#24
*HyunYoo*
Miałam bardzo dziwny sen. Skakałam przez różowe pola na magicznych jednorożcach, które były podobne do jeleni. Po czym kiedy wylądowałam już na tęczowej chmurce wzięłam kąpiel w wannie pełnej ciastek, aby później ćpać marihuanę z murzynami. Tak czy inaczej obudziły mnie odgłosy krzątania się w kuchni. Uchyliłam lekko powieki i coś mi nie pasowało. Tylko chwila. Z kacem ciężko się myśli. Jestem w łóżku. To nie jest mój pokój. Obok mnie śpi Tae. Coooooo?! Czemu obok mnie śpi Tae?! Kurwa co się stało?! Chwila, czemu ja nie mam ubrań. Czemu on mnie obejmuje. Yoo nie panikuj wdech, wydech. Przypomnij sobie co do jasnej cholery się wczoraj stało. Chwyciłam telefon leżący najbliżej mnie. Telefon V. Miał wiadomość od Henrego. Dobra nie będę wnikać. Sprawdziłam tylko godzinę i odłożyłam urządzenie z powrotem na stolik nocny. Jest 6 rano, mam nadzieje, że ChaRin jeszcze nie wstała. Bo jeśli już siedzi w kuchni to mam przerąbane. Boże zlituj się nade mną i spraw, aby wszyscy w tym przeklętym domu spali.
Pozbierałam swoje ubrania z podłogi, ubrałam się i ostrożnie wyszłam z pokoju. Po cichu przedostałam się do swojego pokoju. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym przypadkiem nie wpadła na ścianę, ale na szczęście nikogo nie obudziłam, jest sukces. Nie myślałam długo nad tym, co powinnam teraz zrobić. Mam kaca, boli mnie głowa, prawdopodobnie przespałam się z moim kumplem. Idę spać. Sen jest najlepszy na wszystko.
*JB*
Obudziłem się z lekkim bólem głowy. Wczoraj Jin dała mi jakiegoś drinka i lekko się upiłem, ale lekko, nie wyglądałem tak jak L albo Henry. Oni zdecydowanie przegięli. Obudziłem się obok mojego słoneczka. Rinni była wtulona w mój nagi tors i słodko spała. Nie wierzę, że dziewczyna z takim temperamentem może być taka słodziutka. Patrząc na moja śliczną dziewczynę przypomniałem sobie wczorajsza wieczór.
Jak zwykle szaleliśmy na parkiecie. Niektórzy ludzie co jakiś czas na nas zerkali, ale nam to nigdy nie przeszkadzało. ChaRin zaczepiała mnie i kusiła jak to miała w zwyczaju. Ja wam mówię, ona ćwiczy moją samokontrolę. Co nie jest takie proste, bo już dawno miałem ochotę się na nią rzucić i.. no wiecie co dalej. Dziewczyna kręciła biodrami, zmysłowo poruszała ciałem. To mnie tak kręci. W pewnej chwili brunetka chwyciła mnie za rękę i wyciągnęła z tłumu ludzi.
- Gdzie mnie ciągniesz?
- Musimy trochę ochłonąć. Nie pytaj tylko chodź.
Ufam mojej dziewczynie bezgranicznie, więc nic nie mówiłem i podążałem z nią. Trochę się zdziwiłem, kiedy wyszliśmy na zewnątrz kierując się główną ulicą. A już w ogóle doznałem szoku kiedy stanęliśmy przed sklepem spożywczym.
- Co my tu robimy?
- Mówiłam, że musimy trochę ochłonąć. Idziemy kupić lody.
Uśmiech na jej twarzy był tak kochany. Nie mogłem jej odmówić, wiedząc jak bardzo kocha lody. Weszliśmy do sklepu i od razu podeszliśmy do zamrażalek. Wybór był przeogromny. Czekoladowe, waniliowe, truskawkowe, śmietankowe, rożki, na patyku, w polewie, z ciasteczkami. W końcu wzięliśmy 2 śmietankowe rożki, zapłaciliśmy sprzedawcy i wyszliśmy ze sklepu. Wieczór był całkiem ciepły. Pomimo iż mamy zimę, a dokładniej środek lutego, jest 14 stopni. Tak wiem, że jest zima, a my jemy lody. Geniusze. Ale podobno jak zimą się je lody to nie przeziębisz się tak szybko jak latem. Różnica temperatur czy coś takiego. Kierując się z powrotem do klubu, po drodze usiedliśmy na ławce. Rin przytuliła się do mnie i bez słowa zajadała się swoimi lodami. Widzę, że coś ją gryzie nie odzywa się za dużo, ale czy warto ją teraz pytać? Jak tak myślę ona nie jest osobą, która przelewa na innych swoje problemy. Jeśli ktoś ledwo co ją zna myśli sobie, że jest wiecznie uśmiechniętą i wesołą dziewczyną. Wieczna optymistka i takie tam. Ale, jeśli znasz ją trochę dłużej i ona ci ufa, dowiadujesz się co kryje się pod maską szczęścia. Rin naprawdę dobrze udaje. Ukrywa cały swój smutek pod uśmiechem. Jeśli jest smutna można to poznać dopiero jak się zawiesi i rozmyśla będąc w swoim świecie, co się rzadko zdarza. Moja kochana dziewczyna dużo przeszła. Pamiętam jeszcze jak ukrywała rany lub kontuzje. Ha kontuzję, jeśli tak to można nazwać, to jej rodzice ją bili przez co czasami nie była w najlepszym stanie. Później kiedy zdobyłem więcej jej zaufania zaczęła, że mną trochę rozmawiać. Otwierała się na moją pomoc i wsparcie. Wiem, że nie raz myślała o samobójstwie, jednak bała się, a poza tym uświadamiała sobie, że to nie ma sensu. Jej całą historię od początku do końca znała SooJin, z którą zna się od dzieciństwa. One są ze sobą od zawsze. Są nierozłączne. Razem zawsze i wszędzie. Jednak ChaRin prosiła, żebym nie wypytywał Jin o jej historię. Uszanowałem to i w ten sposób znam większość tej zawiłej opowieści. Stwierdziłem, że nie ma sensu teraz ją o to pytać. Nie na ławce w parku. Jutro kiedy usiądziemy przy herbacie albo będziemy leżeć w łóżku. Przytuliłem lekko dziewczynę a ona wtuliła się we mnie jeszcze bardziej.
- Wracajmy już, bo inni będą się o nas martwić.- powiedziałem do niej wstając z ławki.
- Przejdźmy się jeszcze po parku, który mijaliśmy po drodze.- energicznie wstała z ławki i na jej pięknej twarzy pojawił się lekki uśmiech.
- Nie boisz się chodzić po ciemku?
- Czego mam się bać, kiedy jestem z tobą? Wiem, że zawsze mnie obronisz.- chwyciła mnie za rękę i powoli ruszyliśmy do przodu.
Po drodze rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Wspominaliśmy jak się poznaliśmy. To naprawdę miłe wspomnienia. W końcu doszliśmy z powrotem do klubu. Odnaleźliśmy towarzystwo, które opuściliśmy na przynajmniej godzinę. Od Jin od razu dostaliśmy szklanki z alkoholem. I tak na piciu i gadaniu upłynęła nam reszta nocy. Do domu wróciliśmy koło 4 nad ranem. To była ciekawa impreza.
Wracając do teraźniejszości, lekko ucałowałem policzek Rin takie rzeczy jej nie budzą. Przyglądałem się jej twarzy dłuższą chwilę. Spała naprawdę spokojnie. Nie mając co ze sobą zrobić wyswobodziłem się z uścisku brunetki i jak najciszej ubierając się, poszedłem do kuchni. Zrobiłem sobie herbatę i usiadłem przy wyspie kuchennej popijając aromatyczny napar. Zacząłem się poważnie zastanawiać nad sensem swojej egzystencji. Tak, Rin byłaby ze mnie dumna, nic nie pojmujący JB zaczął myśleć. Tak naprawdę bardziej myślałem o brunetce, niż o samym sobie. Nadal nie mogę zapomnieć tego, jak potraktowali ją jej rodzice, kiedy przyszła po swoje rzeczy. Czy naprawdę można, aż tak nienawidzić swojej córki?
*Myungsoo*
Otworzyłem oczy i od razu wiedziałem, że moje dzisiejsze wstanie z łóżka będzie się równało z cudem. Nawet nie musiałem się ruszać, aby dotkliwy ból głowy dawał o sobie znać. Po co ja wczoraj tyle wypiłem? SooJin i jej podawanie drinków to coś szalonego, naprawdę. Ja nie wiem jak ona po tak ostrych imprezach normalnie funkcjonuje. Teraz sobie nawet ćwiczy. Jeden przysiad, dwa przysiady. O kurde po raz pierwszy widzę moje słońce w leginsach. Jaki ona ma cudowny tyłek. Ludzie, chyba zaraz będę miał problem. O nie, nie L opanuj się. Lekko chrząknąłem, a moje słoneczko odwróciło się do mnie przodem z uśmiechem na twarzy.
- O już wstałeś?
- Obudziłem się. Wstać nie dam rady. Kac morderca nie ma serca.
- Ojoj mój biedny Myungi. Na szafce masz tabletki przeciwbólowe i szklankę wody.
Sięgnąłem po wspomniane przedmioty, a moja dziewczyna ponownie zaczęła ćwiczyć. Znowu tyłem do mnie. I znowu widziałem jej cudowny tyłek.
- Jinni proszę nie rób tego.- stęknąłem, bo już wiedziałem, że mam poważny problem.
- Co się stało?
- Ty w leginsach się stałaś.
Dziewczyna chwilę przetwarzała to co do niej powiedziałem, jednak po chwili zrozumiała o co mi chodzi, aż za dobrze. Uśmiechnęła się do mnie lekko i usiadła na łóżku. Powoli przysunęła swoją twarz do mojej „niechcący" dotykając mój mocno napięty punkt kolanem.
- I co ja z tym zrobię, że tak dobrze wyglądam w leginsach?
To zdecydowanie było pytanie retoryczne, bo już po chwili poczułem na swoich ustach lekki posmak poziomkowego błyszczyka mojej kochanej dziewczyny. Tak bardzo chciałem przejąć w tym momencie kontrolę, ale ona mi nie pozwoliła. Usiadła na mnie okrakiem i lekko masowała moje krocze przez materiał. Jęknąłem cicho i przygryzłem wargę, by nie dać jej tak dużej satysfakcji.
- Nie ukrywaj tego, że na ciebie działam.- wyszeptała mi do ucha i przygryzła jego płatek.
Nagle jej ręce chwyciły za gumkę od moich dresów, w których spałem i pociągnęła ją delikatnie w dół. Od razu ujrzała spore wybrzuszenie w bokserkach, za co było mi trochę wstyd, ale co ja pocznę? Taka natura faceta. Dziewczyna już chciała ściągnąć moje bokserki, jednak ja zatrzymałem.
- Jin czy jesteś pewna? Ja nie zmuszam cię...
- Nie zatrzymuj mnie. Wiem co robię.- pocałowała mnie ponownie.
Teraz całkowicie oddałem się w jej ręce. Niepokoiła mnie jej fobia, lecz skoro sama tego chce, ja nie będę przeszkadzał. Nawet nie wiem kiedy moje bokserki zniknęły, a ona delikatnie całowała mojego penisa. Podobało mi się to bardzo, a jeszcze lepiej było kiedy zaczęła go lizać, następnie ssać i wkaładać całego do swoich kochanych ust. Ona była w tym nieziemska. Jednak mój wybuch nastąpił niekontrolowanie i to w jej ustach. Teraz było widać, że robi to pierwszy raz. Spojrzała na mnie swoimi dużymi brązowymi oczami. Wyciągnąłem z szafki nocnej foliową reklamówkę i jej podałem.
- Wypluj.- zrobiła jak kazałem i odwróciła się do mnie plecami.
Ah co ją teraz ugryzło? Przysunąłem się do niej i objąłem od tyłu.
- Co jest księżniczko?-spytałem.
- Przepraszam.- wyszeptała.
- Za co ty mnie przepraszasz?
- No bo powinnam wiesz.. Połknąć i...- nie była w stanie więcej powiedzieć, ale mi to wystarczyło.
- Jin głuptasie. Dostarczyłaś mi tyle przyjemności, a to na końcu to tylko szczegół. Nie wstydź się teraz tylko chodź się przytulić. Zapomnij o tamtym. Przecież wiem, że to może być obrzydliwe.
Blondynka już nic nie mówiła, tylko wtuliła się we mnie zakrywając swoja twarz. Jaka ona jest urocza.
*Taehyung*
Obudził mnie dziwny chłód. Wcześniej go nie czułem, teraz jednak było mi z leczka zimno. Otworzyłem oczy i podniosłem się na łokciach. W głowie mi szumiało jednak nie to przykuło najbardziej moją uwagę. Dlaczego ja jestem nagi? Czekaj. Wczoraj była impreza, piłem dużo i... no chyba nie! Czy ja przespałem się z Yoo?! A może to tylko dziwny sen? Ja miałem jej pilnować przed tym napalonym debilem Henrym, a sam to zrobiłem. Kretyn. Ale chwila, gdzie ona teraz jest? Szybko rozejrzałem się po pomieszczeniu. Na podłodze nie było jej ubrań, to znaczy że musiała wyjść zanim się obudziłem. Odruchowo chwyciłem za telefon, by sprawdzić godzinę. Na wyświetlaczu zobaczyłem ikonkę wiadomości.
Od: Henry
„Gdzie zniknęliście wczorajszej nocy? Nie mów, że przegrałem zakład. Jeśli nie będziesz miał kaca spotkajmy się."
Do: Henry
„O 18, park w centrum miasta"
Odpisałem krótko i zacząłem się ubierać. No ludzie jest już 13, a zanim ja się uszykuje i coś zjem będzie około 15, tak jestem powolnym człowiekiem.
Godzina 18 park
Stoję przy wejściu do parku. Henry powinien się niedługo pojawić. Rozglądam się, w oddali widzę powiewające na wietrze blond włosy. Skądś kojarzę tę twarz. Kate! Ale czemu ona idzie z Henrym? W dodatku śmieje się od ucha do ucha. Czyżby z pozoru inteligenta dziewczyna jednak leciała na tandetne teksty? Zanim podeszli bliżej, pożegnali się buziakiem z policzek i każde poszło w swoją stronę.
- A co to kolejna biedna dziewczyna którą uwiodłeś, a później zostawisz ją samą, płaczącą i ze złamanym sercem?- powiedziałem, gdy był już wystarczająco blisko aby mnie usłyszeć
- Hahaha- zaczął się nagle śmiać- Ty jesteś naprawdę skończonym idiotą. Kate to moja siostra.
W tym momencie zamarłem. Przecież oni nawet nie są podobni. On ma azjatyckie rysy, czarne włosy no ogółem wygląda jak azjata, a ona blond włosy, niebieskie oczy i no amerykańska twarz.
- Co?
- Mój ojciec jest Chińczykiem, a mama Amerykanką. I jakoś tak wyszło, że nie jesteśmy do siebie podobni. Poza tym myślisz, że od kogo dowiedziałem się w której kawiarni pracujesz razem z Yoo. Nie jestem jakimś jebanym stalkerem, żeby was śledzić. A właśnie Yoo...
- Odpuść ją sobie.- przerwałem mu w połowie zdania.
- Co to ma znaczyć?- uniósł brwi.
- W-Y-G-R-A-Ł-E-M- przeliterowałem wyraz a twarz Henrego poczerwieniała ze złości.
- Żartujesz!- rzucił w moją stronę.
- Jeśli stanik leżący w moim pokoju nie jest wystarczającym dowodem, to nie wiem jak cię mogę przekonać..- pokazałem mu piękne selfie z biustonoszem HyunYoo, który zostawiła u mnie po upojnej nocy.
Chłopak już nic więcej nie powiedział. Obrócił się na pięcie i poszedł w swoja stronę. Wróciłem do domu z skowronkach. Byłem z siebie zadowolony dopóki nie napotkałem na swej drodze dziewczyny o kolorowych włosach.
Jak zwykle długo mnie nie było, przepraszam. Bynajmniej jestem ciekawa co sądzicie o bohaterach i historii. Ostatnio w komentarzach zrobiło się dość pusto. Ale nie będę narzekać. Dzisiaj pojawi się jeszcze mała niespodzianka :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top