Szybko odwróciłam się tyłem do niego i pozbierałam rzeczy, które miałam wynieść, po to by jak najszybciej opuścić ten pokój. Już chciałam go wyminąć, jednak złapał mnie za nadgarstek.
-Przepraszam, muszę wykonywać swoją pracę - powiedziałam spokojnie po angielsku i zrobiłam krok z zamiarem odejścia, jednak on nadal trzymał moją rękę.
-Mogę cię o coś zapytać?
Odetchnęłam cicho i odważyłam się spojrzeć prosto w jego oczy. Tak piękne, hipnotyzujące.
-Słucham? - w mojej głowie pojawiały się tylko dwa słowa 'zachowaj spokój'.
-Jest tu gdzieś jakaś sala odpowiednia do tańca? - szczerze mówiąc, zdziwiło mnie pytanie bruneta. Wyjęłam telefon, żeby sprawdzić godzinę, 16:32.
-Za mniej więcej pół godziny powinna być wolna sala do fitnessu - odpowiedziałam i poczułam jak uścisk na moim nadgarstku trochę się poluźnił.
-Dziękuję - powiedział i w końcu wyminęłam go. - Będziesz mogła mnie tam zaprowadzić? - zapytał, a na jego ustach pojawił się uroczy uśmiech. Nie mogłabym mu odmówić.
-Oczywiście - powiedziałam i poszłam do kolejnego pokoju. Tym razem znów byłam bardzo ostrożna. Zapukałam i poczekałam chwilę, a gdy nic nie usłyszałam, weszłam do środka.
Ten pokój także był używany, jednak miał normalne ślady użytkowania, nie to, co w dwóch innych pokojach... Po raz kolejny poprawiłam pościel, jednak poczułam na sobie czyjś wzrok. Chcąc zobaczyć kto to, odwróciłam twarz w stronę drzwi i po raz kolejny zobaczyłam tego chłopaka. Natarczywie wpatrywał się we mnie, co powodowało u mnie stres. Odwróciłam twarz jednak nadal widziałam go kątem oka.
-Co z tobą do cholery? - mruknęłam do siebie ciesząc się w myślach, że nawet jeżeli by to usłyszał, to i tak nie zrozumie z tego zupełnie nic.
-Dlaczego tak ładna dziewczyna pracuje jako pomoc w hotelu? - zapytał nagle, a ja aż wypuściłam z ręki szmatkę, którą ścierałam w tym momencie kurz z szafki.
-Chciałam zarobić na swoje małe zachcianki - odpowiedziałam uznając, że mogę z nim porozmawiać mniej w stylu klient-pracownik.
-Ciekawe... - mruknął i wrócił do obserwowania mojej pracy. Chwilę później wszystko było już posprzątane. Wyszłam na korytarz, żeby położyć wszytko, czego używałam na wózek i odjechać, gdyby nie gość, do którego miałam pytanie.
-Jeżeli mogę spytać... Dlaczego z resztą nie zwiedzasz Warszawy?
-Wolałem poćwiczyć przed występem, a z resztą słyszałem, że wieczorem to miast jest ładniejsze - odpowiedział, a na jego twarzy zagościł ten uwodzicielski uśmiech. Szybko spojrzałam na zegarek w telefonie, 16.48.
-Za niedługo powinna być wolna sala. Zaraz będę mogła cie tam zaprowadzić - powiedziałam i szybko schowałam wózek do odpowiedniego schowka niedaleko tych pokoi. - Chodźmy - powiedziałam stając przed nim. Brunet bez słowa ruszył za mną. Przez chwilę trwała cisza, którą znów przerwał chłopak.
-Tak w ogóle. Kim Jongin, ale możesz mi mówić Kai - powiedział posyłając mi uśmiech.
-Wiktoria Jabłońska, miło mi - odpowiedziałam i wcisnęłam guzik przywołujący windę.
Weszliśmy do niej i wybrałam guzik wskazujący parter. Ciszę między nami przecinała cicha muzyka dobierająca z głośnika, a potem charakterystyczny dźwięk informujący, że jesteśmy na miejscu. Znów zaczęłam prowadzić Kaia przez korytarz i otworzyłam drzwi do pustej sali.
-Proszę bardzo - powiedziałam i podeszłam do lustra, żeby poprawić włosy.
Kim podszedł do luster po drugiej stronie i zaczął się rozciągać. Nie mogłam się powstrzymać, żeby nie zobaczyć, co będzie robił, w tym celu weszłam do składzika sali, że niby czegoś stamtąd potrzebuję. Przez chwilę siedziałam w pomieszczeniu, aż w końcu wychyliłam głowę, żeby zobaczyć, co robi chłopak, a gdy tylko go zobaczyłam, moje usta otworzyły się ze zdziwienia. On tańczył, ale nie byle jak. To było niesamowite. Oparłam się o framugę drzwi i z fascynacją przyglądałam się jego ruchom. Trwało to nie więcej niż cztery minuty, gdy chłopak odwrócił się do mnie.
-I jak? - gdy zdałam sobie sprawę, że on wiedział, że go obserwowałam, moja twarz zrobiła się czerwona.
-To było niesamowite - powiedziałam zgodnie z prawdą, a Kai podszedł bliżej mnie.
-A wydaje mi się, że ty również tańczysz - odpowiedział, a ja poczułam się jeszcze bardziej zakłopotana własnym zachowaniem.
-Tak - mruknęłam spuszczając głowę tak, by nie zobaczył moich rumieńców.
-A pokażesz coś? - to pytanie mnie zamurowało. Uniosłam skołowany wzrok na jego twarz.
-Tańczę towarzyski - powiedziałam szybko i przeklęłam w myślach, gdy chłopak wyciągnął dłoń w moją stronę. A jednak coś mnie podkusiło, by ją przyjąć.
Kai przyciągnął mnie blisko siebie i zaczął mnie prowadzić, przez cały czas pewnie i wręcz idealnie, a ja jedynie próbowałam mu dorównać. Jednak moja koncentracja na własnych ruchach nie była zbyt dobra, ponieważ hipnotyzowały mnie jego oczy cały czas wpatrujące się we mnie. Jednak zdarzały się momenty, gdy jego uścisk nie był tak pewny, więc naszła mnie ochota czegoś spróbować. 'Przez przypadek' potknęłam się i poleciałam wprost na niego. Los chciał, Kai również poleciał i w taki sposób wylądowałam na jego umięśnionym torsie. Wpatrywałam się w niego i pod wpływem impulsu zaczęłam się do niego przybliżać. Z każdą sekundą zmniejszałam dystans między naszymi ustami, aż w końcu Kim nie wytrzymał i gwałtownie złączył nasze usta w żarliwym pocałunku. Z czasem nasze wargi zaczęły ze sobą współpracować, całowaliśmy się coraz namiętniej. A ja chciałam żeby ten pocałunek trwał wiecznie. Delikatnie przejechałam językiem po jego wargach. Odpłacił mi tym samym po czym wsunął język w moje rozchylone wargi, poczułam jak jego ręce błądzą po moich plecach. Przez chwilę błądził również po wnętrzu moich ust i nagle oderwaliśmy się od siebie. Oboje ciężko oddychaliśmy. Chciałam wstać, on jednak mnie nie puścił.
-Mam pracę - wyszeptałam z niechęcią, jednak na nim nie zrobiło to wrażenia.
-Możemy spotkać się jak skończysz? - zapytał, a ja pokiwałam głową, wtedy dopiero puścił moją talię. Wstałam i spojrzałam na niego po raz ostatni po czym wyszłam z sali. Dopiero gdy zamknęłam drzwi, nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Uklęknęłam pod ścianą i złapałam się za głowę.
-Co ja zrobiłam? - mimo przerażenia własnym zachowaniem, przygryzłam dolną wargę i uśmiechnęłam się. To było bardzo przyjemne i z chęcią bym to powtórzyła. Spojrzałam na zegarek, 17.18, zerknęłam jeszcze na rozpiskę. '17.00;18.00 - czas wolny'. Biegiem ruszyłam do bufetu, gdzie miałam spotkać się z Amelią.
-- -- -- --
-Słuchasz ty mnie?! - pisnęła dziewczyna, gdy ja znów przestałam jej słuchać.
-Wybacz, Ami. Boli mnie głowa - skłamałam. Tak na prawdę w głowie po raz tysięczny analizowałam te kilka minut, gdy byłam tak blisko Jongina.
-To powiem ci jeszcze raz... - powiedziała dziewczyna, jednak przerwał jej Sebastian, który właśnie usiadł przy naszym stoliku.
-Na 19 macie być w kuchni - powiedział i spojrzał na mnie, jednak ja znów pogrążona byłam w myślach. Może zaproponuje Kaiowi zwiedzanie Warszawy? Albo pójdziemy na dach Hiltona. Tam powinno być romantycznie. Ale nagle uderzyły mnie pierwsze obawy. Czy on po prostu się mną nie bawi? Może jestem dla niego jedną z wielu, które może mieć? Przez natłok pytań gwałtownie podniosłam się z krzesła zwracając na siebie uwagę Amelii i Sebastiana.
-Wybaczcie, muszę do łazienki - powiedziałam i szybko wyszłam. Pobiegłam do sali fitness, jednak tam go nie było. Już nieco spokojniej ruszyłam do skrzydła, gdzie był pokój Kaia i jego kumpli. Z daleka zobaczyłam dwóch bardzo dobrze bawiących się chłopaków i trzeciego, który siedział obok nich, był nieco znudzony. Ta dwójka była bardzo głośna. Jeden to ten wysoki z holu, drugi był nieco niższy i chyba najgłośniejszy, trzeci był nieco zasłonięty, jednak byłam prawie pewna, że to Kai. Po raz kolejny zaczęłam się zastanawiać, czy dobrze bym zrobiła, gdybym teraz do nich podeszła. Postanowiłam jednak nie ryzykować, zwinnym ruchem zwróciłam na pięcie i poszłam do łazienki, w której siedziałam do wybicia godziny 19.00.
- - - - - - -
-Jeszcze półtora godziny i wolne - zaświergotała Amelia nakładając na tacę kilka talerzy z jedzeniem. Ja sięgnęłam po kolejne dwie tace i wyszłam na sali. Poza EXO było tu jeszcze kilku gości. Na szczęście muzycy usiedli w jednym miejscu jadalni.
W naszej restauracji był pewien myk. Każda z tac miała numerek, który był ściśle określony do stolika. O wiele bardziej wygodne niż szukanie klientów po całej sali. Podeszłam do pierwszego stolika, gdzie siedziała starsza para. Podałam im jedzenie i zerknęłam na drugą tackę, o numerze 24. Podeszłam do stolika i spojrzałam na osoby siedzące przy nim. Był to Jongin, tych dwóch krzykaczy i trzeci chłopak, który niezbyt bardzo wyróżniał się z tłumu.
-Wasze zamówienie - powiedziałam i zaczęłam podawać talerze. W pewnym momencie, za sprawą jednego z krzykaczy, który miał na imię chyba Chanyeol, zawahałam się i tacka z jedzeniem zaczęła się niebezpiecznie chwiać.
-Pomogę ci - powiedział ten niezbyt wyróżniający się i odebrał mi tackę. - Chanyeol, ogarnij się - zganił chłopaka, który tylko wzruszył ramionami.
-To przez Baek'a - odpowiedział, a drugi tylko przewrócił oczyma. Dokończyłam podawanie im jedzenia i szybko ewakuowałam się z sali.
- - - - - - -
Mniej więcej pół godziny później można było zebrać talerze oraz sztućce po gościach. Ruszyłam do stolika 24 i zostałam przy nim całą czwórkę, którą wcześniej obsługiwałam. Mówili zapewne po koreańsku, który dla mnie był raczej jakiś bełkotliwy..
-Można zebrać talerze? - zapytałam zwracając na siebie ich uwagę.
Od razu jeden z nich zaczął zbierać talerze, tak by mi pomóc, co wywołało śmiech Chanyeola i tego drugiego głośnego chłopaka.
-Coś mi się wydaje, że wpadłaś w oko, Chenowi - zaśmiał się, a ja zerknęłam na Kaia, który chyba nie był zadowolony z tych słów. Ten, o którym była mowa zrobił się nieco czerwony i położył talerze na tacce.
-Dziękuję - powiedziałam i odeszłam.
Będąc w kuchni zaczęłam wkładać naczynia do zlewu, gdy w oko wpadła mi serwetka starannie poskładana na brzegu jednego z talerzy. Sięgnęłam po nią.
'Możemy spotkać się w holu głównym? K'
Uśmiechnęłam się do siebie i schowałam serwetkę do kieszeni.
- - - - - - -
Po godzinie 20 byłam już wolna. Mundurek składający się z białej koszuli z logiem Hiltona i czarnej spódnicy, zastąpiły jeansy, luźna bluzka w bliżej nieokreślone wzory i buty nike. Wyszłam z pomieszczenia uprzednio żegnając się z Amelią i ruszyłam w stronę holu. Stając przy drzwiach rozejrzałam się, czy Jongin jest to na pewno. Po chwili zauważyłam go. Siedział na jednej z kanap i przeglądał coś w telefonie. Powoli podeszłam do niego, a gdy nasze spojrzenia spotkały się, na naszych ustach zagościły uśmiechy.
-Bałem się, że nie przyjdziesz - powiedział i stanął naprzeciw mnie.
-Co zechciałbyś zrobić? - zapytałam, a on opuszkami palców dotknął mojego policzka.
-Chodź - chłopak pociągnął mnie w stronę windy i wybrał guzik prowadzący na najwyższe piętro, domyśliłam się, że chce wejść na dach. Chwilę później wspinaliśmy się po drabinkach i dopiero, gdy moje nogi spotkały się z podłogą, odczułam ulgę.
Podeszłam do skraju dachu i rozejrzałam się po panoramie Warszawy. Słońce już chowało się za budynkami. Kai podszedł do mnie od tyłu i objął mnie w pasie. Przez chwilę patrzyliśmy na zachód, aż w końcu odwróciłam głowę w stronę chłopaka. Nasze nosy praktycznie się stykały. Powoli przybliżyłam wargi do jego ust i nieśmiało złączyłam je. Jego usta były słodkie, a ja poczuło się jak w transie. Przejechałam językiem po jego dolnej wardze, po czym przyssałam się do niej. Przez chwilę ssałam ją co chwilę lekko przygryzając. W końcu przylegliśmy do siebie, całkowicie zatraceni w swoich uczuciach. W końcu oderwaliśmy się od siebie. Nie jestem w stanie powiedzieć ile to trwało. Oddychałam ciężko i wpatrywałam się w mojego partnera z pożądaniem. On znów przybliżył się do mnie, jednak tym razem ofiarował mi na pozór niewinnego całusa. Usiedliśmy w końcu na dachu, przytuliliśmy się do siebie i obserwowaliśmy panoramę Warszawy w zupełnej, aczkolwiek bardzo przyjemnej ciszy.
- - - - - - - -
Kilka minut po dwudziestej trzeciej weszłam do swojego mieszkania, w którym mieszkałam sama. Zamknęłam drzwi wejściowe na klucz i weszłam do sypialni po czym rzuciłam się na łóżko i westchnęłam. Na moje usta wpadł głupkowaty uśmiech. Tak rozmarzona wpatrywałam się w sufit przez kilkanaście minut wspominając pocałunki moje i Jongina. W końcu zabrałam ze sobą piżame składającą się z bielizny i luźnej koszulki i poszłam wziąć prysznic.
Gdy czułam się odświeżona wróciłam na łóżko i przez kolejną godzinę rozmyślałam o Koreańczyku.
- - - - - - - - - - -
Kolejnego dnia w pracy pojawiłam się dziesięć po ósmej, to jest dwadzieścia minut przez rozpoczęciem pracy, jednak tym razem nie czułam się z tym źle. Przebrałam się w swój uniform i ruszyłam do bufetu, gdzie miałam pomóc w przygotowaniu i roznoszeniu śniadania.
-Widzę, że jesteś wcześniej niż zwykle - skomentował kucharz nie odwracając wzroku od patelni na której smażył omlet.
-Jakoś samo wyszło - powiedziałam i przygryzłam wargę próbując powstrzymać uśmiech wchodzący mi na twarz.
-Możesz iść zbierać zamówienia - powiedział mężczyzna, więc wyszłam na salę i zaczęłam obsługiwać klientów.
Podeszłam do kilku par, aż w końcu podeszłam do stolika numer 24. Już pojawili się niejaki Chen, Chanyeol i drugi krzykacz, jednak miejsce Kaia było wolne.
-Czego sobie życzycie? - zapytałam zachowując zupełny spokój, ale kątem oka szukałam znajomego bruneta.
-Może twojego czasu? - zasugerował jeden z nich przez co został zgromiony wzrokiem przez Chena. - Dobrze, będę poważny... Omleta na słodko poproszę.
-Ja również. A ty Baekhyun?
-Może też... Chociaż nie... Albo tak. W takim razie omlet na słodko - powiedział, a ja zanotowałam to w zeszyciku i odeszłam.
Baekhyun... Chłopak, który ma więcej eyelinera na oczach niż ja kiedykolwiek, do tego niezdecydowany niczym kobieta w ciąży. Nie wyobrażam sobie, żeby kiedyś znalazł sobie żonę...
Piętnaście minut później szłam z tacami pełnymi talerzy. Każdy z posiłków wylądował przed odpowiednią osobą. Stanęłam przy tym jednym, ważnym dla mnie stoliku i zobaczyłam go. Instynktownie oblizałam usta i podeszłam bliżej, żeby wydać posiłki.
-Mogę przyjąć zamówienie? - zapytałam posyłając mu dyskretne, aczkolwiek pełne pożądania spojrzenie.
-Oczywiście. Poproszę zestaw...
-Omlet! Weź omleta! Jest pyszny - wciął się Baekhyun, a Kai spojrzał na niego nieco zrezygnowany.
-Dobrze, w takim razie omlet - powiedział, a ja poszłam na kuchnię.
-Jeden słodki omlet - powiedziałam, a kucharz szybko położył danie na talerzu. Oblał go sosem czekoladowym i tofii, obok dał łyżkę sałatki owocowej oraz ozdobił wszystko dwoma listkami mięty, jak zawsze z resztą. Po chwili mogłam zanieść talerz do Kaia.
- - - - - -
Godzina 9.30 nadeszła szybkimi krokami. Ledwo co roznosiłam jedzenie, a teraz trzeba było rozkładać szwedzki stół z przystawkami. W międzyczasie spojrzałam na rozpiskę. Między 10 a 12 chłopaki mieli w planach basen, siłownię i saunę do wyboru, wtedy mogłam sprzątać pokoje.
Koło jedenastej z ulgą stwierdziłam, że wykonałam już wszystko.
-I jak? Gotowe? - zapytała Amelia odkładając środek do czyszczenia na wózek.
-Tak - odpowiedziałam i przeciągnęłam się. - Pójdę sprawdzić, jak tam ci... Koreańczycy - powiedziałam niby od niechcenia i ruszyłam przez korytarz.
-Może pójdę z tobą? - zapytała dziewczyna i podbiegła do mnie.
-Jeżeli wolisz, to możesz odpocząć. Ja się z tym szybko uporam i spotkamy się w kawiarni - zaproponowałam, jednak dziewczyna nie zrezygnowała. Za to nieco zawstydzona odwróciła wzrok.
-Bo wiesz... Podoba mi się jeden z nich... - wyjaśniła ciszej, a ja spojrzałam na nią z zainteresowaniem, żeby wyznała nieco więcej. - To Sehun... Ale on chyba nie jest zainteresowany. W ogóle jest taki obojętny i chłodny. - zamiast jakiegokolwiek smutku, w jej głosie było coś w rodzaju rozmarzenia.
Stanęłyśmy przed przeszklonymi drzwiami na basen. Nieco zakłopotana zajrzałam do środka. Po chwili zauważyłam JEGO, przygryzłam dolną wargę i przyglądałam się jego umięśnionemu ciału.
-Jesteś fanką Kaia? - usłyszałam nagle za plecami, gwałtownie wciągnęłam powietrze i spojrzałam na tego, kto wypowiedział te słowa. Był to blondyn, dość wysoki i o trudnym do zdefiniowania wyrazie twarzy. - W sumie nie ma co się dziwić, w zespole robi ze tego seksownego - mruknął również przypatrując się brunetowi.
-Nie jestem jego fanką - odpowiedziałam zdecydowanie, a on przyjrzał się mi z zainteresowaniem. - Razem z koleżanką... - wskazałam miejsce, gdzie powinna być Amelia, jednak nikogo tu nie było. Otworzyłam usta ze zdziwienia.
-Wydaje mi się, że powinnaś odpocząć - odpowiedział chłopak i wszedł na basen. Zagryzłam mocno zęby. Pewnie w jego przekonaniu byłam jakąś chorą fanką, która z ukrycia robiłaby zdjęcia Kaiowi i do tego to nieudane wytłumaczenie...
-Gdzie ta cholera uciekła?! - wyszeptałam do siebie ze złością. Rozejrzałam się i wtedy ją zobaczyłam. Właśnie wyszła zza zakrętu. - Gdzie ty byłaś?! - zdenerwowałam się.
-Rozmawiałaś z nim... - wyjaśniła nieco pokrętnie, a ja uniosłam brew ze zdziwieniem. - Sehunem... Nie mogłam tak po prostu stać obok, krępacja, rozumiesz? - zapytała zaglądając przez drzwi na basen.
-Chyba cie zabije. Wyszłam na idiotkę! - odpowiedziałam ze złością, a dziewczyna posłała mi przepraszający uśmiech.
-Wiktoria? - usłyszałam za sobą znajomy głos. Odwróciłam się żeby spojrzeć prosto w ciemne tęczówki Kaia, z jego włosów na koszulkę nadal ściekały krople wody.
-Tak? - odpowiedziałam nieco zakłopotana tym, że obok stoi blondynka.
-Możemy porozmawiać na osobności? - zapytał posyłając w stronę Ami dyskretne spojrzenie.
-Oczywiście - odpowiedziałam i ruszyłam przez korytarz, a Jongin zaraz za mną. W pewnym momencie zrównał ze mną krok i złapał mnie za rękę. Nasze palce splotły się, a mnie zalała fala gorąca. - Jestem w pracy... - mruknęłam czując jak moje policzki robią się czerwone.
-Bardzo ci to przeszkadza? - zapytał chłopak prowadząc mnie do korytarza, w którym znajdował się jego pokój. Weszliśmy do niego, a mi przypomniało się, jak wczoraj zaczęłam tutaj tańczyć. Ogólnie rzecz biorąc, poczułam się zażenowana.
Kim stanął przede mną i jedną ręką pomasował mój policzek. Powoli zbliżył się do mnie i ucałował moje usta krótko, jednak bardzo namiętnie.
-Jutro wyjeżdżam - zaczął nerwowo. - Nawet nie wiesz jak żałuję, że nie mogę zostać tu dłużej.
-Nic na to nie poradzimy... - odpowiedziałam i położyłam ręce na jego klatce piersiowej.
-Jednak chcę, żebyś wiedziała jedno... - przybliżył się do mojego ucha. - Zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia.
Wytrzymałam oddech, gdy jego wargi przejechały po płatku mojego ucha. W tym momencie uwierzyłam, że jego uczucia są szczere, nawet, jeżeli w jakimś stopniu sobie to wmówiłam. Odchyliłam nieco głowę do tylu, gdy Kai przeszedł z pieszczotami na moją szyję. Westchnęłam pełna podniecenia i wplątałam dłonie w jego włosy. Poczułam jego dłonie pod moją koszulką przesuwające się z talii na brzuch i z powrotem, co chwilę zahaczał też o podbrzusze i wzdłuż fiszbin stanika, co tylko pobudzało moje zmysły. Brunet powoli skierował mnie w stronę łóżka, a ja poczułam zawahanie. Czy chce z nim seksu? Posadził mnie na pościeli i odsunął się trochę ode mnie.
-Dziś wieczorem mam koncert. Przyjdziesz? - zapytał z nadzieją w głosie, a ja niewiele myśląc pokiwałam głową. Na jego usta wpadł uśmiech, przez który już nie byłam w stanie odmówić. Po prostu muszę pojawić się na tym koncercie...
- - - - - - - - -
Dziś EXO zjadło obiad już po 14, a o 15.00 ich pokoje były wolne i tak aż do 22.00, w planach mieli próbę, spotkanie z fanami, kolejną próbę i koncert, na którym miałam się pojawić. Jak ja tam wejdę? Nic nie wiem. Po naszej krótkiej rozmowie zadzwonił mi telefon i musiałam szybko biec do recepcji po jakieś drobne rzeczy. Później już nie miałam okazji z nim porozmawiać.
Posprzątałam sześć pokoi, którymi ja się 'zajmowałam'. O 17.30 byłam już wolna. Wróciłam do domu i stanęłam przed szafą. Co założyć na taki koncert? Przeszukałam większą część szafy, jednak zdecydowałam się na bardziej imprezowy look. Założyłam luźną bluzkę na ramiączka w kolorze ecru i czarne, skórzane spodnie, które przylegały do moich nóg. Na nogi założyłam dziesięciocentymetrowe koturny z zamszu i sięgnęłam jeszcze po czarną torebkę.
Zaraz przed 20 byłam na miejscu. Kolejka była spora, jednak świadomość podpowiadała mi, że godzinę wcześniej tu musiało być piekło. Stanęłam na końcu i wtedy poczułam rękę na ramieniu.
-Wiktoria? - zapytał mężczyzna, a ja zamrugałam ze zdziwieniem na grubszego ochroniarza. Nie znam gościa...
-Słucham? - zapytałam niepewnie i rozejrzałam się wokół.
-Idzie pani ze mną - powiedział i wskazał na drzwi znajdujące się z boku budynku, w którym miał być koncert. Weszłam do środka i zobaczyłam Sehuna.
-Poczekaj tu chwilę - rozkazał chłopak i gdzieś pobiegł. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem, jednak posłuchałam jego słów. Przez chwilę obserwowałam ludzi, którzy szykowali ostatnie detale apropo występu. Nagle przede mną znów stanął Sehun. - Kai teraz się szykuje, prosił, żebym dotrzymał ci przez chwilę towarzystwa - poszłam za nim w jakimś nieznanym mi kierunku. Stanęliśmy przed wejściem na scenę, z widowni już słychać było wrzaski.
-Oh, podejdź tutaj! - zawołał ktoś. Chłopak tylko pokazał mi, żebym została na miejscu i pobiegł gdzieś.
Po kilku minutach bezczynnego stania zdecydowałam się usiąść na jednym ze sporych głośników nieco bardziej w cieniu. Z tego miejsca miałam świetny widok na kulisy przedstawienia. Członkowie EXO poprawiali mikrofony i marynarki. Jeden rozciągał się, inny kręcił się w kółko, a jeszcze kilku śmiało się i rozmawiało zapewne w języku koreańskim, jednak nigdzie nie widziałam tego jedynego, dla którego tu przyszłam. W końcu zespół ruszył na scenę, jako ostatni wchodził Kai. Miał nijaką minę, co przekonywało mnie, że być może nie wie o mnie. Posłałam Sehunowi wściekłe spojrzenie, jednak on nie zwrócił na mnie uwagi. Występ zaczął się, a ja z zainteresowaniem spoglądałam na scenę. Chłopakom szło świetnie, jednak mój wzrok przyciągał tylko Jongin. Jeszcze bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że jako tancerz, Kai wyprzedza mnie o kilka lat świetlnych.
W końcu część zespołu ruszyła za kulisy. Między innymi on, a gdy nasze spojrzenia spotkały się, na jego usta wpadł ledwie zauważalny uśmiech. Stanął przede mną i mocno wtulił mnie w swój tors.
-Myślałem, że nie przyjdziesz - wyszeptał, a w jego głosie pobrzmiewała ulga, przez to również moje usta wygięły się w uśmiechu.
-Nie zrobiłabym ci tego - powiedziałam po polsku, a chłopak odchylił się do tyłu, żeby przyjrzeć się mojej twarzy. - Nie miałam co robić - skłamałam, a na jego usta wpadł jeden z tych jego niegrzecznych uśmiechów.
-Zatęskniłaś, chyba to chciałaś powiedzieć - odparł przekomarzając się ze mną.
-Wmawiaj sobie - zachichotałam i znów delikatnie się w niego wtuliłam.
Po chwili Kai musiał przejść nieco dalej by zmienić strój, a dokładniej jedną koszulę na drugą. Nie przeszkadzało mu, że cały czas byłam przy nim i przyglądałam się jego pięknie wyrzeźbionym mięśniom. Później niestety musiał wrócić na scenę, jednak teraz był znacznie szczęśliwszy. Co jakiś czas spoglądał w moją stronę. W końcu ktoś stanął obok mnie.
-To jednak Jongin - usłyszałam i dopiero wtedy odwróciłam wzrok do chłopaka mniej więcej mojego wzrostu. - A z Chanyeolem obstawialiśmy jeszcze Chena... - zmarszczyłam brwi na tą wieść. Chłopak uśmiechnął się do mnie i pobiegł na scenę.
Przez jakiś czas cały zespół wygłupiał się przed swoimi fankami, aż w końcu zakończyli występ i wrócili za kulisy. Cały czas patrzyłam na Kaia, ale nagle cały widok zasłonił mi Park Chanyeol.
-Ooo... Nie wiedziałem, że wpadniesz - powiedział, a na jego ustach błądził ten dziwny uśmiech. Mogłabym zaryzykować stwierdzenie, że chłopak był na haju, jednak Amelia zainteresowała się ich zespołem i wyczytała co nieco o ich agencji. Ponoć nie mają łatwego życia, a mimo to humor im dopisuje.
-Jakoś tak wyszło... - burknęłam i zerknęłam za jego plecy, jednak Jongina już tam nie było.
-Czy ty przypadkiem nie zakochałaś się w Kaiu? - zapytał, a ja prawie zakrztusiłam się śliną.
-Skąd ten pomysł?! - odpowiedziałam nerwowo, a chłopak zaśmiał się.
-Oby spekulacje Baek'a nie były prawdą, bo jedyne co możesz otrzymać po tym wszystkim, to złamane serce - powiedział, a jego twarz przeszła z tego przerażającego uśmiechu w pewnego rodzaju smutek.
-O czym ty mówisz?
-O niczym ważnym. Muszę zmykać. Pa pa - powiedział chłopak i nim zdążyłam zaprotestować zniknął. Wzięłam głęboki wdech i miałam się odwrócić jednak ktoś zasłonił mi oczy.
-Jongin? - zapytałam odwracając się przodem do 'napastnika' i usłyszałam jego chichot. Dotknęłam jego dłoni i odsłoniłam sobie widok na jego zachwyconą twarz. - Gdzie się podziewałeś?
-Na chwilę zatrzymał mnie Xiumin, ale już jestem przy tobie, nie musisz się już martwić - zaśmiał się, a ja stanęłam na palcach i złączyłam nasze wargi w delikatnym pocałunku. Przejechałam językiem po jego wargach, żeby nagle oderwać się od niego i odwrócić wzrok w bok.
-Muszę iść. Możemy spotkać się jutro z samego rana, ok? - zapytałam, a Kaiowi zrzedła mina.
-Dobrze - powiedział i puścił mnie. Szybko opuściłam teren klubu, a gdy skręciłam w inną ulicę oparłam się o ścianę jednego z budynków.
-Tamten miał rację. Dlaczego się okłamuję? To nie mogłoby wyjść - powiedziałam i zjechałam plecami po ścianie, by usiąść na chłodnym chodniku. Jutro cały zespół wyjedzie, a moje życie wróci do nudnej codzienności. Spojrzałam w niebo. W Warszawie nigdy nie dało się zobaczyć zbyt wielu gwiazd, jednak dziś naliczyłam ich całkiem sporo.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Tej nocy miałam spore kłopoty z zaśnięciem, dlatego rano wyglądałam jak zombi i mimo makeup'u miałam wrażenie, że Amelia zejdzie na zawał po ujrzeniu mnie.
-Na pewno dobrze się czujesz? - zapytała po raz kolejny tego dnia, a ja wzięłam głęboki wdech.
-Spokojnie, Ami. Po prostu się nie wyspałam - powiedziałam przecierając oczy.
-Lepiej nie wychodź na salę, bo jeszcze wywalisz się z jedzeniem. Lepiej zrób sobie na razie kawę i odpocznij - rozkazał kucharz, a co jak co, ale z nim kłócić się nie będę.
Siedziałam przez piętnaście minut i patrzyłam jak radzi sobie moja koleżanka, a radziła sobie całkiem nieźle. W końcu pora śniadania skończyła się, a ja wzięłam tacę, żeby pomóc zbierać talerze. Blondynka jednak wyrwała ją z moich rąk.
-Siadaj. Nie chcę, żebyś stłukła coś. A tak poza tym, powiedziałam tym ze stolika 24, że na razie nie jesteś do dyspozycji, więc nie możesz się pokazać na sali - wyjaśniła, a ja zmarszczyłam brwi.
-Amelia, co ty im powiedziałaś?
-Nieważne, ale lepiej się nie pokazuj im póki co - powiedziała i wyszła na salę. Zaczęłam przeszukiwać kieszenie, jednak zostawiłam telefon w szatni pracowniczej. Wyszłam tylnymi drzwiami i podeszłam do drzwi jadalni. Przy wspomnianym wcześniej stoliku stała Amelia i dyskutowała z Chanyeolem i Baekhyunem, wszystkiemu przysłuchiwał się Kai.
Poszłam do szatni i wyjęłam z kieszeni spodni telefon. Miałam 2 nieodebrane połączenia i SMSa, wszystko od Kaia.
'Powinienem Cię wczoraj odprowadzić. To moja wina. Chciałbym Cię odwiedzić, jeżeli tylko pozwolisz. Mam czas do 12. Błagam'
Co ona im wmówiła? Że miałam wypadek? Zwariowała? Przecież i tak miałam się spotkać z Kaiem przed jego wyjazdem, więc... Kolejny głęboki wdech. Wyszła z szatni i natknęłam się na winowajczynię tego zamieszania.
-Coś ty im nagadała? - zapytałam, a dziewczyna nerwowo zagryzała wargi.
-Rozmawiałam z Sehunem... On powiedział, że powinno się ciebie i Kaia rozdzielić, bo jakikolwiek związek nie miałby szans. Wiktoria, przy rozstaniu bardzo byś ucierpiała. Zastanów się, już nigdy się nie spotkacie.
Westchnęłam z rezygnacją. Miała rację. Na samo wspomnienie, że dziś wyjeżdża boli mnie serce, co mogłoby być, jakbym się z nim żegnała...
-Dasz sobie radę? - zapytałam, a dziewczyna przytaknęła.
- - - - - - - - - - - - -- - --
Za dziesięć minut opuszczą Hilton. Już nigdy ich nie zobaczę i będę miała spokój. Ale czy na pewno? Przez ostatnie trzy godziny byłam kłębkiem nerwów. Odliczałam sekundy, minuty, jednak miałam wrażenie, że czas stoi w miejscu. Targały mną emocje. W końcu nie wytrzymałam, wybiegłam z szatni i pobiegłam do holu głównego. Stanęłam na ostatnim schodku i spojrzałam po wszystkich zebranych. W końcu mój wzrok stanął na nim. Kai patrzył na mnie z niedowierzaniem. Podbiegł do mnie i zamknął w swoich umięśnionych ramionach.
-Jesteś - wyszeptał. Czułam jak serce zaraz wyskoczy mi z piersi. Szczęście, smutek i niedowierzanie. Te uczucia towarzyszyły mi w tym momencie.
-Jestem i wiem jedno, kocham cię - odpowiedziałam. W tym momencie potrzebowałam jego dotyku, czuć jego zapach. Konsekwencje? W tym momencie były dla mnie niczym. Chwilę później wsiadał do samochodu. Nie mogłam z nim jechać. To było nasze pożegnanie, ale obiecał mi jedno. Kiedyś jeszcze spotkamy się.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top