Rozdział 18
UWAGA!
Rozdział zawiera sceny dla osób w kategorii wiekowej 18+
Pov. Masky
Nie wiedziałem, jak Toby mógł myśleć, że był brzydki?! To niedorzeczne, był przepiękny, o czym bez wahania mu powiedziałem. Chłopak uśmiechnął się do mnie, a następnie usiadł mi na kolanach i zarzucił ręce na moją szyję. Moje dłonie odruchowo powędrowały na jego talię, dobrze wiedziałem, o co mu chodziło.
- Na pewno? - zapytałem. Nie chciałem wywierać na nim presji, wolałem poczekać i zrobić to z nim, gdy będzie w pełni przekonany, jednak on pokiwał twierdząco głową. Posłałem mu lekki uśmiech, zbliżyłem swoją twarz do jego ucha, po czym wyszeptałem:
- Pamiętaj, że jeśli zmienisz zdanie, to możemy przestać w każdej chwili, wystarczy jedno słowo.
- Rozumiem, jestem pewny, chcę to zrobić - odszeptał szatyn. Zmysłowo polizałem płatek jego ucha, jako że był tak blisko mnie, poczułem, jak jego ciało przebiegają dreszcze. Znów przybliżyłem się do jego zaróżowionej twarzy i spojrzałem w te przepiękne, brązowe, błyszczące oczy. Powoli złączyłem nasze wargi, na początku wymieniałem z nim tylko delikatnie pocałunki. Nie chciałem się spieszyć, w końcu to był jego pierwszy raz. Zupełnie nie przeszkadzał mi fakt, że Toby był niedoświadczony. Wręcz przeciwnie, podniecało mnie, że to ja byłem jego pierwszym. Chciałem, żeby miał jak najmilsze wspomnienia z tego zbliżenia.
Korzystając z jego lekko rozchylonych warg, co chyba robić zupełnie nieświadomie, subtelnie wsunąłem mu język do buzi. Wiedziałem, że Rogers się stresował, czułem to, dlatego wolałem robić wszystko ostrożnie, żeby go nie przestraszyć, chciałem go jak najbardziej rozluźnić, zrelaksować. Łagodnie złączyłem nasz języki, pogłębiając pocałunek. Starałem się dostosować do jego spokojnego rytmu, zgrać się z nim. Po pewny czasie, nie rozdzielając naszych ust, położyłem się na łóżku, a następnie przeturlałem nas tak, żeby to Toby był pode mną, co znacznie ułatwiało sprawę, jeśli to ja miałem przejąć inicjatywę. Na początku był dość spięty i leżał sztywno na łóżku, ale po chwili wtopił swoją dłoń w moje włosy, oddając się chwili. Widząc to, postanowiłem przejść dalej. Nieśpiesznie zszedłem z pocałunkami na odsłoniętą część szyi. Z jego ust wyrwał się jęk, chłopak od razu podniósł wolną rękę i już chciał zakryć swoje usta, ale złapałem go za nadgarstek, uniemożliwiając ten ruch.
- Nie powstrzymuj się, chcę słyszeć twój głos - wyszeptałem, po czym znów zająłem się pieszczeniem jego szyi, co wywoływało coraz więcej stęków przyjemności, których tym razem nie zamierzał powstrzymywać.
W sypialni było dość ciemno, gdyż pokój oświetlała tylko mała lampka nocna. Swoimi dłońmi sięgnąłem do krawędzi jego bluzy, chcąc się jej pozbyć, ale szatyn złapał moje ręce. Spojrzałem na jego zaczerwienioną twarz, doskonale wiedziałem, że rozebranie się będzie dla niego najtrudniejszym krokiem.
- Chcesz przerwać? - zapytałem czule.
- N-n-nie - powiedział cicho. Miałem wrażenie, że utknęliśmy w martwym punkcie, nie zamierzałem zdzierać z niego ubrań siłą, do głowy przyszedł mi tylko jeden pomysł.
- Mam się rozebrać pierwszy? - zapytałem, pomyślałem, że może mu być łatwiej, gdy ja będę już goły. Sam również miałem pewne kompleksy, co prawda nie wpływały one na mnie tak mocno, bo większość z nich po prostu zaakceptowałem. Najtrudniej było z bliznami na plecach i klatce piersiowej, gdzie mam ich bardzo pokaźną kolekcję. Niektóre wyglądają naprawdę paskudnie i nawet dobrze zbudowane ciało nic z nimi nie zrobi. Toby pokiwał twierdząco głową na zadane przeze mnie pytanie. Zdjąłem swoją koszulkę i spodnie, zostając w samych bokserkach, gdzie swoją drogą miałem już mało miejsca.
Toby przyglądał się badawczo mojemu ciału, zagryzłem mocno swoją dolną wargę, jego wzrok był bardzo przenikliwy, zapewne chciał wiedzieć, po czym były te ślady. Po chwili znów zawisłem na nim, żeby pocałować go w usta.
- Chcesz iść dalej? Najpierw zdejmę tylko górę - wyszeptałem troskliwie, a następnie czule musnąłem jego wargi. Chłopak pokiwał nieznacznie głową. Nie chciałem trzymać go długo w niepewności i od razu sięgnąłem do krawędzi jego bluzy, on uniósł się lekko, żebym mógł łatwiej ją z niego ściągnąć. Naprawdę nie wiedziałem, czego się wstydził. Był naprawdę piękny, miał wspaniałe ciało, to, że było drobne, zupełnie mi nie przeszkadzało, sprawiało, że wyglądał uroczo i niewinnie, jednak żeby go nie stresować, postanowiłem nie gapić się na niego, położyłem swoje ciepłe dłonie na jego talii, co sprawiło, że mimowolnie spiął mięśnie. Nachyliłem się nad jego uchem, znów subtelnie je polizałem, wywołując tym samym rozkoszne westchnienia. - Jesteś śliczny - wyszeptałem. Następnie spojrzałem w te zawstydzone oczy i odgarnąłem włosy z jego czoła.
Teraz mogłem swobodnie pieścić górną część jego ciała. Zacząłem od szyi, robiąc na niej czerwone malinki, chłopak wzdychał i jęczał, co nakręcało mnie do dalszego działania. Polizałem jego skórę, a następnie zaczął zjeżdżać językiem coraz niżej, docierając do klatki piersiowej, następnie skierowałem się w stronę sutka, wokół którego najpierw zrobiłem kilka kółeczek językiem, zostawiając mokry ślad, aż w końcu zacząłem go ssać, drugiego pieściłem wolną ręką. Toby jęczał coraz głośniej, co strasznie mnie podniecało. Nie miałem już kompletnie miejsca w bokserkach. Po jakimś czasie postanowiłem posunąć się jeszcze dalej.
- AHHH - wysapał Toby, gdy bardzo delikatnie przygryzłem jego sutek, a następnie zacząłem zjeżdżać językiem jeszcze niżej. Wokół pępka również zrobiłem kilka kółeczek, po czym ruszyłem w dół, docierając w końcu do paska jego jeansów. Spojrzałem wyczekująco na jego twarz, zagryzł swoją wargę, co było niezwykle seksowne. Całe jego ciało było seksowne i rozgrzane z podniecenia.
- Mogę? - zapytałem, sięgając dłonią do krawędzi spodni, chłopak pokiwał nieznacznie głową, po czym zamknął oczy, bał się. Powoli ściągnąłem obcisłe spodnie. Jego penis również wypełniał całą wolną przestrzeń w bokserkach, które postanowiłem ściągnąć dopiero za chwilę. Najpierw zacząłem pieścić jedną dłonią jego członka przez materiał odzienia, dając mu tym samym trochę czasu na przyzwyczajenie się do pozbawienia go kolejnej części garderoby. Szatyn jęczał głośno, teraz już kompletnie się nie powstrzymywał pogrążony w ekstazie. - Potrzebujesz jeszcze trochę czasu, czy mogę je zdjąć?
- A możesz... t-ty p-pierwszy? - zapytał niepewnie.
- Oczywiście, dla ciebie wszystko - powiedziałem półgłosem, po czym zdjąłem swoje dużo za ciasne, w obecnych okolicznościach, bokserki, a nie widzą sprzeciwu, z jego zrobiłem to samo. Dając mu czas na przyzwyczajenie się do nagości, wróciłem do jego ust, które zacząłem namiętnie całować. Poruszyłem lekko biodrami, dzięki czemu nasze penisy się o siebie otarły, wyzwalając intensywne doznania. Toby jęknął głośno prosto w moje usta, co wywołało u mnie uśmiech. Chciałem usłyszeć więcej jego jęków. Chwyciłem jego penisa w swoją dłoń, po czym zacząłem nią rytmicznie poruszać w górę i dół, a ustami zacząłem ponownie pieścić jego sutek.
- AGH! AAA! - skomlał i jęczał z przyjemności. - TIM!... AHH! Tim, jestem... blisko! - wydyszał między jękami, nie chciałem, żeby wszystko skończyło się tak szybko, więc zaprzestałem swoich działań. Spojrzałem na jego rozpalone i rozgrzane ciało, był przepiękny, pochłaniałem go wzrokiem. Nastolatek, widząc moje pożądanie, odwrócił swoje spojrzenie, wstydził się i to bardzo.
- Nie wiem, czego ty się wstydzisz, kochanie. Jesteś cudowny - powiedziałem zmysłowo i złożyłem na jego skórze kilka pocałunków. Miałem nadzieję, że moje zapewnienia chociaż trochę pomogą mu w walce z kompleksami. Jego oczy błyszczały żywym blaskiem, co tylko dodawało mu to do atrakcyjności, z kolei na twarzy pojawił się lekki, niepewny uśmiech. - Chciałbyś przejść jeszcze dalej? Pamiętaj, że jeśli nie czujesz się gotowy to masz mi śmiało powiedzieć - wyszeptałem troskliwie, wolałem nie mówić zbyt głośno, żeby nie zepsuć atmosfery. Chłopak zastanawiał się przez chwilę, a ja w tym czasie muskałem wargami skórę jego szyi. Nie chciałem, żeby czuł się obserwowany, gdyż mogłoby to wywierać na nim presję. Oderwałem się od niego, dopiero gdy usłyszałem jego niepewny, lekko zdyszany głos:
- Masky, j-ja jestem gotowy, żeby to zrobić. - Znów złączyłem nasze wargi, a między pocałunkami zapytałem cicho:
- Na pewno?
- T-tak, możesz d-działać.
Nie zamierzałem podważać jego decyzji, dlatego w odpowiedzi pocałowałem go w czoło, co wywołało śliczny uśmiech na jego twarzy. Szczerze, to już od dawna byłem przygotowany na taką ewentualność, więc wystarczyło, że wychyliłem się, żeby sięgnąć do szuflady szafki nocnej, gdzie trzymałem paczkę prezerwatyw nawilżających i lubrykant malinowy. Szatyn pilnie obserwował każdy mój ruch. Pomimo jego zapewnień, iż był gotowy, widziałem, że stresował się i bał, jednak uznałem to za coś normalnego przy pierwszym razie. Zapewne nie wiedział, czego miał się spodziewać, co w znaczącym stopniu wywoływało te negatywne emocje.
Usadowiłem się wygodnie pomiędzy jego nogami.
- Wiem, że nie czujesz bólu, ale nie chcę zrobić ci żadnej krzywdy, dlatego najpierw cię przygotuję, w porządku? - powiedziałem spokojnie. Wiedziałem, że jego stres może być w dużej części spowodowany niewiedzą, dlatego, żeby mógł poczuć się trochę pewniej, postanowiłem informować go o moich poczynaniach. Toby pokiwał twierdząco głową w odpowiedzi na moje pytanie. Otworzyłem opakowanie z żelem, po czym nałożyłem go obficie na swoje dwa palce, w pokoju od razu czuć było prześliczny, malinowy zapach.
Jedną ręką zacząłem głaskać delikatnie jego wewnętrzną stronę rozchylonych ud, wkładając w tym czasie w niego dwa palce. Mięśnie Toby'ego momentalnie odruchowo się zacisnęły.
- Postaraj się rozluźnić - powiedziałem spokojnie. Już po chwili poczułem, jak jego ciało zaczęło się odprężać, więc postanowiłem działać dalej i zacząłem poruszać palcami. - Jak się czujesz, skarbie? - zapytałem, moja druga ręka wciąż głaskała jego udo.
- D-dziwnie - powiedział, słyszałem jego głośny i nierówny oddech, już chciałem coś powiedzieć, ale chłopak szybko dodał:
- Ale nie przestawaj. - Posłuchałem Toby'ego, w końcu on znał swoje ciało najlepiej. Powoli zacząłem przesuwać swoje palce coraz dalej, aż w końcu znalazłem to, czego szukałem, a mianowicie punkt największej rozkoszy, zacząłem go bardzo delikatnie masować, ale to wystarczyło, by z ust szatyna zaczęły wydostawać się słodkie jęki. - M-Masky! Co...
- To jest prostata, Toby - wyjaśniłem mu. Chłopak jęczał coraz głośniej, zaciskając dłonie na prześcieradle. Wiedziałem, że ponownie był blisko osiągnięcia spełnienia, dlatego znów zaprzestałem i wyciągnąłem z niego swoje palce. Uznałem, że chłopak był już gotowy, dlatego zamierzałem przejść do właściwej rzeczy, jednak najpierw spojrzałem na niego wyczekująco, ale nie zobaczyłem żadnego sprzeciwu, tylko bardzo rozpalone i podniecone do granic możliwości ciało. Sam również czułem się tak samo, jego jęki niesamowicie na mnie działały, byłem strasznie napalony, a mój mocno pobudzony penis tylko czekał, aż przejdę dalej.
Otworzyłem paczkę prezerwatyw i sprawnie nałożyłem jedną na swojego członka, a drugą na jego. Rogers przyglądał się moim ruchom, widziałem niezrozumienie na jego twarzy, no bo w końcu nie jest dziewczyną, w ciążę nie zajdzie, więc po co nam prezerwatywa?
- To żeby zmniejszyć tarcie i zapewnić dodatkowe nawilżenie - oznajmiłem półgłosem, odwrócił swój wzrok, możliwe, że wstydził się swojej niewiedzy albo znów ogarnął go strach. - Ja też kiedyś tego nie wiedziałem, nie przejmuj się, słoneczko - dodałem, widząc jego speszenie. Następnie bardzo obficie nałożyłem żel na swojego członka i jego strefy intymne. Fizycznie był przygotowany na to, co miało się zaraz stać, ale nie wiedziałem, czy mentalnie również. Na początku rozchyliłem jego uda trochę szerzej i ustawiłem się tak, że mój członek napierał na niego, ale wciąż w niego nie wchodziłam. Chciałem być jak najbliżej niego, żeby mógł czuć się pewniej, dlatego, zanim przeszedłem do właściwej rzeczy, nachyliłem się nad nim i złapałem jego dłoń, która od razu zacisnęła się na mojej i splotłem nasze palce, jego druga ręka objęła moje ramię. Spojrzałem głęboko w jego lekko przestraszone oczy.
- Gotowy? - zapytałem.
- Wydaje mi się, że tak - wyszeptał niepewnie. Znów pocałowałem jego wargi i w tym samym momencie ostrożnie wsunąłem w niego swoje przyrodzenie. Toby jęknął głośno prosto w moje usta i mocniej ścisnął moją dłoń. Czułem, jak bardzo był ciasny.
- W porządku? - zadałem kolejne pytanie.
- Tak... tylko... jest... trochę... dziwnie... czuję... się... taki... wypełniony... - wysapał.
- To normalne, że mięśnie tak reagują i spinają się, zaraz będzie dobrze, zaufaj mi, Toby.
- Ufam ci - wyszeptał. Zrobiło mi się ciepło na sercu, posłałem mu szczery uśmiech, a następnie namiętnie go pocałowałem, uważając przy tym, żeby się nie ruszać, wiedziałem, że jego ciało musi się najpierw przyzwyczaić. Ponownie złączyłem nasze języki, ale ciężki oddech Rogersa sprawiał, że ta aktywność bardzo utrudniała mu oddychanie, dlatego już po chwili pieściłem ustami jego szyję. Szatyn sapał i wzdychał, poczułem, jak zaczynał się rozluźniać, co oznaczało, że mogłem działać. Najpierw zacząłem tylko delikatnie kołysać biodrami. Czułem wczepiające się paznokcie w moją skórę na przedramieniu, z kolei druga ręka wciąż kurczowo trzymała moją. Tim! Aaa! Agh! - sapał szatyn. Z czasem, rozochocony jego podniecającymi jękami i krzykami, zacząłem poruszać się coraz szybciej. Z mojego gardła również wydobywały się najróżniejsze stęki, czułem się wspaniale i widziałem, że mój chłopak również doznawał niezwykłej przyjemności. Co jakiś czas trącałem swoim członkiem jego prostatę, co wywoływało głośne krzyki przyjemności.
Znów zacząłem całować jego szyję i żuchwę, zjeżdżając na klatkę piersiową. Dotarłem do jego sutków, które ponownie zacząłem pieścić, z jego gardła wydobywało się jeszcze więcej dźwięków ekstazy. Byłem już na granicy orgazmu, dlatego jeszcze bardziej przyspieszyłem swoje ruchy, jednak to Rogers osiągnął spełnienie szybciej.
- TIMM!!! AAACH!!! - krzyknął, mocno odchylając swoją głowę do tyłu i wyginając kręgosłup. Ja doszedłem zaraz po nim, również wrzasnąłem głośno. Jeszcze nigdy nie doświadczyłem aż tak potężnego orgazmu.
Po chwili w pokoju było słychać donośne dyszenie i sapanie nas obojga. Wyszedłem z niego, po czym sprawnie zdjąłem swoją i jego prezerwatywę, które zawiązałem i rzuciłem na podłogę przy naszych ubraniach. Tobiasz skrzyżował ręce na klatce piersiowej, najprawdopodobniej zrobił to odruchowo, przypomniał sobie o swojej nagości. Wziąłem duży koc leżący na skraju łóżka, po czym położyłem się obok niego i przykryłem nas, nie chciałem, żeby czuł się niekomfortowo.
- Dzięki - wysapał nastolatek, podciągając materiał sobie aż do torsu, uśmiechnąłem się do niego promiennie, a następnie objąłem ramieniem i przytuliłem mocno do siebie, chłopak od razu wtulił swoją twarz w moją gołą klatkę piersiową. - Było wspaniale, bardzo mi się podobało - powiedział cicho, zmęczenie ogarniało jego ciało.
- Mi też się bardzo podobało. Byłeś niesamowity, naprawdę. Nie wiem, jak mogłeś myśleć, że będziesz zły w tych sprawach - powiedziałem, a chłopak zaśmiał się cicho.
- Nic nie robiłem, to ty się wszystkim zająłeś, to ty byłeś niesamowity, wiesz jak sprawić komuś przyjemność.
- Cieszę się, że jesteś zadowolony, to dla mnie najważniejsze. Kocham cię - wyszeptałem do jego ucha.
- Ja ciebie też, skarbie - powiedział, po moim ciele znów rozlało się ciepło. Nigdy szybciej nie nazwał mnie pieszczotliwie, wiedziałem, że było to dla niego krępujące, najwidoczniej dzięki naszemu zbliżeniu poczuł się w jakimś stopniu pewniej. Przytuliłem go jeszcze mocniej, żeby, okazać mu więcej czułości i pocałowałem w czubek głowy.
- Kolorowych znów, skarbie - rzekłem półgłosem, specjalnie użyłem tego samego zwrotu, żeby pokazać Toby'emu, że jak najbardziej może tak do mnie mówić. Szatyn zachichotał cicho.
- Dobranoc - odpowiedział. Niedługo później zmęczeni, ale szczęśliwi obaj zasnęliśmy.
--------------------------------------------------------------
No więc... Mamy rozdział XD Nie wiem, co mam o nim powiedzieć, kto czytał ten czytał i dobrze, kto nie czytał, a przewinął na koniec też dobrze (nikogo do niczego nie zmuszam). Treść tej części nie wpływa jakoś mocno na dalszą fabułę, więc można ją było pominąć :)
Do usłyszenia w czwartek <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top