Lost star. Imagine Jungkook

Nie umialaś poradzic sobie ze swoimi problemami. Czasami popadałaś w pranoje. A zapisywanie swoich przemyśleń wcale nie dawało skutku tylko jeszcze bardziej utwierdzałaś się w przekonaniu że jest gorzej. Nie tylko z twoją psychiką, ze wszystkim. Choć od roku nie wziełaś żyletki do ręki a noże pochowałaś w takich miejscach że już nawet nie pamiętasz ale przez to co dzieje się teraz w twoim umyśle zastanawiasz się czy aby taki krok byłby potrzebny. Bo jednak po co żyjemy? Sama nie wiedziałaś. Chciałaś znać odpowiedź na to odwiecznie nurtujące cię pytanie. Ale nie bylo ci to dane. Poczułaś jak po twoich policzkach płyną łzy. Bylaś zagubioną gwiazdą w galaktyce ludzi. Szybko wytarłas policzki i spojrzałaś przed siebie. Park. Tak bylaś w parku. To troche dziwne. Pełno ludzi a nikt nie zwaraca uwagi na taką osobą jaka jestes ty. Nic nikogo nie interesowało. A tym bardziej jakaś dziewczyna która płacze na jednej z parkowych ławek. Masz ochotę zniknąć ale wiesz że nie możesz. Na twoich błedach uczą się inni. A skoro ktoś moze uratować swoje życie tylko przez to by nie ciąć swojej jakże delikatnej skóry. Nie wiesz że za chwile koło ciebie usiądzie chłopak. Nie wiesz że to bedzie jedyna osoba która zainteresuje się twoim zachowaniem. Nie wiesz. Ale jednak to się zdarza. Obok ciebie siada chlopak. Nie znasz go ale czujesz ze jednak nie stanie ci się obojętny. Uśmiechasz się nikle do swoich mysli. Rozpoczynamy sezon polowań. Spoglądasz na niego ukratkiem. Krótki rękaw podkoszylka ukazyje poranione ręce. Takie jak twoje. Jednak jego rany są świerze. Ledwo zagojone.
- Nie rób tego- mówisz niespodziewanie. Jednak szybko zakrywasz swoje usta. Nie chciałaś tego mówić. Jednak powiedziałaś.
- Ale nawet nie wiesz jak to jest- mrykną nawet na ciebie nie spoglądając.
- Jakbym nie wiedziała to bym nic nie mówiła-odpowadasz chowajac swoją twarz w dłoniach.
- Tu chodzi o to że ludzie którzy nic nie wiedzą zawyczaj zawierają głos.
- Jedak ja nie jestem taka- i pokazujesz mu swoje ręce. Pokryte głębokimi bliznami- wiem co to zanczy samookaleczać się i udawać że jest lepiej ale wcale tak nie jest. Wiem jak to jest cierpieć przez ludzi. Wiem- powiedzialas cicho patrząc w jego ciemne oczy.
- Wiesz?- pyta niepewnie i spogląda na twoje ręce. Mruga zdziwiony. Jakby niedowierzał.
- Wiem- mówisz pewnie. I zapada między wami cisza. Cisza która jedynie koi wasze zmysły. Nie rani bardziej. Ludzie przechodzący koło was przestali się liczyc. Poczulaś się lepiej. Łzy wyschły a słońce chyliło się ku zachodowi. Wstałaś.
- Bede tu jutro o tej samej porze- powiedział chlopak i odszedł.
***
Spontaniczne spotkania które trwały od miesiąca nasilały się a rany na ręcach chłopaka zaczeły powoli znikać. Jednak mialas przeczucia że skoro nie ręce to nogi i brzuch. Nic na to nie mogłaś poradzic. Ale czulaś że zbliżyliscie się do siebie.
- Nigdy jeszcze nie czułem takiego uczucia- powiedzial chlopak spoglądając na ciebie.
- Jakiego?-pytasz
- Nie znam twojego imienia, nie wiem ile masz lat ale moje serce bije szybciej za każdym razem kiedy mam się z tobą spotkac.- zastanowiłaś się nad jego słowami. Czytalaś o ty choć sama tego uczucia nie doświatczylaś. Aż do teraz.
- Chyba to miłość- mruknełaś pod nosem
- Miłość?
- Tak miłość i tak jakby odwzajemnina.
- Że co?
-Bo ja czuje to samo.
- Kochasz mnie choc nie wiesz o mnie nic.
- Tak. Jestem ____(t.i) mam 18 lat i właśnie wyznaje miłość nieznajomemu
- Jestem JungKook mam 19 lat i właśnie jestem szczęśliwy.
***
Jesteście zagubionymi gwaizdami które chcą rozjasnoć ciemsność. Pokazac że z mroku jest wyjście. Wasze ciała pokrte takimi samymi bliznami. Wasze łzy spowodowane takimi samymi problemami, takie same uśmiechy spowodowane widokiem ukochanej osoby. Ale nic nie może trawac wiecznie. Sezon polowań się zaczął a Bog nie da wam odpowiedzi dlaczego młodość którą dotasliście tak szybko przemija. Jest Zima. Cztery miesiące od wyznania. Nie wiesz co się z nim dzieje nie odpowiada. Czujesz się jak małe jagnie które zostało puszczone na wybieg i pozostawione samo sobie. To już drugi tydzien kiedy nie daje znaku życie. Nadle dostajesz wiadomość 'Widziałem jak lew caluje sarnę' numer nieznany. Nie wiesz o co chodzi. Wybiegasz z mieszkania. I natrawiasz na niego.
-Myślałem że widziałem jak płaczesz, myślałem że wołasz moje imię, myślalem...
-Nie widze w tobie chlopca zyjacego w marzeniach i fantazjach, nie widze chłopaca szukajacego kogoś kogo nie ma. Widze osobe którą kocham- wpadasz w jego ramiona a on całuje twoje czoło. Szęśliwe zakończenia nie chodzą parami ale można je znaleźć na starej ławce w parku

Przepraszam ale chciałam napisać inne zakończenie jednak nie wiem czy sama bym wytrzymala czyjąc je ponownie by sprawdzić błędy. Smutne troche ale mam nadziejee że nie jest złe

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top