23
- Wiesz, że to drugi rok, kiedy nie piję na sylwestra? - był sylwester, a chłopcy czując się już lepiej, zaprosili resztę przyjaciół, by razem świętować. Co prawda byli jedynymi, którzy nie mogli spożywać alkoholu, ale jakoś szczególnie im to nie przeszkadzało.
- Poważnie? Dlaczego? - Yoongi wiedział, że zarówno Jimin jak i jego przyjaciele są typami imprezowiczów i nie pominą okazji, by trochę wypić. Dlatego też zdziwiło go to nagłe wyznanie.
- W zeszłym roku siedziałem bez przerwy przy twoim łóżku, a teraz leki... - jego słowa sprawiły, że Yoongi poczuł się źle. Nie lubił tego, jak ktoś rezygnuje z czegoś dla niego. W pewnym sensie czuł się wtedy ciężarem.
- Przepraszam... - odparł cicho, przecierając papierowym ręcznikiem miseczkę, do której miał zamiar wsypać przekąski.
- Aj... Cicho... To nawet lepiej... Przez ostatni rok nie chodziłem prawie na żadne imprezy... Nawet się lepiej z tym czuję, wiesz? Wcale mi nie brakuje tego ciągłego bólu głowy. - śmiech Jimina od razu poprawił nastrój starszego. - Mam nadzieję, że oni się dzisiaj bardzo nie upiją... Nie mam ochoty później znosić ich narzekania... - westchnął zrezygnowany, dalej szykując jedzenie na imprezę. Niedługo mieli przyjść ich przyjaciele, a Jimin już czuł ból głowy spowodowany zbyt głośną muzyką i zapachem alkoholu oraz skrętów, które lubili sobie czasem zapalić.
- Ostatnio zrobiłeś się strasznie poważny. - Yoongi oczywiście żartował, jednak Park zdał sobie sprawę z tego, iż taka była prawda.
- Ten rok trochę mnie zmienił, hyung. Wydaje mi się, że trochę wydoroślałem... Ale chyba nie jestem jak te wszystkie stare dziady, narzekające na brak miejsca w autobusie, co? - Jimin zrobił smutną minkę, patrząc na Yoongi'ego, któremu serce zabiło mocniej od nadmiaru słodyczy jego przyjaciela.
- Jesteś zbyt uroczy, żeby być jak oni. - przyznał szczerze, co wywołało szeroki uśmiech na twarzy chłopaka. Jimin lubił być komplementowany, a tym bardziej jeśli osobą, która owe komplementy do niego kierowała był Min Yoongi.
Niedługo później przybyli goście, a wraz z nimi głośną muzyka i alkohol. Wszystko wyglądało tak, jak na każdej ich imprezie. Wygłupiali się, śmiali, śpiewali, tańczyli, grali. Z tą różnicą, że Jimin całą swoją uwagę poświęcał Yoongi'emu, a Yoongi Jiminowi. Po prostu nagle znaleźli bardzo dużo tematów do rozmów. Siedząc w kuchni i szykując kolejne porcje jedzenia i napojów, opowiadali sobie o głupich sytuacjach z dzieciństwa. Okazało się, iż Yoongi miał dość... Ciekawe dzieciństwo.
- Kiedyś kolega oddał mi swój rower za paczkę cukierków... Nie umiałem wtedy jeszcze jeździć, a do tego ten rower był dość stary i ciężko było go prowadzić. Mieliśmy niedaleko taką stromą drogę, a na dole był zakręt. Na wprost były wysokie krzaki i jakaś druciana siatka... Udało mi się ujechać parę metrów bez wywrotki, więc stwierdziłem, że umiem... - zatrzymał się na chwilę,, by spojrzeć na Jimina, który przyglądał mu się z szeroko otwartymi oczami. - Nie umiałem... - mruknął, wracając wzrokiem na opakowanie żelków, którego nie mógł otworzyć. - Zjechałem z tej górki i zamiast zahamować lub skręcić, zacząłem panikować i przyspieszać. Skończyłem ze złamaną ręką, rozbitą głową i pękniętą kostką... Ah i karą na wychodzenie z domu, co było w sumie głupie, bo i tak ledwo się ruszałem. - Yoongi roześmiał się, widząc przerażoną minę przyjaciela. - Ale żyje! - dodał ze śmiechem, na co Jimin pokręcił głową z niedowierzaniem. Chciał już coś powiedzieć, jednak Yoongi go wyprzedził. - Ah! Miałem jeszcze ciekawszą przygodę! - wykrzyknął, śmiejąc się ze swoich wspomnień. Jimin z zainteresowaniem i lekkim strachem spojrzał na niego, opierając się o blat kuchenny i krzyżując ramiona.
To nie tak, że w ten sposób powstrzymywał się od podejścia do Yoongi'ego i przytulenia go. Tak po prostu. Po przyjacielsku.
- W okolicy stały takie stare garaże, które często ktoś podpalał. Z chłopakami czasem tak chodziliśmy się bawić i grać w piłkę, bo tam było najwięcej miejsca. Kiedyś chodziliśmy po dachach tych garaży... Miałem może z osiem lat albo i mniej... Starsi koledzy powiedzieli nam, że w tych garażach jest pedofil, który tylko czeka na takich małych chłopców, jak my. Przestraszyliśmy się i chcieliśmy stamtąd pójść, ale wtedy akurat nadepnąłem na jakiś uszkodzony fragment dachu i wpadłem do środka. Upadłem na taki cienki materac, spod którego wystawały długie, ostre gwoździe. To mi się wbiło w rękę, ale byłem w tamtej chwili zbyt wystraszony, żeby zwracać na to aż tak dużą uwagę, więc jedynie wyrwałem się z tego i zacząłem krzyczeć jak głupi, żeby mnie stamtąd wyjęli...
- O matko... I co? Pomogli ci?
- Tak, Jiminie. Jak widzisz siedzę tu cały i zdrowy. - Yoongi roześmiał się dźwięcznie i podjechał na swoim wózku bliżej chłopaka. - A co było najlepsze, tam wcale nikogo nie było. Mówili tak, żeby nas przestraszyć. A ja przez to pojechałem do szpitala, zszywali mi rany. O i jeszcze mam blizny! - na dowód podciągnął rękaw bluzy i wskazał na kilka blizn wzdłuż przedramienia. - Całe szczęście nie przebiło mi ręki na wylot... Lekarze nie mogli uwierzyć, jak mnie zobaczyli, a mówiłem im, że nic mnie nie boli... Byłem chyba w zbyt dużym szoku.
- Jejku, hyung... - Jimin ukucnął przy chłopaku i łapiąc go jedną ręką za dłoń, palcami drugiej przejechał po mało widocznych śladach. - To musiało być straszne... - Yoongi jedynie wzruszył ramionami i uśmiechnął się szeroko.
- Przynajmniej było ciekawie. - Jimin spojrzał na roześmianą twarz przyjaciela i poczuł coś, co było według niego nie na miejscu. Jego serce zabiło mocniej, a ciało oblało dość przyjemne ciepło.
Yoongi patrzył na niego z pewnym uczuciem, którego Jimin nie rozumiał. Nie mógł zrozumieć. Yoongi nie chciał, by rozumiał.
A Jimin czuł, że się rumieni. Nie chciał się rumienić, ale nie umiał tego opanować.
Yoongi wyciągnął rękę i przyłożył ją do rumianego, pulchnego policzka chłopaka. Czy mu się to podobało? Podobało to bardzo mało powiedziane. Uwielbiał patrzeć na zawstydzonego Jimina. Uważał, że tak wygląda najbardziej uroczo, a ostatnio miał coraz więcej okazji, by go takiego oglądać. I to wcale nie przez niego... Wcale...
Dla osób postronnych to, w jakiej pozycji się znajdowali i jak długo na siebie patrzyli, mogło się wydawać co najmniej dziwne. Jednak im to nie przeszkadzało. Ich czas na chwilę się zatrzymał i byli tylko oni.
Jimin starał się zrozumieć własne uczucia, a Yoongi powstrzymywał się przed wykrzyczeniem mu tego, co czuł w tamtej chwili.
Jednak jak zawsze w takich chwilach, ktoś musiał się wtrącić. Dla jednego z nich nie miało to skoczyć się dobrze.
- Jiminie! Minha dzwoni! - do kuchni wpadł Hoseok z telefonem Parka przy uchu. - Ou... Chyba nie przeszkadzam wam, gołąbeczki?
- Zamknij się... - jęknął Jimin, zabierając mu telefon. - Hej... - nie zdołał powiedzieć więcej, gdyż dziewczyna od razu mu przerwała. Wiadomość, którą mu przekazała sprawiła, iż Jimin przez dłuższą chwilę patrzył przed siebie. Nie rozumiał jej słów. Nie chciał, po raz kolejny, rozumieć.
- Jiminie? W porządku? - znów byli tylko we dwójkę. Yoongi podjechał bliżej chłopaka, dotykając jego ręki. Park tylko potrząsnął głową, spojrzał z bólem i łzami w oczach na przyjaciela, po czym po prostu wyszedł, by zaraz zamknąć się w swojej sypialni.
* * * * * * *
https://youtu.be/iKzRIweSBLA
^ kocham tę piosenkę i nie wiem dlaczego, ale zawsze jak ją słucham, widzę Yoongi'ego i Jimina c':
Ogólnie to mam pomysł na drugą część tego ff... Mogłabym zrobić oddzielne opowiadanie, ale ... Nie, tutaj powinno pasować.
Jak kiedyś to skończę, spróbuję napisać drugą c:
No cóż... Czekam na Wasze opinie! Kocham Wasze komentarze ;;;
Do następnego 👋
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top