#31
*MyungSoo*
Ugh, ale mnie boli głowa. Wczoraj srogo przesadziłem z alkoholem i szczerze - nigdy więcej. Chciałem przetrzeć zaspane oczy, ale coś mi to uniemożliwiało. Chwila, chwila. Czemu ja leżę zawinięty w dywan na środku pokoju? W jakiś sposób udało mi się odwinąć z tej szatańskiej pułapki. Pierwsze co zrobiłem to udałem się do kuchni w celu napicia się wody. Jak masz kaca to cię suszy. Smutna rzeczywistość. Ze szklanką przezroczystego płynu w ręce udałem się do mojego pokoju. Jinni spała spokojnie na łóżku. Jej oddech był równy, a twarz spokojna. Mógłbym tak patrzeć na nią godzinami. Jednak co dobre kiedyś się kończy i po godzinie musiała się obudzić. Teraz w sumie dziwie się sobie, że patrzyłem na nią aż godzinę. Dziewczyna przetarła oczy rękami i spojrzała na mnie z lekkim uśmieszkiem.
- Hej, dobrze się spało?- spytała się mnie.
- Wiesz, trochę twardo, ale generalnie dobrze. Możesz mi wytłumaczyć jak się tam znalazłem?
- Poprzedniej nocy mówiłeś coś takiego, uwaga cytuje: „Obrosło mnie wielkie ciasto naleśnikowe, jeśli chcesz mnie wydostać musisz je zjeść". I stwierdziłam, że nie chce mi się jeść dywanu, dlatego odpuściłam sobie ratowanie Cię z rąk tego jakże przerażającego oprawcy.
- Ja pieprze, nigdy więcej tyle nie wypije.
- Mam nadzieję. A teraz chodź tu, tęskniłam w nocy- Jin rozłożyła ręce dając mi znać żebym ją przytulił.
*Taehyung*
Obudziłem się grubo po 13. Nie miałem kaca z czego byłem bardzo zadowolony. Chociaż z drugiej strony brakowało mi obok mnie pewnej dziewczyny co lekko mnie zasmuciło. Bynajmniej szybko wstałem, założyłem na siebie dresy i białą koszulkę, następnie wyszedłem z pokoju w celu znalezienia HyunYoo. Trochę się zdziwiłem, kiedy odnalazłem ją w łazience kochającą obok pralki. Do tego wsypywała łupiny po orzechach do bębna.
- Co ty robisz?- zapytałem lekko zdezorientowany.
- Pranie. Nie widać?
- Z orzechami?
- No tak, orzechowe pranie. W domu moja mama tak czasami robiła. I wtedy pranie jest podobno bardziej delikatne, bo te łupinki dodatkowo zmiękczają materiał. Tak mawiała moja matka. A jej tak mawiała babka. Więc to długoletnia tradycja jest chłopcze. A tradycje trzeba przekazywać dalej.- zrobiła długą przerwę, w której tylko na siebie patrzyliśmy- Żartuję. Po prostu chciałam sprawdzić czy to działa- uśmiechnęła się słodko i włączyła maszynę.
- Jadłaś już?- spytałem.
- Jeszcze nie.
- Owsianka?
- Tak.
*ChaRin*
Praktycznie całą niedzielę wszyscy spędziliśmy ze swoimi drugimi połówkami. Ja sama przeleżałam prawie cały dzień w ramionach JB. Dużo rozmawialiśmy na temat mojego dziennika, ta rozmowa w końcu musiała nastąpić, prawda? Szczerze teraz było mi dość łatwo o tym mówić. Nie czułam presji i wiedziałam, że on mnie zrozumie. Mówiąc o tym łzy nadal zbierały się w moich oczach, jednak starałam się być silna i nie pozwalałam im wypłynąć. Mój chłopak w końcu dowiedział się o wszystkim. Nawet o moich wizytach u psychologa. Teraz z czystym sumieniem mogę stwierdzić, iż wie on o mnie wszystko.
Następnego dnia musiałam wstać dość wcześnie do pracy. Poranna sesja o siódmej rano. Nie przepadam za tak wczesnym wstawaniem, ale jakoś przeżyję. Nie budząc nikogo udało mi się w miarę szybko opuścić mieszkanie.
W studiu poza stylistkami innymi modelkami, fotografami i szefem zarządzającym o dziwo znajdował się też szef Kim. Kiedy mnie zauważył od razu podszedł i nie owijając w bawełną zaczął mówić:
- Rin, udało nam się ściągnąć jednego z popularniejszych modeli z urlopu. Sesje na twarz naszej firmy macie w środę o 12. Jeśli miałaś w grafiku coś innego, nie martw się wszystko przełożymy. Ta sesja jest teraz najważniejsza. A teraz powodzenia, ja muszę wracać do pracy.
- Do widzenia- pożegnałam się, ale on zapewne nawet mnie nie słyszał, trudno.
Teraz całkowicie oddałam się w ręce stylistką, które zajęły się moim makijażem oraz ubiorem. Sesja trwała 5 godzin. Miałyśmy 2 długie przerwy po 20 minut i kilka krótszych na łyk kawy lub wody. Tak to jest, kiedy chce się zrobić całą sesje do 230 stronowego magazynu w jeden dzień. Ah, czego to ludzie nie wymyślą. Cóż praca to praca. Po skończeniu sesji musiała się szybko zbierać ponieważ miałam mieć jakiś wywiad, nie wiem na co to komu, ale ok. Z ust reporterki padło dużo niekomfortowych dla mnie pytań typu czy się z kimś spotykam i kim są moi rodzice. Na szczęście kobieta nie naciskała za bardzo, dlatego udało mi się przetrwać. Został mi jeszcze godzinny trening z Jack'iem i mogę wracać do domu.
O dzisiejszy trening był dość lekki. Więcej ćwiczeń sprawnościowych niż siłowych. Co to się dzisiaj stało, że pan „wyrób mięsnie" nie zrobił mi intensywnego treningu na poprawę mojej muskulatury?
- Jack coś się stało?- zapytałam na koniec treningu.
- Nic, co miało mi się stać?
- Wyjątkowo lekko mnie potraktowałeś.
- Prezent z okazji poniedziałku?
- Powiedzmy, że ci wierzę. Widzimy się jutro, do zobaczenia- szybko się pożegnałam i wyszłam z sali.
Teraz do domu. Pierwsza sesja tak mnie wykończyła, że później nie miałam już na nic siły, a miałam zawalony prawie cały dzień. Nie miło powiadam wam. Nie miło. Tak czy inaczej dotarłam do domu w jakieś piętnaście minut. Ściągnęłam buty i udałam się do salonu z nadzieją spotkania tam kogoś. Moja nadzieja nie była złudna, jednak nie spodziewałam się zastać Myungsoo zwisającego nad SooJin na kanapie i obściskujących się. Dobrze, że mieli na sobie ubrania, chociaż może jakbym przyszła pięć minut później to by ich nie mieli.
- Nie żebym się czepiła, ale ktoś kiedyś mówił „jak chcecie się obściskiwać idźcie do swojego pokoju"- spojrzałam wymownie na chłopaka.
Para oderwała się od siebie, kiedy tylko mnie usłyszeli, a ich miny były bezcenne chociaż nie wyrażały wstydu.
- ChaRin czy ty zawsze musisz tak strasznie czepiać się szczegółów?- zapytał L.
- Tak. To jest moje ulubione zajecie - uśmiechnęłam się i opuściłam pomieszczenie udając się do kuchni.
Czas zrobić obiad. Leczo powinno być idealne na dzisiaj. Do tego będę mogła je zjeść. Tyle szczęścia. Zajęłam się krojeniem warzyw i w tym samym czasie włączyłam sobie jakąś muzyczkę. Teraz zaczynam myśleć jak będzie wyglądać współpraca z tamtym chłopakiem. Oby okazał się miły, bo nie lubię pracować z zadufanymi w sobie gwiazdeczkami.
- Wróciłem!- usłyszałam krzyk z korytarza.
- Kuchnia!- odkrzyknęłam wiedząc kto już zmierza w moją stronę.
- Hej kochanie, jak tam w pracy?- spytał JB całując mnie w czoło, a następnie siadając na stołku przy wyspie kuchennej.
- Jestem strasznie zmęczona. Mieliśmy dzisiaj pięć godzin sesji. Rozumiesz to? Myślałam, że tam padnę.
- Ale dałaś radę. Jestem z ciebie dumny- posłał mi pocieszający uśmiech.
- Wiesz, że jesteś uroczy, gdy się uśmiechasz?- wepchnęłam się na jego kolana i objęłam ramionami jego szyję.
- Uważaj, bo ci się leczo spali- zaśmiał się.
- Haha, nie śmieszne- powiedziałam i wstałam z jego kolan uprzednio składając delikatny pocałunek na wargach chłopaka.
Kiedy jedzenie było prawie gotowe do domu wróciła Yoo razem z Tae. Oni są takimi grzecznymi dziećmi, gdy się nie kłócą. Weszli do kuchni przywitali się z nami i usiedli przy stole czekając na obiad.
- Yoo idź po 2Soo i powiedz, że mają przyjść na obiad, a ty Taehyung możesz sięgnąć talerze?
Obydwoje skinęli głowami na znak zrozumienia i udali się wykonać zleconą przeze mnie czynność. W ten sposób już po kilku minutach wszyscy siedzieliśmy wspólnie przy stole jedząc przepyszny obiad i rozmawiając w najlepsze.
- A właśnie Rinni będziesz miała czas jakoś w tym tygodniu?- zapytała mnie HyunYoo z uroczym uśmiechem.
- Ta, nawet jutro powinnam mieć więcej wolnego, bo w środę nie będzie mnie prawie cały dzień. Jutro mam chyba tylko trening z Jakc'iem o 17. A co?
- No bo jest taka sprawa- zaczął V- nasza koleżanka z pracy jest twoją wielką fanką i bardzo chciałaby się z tobą spotkać
- To ja mam fanów?!- prawie zakrztusiłam się jedzeniem.
- No najwidoczniej.
Właśnie przeżywam poważny szok. Właśnie się dowiedziałam, że mam fanów. A na pewno jedną fankę, ale to zawsze coś. Jejku jakie to miłe uczucie.
- No ok. Jutro kończycie o 13 to zaproście ją na kawę czy coś- powiedziałam już spokojnym głosem.
- Dobra- powiedziała Yoo.
Po skończonym posiłku pozmywałam naczynia razem z JB, następnie razem udaliśmy się do naszego pokoju.
- Ah, jestem taka zmęczona- rzuciłam się od razu na łóżko
Chłopak zaśmiał się na moje słowa i położył się obok mnie obejmując moje ciało ramieniem.
- Jesteś strasznie spięta, wiesz?- spytał uśmiechając się cwaniacko.
- Wiem, to przez pracę. Trochę obawiam się środy.
- Nie martw się. Na pewno dasz sobie rade, tak jak zresztą zawsze- złożył na moich ustał pełen uczucia pocałunek.
- Mmm, ty wiesz jak mnie rozluźnić- parsknęłam śmiechem.
- Powiedzmy, że wiem co sprawia mojej dziewczynce przyjemność.
--------------------------------------------------------------------------------
Z moich obliczeń wynika, że to opowiadanie niestety, ale dobiega końca. Będzie mi tak ciężko rozstać się z tymi bohaterami. Przewiduje jeszcze jakieś 3 do 6 rozdziałów i koniec. (To 6 to już takie maksimum, bo najbardziej trafne jest to 3).
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top