Rozdział XXVII
🧢SaIhara cIaN pov🧢
Obudziłem się słysząc trzask zamykanych drzwi, co oznaczało, że Rantaro i Kaito poszli na lekcje.
Zastanawiałem się czy Kokichi też poszedł, więc spojrzałem na jego łóżko. Nadal spał. Nagle zauważyłem, że na podłodze leży jego kołdra.
Prawdopodobnie zrzucił ją z siebie podczas snu. - pomyślałem i podniosłem kołdrę.
Stanąłem na palcach i zarzuciłem ją na Kokichiego. Nie wiedziałem czy dobrze go przykryłem, ale nie dałbym rady wejść po drabince, bo nadal bolała mnie noga.
-Jednak, może zamiast go przykrywać powinienem go obudzić? Może dzisiaj chciał iść do szkoły?- myślałem
Z drugiej strony nie chciałem aby szedł. Dobrze się wczoraj bawiliśmy i nie chciałem zostawać sam. Ale to by było samolubne z mojej strony prawda? Nie powinienem pozwolić mu spać, tylko dlatego, że chciałem z nim spędzić czas.
Po chwili namysłu stwierdziłem jednak, że pozwolę mu spać. Często zasypiał w ciągu dnia co oznacza, że się nie wysypiał. Dlatego nie obudziłem go TYLKO dlatego, żeby mógł się wyspać.
Kiedy już znalazłem wymówkę na swoje usprawiedliwienie, poszedłem do kuchni, żeby coś zjeść.
W tym czasie usłyszałem pukanie do drzwi. Prawodpobnie była to Kaede, która przyszła po swoje zeszyty.
Otworzyłem drzwi.
- Dzień dobry Shuichi! Mogę wziąść zeszyty? - powiedziała entuzjastycznie.
-Jasne, wczoraj zdążyłem przepisać.- uśmiechnąłem się lekko.
- To dobrze. A teraz wybacz, ale muszę już iść na lekcje.- westchnęła.
- W takim razie do zobaczenia. - pomachałem jej na pożegnanie i zamknąłem drzwi.
~
Po 10 minutach byłem już po śniadaniu i przebrany z piżamy. Siedziałem w salonie, nie wiedząc co robić. Przeczytałem wszystkie książki jakie miałem przy sobie, więc czytanie odpadało. Mógłbym pooglądać telewizję, ale szczerze mówiąc nie miałem ochoty. Skończyło, się na tym, że tylko siedziałem i rozmyślałem nad różnymi rzeczami.
W końcu usłyszałem ciche kroki w moją stronę co oznaczało, że Kokichi się obudził.
-Dooobry Saihara-chan! - ziewnął. - Która godzina?
-Po 9.- odpowiedziałem, uśmiechając się do niego.
-Spóźniłem się na lekcje... WAAAH SHUICHI, JAK MOGŁEŚ MNIE NIE OBUDZIĆ. - zaczął "płakać".
Wiedziałem, że to fałszywe łzy, ale i tak poczułem poczucie winy.
-O-oh, poprostu spałeś i pomyślałem, że lepiej cię nie budzić. - zacząłem się tłumaczyć.
-Ow, żartowałem nie jestem złyyy, i tak nie miałem zamiaru iść na lekcje. - wzruszył ramionami i usiadł obok mnie.
-Ah okej, skoro tak mówisz.- odetchnąłem z ulgą.
-A teraz wybacz Shushu ale idę się przebrać~ - uśmiechnął się i wyszedł.
Skinąłem głową i zacząłem czekać, aż wróci.
Po chwili był już spowrotem. Znowu usiadł obok mnie i chwilę później zaczął marudzić.
-Shuuuuuichiiiii nudzi mi się. ~- powiedział dźgając mnie palcem w policzek.
-Możemy w coś pograć, co o tym myślisz? - zaproponowałem.
-Hmm, okey~! - zawołał zadowolony.
-Z tego co wiem, każdy pokój ma konsolę, więc nie będzie problemu aby grać tutaj. - powiedziałem.
-W takim razie idę po jakieś gry, zaraz wracam.~ - uśmiechnął się do mnie, a ja do niego.
Kokichi wyszedł z pokoju. Postanowiłem, że przez ten czas uruchomię konsolę i telewizor.
Po chwili wszystko było gotowe. Minutę później przyszedł Kokichi z dwoma grami w ręce.
(No wiecie som takie płyty z grami chyba czy coś. Nie znam się, bo nigdy nie miałam, ale no (;´༎ຶٹ༎ຶ'))
-Patrz co maaam.~ - powiedział ze złośliwym uśmiechem. Spojrzałem na jedną z gier, którą miał w ręce. Mogłem się spodziewać, że wybierze horror.
-Naprawdę, lubisz kiedy się boję. - Westchnąłem
-Oczywiście! Bo wtedy dzielny rycerz Kokichi Ouma, może uratować swoją małą emo księżniczkę!
-Emo księżniczkę? - zaśmiałem się.
-Yup yup! A teraz zacznijmy już grać.~ - powiedział entuzjastycznie i usiadł obok mnie.
Uruchomiliśmy grę i zaczęliśmy grać. Na razie nie wydawała się dosyć straszna, ale mimo to byłem trochę niepewny. Nigdy nie wiadomo kiedy coś na ciebie mogło wyskoczyć.
-SHUSHUSHUSHUSHU JEST ZA MNĄ POMOCY. - Zaczął krzyczeć Kokichi.
-Boisz się? - zaśmiałem się.
-NIEEUSHSYSHSHSGZ. - Zaczął wydawać, bliżej nie określone dźwięki, uciekając przed c z y m ś co go goniło.
Nagle na ekranie pojawił się jumpscare.
-AAH! - krzyknąłem wystraszony.
Kokichi też lekko podskoczył ze strachu ale parę sekund później wróciła jego normalna pewność siebie.
-Nie bój się emo księżniczko, zaraz cię uratuje... Albo i nie nishishi~- zaśmiał się.
I tak mijała nam gra. Od czasu do czasu bałem się, kiedy coś wyskoczyło na środek ekranu, a czasem to Kokichi krzyczał kiedy coś go goniło. Nie wiem czy ze strachu, czy był poprostu zdenerwowany na grę, ale ogólnie było dosyć śmiesznie. Do tego ciągle zmieniał pozycje, raz leżąc na kanapie lub pod nią. Czasami nawet na niej stawał, przez prawie się na mnie przewrócił. Jednym słowem- nie umiał długo usiedzieć w jednym miejscu.
-SHUICHI ZA TOBĄ JEST. - powiedział, opierając się o mnie.
-W-wiem, uciekam właśnie! - odpowiedziałem, patrząc w ekran i starając się uciec przed jakimś potworem za nim znowu dostanę jumpscare na pół ekranu.
-WAL SIE ŚMIECIU. - krzyczał do gry , również uciekając przed potworem. Teraz jakimś cudem leżał pod kanapą.
-K-kokichi spokojnie. - zaśmiałem się.
-Nahhh. - powiedział tylko, całkowicie skupiając swoją uwagę na grze.
Grając nie zauważyłem nawet, że w pewnym momencie Kokichi położył głowę na moich kolanach, wciąż grając.
-K-KOKICHI POMOCY. - zawołałem ciągle uciekając przez czymś co mnie goniło.
-NIE KRZYCZ MI DO USZU EMO KSIĘŻNICZKO. - powiedział głośno, wyraźnie zdeterminowany.
-Co. - powiedziałem tylko i dopiero wtedy zauważyłem, że Kokichi leży na moich kolanach wciąż grając. Poczułem jak moja twarz robi się czerwona.
Nagle na ekranie pojawił się jumpscare, przez który tak podskoczyłem, że prawie zrzuciłem Kokichiego na podłogę.
-Shuichi spokojnie, chcesz żebym spadł?? - powiedział, nadal grając.
-K-kokichi.. - zacząłem mówić, nadal czerwony.
-Cicho, daj mi się skupiiić. - powiedział.
Wziąłem głęboki oddech i kontynuowałem grę z Kokichim leżącym na moich kolanach.
-AHH! - Krzyknąłem gdy na ekranie pojawił się finałowy jumpscare, tym samym kończąc grę.
-To nie było straaaszne~ - stwierdził Kokichi, oczywiście kłamiąc, bo momentami on też się bał.
-T-tak jasne. - Westchnąłem i wziąłem oddech aby się uspokoić.
-Nishishi, bałeś się~?-zaśmiał się odwracając głowę w moją stronę.
Zacząłem się zastanawiać czy tylko udaje, że nie wie, że leży na moich kolanach, czy robi to specjalnie, żebym był zawstydzony.
-Czemu jesteś cały czerwony?~... OooOOoo. - na jego twarzy pojawił się złośliwy uśmieszek.
-M-mógłbyś zejść? - poprosiłem, zasłaniając twarz rękami.
-Nieee.~ - zaśmiał się.
-K-kokichi!
-No dobrzeeee.~- westchnął z udawanym smutkiem i usiadł obok mnie.
Odetchnąłem z ulgą. Najwyraźniej Kokichi nie tylko lubił mnie straszyć, ale także zawstydzać, chociaż to już wiem od dawna.
-A teraz zagrajmy w drugą grę nishishi~. - zaśmiał się i wziął drugą płytę.
-Mam nadzieję, że to nie jest horror. - westchnąłem, czując, że mój kolor twarzy wraca do normalności.
-Niestety nie. - powiedział ze smutkiem w głosie.
-To dobrze. - stwierdziłem i uruchomiliśmy grę.
Po godzinie znudziła nam się i ta gra, więc ją wyłączyliśmy.
-Zagrajmy jeszcze raz w horrooor. - męczył mnie Kokichi.
-N-nie..! - protestowałem.
-Jakbyś się bał to możesz się do mnie przytuliiić, chyba, że się za bardzo wstydzisz i znowu będziesz pomidorkiem nishishi.~- zaczął mi dokuczać.
-N-nie byłbym. - zaprzeczyłem, chociaż to było oczywiste, że byłbym zawstydzony, z resztą jak zwykle.
-Taak? - powiedział z dziwnym uśmiechem na twarzy.
-Uhm. - pokiwałem głową, mając nadzieję, że Kokichi da mi spokój. Gdybym mógł najchętniej zasłonił bym twarz czapką, ale niestety już od dawna jej nie mam.
-Skoro tak mówisz~. - powiedział i się do mnie przybliżył. Już czułem, że powoli rumieniec pojawia się na mojej twarzy.
Nagle Kokichi mnie przytulił. Byłem trochę zaskoczony, ale żeby mu udowodnić, że nie jestem AŻ tak zawstydzony, również go przytuliłem.
Wyglądał na trochę zdziwionego, tak jakby się nie spodziewał, że oddam uścisk.
-Hmmm, może i mnie przytuliłeś, ale nadal jesteś czerwony! Czyli miałem rację~! - powiedział z zadowoleniem, gdy już go puściłem.
-.... Co teraz chcesz robić?- spytałem zmieniając temat.
....
-Hmmm... Już wiem~ - powiedział ze złośliwym uśmiechem na twarzy, co zdecydowanie mi się nie podobało.
-Co takiego? - spytałem niepewnie.
-Mogę twój telefon? Proooooszę.- poprosił, a jego wredny uśmieszek zamienił się w niewinny.
-Uhh, dobrze. - powiedziałem i wyjąłem telefon z kieszeni, po czym podałem go Kokichiemu.
Kokichi coś wpisał, po czym rozległ się odgłos dzwonienia.
-Do kogo dzwonisz? - spytałem go.
-Do Kaito, a co? - uśmiechnął się.
-Ale on teraz ma lekcje, jak nauczyciel zobaczy , że ktoś do niego dzwoni to może mieć problemy. - powiedziałem.
-Właśnie o to chodzi!- powiedział zadowolony.
-Kokichi! - krzyknąłem i próbowałem zabrać mu telefon z ręki ale on się przesunął i skończyło się na tym, że spadłem z kanapy.
-Nishishi, jak zwykle jesteś niezdarny.~- zaśmiał się.
-Poprostu się rozłącz, zanim będzie mieć problemy. - powiedziałem i wstałem z podłogi.
-I tak nie odebrał. - powiedział zawiedziony.
-A czego się spodziewałeś? - spytałem siadając spowrotem koło niego.
-Nie wiem, ale myślałem, że będzie ciekawiej. A teraz znowu jest nuuuudaaa. - zaczął marudzić.
-Zbliża się pora obiadowa, nie jesteś głodny? - spytałem, po czym przypomniałem sobie, że Kokichi nawet nie jadł śniadania.
-Nie, nie jestem..... To było kłamstwo! Tak naprawdę umieram z głodu. - powiedział.
-Nie zbyt umiem gotować, więc może coś zamówimy.- zaproponowałem.
-Okay, byle szybko bo umręęę.- marudził.
Zapytałem go co chciał zjeść i zadzwoniłem do najbliższej restauracji aby złożyć zamówienie. Godzinę później byliśmy już po obiedzie.
Dzisiaj jest mniej lekcji niż zazwyczaj, więc pewnie niedługo wróci Kaito i Rantaro. Chyba, że ten drugi znowu gdzieś pójdzie.
Nagle rozległo się pukanie do drzwi. A raczej walenie.
-Pooichi otwórz! - usłyszałem głos Miu.
Westchnąłem i już miałem wstać, ale zanim zdążyłem to zrobić, Kokichi już stał orzy drzwiach.
-Czego chcesz? - spytał otwierając drzwi.
-Bakamatsu powiedziała, żebym przekazała Pooichiemu jej notatki z dzisiaj... Czekaj, wy byliście cały dzień w pokoju? Sami? Czy to znaczy... - zaczęła mówić z dziwnym podnieceniem w głosie.
-P-powiedz Kaede, że dziękuję za notatki. - przerwałem jej i wziąłem od niej zeszyty.
-Hej, jak śmiesz przerywać, pięknej, mądrej, genialnej Miu Iru.. - zaczęła krzyczeć, ale Kokichi zatrzasnął drzwi.
Odetchnąłem z ulgą ignorując fakt, że to co Kokichi zrobił było niegrzeczne.
Stwierdziłem, że najlepiej będzie oddać Kaede zeszyty jak najszybciej, więc usiadłem przy stole w kuchni i od razu zacząłem przepisywać.
Kokichi natomiast, wyjął słuchawki z kieszeni i i zaczął słuchać muzyki.
Na szczęście lekcji do przepisania nie było aż tak dużo, więc paręnaście minut później skończyłem odpisywać. Schowałem, swoje zeszyty do plecaka, a rzeczy Kaede odłożyłem na bok. Muszę poprosić później, Kokichiego, Kaito lub Rantaro aby odnieśli jej zeszyty, bo nie sądzę aby moja noga wytrzymała dłuższy spacer po szkole.
Kiedy upewniłem się, że wszystkie zeszyty są na swoim miejscu, poszedłem do salonu. Kokichi nadal słuchał muzyki nucąc cicho melodię.
Nie chciałem mu przeszkadzać, więc wziąłem książkę, którą wziąłem z domu. Co prawda już ją przeczytałem i to nie jeden raz, ale co miałem innego do roboty?
Usiadłem obok Kokichiego i otworzyłem książkę. Jednak przez to, że Kokichi nucił melodię, nie mogłem się skupić na tym co czytam. Nie, żeby mi to jakoś przeszkadzało. Nawet nie zauważyłem kiedy zacząłem się przysłuchiwać melodii, totalnie ignorując książkę. Jego głos wydał mi się wtedy... Przyjemny, uspokajający i miły do słuchania. Uśmiechnąłem się lekko i słuchałem go.
W końcu Kokichi przestał nucić, a ja wróciłem do czytania.
Po jakimś czasie do pokoju wszedł Kaito i ku mojemu zdziwieniu również Rantaro.
-Hej Shuichi! - uśmiechnął się do mnie Kaito, ignorując Kokichiego, który siedział obok mnie.
-Cześć. - uśmiechnąłem się lekko do niego.
-Był taki spokój, ale jak zwykle, Kaito musi przyjść i wszystko zepsuć. - marudził Kokichi, zdejmując słuchawki.
-Hej,to ty zazwyczaj zakłócasz spokój, a nie ja! - bronił się Kaito.
Tylko tego brakowało, żeby zaczęli się kłócić.
-Tak czy inaaczej, nie obchodzi mnie to, ponieważ wychodzę. - powiedział i wstał z kanapy.
-Hm, znowu? - spytałem go, przypominając sobie, że wczoraj też wyszedł.
-Yup yup! - uśmiechnął się i zaczął zbierać się do wyjścia.
Byłem ciekawy gdzie szedł, ale nie pytałem.
Kokichi założył buty i kurtkę, po czym wyszedł.
-Oof, przynajmniej będzie cisza. - odetchnął z ulgą Kaito siadając obok mnie.
Nie uważałem, że Kokichi zakłócał spokój, ale wiedziałem, że Kaito go nie lubi, więc zostawiłem to bez komentarza i wróciłem do czytania książki. Jeśli miałem być szczery, to nie zbyt miałem ochotę aby ją czytać, bo znałem ją praktycznie na pamięć, ale trudno, może później znajdę sobie lepsze zajęcie.
-Shuichi, a jak twoja noga? - spytał Kaito odrywając mnie od książki.
-Z dnia na dzień co raz lepiej. Może za dwa dni zacznę chodzić na lekcje. - odpowiedziałem mu.
-To dobrze bro! Szczególnie słyszałem, że nasza klasa w tym roku przygotowuje yyyy... - zaczął mówić.
-Przygotowuje co? - dopytywałem.
-Zapomniałem! Wiem, tylko, że ma być coś ważnego, ale już nie pamiętam. - westchnął.
Zaśmiałem się lekko. Skoro to coś było ważne, to jak Kaito mógł o tym zapomnieć? No cóż, taki już chyba poprostu jest.
-Hey Shuichi, ostatnio mniej spędzamy ze sobą czasu, co ty na to, żeby razem obejrzeć film? - zaproponował Kaito.
-To dobry pomysł. - pokiwałem głową.
-Jeśli nie macie nic przeciwko, to mogę do was dołączyć? Nie zbyt mam co robić. - zapytał Rantaro.
-Jasne bro, siadaj! - powiedział entuzjastycznie.
Kaito zaczął szukać jakiegoś ciekawego filmu, do obejrzenia. Cieszyłem się, że mogę z nimi spędzić trochę czasu, zwlaszcza, że Kaito był moim najlepszym przyjacielem. Brakowało, tylko Kokichiego, chociaż dla Kaito to raczej dobrze. Rantaro nie miał nic przeciwko fioletowowłosego, mieli raczej neutralne stosunki.
-Co myślicie o tym filmie? - spytał Kaito wyrywając mnie z zamyślań.
-Myślę, że może być, a ty co myślisz Shuichi? - zapytał mnie Rantaro.
--U-uh tak, okej. - skinąłem głową i Kaito włączył film.
Był ciekawy, a do tego podczas oglądania rozmawialiśmy i komentowaliśmy niektóre fragmenty. Film był dosyć długi, więc skończył się dopiero wieczorem. Akurat w momencie gdy wyłączyliśmy telewizor, wrócił Kokichi.
Pomachałem do niego, a on tylko się lekko uśmiechnął. Nie był to taki uśmiech jak zazwyczaj. Na dodatek zauważyłem, że Kokichi wyglądała na bardziej zmęczonego i.. Przygnębionego? Postanowiłem do go zapytać czy wszystko jest ok. Pamiętam jak parę dni temu bolał mnie jego widok gdy płakał, więc wolałem się upewnić, że wszystko jest w porządku i ewentualnie mu pomóc.
-Zaraz wrócę. - powiedziałem do Kaito i Rantaro, po czym poszedłem do naszdj wspólnej sypialni, bo zauważyłem, że tam właśnie poszedł Kokichi.
-Wszystko w porządku? - spytałem go, wchodząc do pokoju.
-Yup yup! Poprostu jestem zmęczony. - ziewnął, leżąc a swoim łóżku.
-Na pewno? Wyglądasz na trochę smutnego. - powiedziałem.
-Oczywiście, że tak! Poprostu sam widok Kaito jest męczący, więc chyba pójdę wcześniej spać.
-To brzmi jak kłam.. - zacząłem mówić ale usłyszałem ciche chrapanie. Czyżby Kokichi tak szybko zasnął czy tylko udawał?
-W takim razie dobranoc Kokichi. - powiedziałem i zgasiłem światło, po czym wyszedłem z pokoju, aby mu nie przeszkadzać.
To było trochę dziwne, że już chciał spać, bo dopiero była 19. Z drugiej strony często się nie wysypia, więc to może dlatego.
-Kokichi znowu coś zrobił? - spytał Kaito gdy tylko wszedłem do pokoju.
-Hm? N-nie, poprostu poszedł już spać. - powiedziałem, stając w obronie Kokichiego.
-O tej porze? Dziwne. - wzruszył ramionami Kaito.
-Może był zmęczony. W sumie ja też jestem. - ziewnął Rantaro.
-Serio? Tak szybko? Jest dopiero po 19!- powiedział głośno Kaito.
....
Skończyło się na tym, że Kaito zasnął najszybciej z naszej trójki.
O 21 już leżał w łóżku i spał, podczas gdy ja i Rantaro siedzieliśmy na kanapie i robiliśmy coś na telefonach.
-Chyba pójdę już spać. - oznajmiłem mu i zamknąłem książkę.
-W takim razie ja też. - ziewnął.
Na szczęście umyliśmy się jakąś godzinę temu, więc mogliśmy od razu iść spać.
Poszliśmy do pokoju i położyliśmy się. Myślałem o dzisiejszym dniu, uśmiechając się sam do siebie, podczas gdy przypominałem sobie każdy moment. Trwało to do czasu, aż zasnąłem.
×××××××××××
Przepraszam, że zakończenie tego rozdziału jest takie leniwe, ale aktualnie jesy druga w nocy i umieram ze zmęczenia (;´༎ຶٹ༎ຶ')
No i ogólnie, mam nadzieję, że mimo wszystko wam się podobało i jak widzicie reakcja Emo księżniczki i Kokichiego ciągle się rozwija i powoli przechodzimy do ciekawszej części tego ff :DD
C h y b a
A teraz idę spać
❤️🍄
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top