Rozdział XX111

🍇Kokichi pov🍇

Shuichi powiedział, że jest moim przyjacielem i że nie będę sam... Czy naprawdę tak uważał czy tylko litował się nade mną?

Zawsze wydawało mi się, że tylko go męczę i często irytuje. Wiadomo, spędziliśmy razem dużo czasu i było dosyć wesoło, ale mimo wszystko aż do teraz miałem wrażenie, że spędzał ze mną czas tylko po to abym się od niego odczepił.
Ale teraz wyraźnie powiedział, że jestem jego przyjacielem i...że go obchodzę?

Nie chciałem tego przyznawać, ale był on jedyną osobą, która się o mnie troszczyła. Oprócz niego nie miałem nikogo. Żadnej rodziny, nic.. Nawet moja organizacja nie była prawdziwa.. . Chyba.

I tak o to moje myśli przeszły od Shuichiego do
D. I.C.E.
Powiedziano mi, że byli oni tylko częścią moich fałszywych wspomnień, ale czy to możliwe aby coś co nigdy nie istniało, było tak bardzo realistyczne? Twarze, uśmiechy, charakter i czas jaki z nimi spędziłem (wg. Wspomnień) były nieprawdziwe?
Coś mi tu nie gra...

Jeśli by było tak jak mi powiedziano to czy wujek Shuichiego, też nie powinien być częścią fałszywych wspomnień? Np. Zamiast niego, Shu miałby rodziców lub byłby sam jak ja..

Nigdy się w sumie nad tym nie zastanawiałem i faktycznie teraz gdy nad tym myślałem, to okazywało się, że to wszystko nie ma sensu.

Czy to znaczy, że jest szansa na to, że D.I.C.E istnieje?

-Nad czym myślisz? Jeśli masz jakiś problem to możesz mi powiedzieć. - Shuichi wyrwał mnie z zamyśleń.

-Aww spokojnie, to nie jest nic takiego czym miałbyś zawracać swoją małą główkę. - powiedziałem uśmiechając się do niego.

-Skoro tak mówisz.. - odwzajemnił uśmiech.

Kiedy widziałem jak się uśmiecha, czułem się.. Bezpieczny. Wiedząc, że mogę mu ufać czułem, że pozbyłem się uczucia samotności, które towarzyszyło mi... Od zawsze.
Znaczy, to nie tak, że mu wcześniej nie ufałem. Poprostu, miło było usłyszeć te słowa z jego ust.

-Kaito, poszedł po obiad dla nas, prawodpobnie zaraz wróci. - powiedział Shu przerywając ciszę.

-Nahh, nie jestem głodny. - pokręciłem głową.

Przez te wszystkie wydarzenia, mimo tego, że czułem się już lepiej i tak straciłem apetyt.

-Chociaaż... Może zjem, jeśli mnie nakarmiisz~ - powiedziałem ze złośliwym tonem głosu.

-N-nie będę cię karmić jak dziecko. - zaprotestował Shuichi.

-Ale tAtoOooO~ - dokuczyłem mu.

-K-kokichi przestań...!- powiedział rzucając we mnie poduszką.

-tAto, cZeMu mnIe biJeSz! - uśmiechnąłem się złośliwie i również rzuciłem poduszką w jego stronę.

-C-cicho!- zaśmiał się Shuichi.

Chciałem coś jeszcze powiedzieć, ale do pokoju wszedł Kaito z dwoma talerzami.

-Z czego się śmiejecie? Heey, chce wiedzieć! - powiedział stając w drzwiach.

-Z n-niczego. - skłamał Shu śmiejąc się.

-Tak czy siak przyniosłem ci... Wam obiad. - poprawił się- Jako, że Shuichi na razie nie może chodzić zje tutaj, a ty Kokichi możesz iść do kuchni.

-Niee, zostanę z Shu, poza tym obiecał, że mnie nakaramiii~ - uśmiechnąłem się złośliwie patrząc w stronę Shuichiego.

-Powiedziałem Ci, że tego nie zrobię! - znowu dostałem poduszką w twarz.

-WAAAH SHU SIĘ NA DE MNĄ ZNĘCAAAA- Rozpłakałem się, na co Kaito tylko westchnął, podał nam talerze po czym wyszedł.

Trochę ciężko było jeść na łóżku, trzymając talerz na kolanach, ale lepsze było to niż siedzenie w jednym pokoju z Kaito.

W końcu zjadłem trochę (Nie dużo, bo nadal nie miałem apetytu), wziąłem talerze (Shu też zdążył już zjeść) i odniosłem je do kuchni.

Zastanawiałem się co robić. Czułem się już dużo lepiej, oprócz faktu, że moja twarz wciąż była czerwona od łez.
Poszedłem więc do łazienki aby ją przemyć zimną wodą.

Teoretycznie powinienem się cieszyć, że Shu chce być moim przyjacielem i za te wszystkie słowa, które mi powiedział. I oczywiście, że się cieszyłem. Nigdy nie byłem tak szczęśliwy, ale jednak mimo wszystko czułem się źle z faktem, że pokazałem mu swoją słabą stronę.
Ufałem mu całym moim sercem i wiedziałem, że nikomu nie powie. Czułem się źle, bo ON ją zobaczył, on widział moje łzy. Nie chciałem wyjść w oczach nikogo jako słabe, płaczliwe dziecko, a tym bardziej przed Shuichim.

Westchnąłem i umyłem twarz po czym wytarłem się ręcznikiem. Spojrzałem w lustro- na szczęście moja twarz wróciła do normalnego koloru, chociaż okolice oczu nadal były lekko zaczerwienione.

W końcu wyszedłem z łazienki i poszedłem do naszego pokoju, pomęczyć trochę Shu, bo nie miałem co robić.

-Heeey Shuu, co robiisz~ - zapytałem z uśmiechem wchodząc do pokoju.

-W zasadzie nic. Myślałem, żeby coś poczytać, ale wszystkie książki jakie mam już przeczytałem, więc musiałbym iść do biblio.. - zaczął mówić, ale mu przerwałem.

-W takim razie ja pójdę do biblioteki i ci coś przyniosę! Tylko nie umrzyj, z tęsknoty za mną nishishi~ - powiedziałem i wyszedłem z pokoju.

Wyszedłem na korytarz i poszedłem w stronę schodów. Spojrzałem w stronę windy, która aktualnie nie działała. Na sam jej widok, zaczęło mi się kręcić głowie, więc szybko odwróciłem wzrok i zszedłem po schodach, po czym skierowałem się w stronę biblioteki.

Po paru minutach, byłem na miejscu. Było już po lekcjach, a mimo wszystko nie było w niej dużo osób.
Wiedziałem, że Shu lubi czytać kryminały, ale czy to nie jest już nudne? Ile można czytać o morderstwach innych ludzi. N u d a.

Postanowiłem wziąść mu coś innego. Rozejrzałem się dookoła. Nigdzie nie było nic ciekawego. Nagle na najmniejszej półce zobaczyłem... Mangi.

Nie sądziłem, aby Shu lubił je czytać, ale nie byłbym sobą gdybym nie zrobił mu na złość. Wziąłem więc trzy mangi z serii [Tu wstaw swoją ulubioną serię bo nie mam pomysłu].

Zadowolony wyszedłem z biblioteki i poszedłem na górę do pokoju.

-Już jesteeeeem. Tęskniłeś~? - spytałem wchodząc do pokoju, gdzie Shuichi siedział na łóżku Kaito i robił coś na telefonie.

-Nie było cię tylko 7 minut. - zaśmiał się.

-Czyli to znaczy, że nie tęskniłeś..? WAAAAAH SHUMAI, JESTEŚ TAKI OKROPNYY...Tak czy siak mam książki! - rozpłakałem się po czym entuzjastycznie podałem mu mangi.

-Mangi? Nie zbyt za nimi przepadam. - stwierdził Shuichi, oglądając je.

-Jak możesz Shuichi! Zawiodłem się na tobie! - powiedziałem z udawaną złością.

-Nie mam co robić, więc i tak je przeczytam. - westchnął Shu.

-Jeeeej, w takim razie ja z tobą~!- powiedziałem radośnie i usiadłem na łóżku obok Shuichiego.

-O o-okej, nie mam nic przeciwko. - uśmiechnął się lekko do mnie i wziął pierwszą część mangi.

Przysunąłem się bliżej niego abym dobrze widział strony. Zrobiłem to ostrożnie aby przypadkiem, nie dotknąć nogi Shu, która pewnie nadal go bolała.

Na początku czytaliśmy w ciszy, jednak zaczęło mi się wydawać, że Shu zaczyna się powoli nudzić, więc zacząłem czytać na głos naśladując głos postaci.
Shuichi zaśmiał się, co tylko sprawiło, że zacząłem bardziej starać się nad naśladowaniem głosu postaci.
Może to brzmi dziwnie, ale lubię słuchać śmiechu Shu. Zazwyczaj był poważny i... Emoo, więc robiłem wszystko aby się śmiał, co na szczęście mi się udawało.

Po chwili Shushu się do mnie przyłączył i oboje podkładaliśmy głosy pod postacie.

W końcu takim sposobem skończyliśmy czytać 1 część mangi.

-O-okej, mangi jednak nie są złe. - powiedział Shu śmiejąc się.

-Nie są złe, bo czytałeś je ze mnąąąąą~ - powiedziałem złośliwym tonem.

-Pewnie tak. - uśmiechnął się Shuichi.

Szczerze mówiąc spodziewałem się, że zaprzeczy, dlatego to było mile zaskoczenie.

-Nishishi~ - zaśmiał em się.

-Czytamy kolejną część, czy robimy coś innego? - spytał Shuichi.

-Tak w zasadzie, to chciałem gdzieś iść, ale skoro tak baardzo chcesz żebym z tobą został..~ - skłamałem, bo tak naprawdę nie zamierzałem nigdzie iść.

-O-oh jeśli tak, to nie będę cię zatrzymywał..! - powiedział szybko Shu.

-Zmieniłem zdanie i wolę zostać z tobą~- kontynuowałem kłamstwo.

-Skoro tak, to co chcesz robić? - zapytał jeszcze raz.

-HMmmMMmMM- zacząłem się zastanawiać.

-Może zagramy w jakąś grę planszową? - zaproponował Shu.

-Ok, mi pasuje~ - uśmiechnąłem się i założyłem ręce za głowę.

-Może zapytać Kaito czy nie chciałby z nami zagrać? Bo Rantaro, jak zwykle gdzieś poszedł. - zapytał Shu

-Po pierwsze nieee, a po drugie, masz nie chodzić, więc go nie zapytasz~- zaprotestowałem.

-O okej, mogłem się spodziewać takiej odpowiedzi. - zaśmiał się cicho.

-Waah, przez ciebie czuje się przewidywalny.. - marudziłem.

Shuichi tylko się uśmiechnął i ostrożnie zszedł na podłogę, ponieważ na łóżku ciężko byłoby grać.

Wyciągnąłem grę z szafy i usiadłem na przeciwko Shu. Chwilę później rozłożyliśmy grę i zaczęliśmy grać.

Oczywiście z każdą rundą wygrywałem ja.

-Jak ty to robisz, że zawsze wygrywasz? - zastanawiał się Shuichi.

-Mam swoje sposoby nishishi~

~

Ku mojemu zdziwieniu kolejną rundę wygrał Shuichi.

-Chyba rozumiem już twoją taktykę. - powiedział Shu.

-Wahh, to ja wymyślam jakieś sposoby, a tu przychodzi Emo czapa i rujnuje moje staraniaaa. - powiedziałem smutnym tonem.

-Spokojnie, nikomu nie powiem. - uśmiechnął się Shu.

-Masz szczęście, bo inaczej moja organizacja by po ciebie przyszła. - zrobiłem straszną minę.

-O nie, oszczędź mnie...!- powiedział Shuichi powstrzymując się od śmiechu.

Pierwszy raz widziałem aby Shu się wygłupiał.
Trzeba to wykorzystać~

-Hmm, może moja organizacja nic ci nie zrobi...ale ja już tak..! - krzyknąłem po czym wziąłem najbliższą poduszkę i rzuciłem w niego.

-O nie..! - zdążył powiedzieć po czym dostał poduszką prosto w twarz. Shuichi położył się na podłodze udając, że go przewróciłem.

-Haha wygrałem! - zaśmiałem się wstając.

W tym samym momencie do pokoju wszedł Kaito.

-Co tu się dzie.. Kokichi, co zrobiłeś Shuichiemu! - krzyknął Kaito, nie rozumiejąc, że Shuichi tylko udawał.

-S-spokojnie Kaito, tylko się wygłupialiśmy! - zaśmiał się niepewnie Shu, siadając na podłodze.

-AaAaAaa, znaczy, wiedziałem, że udajesz! - skłamał Kaito, aby nie wyjść na idiotę, którym jest.

-Kaito ty debilu, wiesz o tym, że nie umiesz kłamać? Co pokazuje tylko twój idiotyzm nishishi~ - wyśmiałem go.

-Kokichi..!- upomniał mnie Shu, rzucając we mnie poduszką.

-No cooo? Przecież mówię prawdęęę! - "oburzyłem się".

-Ile razy mam mówić, że nie jestem debilem! - powiedział Kaito.

-Ile chcesz, ja i tak nie zmienię zdania~ - zaśmiałem się.

-Ehh dobra nie ważne. Chciałem tylko powiedzieć, że Maki ma przyjść.

-Maki?.. - zacząłem się zastanawiać.

-Nie Kokichi, nawet nie myśl nad zrobieniem jakiegoś żartu, to się źle dla ciebie skończy. - powiedział Shuichi.

-Ale.. - zacząłem mówić, ale dostałem kolejną poduszką w głowę.

-NO DOBRZE, DOBRZE NIC NIE ZROBIEEE.

-Wątpię w to, ale zakładam, że Shuichi cię przypilnuje. - zwrócił się do Shu.

-Oh, dobrze? - zgodził się niepewnie Shushu.

-Nie jestem dzieckieeem. - marudziłem.

-Ale tak się zachowujesz. - Kaito przewrócił oczami i wyszedł.

-Wygląda na to, że masz zakaz wychodzenia z pokoju do końca dnia. - zaśmiał się Shu.

-Waahhhh to nie fair, umrę z nudóów. - dalej narzekałem.

-Ja i tak na razie nie mogę nigdzie chodzić (Oprócz toalety oczywiście, ale no nie będę wchodziła w szczegóły), więc możemy porobić coś razem. - zaproponował Shuichi po czym szybko dodał: - Jeśli chcesz oczywiście.

-HMmmMmmMM.. - zacząłem udawać, że rozważam to czy mam spędzić czas z Shu, mimo, że dobrze wiedziałem jaka jest odpowiedź.

-Niech ci będzie~ - W końcu powiedziałem.

-Z-znaczy, ja cie nie zmuszam, naprawdę, jeśli chcesz to.. - zaczął mówić Shu, ale mu przerwałem.

-Shuichi stoop, powiedziałem, że chcę, więc tak będzie. - założyłem ręce za głowę.

-O o-okej. - Uśmiechnął się do mnie Shu.

-Hmm, poczekaj tu na mnie chwilę~ - powiedziałem i wyszedłem z pokoju.

Póki jeszcze nie było Maki postanowiłem iść do kuchni i ukraść trochę słodyczy i czipsów (Wcale nie wziąłem tego co Kaito kupił na wizytę Maki) dla mnie i dla Shu. Wziąłem też pante i po chwili wracałem do pokoju.

-Kokichi po co ty to wszystko wziąłeś, zaraz coś upuścisz..! - powiedział Shuichi i chciał wstać z łóżka aby mi pomóc.

-Oczywiście, że po to aby to zjeść, a teraz siadaj! - kazałem mu po czym położyłem wszystko na łóżku.

-Skąd tyle tego... Czy to są słodycze, które Kaito przygotował na przyjście Maki? - zapytał podejrzliwie.

-Pfff nie no co ty. - skłamałem po czym usiadłem obok niego.

-To w takim razie co chcesz robić? - spytał mnie.

-Obejrzmy coś- zaproponowałem, po czym wstałem i wyjąłem komputer, który jeszcze był w mojej torbie.

-Tylko proszę, nic strasznego. - poprosił.

-Owww, niech ci będzieee. - powiedziałem i usiadłem obok niego.

Shu posunął się trochę, tak aby zrobić mi więcej miejsca po czym oparci o ścianę i zaczęliśmy szukać czegoś ciekawego do obejrzenia.

W końcu włączyliśmy jakiś randomowy film, który naszym zdaniem mógłby być ciekawy i zaczęliśmy go oglądać.
Nagle usłyszałem głos Maki w przedpokoju, która właśnie przyszła.
Wstałem i podszedłem do drzwi.

-Kokichi miałeś nigdzie nie iść. - przypomniał mi Shu.

-Przecież wieeem. - odpowiedziałem i lekko uchyliłem drzwi.

-Co robisz? - zapytał.

-Podsłuchuje oczywiście~ - powiedziałem zgodnie z prawdą.

-Nie powinieneś tego robić. - zwrócił mi uwagę Shuichi.

-Ciiii. - przyłożyłem palec do ust i zacząłem słuchać.

-Gdzie jest Kokichi? - spytała Maki

-Nie mów mi, że przyszłaś tu tylko po to aby zemścić na tym małym szczurze? - powiedział Kaito rozczarowanym głosem.

-WAAAH NIE JES.. - Zacząłem płakać, ale Shuichi szybko wstał i zasłonił mu usta ręką

-Lepiej chyba, żeby Maki cię nie znalazła, więc bądź ciszej. - powiedział i usiedliśmy spowrotem na łóżku.

Shu włączył film i oglądaliśmy razem. Znaczy, on oglądał. Ja chciałem iść i pośmiać się z Kaito za to, że nazwał mnie szczurem ale Shuichi mnie przytrzymał przytulając mnie , żebym nigdzie nie szedł.
Normalnie, Shuichi raczej nie przytula ludzi i unika takich sytuacji, ale najwyraźniej faktycznie nie chciał abym poszedł i wkopał Kaito.

-Shuu puść mnieee. - marudziłem, mimo że tak naprawdę lubiłem się przytulać.

-A obiecujesz, że nie pójdziesz tam? Wiesz, przecież, że Maki może się na ciebie wkurzyć. - powiedział.

-Pfff niech ci będzie, poprostu w nocy naślę na niego moją organizacje.- wzruszyłem ramionami.

Shuichi tylko westchnął i mnie puścił.
Teraz było mi trochę dziwnie pusto, ale zignorowałem to i oglądałem dalej.

Okazało się jednak, że ten film był strasznie nudny, chociaż Hajimemowi by się spodobał.
Zanim się zorientowałem zasnąłem na ramieniu Shuichiego.

××××××××××××××××××××××××××
K o n i e c

Chciałam napisać więcej ale muszę się uczyć :'D

Tak więc
Pap👋

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top